W latach dziewięćdziesiątych, realizatorzy live zwykli mawiać, że jeśli upadnie mikrofon, trzeba sprawdzić jakiej był marki, bo schylać się warto tylko po produkty Shure i Audio-Technica. Wyroby japońskiego producenta od zawsze budziły zaufanie użytkowników, a AT2020 nie odbiega od reguły.

Współczesny rynek mikrofonów pojemnościowych, doczekał się ciekawych czasów, mianowicie podczas ostatnich piętnastu lat „wyrosła” wśród wspomnianych „klasa średnia”. Do tej pory mikrofony pojemnościowe, głównie z uwagi na swoją cenę przedstawiały raczej klasę wyższą i używali ich głównie profesjonaliści. Statystyczny Kowalski, do działań oscylujących w przestrzeni semi-pro, był zmuszony użyć mikrofonu dynamicznego, gdyż na taki było go stać. Całe szczęście początek dwudziestego pierwszego wieku przyniósł zmiany w tym temacie i pojawiła się linia mikrofonów w dużo niższych cenach niż dotychczas. W te zmiany doskonale wpisał się japoński produkt, znany chyba wszystkim, którzy parają się pracą z dźwiękiem, a mowa tu o marce Audio-Technica. Firma została założona w 1962 roku w Tokio, przez Hideo Matsushita, a jej pierwszą działalnością była produkcja wkładek gramofonowych. Produkty firmy cieszyły się ogromna popularnością, dzięki czemu na koniec lat sześćdziesiątych wyroby z logo AT były eksportowane na cały świat. Przełomem w działalności firmy było założenie oddziału w Akron w stanie Ohio (USA). Lata siedemdziesiąte upłynęły pod znakiem projektowania i wypuszczania coraz to nowych produktów, a w szczególności wkładek gramofonowych, ramion gramofonowych i słuchawek. W 1978 roku Audio-Technica pokazuje światu serię mikrofonów z serii AT-800, wśród których znajdował się słynny reporterski AT-813 oraz filmowy AT-815. Kolejny przełom w działalności firmy przypada na rok 1991, kiedy to firma przedstawia wielko-membranowy studyjny mikrofon pojemnościowy AT-4033, który jest pierwszym tego typu mikrofonem, kosztującym poniżej tysiąca dolarów, co jest w tych czasach nie lada osiągnięciem. W kolejnym roku tenże mikrofon na konwencji AES (Audio Engineering Society) zostaje uznany najlepszym mikrofonem studyjnym 1991 roku. Przez kolejne dziesięciolecie firma wieńczy sukcesy, przedstawiając użytkownikom coraz to nowe produkty. W roku 2004 pojawia się AT-2020, średnio-membranowy studyjny mikrofon pojemnościowy, który z powodzeniem utrzymuje swoją pozycje na rynku do dnia dzisiejszego, a ponadto doczekał się modyfikacji, w postaci zintegrowanej konstrukcji, wraz z przedwzmacniaczem, przetwornikiem analogowo-cyfrowym i mini wzmacniaczem słuchawkowym. BudowaPrzy pierwszym kontakcie, konstrukcja robi na użytkowniku naprawdę pozytywne wrażenie. Obudowa jest zgrabna i nieduża, trochę ponad szesnaście centymetrów wysoka, a całość zarówno w wersji cyfrowej i analogowej waży niecałe czterysta gram, dzięki czemu stanowi całkiem zgrabną konstrukcję. Ma to jeszcze jedną zaletę, mikrofon zgodnie współpracuje niemal z każdym statywem, nie wzbudzając niepokoju użytkownika, że przeważy konstrukcję i przewróci się. Producent zapakował AT2020 w typowy, skóro podobny futerał, a całość umieścił w kartonowym pudełku, w którym znajdziemy także sztywny uchwyt. Całość to bardzo solidna konstrukcja, która w żaden sposób nie sugeruje nam niewysokiej ceny mikrofonu. Obie wersje posiadają bardzo przydatny patent, a mianowicie oznaczenie „BACK” na jednej stronie mikrofonu. Nieraz widziałem mniej wprawnych „graczy” próbujących wydedukować, która strona mikrofonu w konstrukcji side-address (wkładka jest ustawiona równolegle do osi mikrofonu, druga powszechna wersja to top-address, gdzie wkładka jest ułożona prostopadle do osi konstrukcji i posiada ją każdy mikrofon typu hand-held) to ta aktywna. W tym temacie najwięcej niepokoju wprowadził pewien australijski producent, który do tej pory próbuje poprawiać przyzwyczajenia użytkowników, oznaczając front mikrofonu srebrną kropką, kiedy wszyscy od dziesięcioleci wiedzą, że tam gdzie logo producenta, tam front mikrofonu. Audio-Technica nie pozwala użytkownikowi popaść w zagubienie emocjonalne, dzięki wspomnianemu napisowi.Wersja analogowa nie posiada, żadnych przełączników. Brak tutaj filtru dolno-zaporowego, czy przełącznika czułości. Natomiast w przypadku wersji cyfrowej – USB+ sprawa ma się już nieco inaczej. Pomiędzy bokiem a tyłem konstrukcji znajduje się gniazdo słuchawek w rozmiarze TRS 1/8, czyli popularny mały jack stereo. Z przodu znajdują się dwa, wystające częściowo pokrętła. Pierwszy pełni funkcję BLEND pomiędzy sygnałem z mikrofonu, a sygnałem z komputera podawanym na przetwornik cyfrowo-analogowy, spełniając funkcje mini miksera. Wbudowany konwerter AD/DA pracuje w dwóch formatach 44kHz/16 bit oraz 48kHz/16 bit. Drugie pokrętło, to poziom głośności słuchawek. Ponadto w wersji cyfrowej, w miejscu gniazda XLR znajduje się typowy port USB typu B, powszechnie wszystkim znany z klawiatur sterujących MIDI oraz drukarek. Z przodu, za grillem osłaniającym wkładkę znajduje się niebieska dioda LED, informującą o zadziałaniu urządzenia. W pudełku wersji USB+, oprócz zestawu zawartego w wersji analogowej, znajdziemy niewielki trójnóg pozwalający szybko zamontować mikrofon na biurku, lub innej powierzchni płaskiej, bez konieczności posiadania statywu i przewód USB, zakończony z jednej strony wtyczką USB typ 2 a z drugiej USB typ 1. W użyciuPisząc u funkcjonalności AT2020 trzeba rozgraniczyć temat pomiędzy wersje analogową i cyfrową. Klasyczna wersja to typowy koń roboczy, taki pojemnościowy odpowiednik klasycznego SM57. Konstrukcja jest w stanie przyjąć naprawdę duże ciśnienie akustyczne. 144 dB bez użycia przełącznika PAD to na prawdę dużo. Dzięki temu mikrofon jest w stanie przyjąć ciśnienie akustyczne niemal każdego instrumentu i nie straszne mu komba i kolumny gitarowe, elementy zestawu perkusyjnego, oraz „rozwrzeszczani” wokaliści. Ponadto mikrofon ma bardzo uniwersalną barwę. Producent postanowił pozostawić barwę mikrofonu otwartą od samego początku do końca, więc osoby lubujące się w eksperymentach, z powodzeniem mogą próbować swoich sił wraz AT2020 przy ujęciach dźwiękowych kolumn gitar basowych i bębnów centralnych zestawów perkusyjnych. Według tego co podaje Audio-Technica mikrofon ma dość wyrównane brzmienie, z lekko opadającym dołem pasma od mniej więcej 300 Hz. Obraz ten wydaje się być lekko mylący, gdyż rezultat ten został otrzymany przy odległości od źródła około trzydziestu centymetrów. W obecnych czasach, jak wszyscy wiemy, większość realizatorów, amatorów czy profesjonalistów przykłada mikrofon do źródła, często nie dalej niż dziesięć centymetrów, w związku z czym przy takich zabawach ilość częstotliwości poniżej wspomnianych 300 Hz będzie subiektywnie znacznie większa. Nie jest to nic zaskakującego, gdyż jak każdy mikrofon kierunkowy na tym świecie (poza niektórymi modelami Electro-Voice, które maja to ciekawie skorygowane)  AT2020 posiada efekt proximity, który polega wzroście niskich częstotliwości wraz ze zbliżaniem się do źródła. W związku z tym, jeśli użytkownik zasugeruje się odpowiedzią częstotliwościową, przedstawianą prze producenta, może być zaskoczony jeśli nie doczyta legendy wykresu. Jednakże, tak konkretna barwa przedstawiona na wykresie AT2020, używając słów pierwszej głowy wolnego państwa polskiego, posiada znaczne plusy dodatnie, które opiszę za chwilę przechodząc do wersji USB+. Tak więc, większość bliskich ujęć mowy ludzkiej, czy wzmacniaczy gitarowych w pierwszym kontakcie, bez użycia korektora brzmi dość „grubo”. Osobiście bardzo często używam pary AT2020 do ujęcia zestawu perkusyjnego w sytuacjach live, oraz wzmacniacza gitarowego jeśli wymaga tego sytuacja i bardzo go lubię w obu rolach. O ile przy wykorzystaniu w roli overheadów, obraz jest czysty i w większości przypadków wymaga lekkich korekcji okolicach średnicy pasma, o tyle przy głośniku gitarowym trzeba użyć co najmniej filtru dolno-zaporowego, jak nie korekcji typu shlef, żeby „odczarować” rezultat efektu zbliżeniowego. Warto w tym miejscu wspomnieć, że AT2020 ma naprawdę solidną konstrukcję, w związku z czym wszelkie sytuacje koncertowe nie są mu straszne.Wersja USB+ jest jakoby kopią swojego analogowego brata, natomiast należy zaznaczyć istotne różnice. Po pierwsze mikrofon wyposażono w przedwzmacniacz i konwerter AD/DA, które z góry określają jego barwę. Można o nich powiedzieć tyle, że pomimo braku formatu PRO (48kHz/24bit) radzi on sobie bardzo dobrze. Wersja cyfrowa została stworzona z myślą o specyficznej grupie odbiorców, a mianowicie vlogerach i youtuberach, a więc z myślą o ujęciach przede wszystkim głosu ludzkiego. Tutaj należy wrócić do wspominanej wcześniej odpowiedzi częstotliwościowej. Ta, przedstawiona przez producenta idealnie się zgadza jeśli skorzystamy z mikrofonu w formie biurkowej. Stawiając konstrukcję na dołączonym trójnogu, powiedzmy na biurku, naturalnie jesteśmy od niej odsunięci w okolicach trzydziestu-czterdziestu centymetrów, a zarejestrowany w ten sposób głos ludzki wydaje się być dobrze wyważony, a nawet lekko jasny. Składa się to idealnie przy założeniu, że ma to być dźwięk nagrany do obrazu, gdyż jedyne co w większości przypadków należy wykonać, to jakiś skromny filtr typu HPF oraz pop-filter, w razie wystąpienia przypadkowej głoski inwazyjnej. Obsługa całej konstrukcji jest banalnie prosta. Przy użyciu z systemami OSX, podłączamy przewód USB do gniazda, zapala się niebieska dioda za grillem przedniej części mikrofonu, w ustawieniach komputera wyświetla się mikrofon jako kolejny przetwornik. Możemy korzystać z wyjścia słuchawkowego AT2020 w wersji stereo, oraz jednego wejścia – sygnału z mikrofonu. Poziom czułości mikrofony ustalamy za pomocą systemu operacyjnego, natomiast na mikrofonie, za pomocą pierwszego pokrętła regulujemy poziom głośności słuchawek, a za pomocą drugiego balans pomiędzy tym co przychodzi z komputera, a sygnałem z mikrofonu. Tak więc przykładowy youtuber bardzo łatwo ustali sobie proporcje między podkładem dźwiękowym, a tym co nagrywa. Na koniecW latach dziewięćdziesiątych, realizatorzy live zwykli mawiać, że jeśli upadnie mikrofon, trzeba sprawdzić jakiej był marki, bo schylać się warto tylko po produkty Shure i Audio-Technica. Wyroby japońskiego producenta od zawsze budziły zaufanie użytkowników, a AT2020 nie odbiega od reguły. Za dowód niech posłuży fakt, że firma SL SOUND, z którą współpracuje jako realizator, posiada dwie takie sztuki, które pracuję nieprzerwanie od niemal dziesięciu lat, w różnych warunkach koncertowych pod dachem i w plenerze i absolutnie nie było z nimi nigdy żadnego kłopotu. Jest to bardzo ciekawa propozycja szczególnie w warunkach tourowych, a to dzięki połączeniu solidnego wykonania z ciekawym, dość uniwersalnym brzmieniem. Oczywiście, niektórzy realizatorzy miewają trudności w przekonaniu się do wartości tego mikrofonu. Osobiście tłumaczę to faktem, że AT2020 nie ma pełnej, dużej membrany tylko średnią – szesnastomilimetrową, chociaż bardziej skłaniam się ku teorii, że mikrofon jest zwyczajnie za tani i nie buduje odpowiednio wysokiego prestiżu w riderach dźwiękowych. Natomiast w wersji cyfrowej, jest to absolutny numer jeden, wśród vlogowych mikrofonów USB z jakimi osobiście miałem kontakt. tekstMarek HeimbürgerMuzyka i Technologia