Impression X4 został wyposażony w dziewiętnaście multichipowych zespołów LED RGBW Osram Ostar. Gwarancją żywotności są zapewne moduły LED i parametry optyczne uzyskane dzięki przemyślanemu zastosowaniu źródła światła, jak i optyki. Wnętrze optyczne to typowa konstrukcja, a nieskomplikowany układ chłodzenia to gwarancja żywotności bez zbędnych czynności serwisowych.

Historia GLP udowadnia po raz kolejny, że to pasja jednego człowieka potrafi powołać do życia rozpoznawalną markę. Ten człowiek swoją upartością zbudował GLP, która może pochwalić się sukcesami na największych targach branżowych, takich jak np. PLASA Show. Mowa o Udo Kuenzlerze.   Ja sam kojarzę markę GLP z produktami o nazwach Spot One czy Volkslicht Spot. Dlatego cieszę się, że firma nie stoi w miejscu i właśnie dzięki Impression X4 mogłem przyjrzeć się innym propozycjom GLP. Wracając twórcy, pana Udo – skąd wziął się kolejny pasjonat w naszej branży? Strona WWW GLP ogranicza się tylko do suchych faktów: firma powstała w 1994 roku, a w 2006 roku Udo Kuenzler zadecydował o poszerzeniu działalności GLP, dołączając do Entertainment Software Group – Cairos Technologies AG. Po małym dziennikarskim śledztwie doszedłem do tego, co pan Udo robił przed 1994 rokiem. Pracował jako technik-elektronik w Siemensie, jednak cały czas bacznie przyglądał się działalności swojego wuja – Hartmuta Brauna, właściciela B&K Showelectronic. Wspomniana firma zajmowała się wyposażaniem klubów nocnych w sprzęt oświetleniowy. To prawdopodobnie był ten moment, kiedy Udo Kuenzler zadecydował o własnej marce. Co ciekawe, Udo Kuenzler to kolejny z wizjonerów, który przewidział dekadę wcześniej rozwój technologii LED dużej mocy.  Design Niemiecki GLP zaskoczył swoimi produktami na PLASA Show 2014. Byłem wówczas bardzo ciekawy, jak tak duża średnica optyki będzie się utrzymywać na niewielkich rozmiarów kielichu podstawy. Mówię tutaj o sytuacji, kiedy chcemy go postawić, a nie zawiesić. Teraz X4 stoi przede mną bez dodatkowych komponentów wkręconych w podstawę i muszę przyznać, że jest tak wyważony, iż trudno byłoby go wywrócić, nawet jeśli chciałbym spowodować taką sytuację celowo. To rzeczywiście nowatorskie rozwiązanie: część elektroniki i mechanizmów została przerzucona w ramiona głowicy, a sama podstawa mieści jedynie włącznik, bezpiecznik, wejście i wyjście DMX oraz złącze zasilania. Nawet wyświetlacz się nie zmieścił, zatem umieszczono go na bocznym ramieniu głowy. Pod względem innowacyjności projektu wygląda to imponująco – z daleka X4 wygląda, jakby miał same ramiona i optykę! Czy jednak jest to rozwiązanie praktyczne, szczególnie jeśli chodzi o adresowanie, kiedy głowica ma już włączone zasilanie? Usytuowanie wyświetlacza z przyciskami menu na jednym z ramion może być problematyczne w sensie swobodnego dostępu, w sytuacji kiedy głowica zostanie zawieszona.  Optyka Impression X4 został wyposażony w dziewiętnaście multichipowych zespołów LED RGBW Osram Ostar. Nie trudno domyśleć się, że seria Ostar to bardzo wydajne diody. Oczywiście zespoły są piętnastowatowe. Niestety, producent nigdzie nie podaje, który zespół z serii Ostar został zamontowany, jednak po wnikliwej analizie stawiałbym na model LE CWUW S2W. Ten zespół, jako jeden z czterech, ma według producenta przeznaczenie sceniczne. Z ciekawostek należy dodać, że diody pokryte są szkłem, a niski współczynnik rezystancji termicznej (Rth), którym chwali się Osram, z pewnością przekłada się na układ chłodzenia głowicy. Dlaczego? Układ chłodzenia w X4 nie jest zbyt wymyślny i – zdaje się – nie jest również wydajny, bo wcale nie musi taki być. Radiator jest zewnętrzny i stanowi również tylną część obudowy części z optyką; ma dość spore przewiewy między poszczególnymi segmentami. Ruch powietrza w tej części pobudza wentylator, zamontowany również na szczycie tyłu obudowy. Są, co prawda, jeszcze dwa wentylatory na szczycie ramion, ale nie sądzę, aby miały one istotny wpływ na chłodzenie optyki. Wniosek może być jeden – jeśli głowica nie ma wymyślnych kanałów z cieczą ani na przykład cienkich tarczy odprowadzających ciepło, a także ma centralny wentylator – to znaczy, że Osram nie kłamie i rzeczywiście te diody, pomimo swojej mocy, nie nagrzewają się za bardzo. Wentylator pracuje ze stałą prędkością – nie zwalnia ani nie przyspiesza w zależności od ustawienia dimmera. Samo wnętrze z optyką to dość konwencjonalne i ostatnio lubiane przez projektantów rozwiązanie. Mam tu na myśli umieszczenie zespołów LED w specjalnych kominach zakończonych minisoczewkami. Podobnie jak w urządzeniach innych producentów, tak i w X4 stosowanie tych słupków zabezpiecza przed rozpraszaniem się światła we wnętrzu głowicy, jak i zapewnia odpowiednie ogniskowanie dla zespołu przednich zewnętrznych soczewek. Oglądając ten model, trudno stwierdzić, czy wewnątrz słupków (kominów) zostały umieszczone światłowody. Biorąc pod uwagę podobne rozwiązania w innych głowicach, wewnątrz kominów stosuje się właśnie zwykle światłowody optymalizujące skupienie wiązki na tym odcinku, czyli między zespołem LED umieszczonym na płytce a wierzchołkiem komina, który przy maksymalnym zoomie niemal styka się z przednimi soczewkami. Obudowy kominów fizycznie stykają się z płytką, na której zostały osadzone LED-y, dlatego nawet po rozkręceniu głowicy, bez ingerowania nie widać, co producent umieścił wewnątrz słupków. Przedni zespół soczewek zewnętrznych kształtem przypomina nieco oprawę Martin Quantum Wash. Jest to zespół dziewiętnastu soczewek płasko-wypukłych i – jak nie trudnosię domyślić – każda soczewka przyporządkowana jest jednemu zespołowi LED-ów. Na tym podobieństwa się kończą, bo zespół zewnętrznych soczewek nie jest rotacyjny tak jak w przypadku wspomnianego Martina. Można za to ustawić za pomocą tarczy z soczewkami odpowiedni zoom w zakresie od 7° do 50°. Choć zakres jest spory, to w mojej ocenie zoomowanie z minimalnego w maksymalne położenie jest dość wolne i – jak to często bywa w takich głowach – hałaśliwe. Szczególnie, że egzemplarz, który do mnie trafił, przeszedł już chrzest bojowy, zatem ilość kurzu w czterech mechanizmach suwnicowych robi swoje. Jest to, niestety, problem wielu głowic o podobnej konstrukcji, zatem można podkreślić, że nie jest to istotna wada. Na plus zasługuje dość istotny element serwisowy. Zespół przednich soczewek nie stanowi jednej całości. Każdą z dziewiętnastu istniejących płasko-wypukłych części można wymienić w przypadku uszkodzenia. GLP umieściło na swojej stronie bardzo dobrze zobrazowane wyniki pomiarów fotometrycznych. Jeśli ktoś chciałby teoretycznie prześledzić możliwości głowicy, nie mając jej pod ręką – jest to możliwe. Postanowiłem napisać o tym, chwaląc jednocześnie producenta, bo niestety – nie zawsze firmy produkujące głowy udostępniają tak szczegółowe pomiary. Dlaczego tak jest? Zauważyłem pewną tendencję, o której już kiedyś pisałem: jeśli urządzenie ma dobrej klasy źródło światła (np. moduły Osram), to producenci chwalą się osiągami optycznymi. Jeśli wewnątrz znajduje się nieco gorszej jakości lampa czy zespół LED-ów, bardzo trudno dotrzeć do jakichkolwiek rzeczowych pomiarów fotometrycznych. Reasumując – duży plus dla GLP za uczciwość.  Elektronika, sterowanie diodami i tryby pracy Instrukcja obsługi jest dość prosta. Właściwie ogranicza się do trybów DMX – tabel z kanałami i do ogólnych informacji. Muszę przyznać, że i tak rzadko korzystam z instrukcji obsługi (tylko jeśli czegoś nie mogę znaleźć albo nie rozumiem danej funkcji), więc jej oszczędna forma właściwie mi nie przeszkodziła. Zatem – jak zwykle wdrożyłem tryb „poznajmy się przez klikanie”. Jak wspomniałem na początku, głowa nie ma ruchomej przedniej tarczy z soczewkami, a więc wszelka imitacja ruchu i rotacji może odbywać się w sposób elektroniczny – po prostu poprzez włączanie i wyłączanie poszczególnych zespołów diod. Tutaj producent przychodzi z pomocą poprzez udostępnienie gotowych tzw. patternów. Na pokładzie jest dwieście pięćdziesiąt patternów, które stanowią różne wzory, a nawet litery czy cyfry. Są one statyczne, można więc wygenerować dany wzór (jeden z pakietu), ale żeby wprawić zespoły diod animacyjnie w ruch, trzeba niestety pisać chase’y, programując każdy kolejny pattern jako krok. X4 nie wyposażono w sekcję „ruchomych” presetów, aby poszczególne wzory, następując po sobie, stanowiły sekwencję – trzeba to zrobić samemu. Nie jest to wada, biorąc pod uwagę kreatywnych realizatorów, jednak czasem „gotowiec” mógłby się przydać, szczególnie przy braku czasu na programowanie. Patterny są wspólne dla wszystkich trybów. W takim razie czym różnią się poszczególne opcje DMX? X4 oferuje ich trzy: czternastokanałowy compress, dwudziestokanałowy normal i dwudziestojednokanałowy High Resolution (Extended). W pierwszym zyskujemy możliwość ustawienia koloru, wybierając proponowany gotowy z imitacji tarczy koloru(tutaj również CTO i CTB) lub mieszając samemu diody RGBW. W najprostszym trybie zyskujemy również dostęp do wspomnianych statycznych patternów. Tryb dwudziestokanałowy od dwudziestojednokanałowego różni się możliwością – nazwałbym to – dopieszczenia czy doprecyzowania danego koloru. Oba wspomniane tryby, czyli normal i extended, w stosunku do najprostszego czternastokanałowego, zyskują bardzo potrzebną funkcję: direct access to pattern. Polega ona na dostępie do poszczególnych diod. Funkcja jest rozbita na trzy kanały DMX, a każdy z nich odpowiada za daną sekcje diod. Można włączyć i wyłączyć praktycznie każdy zespół LED w dowolnej kombinacji, zatem daje to możliwość tworzenia nowych mappingowych wzorów. Efekt może być szczególnie interesujący, jeśli mamy do dyspozycji kilka lub kilkanaście X4. Co prawda, trzeba poświecić nieco czasu na programowanie, ale efekt może być imponujący. Niestety, pojawia się tutaj jedno ograniczenie: ta głowa nie ma rozgraniczenia dla kolorów na każdą z diod niezależnie – nawet w obrębie ringów (nie uwzględniono również rozgraniczenia kolorystycznego dla sekcji). Uzyskujemy dostęp do różnych diod, ale na wszystkie będzie obowiązywał tylko jeden wybrany przez nas kolor. Szkoda, ale być może to jest ograniczenie tylko programowe i doczekamy się oprogramowania na tryb osiemdziesięcioczterokanałowy o nazwie extended-extended? Pod koniec oględzin doszukałem się dość ciekawej funkcji o nazwie PWM frequency. PWM to skrót od angielskiego Pulse Width Modulation, czyli modulacji szerokości impulsu. PWM jest dość powszechnie stosowany w układach elektronicznych. W praktyce przy dostępie do regulacji PWM, jaki oferuje X4, może okazać się, że jest to funkcja zbawienna dla wszelkich rejestracji obrazu za pomocą kamer, a przy użyciu X4. Niestety, nie jestem w stanie tego sprawdzić, ale spodziewam się, że przy różnych kamerach i różnym sposobie nagrywania (w sensie liczby klatek na sekundę), używając regulacji PWM, możemy zgubić charakterystyczny efekt migotania, który może się pojawić przy różnych kamerach. Oczywiście obecnie w zespołach LED stosuje się dość wysokie częstotliwości, które niwelują ten efekt, jednak przy nietypowej rejestracji – nie tylko telewizyjnej, ale i filmowej – funkcja ta może okazać się niezbędna. Dotyczy to szczególnie poziomów z niską jasnością świecenia.  Młodszy brat – X4s Do testu razem z X4 trafił do mnie jego młodszy braciszek – Impression X4s. Domyślam się, że dodatek „s” jest skrótem od angielskiego „small”. Rzeczywiście urządzenie jest mniejsze, a optyka zawiera siedem zespołów LED. Diody zastosowano również piętnastowatowe. W stosunku do X4 zachowano też kolejną ważną cechę: zakres zoomu. Jest on identyczny, czyli pracuje w zakresie od 7° do 50°. Co zatem różni oba urządzenia? Jest kilka istotnych rzeczy. Na pewno moc – różnica między siedmioma a dziewiętnastoma zespołami diod robi swoje. Jednak dzięki temu X4s waży tylko 5,8 kg i tu zaskakująca informacja: producent podaje ten sam czas dla maksymalnej szybkości obrotu tilt i panoramy dla obu urządzeń, czyli 660° pan w 2 s, 260° tilt w 1 s. Być może to nieobiektywna ocena, ale X4s wydaje się być szybszy… Układ chłodzenia został zmodyfikowany w stosunku do X4. W tym urządzeniu wentylatory znajdują się już w podstawie urządzenia, a centralny wentylator, umieszczony w tylnej części z optyką, pracuje dużo ciszej niż w dużym X4. Zewnętrznie X4s, choć designersko podobny, wyróżnia się innym wyświetlaczem i przyciskami menu oraz często zbawiennym złączem typu podaj dalej. Mowa tu o dwóch złączach powerCON. Niestety, duży X4 nie ma wyjścia zasilania. Mały braciszek ma również trzy tryby mode – czternasto-, osiemnasto- i dziewiętnastokanałowy. Mode opracowano podobnie jak w X4, a mniejsza liczba kanałów w rozszerzonych trybach wynika z mniejszej liczby diod w X4s. Siedem zespołów diod nie pozwala kreować takich samych patternów jak w X4. Należy wspomnieć o tym, że w X4s zachowano funkcję PWM frequency, czyli modulacji szerokości impulsu. To – jak wspomniałem – może być zbawienne przy różnych rejestracjach telewizyjnych i filmowych z użyciem Impression.  Wnioski? Te dwa urządzenia to dość ciekawe propozycje urządzeń LED, szczególnie dla osób poszukujących głowic z dość szerokim zoomem, ale i także dla osób, które lubią pisać mappingi dla większej liczby urządzeń. Gwarancją żywotności są zapewne moduły LED i parametry optyczne uzyskane dzięki przemyślanemu zastosowaniu źródła światła, jak i optyki. Wnętrze optyczne to typowa konstrukcja, a nieskomplikowany układ chłodzenia to gwarancja żywotności bez zbędnych czynności serwisowych. Muszę też wspomnieć o nowoczesnym wyglądzie. Mała podstawa w X4 to zdecydowanie przykuwająca uwagę, nowatorska konstrukcja. Nie jestem, co prawda, przekonany do wyświetlacza na ramieniu głowicy, ale w tym wypadku nie zmieściłby się w podstawie głowicy.   tekst Paweł Murlik Muzyka i Technologia  zdjęcia Aleksander Joachimiak

Tagi:

glp