Władysław Komendarek jest wirtuozem kosmicznego brzmienia i pionierem polskiej elektroniki. Zapraszamy na wywiad z wyjątkową barwną postacią, jaką niewątpliwie jest artysta.

 Władysław Komendarek jest wirtuozem kosmicznego brzmienia i pionierem polskiej elektroniki. Zapraszamy na wywiad z wyjątkową barwną postacią, jaką niewątpliwie jest artysta. Władysław Komendarek urodził się i mieszka w Sochaczewie. Sprzeciwia się globalizacji. Jako instrumentalista i kompozytor wypracował własny styl, który wymyka się jakiejkolwiek klasyfikacji. W twórczości Komendarka można odnaleźć echa muzyki rockowej, a nawet hardrockowej, klasycznej, jazzowej, etnicznej oraz eksperymentalnej. Artysta jest wirtuozem kosmicznego brzmienia i pionierem polskiej elektroniki. Wraz z Agnieszką Makówką oraz Igorem Gwaderą artysta wystąpi 20 marca (niedziela) w łódzkim Teatrze Wielkim. Muzycy będą improwizować do niemego filmu „Metropolis” (reż. Fritz Lang) z 1927 roku. Mateusz Królik: Muzykę do filmu „Metropolis” grałeś już kilkukrotnie. Czy za każdym razem są to inne wersje podkładów?Władysław Komendarek: Tak grałem ogólnie w Gdańsku i Warszawie, za każdym razem były to inne wersje dźwiękowe. Nie zawsze są to podkłady, ponieważ bardzo lubię w czasie rzeczywistym tworzyć nowe formy, nie mówiąc o improwizacji totalnej.  Czy masz jakąś ulubioną scenę, sceny z tego filmu?Tych scen jest kilka, np. robotnicy wchodzący do windy, laboratorium chemiczne, metalowa kobieta wstająca w powolnym tempie w otoczeniu jakby laserów oraz podpalenie kobiety przywiązanej do pala.Cały film jest dobry, jest bardzo inspirujący dla mnie i mam nadzieję, że dla pozostałych muzyków też. Mam nadzieję, że razem będziemy mogli się artystycznie wyżyć. Jesteś już doświadczonym muzykiem. Jak pracuje ci się z Igorem Gwaderą, który choć bardzo utalentowany, jest jednak dopiero na początku swojej muzycznej kariery?Jeśli chodzi o Gwaderę, to poznaliśmy się niedawno i zrobił na mnie bardzo dobre wrażenie. Jest spokojny i skupiony. Dużo wie o muzyce i na pewno dużo potrafi. Inni młodzi ludzie powinni brać z niego przykład. Projekt „Metropolis” to dla niego coś zupełnie nowego, prawdziwe wyzwanie. I dobrze! Ustalamy teraz, jak nasz koncert ma wyglądać od strony muzycznej. Pracujemy nad tym… A współpraca z Agnieszką Makówką? W jaki sposób połączyć śpiew operowy z muzyką elektroniczną?Jeśli chodzi o połączenie śpiewu Agnieszki, to nie ma żadnego problemu. Trzeba to robić konsekwentnie, stanowczo i zdecydowanie, a wtedy będzie to szczere. Z Agnieszką też się dobrze współpracuje – jest pracowita, zaangażowana i zdyscyplinowana. Myślę, że w takiej ekipie znów zaskoczymy publikę i sukces murowany.Mam nadzieję, że nie będziemy jak Kraftwerk, którzy są muzycznymi inwalidami. Oni pracują tylko brzmieniowo i odgrywają tylko to, co w studiu wypracowali. Nie potrafią stworzyć czegoś na scenie natychmiast, w czasie realnym. A na koncertach mają być emocje! Jak u Hendrixa czy Emersona. Chcę, by te emocje były obecne podczas koncertów z Agnieszką i Igorem.  Jak dużą rolę odgrywa według ciebie muzyka w filmie? Jest jedynie tłem dla obrazu? A może przyczynia się do tego, że widz całkowicie wciąga się w pokazywaną historię?Pomimo że muzyka jest ledwie tłem, odgrywa kolosalną rolę w odbiorze filmu. To dzięki niej film staje się większą wartością, to jest niedyskutowalne i szalenie ważne. Również dla odbiorcy, bo widz po skończeniu filmu powinien mieć potrzebę, by jeszcze raz przeżyć taki tapering, występ.Jednak skupiam się też – i to jest dla mnie bardzo ważne – żeby muzyka grana na żywo była jak najbardziej zsynchronizowana z obrazem. To jest o wiele trudniejsza rola niż zagranie zwykłego koncertu, ponieważ muszę myśleć nie tylko o formie i improwizacji muzycznej, ale też o jak najdokładniejszej synchroniczności w miarę rozwoju akcji. A teraz oprócz tego dochodzą dwie osoby grające, więc mamy ręce, głowy i uszy pełne roboty. Ile razy widziałeś film „Metropolis”? Zastanawiałeś się kiedyś nad skomponowaniem ścieżki dźwiękowej do innych wielkich dzieł kinematografii?Film ten widziałem wiele razy, nie liczyłem ile. Już po pierwszym obejrzeniu stwierdziłem, że to film tak bogaty w różne warstwy, że jeśli mam do niego zagrać, to muszę użyć prawie całego mojego instrumentarium elektronicznego. Dlaczego? Ponieważ ten film na to zasługuje. Ma tyle wątków, warstw, zamieszania, prawdy, kosmicznych pomysłów… No i realizacja… Realizacja jest mistrzowska, a to był chyba rok 1927!Marzy mi się również zagranie akustyczne na fortepianie i wiadomo – gitara akustyczna plus wokal żeński. Spróbuję przekonać do tego pomysłu Agnieszkę, Igora i producentów.Dla mnie robienie ścieżki dźwiękowej do dzieł kinematografii nie stanowi żadnego problemu. Mogę grać, nagrywać nawet do filmów, które mają już muzykę. Chętnie zagram inne, moje własne kompozycje do takiego obrazu. Sprawa jest tylko taka, że to musi być film wartościowy i musiałbym poszperać w sieci, jaki to film by był. Przygotować się na każdym polu.  Jak w kilku słowach zachęciłbyś wszystkich Ziemian do wzięcia udziału w tym kosmicznym wydarzeniu, jakie odbędzie się w Teatrze Wielkim w Łodzi?Ponieważ to jest film niemy, to poprzez naszą wspólną muzykę, całkowicie nie szablonową, nabierze innego wymiaru. Przy tym jedna scena, ledwie czterosekundowa, może będzie podrasowana wiązką kosmicznego lasera.Mimo że „Metropolis” jest wyprodukowany przez Ziemian dla Ziemian, to kosmici na pewno będą też zadowoleni, zaskoczeni i zdumieni. Zachęcam, zapraszam, polecam – Władysław Komendarek.Po prostu zobaczymy, co kto muzycznie potrafi. Ja tam zamierzam może i wysłać cały Teatr Wielki oraz zgromadzoną publikę w Kosmos! Niech przeżyją coś, czego jeszcze w życiu nie zaznali!Chłopaki z Łodzi zawsze starają się, by wymyślić coś nowego, ciekawego. W tym roku zaproponowali takie występy, to tak trzeba pracować, by publika była pod kosmicznym wrażeniem. Z Władysławem Komendarkiem rozmawiał Mateusz Królik.