Nie raz i nie dwa odnosiłem się już do tematu głowic hybrydowych, łączących w sobie funkcję beama, spota i washa. Wbrew opinii, że „jeśli coś jest do wszystkiego, to jest do niczego”, niektóre konstrukcje na rynku są dość udane. Z tym większym zaciekawieniem czekałem na tę stosunkowo nową na rynku pozycję. Analizując dane dotyczące tego urządzenia zaskoczyły mnie te dotyczące jasności. Wszak ta głowica jest niewielkich rozmiarów, a strumień świetlny jest porównywalny z dużo większymi konstrukcjami.

Elation, jako marka, co jakiś czas bardzo mocno akcentuje swoją obecność na profesjonalnym rynku. Tu należałoby przypomnieć sukces głowicy Platinum FLX docenionej między innymi na targach Plasa w  2015 za innowacyjne rozwiązania. Na naszych łamach też dość często pojawiają się dopracowane konstrukcje tej firmy. Sam miałem przyjemność zmierzyć się między innymi z opartym na układzie LED urządzeniu o wdzięcznej nazwie Artiste DaVinci. W ostatnim czasie Elation proponuje kilka nowości opracowanych jako głowice hybrydowe. Myślę tu między innymi o  testowanej w tym numerze głowicy Smarty oraz o nieco mocniejszej Proteus Hybrid. Znalazłem już stosowną bibliotekę, zatem czas zabrać się do pracy.

Nowatorskie źródło światła z technologią FLEX.

Innowacji ciąg dalszy
Gdyby generalnie ocenić rynek oświetleniowy w kontekście ostatnich dwóch dekad, to trudno przyćmić rewolucję związaną z wprowadzeniem technologii LED do tak szerokiego i  powszechnego użytku. Ale modyfikacji i progresowi konstrukcyjnemu nie podlegają tylko oprawy z LED-owymi silnikami. Tak samo duże zmiany występują również w oprawach z lampami wyładowczymi na pokładzie. Ewidentnym przykładem jest źródło w  Smarty. Choć niewiele się o tym mówi, to Philips w serii Platinum zastosował technologię Flex. Jak nietrudno się domyśleć, jest to nieco skrócona wersja słowa flexible, zatem na czym ma polegać ta elastyczność? Nowa lampa Platinum Flex została zaprojektowana typowo z myślą o urządzeniach automatycznych. Jest to lampa o bardzo krótkim łuku z maksymalną mocą 280 W. Dlaczego z maksymalną? Ponieważ wzorem znanych już na rynku rozwiązań jej sterownik został wyposażony w  opcję ograniczania mocy. Użytkownik z poziomu biblioteki ma do wyboru pracę z mocą o wartości 190, 240 lub właśnie 280 wat. Ale to nie wszystko. Ciekawy dodatek stanowi „deep dimming option”. Funkcja ta niejako sprzęga mechaniczne przysłony dimmera z driverem lampy, gdzie po całkowitym zamknięciu źródło światła samoczynnie ogranicza swoje zużycie. Jest to z jednej strony oszczędność energii, ale przede wszystkim wydłuża to żywotność lampy. Platforma Platinum Flex ze względu na swoje ciekawe spektrum poszerza też znacznie możliwości pracy z  kolorami. Według danych Philipsa możliwe jest uzyskanie szerszego zakresu korekcji kolorów. Już na samym początku brzmi to niezwykle ciekawie. Poza tym osiągi toru optycznego całego urządzenia są obiecujące. Całkowita jasność wyrażona w lumenach wynosi 11 000. Przy tak niewielkim poborze oraz dość małej obudowie to naprawdę dobry wynik. Warto też nadmienić, że żywotność lampy sięga 6000 godzin.
System chłodzenia nie jest aż nadto skomplikowany. Wszystkie wentylatory dotyczące źródła światła mają ukierunkowane kanały skupiające strumienie powietrza. Jeden z  nich jest skierowany bezpośrednio na lampę, a  dwa chłodzą przestrzeń bezpośrednio przed lampą. Przy długim okresie z  zamkniętym shutterem, czyli po samoczynnym aktywowaniu opcji deep dimming, po zdjęciu obudowy można zaobserwować dość ciekawy efekt. Lampa co jakiś czas generuje niewielki rozbłysk. Spodziewam się, że jest to efekt pobudzania gazów nieco silniejszym impulsem z elektrod po to, aby przy ograniczonej emisji lampa po prostu nie zgasła.

Soczewki zoom i focus, a pomiędzy nimi pryzmy oraz Frost.

Pierwsze zaskoczenie i nie tylko
Skoro dość obszernie opisałem doskonały wybór, jeśli chodzi o źródło światła, to czas teraz na realny test dotyczący dimmera. Jak powszechnie wiadomo mechaniczne zasłanianie źródła światła nastręcza wielu problemów. Od zawężającego się strumienia poprzez nierównomierny i skokowy proces, szczególnie przy niższych wartościach. Producenci od lat prześcigają się w pomysłach jak te niepożądane efekty uboczne zniwelować. Sądzę, że w tym wypadku inżynierowie z  Elation poradzili sobie bardzo dobrze z  tym wyzwaniem. Są to klasyczne ząbkowane noże, ale z doklejonym dość ciemnym filtrem i wydaje się z elementem dyfuzyjnym. W praktyce przy zmniejszaniu wartości dimmera, pierwsze w źródło światła zostają przesunięte filtry. Proces dalszego obniżania wartości dimmera powoduje, że ząbkowane noże co prawda wkraczają do akcji, ale poprzez lekką dyfuzję nie widać kształtu tych przysłon. W  praktyce plama oświetleniowa do samego końca zachowuje swój kształt i co ciekawe mechanizm ten jest niezwykle precyzyjny. Można swobodnie operować nawet najmniejszymi wartościami jasności. Oczywiście ta precyzja nie byłaby możliwa bez 16-bitowej rozdzielczości dimmera.

Widoczne obie pryzmy z wspólnym mechanizmem napędowym.

Ta faktycznie została zaimplementowania i to w obu mode’ach, które głowica posiada. Kolejne zaskoczenie dotyczy filtrów CMY. Tu też nie natkniemy się na klasyczne rozwiązanie, gdzie filtry są przesuwane z  obu stron w  źródło światła. Filtry co prawda są mechanicznie przesuwane z boku, ale tylko z jednej strony (nie są podwójne).
Zastanawiałem się, czy precyzyjne zmniejszanie nasycenia barwy będzie możliwe w zadowalającym stopniu. Tak! Jest możliwe. Wynika z tego, że same filtry nie są jednolite na całej powierzchni. Zapewne mniej intensywne są po stronie krawędzi bliższej źródła światła, a bardziej po stronie przeciwnej. Niezależnie od technologii w  praktyce zmiana intensywności działa. Mechanizm może jest nieco bardziej toporny w sensie mechanicznym i z pewnością generuje nieco większy hałas niż inne głowice tej klasy, ale ten efekt można usłyszeć przy bliskiej odległości ze zdjętą obudową. Co może okazać się tu mankamentem? Praca w trybie standard, gdzie niestety rozdzielczość dotycząca CMY wynosi tylko 8 bitów. Co mnie urzekło to fakt, który być może jest związany z opisywanym wcześniej źródłem światła. Trudno mi jest stwierdzić na ile rzeczywiście technologia FLEX może poprawić jakość kolorów, ale te przy pełnej intensywności wydają się być naprawdę bardzo dobrej jakości.

Rotacyjna tarcza gobo.

Właściwie, jeśli chodzi o wspomnianą jakość, to samo mogę powiedzieć o tarczy, która zawiera, aż 13 filtrów w tym temperaturowe CTO oraz CTB. Przyznam szczerze, że w przypadku CTO ten filtr jest dosyć umowny. To moja subiektywna ocena, ale kiedy użyłem tego filtra, to niemal automatycznie domieszałem dla dopełnienia nieco Yellow o bardzo małym nasyceniu. Od razu plama zaczęła przypominać prawdziwe CTO. Czego nie udało mi się uzyskać? Indeksowanie tarczy nie pozwala na pracę „pomiędzy kolorami”. Niestety, nie ma możliwości ustawienia dwóch połówek o różnym kolorze. Praca z tarczą jest możliwa tylko z pełnymi kolorami. Może to być mankament, ale nie musi. Tarcze gobo zostały tak przemyślane, aby wspomagały hybrydowe wyposażenie tej oprawy. Rotacyjna tarcza w pozycji open jest przeznaczona właściwie tylko do pracy z wąskimi kątami w trybie beam. Kiedy rozszerzy się nieco kąt w zakresie przeznaczonym dla opcji spot, plama będzie po prostu nierówna z przebarwieniami. Zatem, jeśli w trybie spot nie używa się wzorów gobo z rotacyjnej tarczy, to i tak powinno się zmienić jej pozycję na szklany filtr oznaczony jako spot. W tym momencie w zakresie od 3° do 27° plama będzie nienaganna również z użyciem kolorów. Na wspomnianej rotacyjnej tarczy prócz pierwszej pozycji zarezerwowanej dla wiązki spot umieszczono osiem wzorów. Rotacja jest płynna bez efektu klatkowania nawet przy wolnej rotacji. Czy wzory są ciekawe? Nie ma tutaj kolorowych gobo, ale znajdują się zarówno symetryczne wzory, jak i bardziej abstrakcyjne. Jest z czego wybierać. Co do stałej tarczy to wyposażono ją również w osiem wzorów. I są to w zasadzie proste symetryczne figury i symbole. Sama tarcza ma aż 12 pozycji, jednak tak, jak wspomniałem, i  ta tarcza ma wspomagać hybrydowe możliwości. Pierwsze cztery pozycje to zawężenie plamy oświetleniowej mające zastąpić płynny mechanizm irys, którego tutaj nie ma.

Hybrydowe możliwości również dzięki długim suwnicom w torze optycznym.

Próbujemy wycisnąć soki
Układ soczewek zoom i fokus jest dość typowo rozwiązany, zgodnie z ostatnim trendem konstrukcyjnym jaki spotykam, zatem pomiędzy obiema soczewkami zamontowano zarówno pryzmy, jak i frost. No właśnie! Smarty posiada dwie pryzmy. I co mnie bardzo ucieszyło można ich używać równocześnie! To się nie zdarza w każdej oprawie posiadającej właśnie dwie pryzmy. Pierwsza z nich to typowa pięcioczęściowa liniówka, a druga to dość obfita pryzma stożkowa zawierająca aż 16 części. Dość sporo czasu poświęciłem na różne konfiguracje związane z animowaniem za pomocą i tarcz gobo i  pryzmami. Owszem jest z  czego wybierać i  nawet przyzwyczaiłem się do tego, że rotacyjna tarcza gobo (jak napisałem wcześniej) może mieć znaczenie w zależności od tego, czy pracuje się w zakresie spot, czy beam. Ale…. test musi być obiektywny. Zatem czas na szczerą opinię. Pryzmy mają wspólny napęd bezpośredni oparty na kilku przekładniach. To ma jedną konsekwencję, która mnie jednak lekko rozczarowała. Pryzmy i owszem mogą działać wspólnie, ale zawsze będą miały tę samą prędkość i ten sam kierunek.

Podstawa, prócz standardowego wyposażenia, zawiera również antenę transmisji bezprzewodowej E-Fly.

A co poza tym?
Warto wspomnieć kilka słów o ogólnym wyposażeniu tej hybrydy. Wyświetlacz jest kolorowy i menu jest dość logicznie ułożone, a nawigację ułatwiają ikonki. W każdej z grup oznaczonych odpowiednim symbolem dostępne niezbędne opcje. Może (biorąc pod uwagę mój wiek i lata pracy z oprawami oświetleniowymi) przydałby się nieco większy rozmiar serwowanych informacji w głównym oknie menu, ale to, co najważniejsze, czyli cyfry oznaczające adres są widoczne z daleka. Reszta informacji czyli np. wybrany mode jest już nieco mikroskopijny. Wnikając w  poszczególne opcje, rozmiar fontów jest już odpowiedni nawet dla moich oczu. A  co dokładnie znajduje się w zasobach menu? Nie zawiodłem się, jeśli chodzi o protokoły. Oprawa pracuje z DMX wraz z RDM oraz z Art-NET i  sACN. System bezprzewodowy jest i nawet w standardzie głowica ma składaną antenę z boku podstawy – w menu znajdują się wszystkie niezbędne parametry do określenia pracy w  wymienionych wariantach. Jeśli chodzi o  standard transmisji bezprzewodowej, to Elation preferuje system własnej produkcji o nazwie E-FLY. Bez problemu na stronach firmy odnaleźć można również stosowne urządzenia peryferyjne w  tym samym standardzie. Jeśli protokoły Art-Net i sACN to i złącza RJ45. Owszem są dwa, a DMX ma pięciopinowe gniazda umieszczone klasycznie w  podstawie głowicy. Wrócę jednak na chwilę do zasobów menu i oprogramowania. Głowica ma dwa podstawowe tryby, czyli standard i extended. Różnią się tak naprawdę rozdzielczością w sensie bitów na poszczególnych opcjach. I tak w trybie skromniejszym, na 24 kanałach zrezygnowano z  wyższych rozdzielczości między innymi dla mieszania kolorów, opcji zoom i focus, a także dla rotacji gobo. W obu trybach zachowano jednak wyższą rozdzielczość dla panoramy i  tiltu oraz dla dimmera. Bardziej skrupulatny zawierający 31 kanałów tryb pracy ma właściwie w każdym istotnym parametrze rozdzielczość 16 bitów. Wspomniałem, że są to dwa podstawowe tryby. Ponieważ istnieje jeszcze jeden wariant, który bardzo lubię, a który niestety nie jest jeszcze powszechnie stosowany. Elation wyposażyło menu Smarty w  możliwość zbudowania własnego mode’u. Czyli samodzielnie można określić liczę kanałów i to, co się ma na nich znaleźć. Na szczęście nigdy nie musiałem korzystać z  takiej deski ratunku, ale pamiętajmy o tym, że nie każdy event jest wyposażony po zęby w absolutnie profesjonalną instalację i w sterowniki zabezpieczające odpowiednią liczbę linii i  (w  zależności od liczby użytych opraw) w odpowiednią liczbę wolnych kanałów.

Czy to hybryda?
Zdecydowanie tak i z pewnością jest to alternatywa dla wielu rozwiązań, szczególnie biorąc pod uwagę naprawdę dobre źródło światła. Mała moc, krótki łuk, zadowalająca ilość lumenów. Dobre kolory i nienaganne możliwości animacyjne. Tryb beam? Jak najbardziej można nakłonić tę oprawę do pracy z  wąskim strumieniem, który będzie symulował niemalże równoległe ułożenie wiązki. Jednak najbardziej rozczarował mnie tryb wash. Owszem zakres zoom jest dosyć spory, ale dla naprawdę równego krycia ze sporym kątem świecenia trzeba się wspomagać filtrem frost. Pomimo kilku drobnych uwag, które postanowiłem zamieścić w  niniejszym tekście, mam bardzo pozytywne odczucia. I podtrzymuje to, co napisałem na samym początku. Elation co jakiś czas zaznacza swoją obecność na rynku, mocno sygnalizując, że również należy do profesjonalnego grona producentów.

Tekst: Paweł Murlik Muzyka i Technologia
Zdjęcia: Aleksander Joachimiak