Organizowane w USA czy Francji defilady wojskowe od setek lat są znakiem rozpoznawczym tych krajów. Stanowią swoisty towar eksportowy, który każdego roku podziwia nie tylko wielotysięczna publiczność zgromadzona na miejscu, ale także miliony widzów przed telewizorami. Kilka lat temu również w Polsce zrodziła się tradycja defilady z okazji Święta Wojska Polskiego przypadającego na 15 sierpnia.

fot. Gigant Sound Wielka Defilada Niepodległości Kilka kilometrów dźwięku Organizowane w USA czy Francji defilady wojskowe od setek lat są znakiem rozpoznawczym tych krajów. Stanowią swoisty towar eksportowy, który każdego roku podziwia nie tylko wielotysięczna publiczność zgromadzona na miejscu, ale także miliony widzów przed telewizorami. Kilka lat temu również w Polsce zrodziła się tradycja defilady z okazji Święta Wojska Polskiego przypadającego na 15 sierpnia. Chociaż pomysł ten ma już kilka lat, to w tym roku – ze względu na obchody okrągłego jubileuszu stulecia odzyskania niepodległości – impreza została zorganizowana w niespotykanej jak dotąd skali i w nowym miejscu. To bezsprzecznie wyjątkowe, ale również wyjątkowo trudne pod względem nagłośnienia wydarzenie. Tego niełatwego zadania podjęła się niezwykle doświadczona w nagłaśnianiu imprez nawet dla kilku milionów słuchaczy ekipa Gigant Sound.  Tegoroczna defilada z okazji Święta Wojska Polskiego została zorganizowana po raz pierwszy na Wisłostradzie, a nie jak w poprzednich latach w Alejach Ujazdowskich. Zdecydowały o tym dwa czynniki: możliwa była lepsza prezentacja paradujących żołnierzy i sprzętu wojskowego, a co za tym idzie – uzyskano bardzo bliski kontakt pomiędzy żołnierzami a setkami tysięcy warszawiaków zgromadzonych przy trasie. Łącznie w pokazie udział wzięło półtora tysiąca żołnierzy, dziewięciuset rekonstruktorów, ponad sto samolotów i dwieście pojazdów wojskowych. Wśród paradujących można było zobaczyć m.in. ponad sześciuset rekonstruktorów pieszych i prawie trzystu konnych odtwarzających wojów z czasów średniowiecza, XVII, XIX i XX wieku. Organizatorem wydarzenia była Stołeczna Estrada, natomiast całym przedsięwzięciem kierował zastępca dyrektora Marek Will. Realizacją niełatwego nagłośnienia zajęła się firma Gigant Sound. Poznańska ekipa ma bardzo duże doświadczenie w nagłaśnianiu olbrzymich przestrzeni, które zdobyła chociażby w trakcie Światowych Dni Młodzieży, gdzie najdalsze wieże nagłośnieniowe były oddalone od siebie o 3 km. Jednak konieczność przygotowania systemu na wydarzenia zorganizowane w Warszawie z okazji Święta Wojska Polskiego postawiła przed firmą zupełnie inne wymagania. Kierownik działu techniki estradowej Estrady Stołecznej Dariusz Świerczek (z lewej) i właściciel firmy Gigant Sound Jerzy „Gigant” Taborowski. Trudny do nagłośnienia obszar, gdzie odbywała się defilada i zgromadzili się widzowie, ciągnął się wzdłuż Wisłostrady – od mostu Śląsko-Dąbrowskiego aż do rozjazdu przy Centrum Olimpijskim, a więc w linii prostej na dystansie 3 km. Chociaż te odległości na mapie mogą nie robić wrażenia, to jednak, aby zrozumieć, o jak dużym obszarze mówimy, wystarczy powiedzieć, że między skrajnymi punktami nie było kontaktu wzrokowego, a nawet radia Motoroli ustawione na podwyższoną moc nie były w stanie się przebić na taką odległość (tym bardziej że transmisję skutecznie utrudniały stalowe mosty znajdujące się na trasie).To jednak nie jedyny obszar, który wymagał nagłośnienia. Dochodzi do tego obszar podzamcza, zjazd z ulicy Sanguszki, a także teren z fontannami. Zlokalizowano tam centralne miejsce wydarzeń – odbywały się przemówienia, odbierano meldunków, stał ponad stumetrowy namiot VIP czy zwyżki prasowe. Łącznie na potrzeby nagłaśnianej przestrzeni wybudowano dwadzieścia dziewięć wysokich na 10 m wież, a także wieże pomocnicze i małe zwyżki do nagłośnienia strefy zero. Inżynier systemu Paweł Zakrzewski na stanowisku miksowania i dystrybucji sygnałów. Na szczególne słowa uznania zasługuje szybkość budowy wież oraz cała logistyka, dzięki której w efektywny sposób mogło pracować równocześnie wiele ekip instalujących na miejscu swoje rozwiązania. Jest to przede wszystkim zasługa szefa technicznego Estrady Stołecznej Dariusza Świerczka i całej ekipy tej instytucji. Szefem nadzoru całego projektu ze strony Gigant Sound był Marcin „Zapas” Szafrański. Tekst i zdjęciaŁukasz KornafelMuzyka i Technologia