Rynek profesjonalnego sprzętu audio ciągle przyspiesza i oferuje co chwilę nowe produkty. Firmy nieustannie konkurują na płaszczyznach jakości i ceny. To wspaniałe zjawisko, lecz w natłoku ofert „rewelacyjnych, wspaniałych i cudownych” coraz trudniej się odnaleźć. Często książę okazuje się żabą. Japońska firma Audio-Technica rozpoczęła swoją działalność na początku lat sześćdziesiątych ubiegłego stulecia w typowym dla tego kraju stylu – jakość, trwałość, dokładność, sumienność… Ta tradycja trwa do dzisiaj. Obecnie pozycja marki na rynku jest już ugruntowana i jeżeli pojawia się coś nowego, to warto się tym zainteresować.

Firma Audio-Technica oferuje kolejny model wielkomembranowego mikrofonu pojemnościowego za bardzo przystępną cenę. Można powiedzieć, że jest to kontynuacja słynnego modelu AT2020 na wyższym poziomie. Większy rozmiar membrany i dodatkowe funkcje w postaci tłumika i filtru HPF.
Kupując AT2035, otrzymujesz w solidnym pudełku: mikrofon, miękki pokrowiec, koszyk przeciwwstrząsowy z adapterem 5/8” na 3/8”. Wszystko wykonane bardzo starannie i doskonale do siebie pasujące. Czyli typowa dla tej firmy klasyczna elegancja i kultura techniczna. Solidna metalowa obudowa i siatka ochronna dają wrażenie produktu z wyższej kategorii cenowej. Chciałem się trochę przyczepić do plastikowego adaptera i koszyka, ale od pierwszego wkręcenia pozbyłem się wszelkich wątpliwości. To dobry plastik i producent wiedział, co robi. Mikrofon po włożeniu do koszyka trzyma się pewnie. Nie ma tu żadnych zatrzasków, dzięki czemu nie rysuje się obudowa. W sumie, to nawet lepiej, bo łączna waga mikrofonu z plastikowym koszykiem jest mniejsza. Ma to duże znaczenie, gdy trzeba umieścić mikrofon na długim wysięgniku. Jeżeli chce się zainstalować go do góry nogami, to może być problem. To, co najważniejsze, to gdzie jest front mikrofonu? Jest tam, gdzie logo firmy. Przełączniki są z tyłu. Pozornie banalne zagadnienie, ale wiele takich błędów już popełniono. Nie lekceważmy spraw podstawowych.

Kupując AT2035, otrzymujesz w solidnym pudełku: mikrofon, miękki pokrowiec, koszyk przeciwwstrząsowy z adapterem 5/8” na 3/8”. Wszystko wykonane bardzo starannie i doskonale do siebie pasujące.

Pierwsze wrażenie
Brzmienie jest bardzo naturalne. Charakterystyka częstotliwościowa podana przez producenta jest w zasadzie płaska, z lekkim podbiciem pomiędzy 10 a 15 kHz. Nie ma możliwości zmiany charakterystyki kierunkowej. Jest charakterystyka kardioidalna. W mikrofonie znajdzie się taka ilość przestrzeni, jaką wykreuje się za pomocą ekranów akustycznych o różnych właściwościach. Wysokie poziomy SPL nie stanowią tu żadnego problemu. Mając do dyspozycji tłumik -10 dB można bez obaw stosować go do instrumentów dętych, perkusyjnych czy wzmacniaczy gitarowych. W przypadku tych ostatnich, przestrzeń towarzysząca może być niepożądana, dlatego warto dołożyć do takiego ujęcia mikrofon dynamiczny i eksperymentować do woli. Dobrze się sprawdzi również w przypadku rejestrowania gitary basowej z głośników. Maksymalny poziom SPL wynoszący 158 dB daje duży komfort bezstresowej pracy.

Brzmienie gitary akustycznej było klarowne, dynamiczne i bogate w transjenty. Pianino również dało się bez problemu ładnie „ukręcić”. W tym przypadku wpływ pomieszczenia był większy i trzeba było nad tym popracować. Wokale to zawsze temat bardzo szeroki i nigdy nie będzie tego jedynie słusznego rozwiązania. Każdemu będzie pasowało coś innego. Stosowanie pop-filtru jest konieczne z oczywistych względów (nie znajduje się w zestawie i należy go zakupić osobno). Starając się zobiektywizować ten test, muszę powiedzieć, że w przypadku głosów „przebasowanych” z natury, filtr górnoprzepustowy ustawiony fabrycznie na częstotliwość 80 Hz rozwiązuje większość problemów. Efekt zbliżeniowy ma łagodny charakter i w pewnych sytuacjach może być z powodzeniem wykorzystany jako zabieg reżyserski.

Wysokie poziomy SPL nie stanowią dla AT2035 żadnego problemu. Mając do dyspozycji tłumik -10 dB można bez obaw stosować go do instrumentów dętych, perkusyjnych czy wzmacniaczy gitarowych.

Na koniec zafundowałem sobie koszmar realizatora, czyli nagłaśnianie mikrofonem wielkomembranowym gitary akustycznej i klasycznej w polu głośnikowym, czyli mały „live”. Powiedzmy, że zrobiłem symulację występu początkujących gitarzystów na zakończenie roku szkolnego. To dość „wredne” zadanie – pomieszczenie trudne, bo na jednej ścianie lustra, druga to twardy i gładki tynk, podłoga – winyl na betonie, a sufit również twardy. Źródło dźwięku (początkujący artysta) jeszcze nie opanowało dobrej emisji, czyli gra bardzo cicho, a oczekiwania społeczne bardzo wysokie. Po wycięciu kilku silnych rezonansów korektorem parametryczym, udało się wyeliminować sprzężenia i uzyskać zadowalający poziom głośności na sali. Oczywiście w takim przypadku bez konsolety cyfrowej się nie obejdzie.

Mikrofon oferuje także filtr górnoprzepustowy ustawiony fabrycznie na częstotliwość 80 Hz.

Do kogo skierowana jest ta oferta?
To oczywiste, że do każdego, kto pracuje z dźwiękiem. Zarówno w studiu nagraniowym, jak i na scenie ten mikrofon znajdzie zastosowanie. Uważam, że największe korzyści mogą odnieść osoby działające w homerecordingu. Niezależnie od tego, czy nazwiemy ich youtuberami, vlogerami czy blogerami, ścieżka dźwiękowa odgrywa tu podstawową rolę. W sieci znajdziemy miliony materiałów realizowanych przy pomocy smartfonów, w których jakość dźwięku jest tak koszmarna, że nie da się tego słuchać.
Łatwo to zmienić nawet przy niewielkim budżecie. Porządna karta dźwiękowa i AT2035 pozwolą na osiągnięcie profesjonalnej jakości w domowych warunkach. Małe przestrzenie łatwo zaadoptować akustycznie, a kardioidalna charakterystyka mikrofonu dodatkowo ułatwi zadanie. Wybierając kartę dźwiękową, trzeba koniecznie pamiętać, żeby była możliwość włączenia napięcia Phantom +48 V, które zasila mikrofony pojemnościowe. Żadna przejściówka typu XLR-mini jack do zintegrowanej karty w komputerze nie rozwiąże problemu. Drugi bardzo istotny parametr to maksymalny poziom wejściowy, jaki karta będzie w stanie przetworzyć bez przesterowania. Oczywiście im większy, tym lepiej. W tym miejscu polecam zapoznanie się z testami kart dźwiękowych – jest tego dużo i każdy znajdzie coś dla siebie w rozsądnej cenie.

Brzmienie AT2035 jest bardzo naturalne. Charakterystyka częstotliwościowa podana przez producenta jest w zasadzie płaska, z lekkim podbiciem pomiędzy 10 a 15 kHz.

Podsumowując ten test, nie widzę w tym wypadku sensu tworzenia tabelki plusy/minusy. To propozycja bardzo uniwersalnego narzędzia pracy dźwiękowca. To, co należałoby ocenić obiektywnie, to stosunek jakości do ceny. A ta ocena to: celujący.

Tekst: Bogdan Kuźmiński, Muzyka i Technologia