
Przenośny zestaw nagłaśniający sprawdzi się z pewnością wszędzie tam, gdzie potrzebny jest kompletny i poręczny zestaw nagłośnienia, łatwy w obsłudze, wyposażony w możliwość odtwarzania muzyki z pendrive’a oraz w mikrofon do zastosowań wokalowych.
Przenośne zestawy nagłośnieniowe oferuje wielu producentów – są one wykonywane w różnych wariantach, ale podstawowym założeniem, jakie przyświeca w tym wypadku konstruktorom, jest zminimalizowanie wymiarów i masy przy zachowaniu jak największej uniwersalności sprzętu. Takie zestawy oferowane są m.in. w formie walizkowej, gdzie wszystkie moduły na czas transportu stanowią całość. Taki właśnie zestaw firmy Proel miałem już okazję testować dla czytelników MiT. Tym razem dostarczono mi do testów kompaktowy system nagłaśniający Behringer o nazwie Europort EPS500MP3, który składa się z dwóch pasywnych zestawów głośnikowych i amplimiksera z wbudowanym odtwarzaczem MP3 oraz wejściem cyfrowego mikrofonu bezprzewodowego. Behringer poszedł w tym wypadku nieco inną drogą niż wspomniany Proel, umieszczając moduł miksera w jednym z dwóch zestawów głośnikowych, w drugim schowku (podobnej wielkości) z tyłu obudowy znajduje się okablowanie i dodatkowe akcesoria. Masa pojedynczej paczki nie przekracza 10 kg, więc spokojnie możemy przenieść cały zestaw w dwóch rękach, co z pewnością jest bardzo wygodnym rozwiązaniem. Pierwsze wrażeniaPrzyznam szczerze, że po wyjęciu zestawu z opakowania w pierwszym momencie pomyślałem, że producent zapomniał o kabelkach i że będę musiał poszukać przewodów głośnikowych jack–jack, aby uruchomić sprzęt. Po chwili zauważyłem, że jedna z paczek ma z tyłu zamykany schowek, w którym zmieściły się nie tylko kable głośnikowe, ale również kabel sieciowy, mikrofonowy i nawet dołączony do kompletu mikrofon przewodowy. Oczywiście w normalnych warunkach, powiedzmy – po imprezie, nie będzie łatwo tego wszystkiego upchać w to samo miejsce, więc sugeruję przeznaczyć na kabelki oddzielną torbę, a schowek wykorzystać na dodatkowe mikrofony, np. bezprzewodowe, jakie również oferuje Behringer i o których wspomnę w dalszej części testu. W identycznym schowku jak ten na kable, w drugiej paczce umieszczono mikser z końcówkami mocy i można go wyjąć w bardzo prosty sposób, pod odblokowaniu dwóch zamków. Kiedy już się to zrobi, szokuje znikoma masa tego modułu, która wynosi zaledwie 2,6 kg. Moduł można położyć płasko na stole, ale jeśli akurat nim nie dysponujemy, na spodzie są gwintowane otwory, do których możemy przykręcić dostarczony w komplecie uchwyt mający typowy gwint, jaki używany jest w statywach mikrofonowych. Dzięki temu urządzenie może być umieszczone na dogodnej do jego obsługi wysokości w sytuacji, gdy pracujemy na stojąco, np. w trakcie prezentacji – bardzo użyteczne i pomysłowe rozwiązanie. Jeśli chodzi o same paczki, to mamy do czynienia z obudowami z czarnego matowego tworzywa, przypominającymi popularną serię Behringera o wspólnej nazwie Eurolive. Od strony wykonania, estetyki i ergonomii nie można im nic zarzucić – głośnik niskotonowy chroni estetyczny grill, w górnej części obudowy znajdują się bardzo wygodne uchwyty transportowe, a z tyłu zamontowano pojedyncze gniazdo jack do podłączenia przewodu głośnikowego z amplimiksera. Gniazdo statywu to, rzecz jasna, wyposażanie standardowe. BrzmieniePonieważ mikser ma własny odtwarzacz MP3, podpiąłem pod niego pendrive z muzyką, którą lubię i która jest przyzwoicie skompresowana. Ustawiłem korekcje na zero i włączyłem zasilanie. Odkręciłem tłumik kanału, który współpracuje z MP3, a potem potencjometr master. I to był błąd, bo w międzyczasie uruchomił się odtwarzacz i nagle zostałem niemal powalony dźwiękiem. Przyznam, że nie spodziewałem się takiego efektu po tak skromnie wyglądających zestawach głośnikowych. Gdybym chciał odsłuchać muzykę w moim niewielkim pomieszczeniu warsztatowym z maksymalną mocą, jaką ten zestaw dysponuje, to byłoby to z pewnością szkodliwe dla organu słuchu. Dopiero po ściszeniu mogłem ocenić brzmienie i muszę przyznać, że również byłem mile zaskoczony. Niczego w nim nie brakuje, nawet dołu, choć potem okazało się, że domyślnie ustawiono w mikserze przełącznik music/speech właśnie na mowę, czyli w pozycji, która z założenia nie eksponuje niskich częstotliwości. Kiedy przełączyłem źródło sygnału z MP3 na normalne CD, to szczerze przyznam, że zostawiłem płytę w odtwarzaczu i przez dobre kilkanaście minut odsłuchiwałem jedną z moich ulubionych płyt, nie mogąc wyjść z podziwu, że zestaw tak ładnie gra. I to praktycznie bez żadnych korekcji – ich użycie okazało się całkowicie zbędne. Od razu pomyślałem sobie, że pewnie zastosowano jakieś elektroniczne „sztuczki” – o tym, jak jest faktycznie, przekonamy się w dalszej części artykułu. Test odsłuchowy paczki zaliczyły na piątkę i tylko dla porządku dodam, że bez sygnału są absolutnie ciche – nie wydobywają się z nich żadne brumy czy szumy, a wiem, że niektórzy klienci są wrażliwi na te kwestie i potrafią wkładać ucho w głośnik dla sprawdzenia, co oczywiście nie ma sensu w przypadku sprzętu wykorzystywanego na estradzie… Zobaczmy, co znajdziemy na panelu miksera, który na pierwszy rzut oka robi wrażenie bogato wyposażonego, i to mimo rozmiarów mniejszych od kartki papieru A4. Mikser i jego opcjePo lewej stronie modułu znajdują się gniazdo sieciowe i wyłącznik zasilania, przy czym trzeba dodać, że producent nie przewidział gniazda bezpiecznikowego dostępnego dla użytkownika. Na dole zlokalizowano perforowany otwór, przez który wydostaje się powietrze wydmuchiwane przez niewielki wentylator chłodzący końcówki i zasilacze. Następnie mamy chromowany uchwyt służący do przenoszenia urządzenia – taki sam znajduje się symetrycznie po drugiej stronie. Ich wysokość jest tak dobrana, że jeśli postawimy mikser do góry nogami, zabezpieczą one wszystkie elementy regulacyjne przed ewentualnym uszkodzeniem. Dalej, patrząc od góry, mamy dwa gniazda głośnikowe oznaczone jako mains, co może być nieco mylące, mimo umieszczenia przy nich niewielkich symboli zestawów głośnikowych. Na szczęście gniazda te mają charakterystyczne czerwone obwódki, co wyróżnia je wśród pozostałych. Pod wyjściami głośnikowymi znajdują się dioda power i pojedyncza linijka LED wskazująca poziom wysterowania końcówek. Świecenie najwyższej czerwonej diody limiter sygnalizuje uaktywnienie się wbudowanego ogranicznika. Poniżej linijki LED mamy przełącznik zasilania phantom, a na samym dole wspomniany już przełącznik speech/music. Posuwając się dalej w prawą stronę, wracamy na górę panelu, gdzie zlokalizowano wejście USB służące do podłączenia odbiornika firmowego zestawu bezprzewodowego ULTRALINK, który pokazuję na zdjęciu. Układ jest bardzo prosty w obsłudze – wystarczy włożyć pendrive z odbiornikiem systemu bezprzewodowego do gniazda, załączyć mikrofon i już mamy w pełni skonfigurowany system bezprzewodowy, mogący w alternatywnej wersji (ULM200USB) obsłużyć nawet dwa dedykowane mikrofony. Sprawdziłem działanie takiego zestawu i mogę określić je jako poprawne. Choć brzmienie samego mikrofonu nie zachwyca, to sądzę, że podczas prostych prezentacji i konferencji sprawdzi się bez problemu. Tym bardziej, że pracuje w wysokim paśmie 2,4 GHz, które nie jest jeszcze zbyt często wykorzystywane, co powinno przyczynić się do zmniejszenia poziomu ewentualnych zakłóceń i interferencji. Poniżej mamy kolejne gniazdo USB, tym razem przeznaczone do odtwarzania plików MP3. Na górnym zdjęciu widać, jakie udostępniono tu funkcje obsługowe. Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie brak choćby najprostszego, dwucyfrowego wyświetlacza, pokazującego co najmniej numer ścieżki. Bez niego funkcjonalność tego układu jest mocno ograniczona i może służyć raczej tylko jako opcja tła muzycznego, na zasadzie „włącz i zapomnij”. Mimo to trzeba przyznać, że czasem nawet taka prosta funkcja może się przydać. Znajdujący się na dole przycisk VOP uaktywnia opcję priorytetu wejść mikrofonowych 1–4 wobec wejścia stereo. Inaczej mówiąc, gdy układ wykryje obecność sygnału na jednym z czterech wejść mikrofonowych, automatycznie wyciszy sygnał muzyczny odtwarzany z pendrive’a lub odtwarzacza CD na wejściu 7/8. W środowisku DJ-ów tę funkcję nazywa się talkover i jest ona szczególnie przydatna w sytuacjach, gdy sprzęt obsługuje jedna osoba, którą w ten sposób uwalnia się od obowiązku ręcznego wyciszania muzyki, gdy priorytet mają mikrofony. Kolejny rząd zajmują dwa gniazda wyjściowe L/R opisane jako mon. Zazwyczaj takie wyjście nazywane bywa CTRL room, co oznacza po prostu drugą, niezależną stereofoniczną sumę wyjściową. Korzystając z tych gniazd, możemy wykorzystać je np. do wysłania sygnału L/R do drugiej strefy nagłośnienia albo właśnie (jako sygnał mono) możemy przy ich pomocy wysterować aktywny monitor, mając oczywiście do dyspozycji oddzielny potencjometr regulujący poziom, opisany jako mon send. Pod nim znajduje się gałka poziomu pogłosu załączanego przyciskami w poszczególnych kanałach 1–4. Na samym dole umieszczono główny potencjometr wzmocnienia main umożliwiający regulację poziomu na wyjściach głośnikowych. Jeśli chodzi o kanały 1–4, to są one identycznie wyposażone. Patrząc od góry, mamy do dyspozycji mikrofonowe wejście XLR, wejście line, przełącznik wyboru wejścia, podwójną korekcję barwy tonu treble i bass, przycisk reverb z kontrolką załączenia oraz tłumik level. Warto zauważyć, że pierwsze dwa kanały obsługują wejścia mikrofonów bezprzewodowych, o ile takie zostaną użyte w systemie. Jeśli chodzi o dwa ostatnie tory, to mamy do dyspozycji wejścia stereofoniczne, przy czym kanał 5/6 opisano jako aux in i wyposażono go wejścia TRS plus parę gniazd RCA, a kanał ostatni ma wyłącznie wejścia RCA i przełącznik, który decyduje o tym, czy sygnał będzie pobierany z tychże gniazd RCA (CD IN) czy z odtwarzacza MP3. Ponieważ urządzenie ma bardzo niewielkie gabaryty, nie zastosowano nigdzie regulatorów panoramy, ale w tym wypadku trudno to uznać za poważną wadę. Bardziej brakuje mi diod sygnalizujących poziom wysterowania poszczególnych kanałów, bo jedyną sygnalizacją jest w tym mikserze pojedyncza linijka świetlna sumy wyjściowej, oczywiście pokazująca oba kanały łącznie. Moją wątpliwość budzi przydatność wbudowanego reverbu, który nie ma żadnej możliwości edycji parametrów, a firmowy preset raczej nie sprawia dobrego wrażenia, szczególnie przy większym poziomie pogłosu (wystarczy jednak do zastosowań typu karaoke). Podobnie można by mieć zastrzeżenia do funkcji talkover, bo aby ją uaktywnić, trzeba niemal krzyczeć do mikrofonu, a stała czasowa powrotu jest zbyt krótka, w związku z tym muzyka i tak dominuje na wyjściu. Nie zmienia to jednak faktu, że ogólnie możliwości konfiguracji wejść i regulatorów zasługują na uznanie i, moim zdaniem, większość użytkowników nie będzie miała w tym wypadku specjalnych zastrzeżeń. Gdyby jeszcze dołożono gniazdo lampki oświetleniowej, tak potrzebnej w niektórych sytuacjach, albo gdyby wejście USB mogło alternatywnie obsługiwać laptop, to byłoby już naprawdę nieźle. To oczywiście tylko moje sugestie albo – jak ktoś woli – pobożne życzenia. Czas na omówienie elektroniki urządzenia, czyli tego, co zawsze najbardziej interesuje mnie jako fachowca. Mikser, końcówki, zasilaczPo odkręceniu ośmiu wkrętów na płycie czołowej uzyskujemy dostęp do modułu miksera i tych wszystkich elementów, które przymocowano do tejże płyty. Całą elektronikę skomasowano na dwóch dwustronnych płytkach drukowanych wykonanych w technologii SMD. Po zdemontowaniu metalowej przekładki ekranującej mikser możemy przyjrzeć się eleganckiej konstrukcji zawierającej na bardzo małej przestrzeni zasilacz impulsowy, zasilacz układu miksera i modułów dodatkowych oraz stereofoniczną końcówkę mocy. Oczywiście nie mogłem sobie odmówić pomierzenia jej parametrów. Informuję, że wzmacniacz oddaje około 120 W mocy RMS na kanał na obciążeniu 4 Ohm, a taka jest właśnie nominalna impedancja zestawów głośnikowych. Uważam to za doskonały wynik, który w pewnym stopniu tłumaczy duży poziom głośności, jaki zaobserwowałem w czasie odsłuchu. Powyżej tego poziomu mocy uaktywnia się limiter, który też działa poprawnie i dobrze zabezpiecza wyjścia głośnikowe. Kształt sinusoidy również nie budzi zastrzeżeń i, co ciekawe, nie zastosowano praktycznie żadnej elektronicznej korekty pasma, z wyjątkiem filtrów odcinających najwyższe i najniższe częstotliwości. W górze pasma wzmacniacz bez trudu osiąga 20 kHz (–6 dB przy 24 kHz), a w dole identyczny spadek notujemy przy 45 Hz (–12 dB przy 35 Hz). Czułość dla wejść liniowych to około 0,7 V. Ogólnie cała elektronika jest starannie zaprojektowana i wykonana, zaś moduły łączą dwie niewielkie wiązki kablowe z odłączanymi konektorami, co ułatwia serwis. Prawie zapomniałem, że powinienem jeszcze napisać coś o głośnikach, więc na koniec kilka słów o nich. PrzetwornikiGłośnik niskotonowy to produkt firmowany przez Behringera, z magnesem o średnicy 10 cm mocowanym na koszu blaszanym. Według danych na naklejce, głośnik dysponuje mocą 150 W RMS i – żeby było efektowniej – podana jest również moc szczytowa 600 W. Górne zawieszenie wykonano z gumy, co pozwala uzyskać dość niską częstotliwość rezonansową, a co za tym idzie, ładny, miękki bas. Driver to również przetwornik z magnesem ferrytowym, tym razem o średnicy 80 mm, znany z wielu innych paczek Behringera i całkowicie wystarczający do tych zastosowań, zapewnia bowiem ładną i skuteczną górę. Generalnie przetworniki dobrze dobrano do parametrów końcówek i odwrotnie, a sygnał ze wzmacniaczy oczywiście kierowany jest na głośniki przez zwrotnicę pasywną. PodsumowanieNowy wyrób Behringera to konstrukcja niewątpliwie ciekawa, dobrze i pomysłowo zaprojektowana i wykonana w sposób, który wzbudza szacunek fachowca, a jednocześnie brzmi na tyle dobrze, że powinni to docenić przeciętni użytkownicy. Tych ostatnich zapewne nie zabraknie, zważywszy na – jak to bywa u Behringera – doskonałą relację jakości do ceny. EPS500MP3 sprawdzi się z pewnością wszędzie tam, gdzie potrzebny jest kompletny i poręczny zestaw nagłośnienia, łatwy w obsłudze, wyposażony w możliwość odtwarzania muzyki z pendrive’a oraz w mikrofon do zastosowań wokalowych, na przykład podczas konferencji, pokazów, eventów firmowych, imprez karaoke, czy też jako wygodne nagłośnienie wykorzystywane w placówkach edukacyjnych itp. tekstPiotr PetoMuzyka i Technologia