„Smoke on the Water”, „Strange Kind of Woman”, „Black Night” czy „Hush” – chyba nie ma fana rocka na świecie, który nie znałby tych kompozycji na pamięć. Każda z nich pochodzi z repertuaru Deep Purple – grupy określanej przez wielu mianem legendy.

Kulisy realizacji dźwięku na trasie – rozmowa z realizatorami zespołu: Tobim Hoffem i Robem Hodgkinsonem Cała trasa The Long Goodbye Tour została zrealizowana w oparciu o system serii J marki d&b a udiotechnik. Grona główne składały się z dwunastu elementów J8 i czterech J12 na stronę, sześciu subwooferów V-SUB na stronę zawieszonych za gronami głównymi. „Smoke on the Water”, „Strange Kind of Woman”, „Black Night” czy „Hush” – chyba nie ma fana rocka na świecie, który nie znałby tych kompozycji na pamięć. Każda z nich pochodzi z repertuaru Deep Purple – grupy określanej przez wielu mianem legendy. W przyszłym roku zespół będzie obchodził pięćdziesięciolecie. I chociaż od pierwszego spotkania członków grupy upłynęło niemal półwieku, to przez te wszystkie lata ich koncerty nie straciły na świeżości, niezmiennie zapełniając hale do ostatniego miejsca. Tak było również w trakcie dwóch tegorocznych koncertów w Polsce, gdzie fani zespołu po raz kolejny mogli spotkać się muzyką zespołu. Wszystko wskazuje na to, że może być to już ostatnia szansa spotkania z zespołem, ponieważ zgodnie z zapowiedziami zespołu trasa „The Long Goodbye Tour” jest ostatnim tournée grupy. Chociaż z takimi pożegnaniami różnie bywa, może się okazać, że nie będzie już lepszej okazji do spotkania na żywo z muzyką Deep Purple. Przy okazji pożegnalnej trasy postanowiliśmy spotkać się z realizatorami dźwięku zespołu i porozmawiać o brzmieniu zespołu kiedyś i dzisiaj oraz o stosowanych rozwiązaniach technicznych.  Gdy w roku 1968 w mieście Hertfordshire po raz pierwszy spotkało się pięciu przyjaciół, nic nie wskazywało na to, że grająca wtedy jeszcze pod nazwą Roundabout formacja po pięciu dekadach będzie jednym z najważniejszych zespołów rockowych w historii gatunku. Kolejne albumy zespołu mogą poszczycić się mianem srebrnych, złotych i platynowych płyt praktycznie we wszystkich krajach świata. Takie wydawnictwa jak „In Rock”, „Machine Head” czy najbardziej kultowa w historii albumów live płyta „Made in Japan” już od wielu lat niepodzielnie rządzą w zestawieniach najważniejszych płyt w historii oraz zestawieniach Top 100 takich magazynów jak „The Rolling Stone” czy „Billboard”. O tym, że również dzisiaj, po niemal pięćdziesięciu latach kariery, zespół wciąż inspiruje kolejne pokolenia muzyków, można się z łatwością przekonać, wchodząc do dowolnego sklepu z instrumentami na całym świecie. Jest duża szansa, że na dziale gitar będzie rozbrzmiewał riff ze „Smoke on the Water”, młodociani bassmani będą katowali „Black Night”, adepci klawiszy – „Lazy”, a pomieszczeniu z perkusjami będzie można usłyszeć wstęp do „Picture of Home” lub fragment z legendarnego już dzisiaj solo do utworu „The Mule” z płyty „Made in Japan”.  Realizator FOH zespołu Deep Purple – Tobi Hoff. Chociaż Deep Purple tworzy zaledwie pięciu muzyków, to grupa wypracowała sobie brzmienie, którego nie sposób pomylić z żadnym innym zespołem. Ukształtował go oczywiście głos wokalisty Iana Gillana, mocne podkłady basowe, grającego w charakterystyczny sposób kostką Rogera Glovera czy nietuzinkowe zagrywki gitarowe i rozpoznawalne od pierwszej nuty riffy Steve’a Morse’a, a kiedyś Ritchiego Blackmore’a. Jednak tym, co w główny sposób stanowi o unikalnym charakterze brzmienia Deep Purple, jest mocna podstawa klawiszowa. W muzyce grupy – zarówno na albumach, jak i na koncertach – można znaleźć ogrom analogowych brzmień z syntezatorów Moog, padów, leadów, a nawet fortepianu. Kluczowym dla kompozycji grupy są jednak organy Hammonda. Twórcą ich charakterystycznego, przesterowanego brzmienia zestawionego z wirującymi głośnikami Leslie jest nieodżałowany Jon Lord. Dzisiaj jego dziedzictwo kontynuuje nie gorszy, chociaż odznaczający się nieco inną wrażliwością i techniką Don Airey.Te wszystkie elementy powodują, że fani Deep Purple są w stanie już po kilku dźwiękach rozpoznać brzmienie swojej ukochanej grupy. Z drugiej strony, miksowanie tak bogatego brzmienia stanowi nie lada wyzwanie. Wyzwanie, z którym od lat mierzą się realizator FOH Tobi Hoff i realizator MON Rob Hodgkinson. Spotkaliśmy się z nimi, aby porozmawiać o pracy z zespołem, stosowanych rozwiązaniach technicznych i miksowaniu „legendy rocka”.  Realizator MON zespołu – Rob Hodgkinson. Tekst i zdjęciaŁukasz KornafelMuzyka i Technologia