Za stosunkowo niewielkie pieniądze Pioneer oddaje w nasze ręce solidny kontroler, który wypada bardzo dobrze na tle konkurentów z podobnej półki cenowej. Produkt skierowany do DJ-ów rozpoczynających swoją karierę muzyczną lub do osób stawiających na mobilność pracy.

Cyfrowa rewolucja, która od wczesnych lat ubiegłej dekady stale przeobraża oblicze produkcji muzycznej na każdym jej etapie: od wczesnych aranżacji i finalnych miksów do występów na żywo, nie ominęła również sceny DJ-skiej. Najwięksi zwolennicy oldschoolowej szkoły miksowania na „żywych“ winylach dawno już, co prawda, zaakceptowali legendarnie solidne CDJ-e i nowe możliwości, które ze sobą przyniosły, jednak idea gry w oparciu o jakikolwiek software DJ-ski lub chociażby wzmianka o funkcji sync (synchronizacja) wciąż potrafią podnieść im ciśnienie. Cóż, być może po raz kolejny reputacja marki stojącej za słynnymi CDJ-ami wystarczy, żeby przekonać tych bardziej opornych. Gigant, jakim zdecydowanie jest firma Pioneer, wreszcie zdecydował się wzbogacić rynek kontrolerów DJ-skich o własną serię – DDJ. Redakcja MiT oraz szkoła NuWave miały okazję przetestować najnowszą (i najtańszą) jej odsłonę – Pioneer DDJ-SB2.  FILM Pioneer DDJ SB2 – (Matt Gie + Bartek Konopka) – prezentacja dla MiT Pioneer DJ przyłożył dużą wagę do prezentacji sprzętu. Choć znacznie mniejszy od swoich droższych kuzynów z linii DDJ, SB2 zdecydowanie nie wygląda jak zabawka. Obudowa kontrolera została wykonana z utwardzanego plastiku. Wydaje się jednak całkiem solidna, a perforacja płyty wierzchniej sprawia, że fakturą przypomina ona wykończenie droższych mikserów obudowanych metalem. Podobne zabiegi, mające na celu upodobnienie SB2 do sprzętu z nieco wyższej półki, możemy również zaobserwować na tarczach jog. Umieszczono na nich naklejki, które na pierwszy rzut oka wyglądają jak ledowy wyświetlacz pozycji beatu obecny na pozostałych kontrolerach z serii, jednak poza dostarczaniem wrażeń czysto estetycznych nie pełnią żadnej funkcji. Wygląda to na ruch typowo marketingowy, z drugiej strony musimy pamiętać, jak ważna dla początkującego DJ-a (a do takich zdecydowanie jest skierowana ta propozycja) jest profesjonalna prezentacja. Samo logo mogłoby w tym wypadku nie wystarczyć. Jak najbardziej prawdziwe i funkcjonalne są za to dwa ledowe wyświetlacze poziomów aktywnych decków nieobecne w poprzedniej odsłonie – DDJ-SB.  Wejścia i wyjścia Ten, kto chociaż raz pojawił się w klubie bez potrzebnego kabla czy rozdzielacza USB, wie, jak bardzo uciążliwe może okazać się poleganie na zewnętrznych interfejsach audio oraz pamiętanie o nich. SB2 rozwiązuje ten problem za nas, ponieważ kontroler ma wbudowaną własną kartę dźwiękową (24 bit/44,1 kHz), z której możemy wyjść bezpośrednio do miksera lub systemu nagłośnieniowego za pomocą stereofonicznego wyjścia RCA. Z myślą o notorycznie gubiących przejściówki DJ-ach, Pioneer DJ wyposażył SB2 również w podwójne wyjście na odsłuch słuchawkowy, do którego możemy podłączyć się wtyczką jack (TRS 1/4″, 6,3 mm), mini-jack (TRS 1/8″, 3,5 mm) lub obiema naraz. Dodatkowo, na bocznym panelu znajduje się wejście mikrofonowe na złącze jack, którego poziom kontrolowany jest niewielkim potencjometrem umiejscowionym tuż nad gniazdem.  Kontrola – podstawowa funkcjonalność DDJ-SB2 daje użytkownikowi kontrolę nad niemal wszystkimi najważniejszymi parametrami potrzebnymi do tworzenia kreatywnego miksu na żywo. Z najbardziej podstawowych funkcji mamy więc tutaj: dwa zestawy potencjometrów obsługujących trzyzakresowy korektor pasmowy, dwa pokrętła kontrolujące filtr low-pass/high-pass, dwa fadery (suwaki) regulujące poziom wychodzący z danego decka (kanału) i cross fader zrealizowany w postaci poziomego suwaka (z pewną dodatkową funkcją, którą omówimy nieco później). Wygodnym dodatkiem, którego zabrakło w pierwszej odsłonie SB, są dwa potencjometry wzmocnienia (trim). Kontroler ma również dwa suwaki pitch odpowiadające za tempo na danym decku. Fader tempa jest niestety wyjątkowo mało precyzyjny ze względu na swój niewielki rozmiar. Dokładne dopasowanie beatów bez pomocy magii komputerowego algorytmu synchronizującego jest więc wyjątkowo uciążliwe nawet przy ustawieniu najmniejszego zakresu pitch (w Serato jest to 8%). Mimo tego małego niedociągnięcia, Pioneer DJ zdecydowanie pokazał klasę, jeśli chodzi o wykonanie sprzętu. Wszystkie potencjometry i suwaki nie tylko wyglądają profesjonalnie, ale również stawiają dokładnie tyle oporu, ile trzeba (oczywiście poza crossfaderem, który prawidłowo pracuje bardzo lekko). Miłym zaskoczeniem są tutaj stopery typu center detent, dzięki którym z łatwością możemy wyczuć, kiedy pokrętła filtrów oraz korektora pasmowego wracają na godzinę dwunastą, a w przypadku pitch fadera – środek. Tarcze jog, pomimo stosunkowo niewielkiej średnicy, co jest zrozumiałe ze względu na mobilny profil urządzenia, są jak najbardziej funkcjonalne i responsywne, a ich wyważenie symuluje wrażenie gry na pełnowymiarowych deckach. Warto też wspomnieć, że są to obrotowe, dotykowe panele pojemnościowe, a nie powierzchnie czułe na nacisk, do czego przyzwyczaiły nas niektóre z innych kontrolerów z podobnej półki cenowej.  Funkcje dodatkowe Żaden aspirujący DJ nie chciałby dać się przyłapać na gorącym uczynku, z rękoma na swoim laptopie w trakcie grania seta. Zespół Pioneer DJ zadbał o to, żeby takie sytuacje nie musiały mieć miejsca. Po włączeniu programu teoretycznie nie ma potrzeby sięgać po komputer, ponieważ ogromna większość funkcji, z których moglibyśmy potencjalnie skorzystać, jest kontrolowalna z poziomu urządzenia. Za pomocą centralnego encodera (funkcjonującego również jako przycisk) i dwóch przycisków load możemy bez problemu przeglądać bibliotekę programu (w Serato podzieloną na Crates) i ładować naszą selekcję na wybrane decki. Przycisk key lock, odpowiadający za utrzymanie oryginalnej wysokości utworu przy zmianie tempa, czy wcześniej wspomniana zmiana zakresu suwaka pitcha to funkcje, których obsługę niektóre kontrolery pozostawiają laptopom. W tym przypadku są one dostępne pod jednym przyciskiem, którego funkcjonalność zmienia się po wciśnięciu pada shift. Podwójną, modyfikowaną shiftem rolę pełni też przycisk vinyl/slip. Funkcja vinyl przełącza tryb pracy jogów na standardowy model spotykany w CDJ-ach czy – jak sama nazwa wskazuje – winylach. Każde poruszenie i dotknięcie tarczy będzie miało wówczas taki sam efekt jak przy grze na chociażby gramofonach Technicsa (za bardziej precyzyjne dopasowywanie beatu odpowiada zewnętrzna obręcz jogów). Tryb slip to natomiast odpowiednik traktorowej funkcji flux. Po jego włączeniu odtwarzany kawałek będzie pracował w tle, nie zmieniając regionu odtwarzania, nawet pomimo naszych usilnych prób wytrącenia go z rytmu, np. scratchem.  Pady, FX Units i performance Wisienką na torcie na pierwszy rzut oka wydają się być dwa zestawy ośmiu padów, które swoim wyglądem sugerują jakość wykonania zbliżoną do tych spotykanych np. w Akai MPC. Niestety, na tym polu kontroler rozczarowuje najbardziej. Określenie Performance Pads, widniejące na pudełku i materiałach promocyjnych, nie do końca pasuje do jedynie przebranych za pady niedynamicznych, nieczułych na nacisk, miękkich przycisków, którymi musimy się w tym przypadku zadowolić. Co gorsza, okazuje się też, że wbrew pozorom nie przypada ich tutaj osiem na deck, lecz cztery, ponieważ niższy rząd to nasze przyciski transportu: play/pause, cue, sync oraz shift. Biorąc pod uwagę ich funkcje, tym bardziej dziwi decyzja o ogumowaniu ich repliką performance padów. Te pady, których funkcjonalność nie została na stałe przypisana funkcjom transportu, zmieniają swoje zastosowanie w zależności od tego, który spośród czterech dostępnych trybów pracy jest w danym momencie aktywny. Tryb hot cue pozwala przyporządkować do ośmiu cue point (ośmiu, ponieważ dostępny jest też następny bank, do którego możemy przejść, przytrzymując przycisk shift), auto loop włącza skwantyzowaną pętlę o długości zależnej od wciśniętego pada (np. 1/32, 1/16, 1/8 itd.), manual loop pozwala ręcznie ustawić pętlę, natomiast sampler… uruchamia sampler (ośmiobankowy, tak jak w przypadku hot cues). Ciekawym urozmaiceniem są znajdujące się nad oboma zestawami padów przyciski pad trans, które włączają efekt tremolo wycinający audio w interwałach kontrolowanych w taki sam sposób jak czas pętli przy trybie auto loop. Jeśli chodzi o kontrolę efektów, Pioneer DJ zaproponował zaskakująco uproszczone i poniekąd ograniczające rozwiązanie. Nad każdym deckiem znajduje się panel kontrolny FX Unit pozwalający nam uruchamiać naraz lub niezależnie do trzech wybranych efektów. Problem polega jednak na tym, że zarówno poziom powrotu całego unitu, jak i wybrany wcześniej jeden parametr każdego z trzech efektów kontrolowany jest jednym potencjometrem (level), który zmienia wszystkie te własności symultanicznie. Taki schemat kontroli z jednej strony frustruje bardziej doświadczonych DJ-ów, z drugiej jednak może znacznie ułatwić zadanie tym, którzy stawiają swoje pierwsze kroki za sterami kontrolera. To samo dotyczy wspomnianej przeze mnie wcześniej funkcji filter fade. Po wciśnięciu oznaczonego tym napisem przycisku, na oba aktywne decki zostają nałożone dwa zmapowane odwrotnie względem siebie filtry – dolnoprzepustowy oraz górnoprzepustowy (działające niezależnie od „podstawowych” filtrów), których parametry kontroluje cross fader. Tym, którzy nie do końca wiedzą, z czym to się wiąże, objaśniamy: sync + filter fade + przesunięcie cross fadera z jednej strony na drugą = gotowe przejście. Jest to spełnienie marzeń osób początkujących, które nie mogą się doczekać swojej pierwszej imprezy, i zarazem najgorszy koszmar oldschoolowców z trwogą obserwujących nieubłagany postęp technologiczny. Prawda jest jednak taka, że takie rozwiązanie faktycznie zostawia DJ-owi jedną wolną rękę, którą może wykorzystać do pracy przy chociażby samplerze. Możliwości jest, jak widać, wiele, a całą opisaną wyżej funkcjonalność powinniśmy jeszcze teoretycznie pomnożyć razy dwa, ponieważ DDJ-SB2 jest zdolny obsługiwać tak naprawdę cztery decki. Po każdej stronie znajdują się przyciski oznaczone odpowiednio jako 3 i 4, które przełączają dany moduł w tryb pracy na decku alternatywnym.  Współpraca z software’em Funkcjonalność każdego kontrolera, choćby najbardziej rozbudowanego, zawsze jest rzecz jasna ograniczona możliwościami software’u, czyli programu, z którym ma współpracować. W tym przypadku programem, którego sygnatura widnieje zresztą na samym urządzeniu, jest Serato DJ. DDJ-SB2, o dziwo, nie jest wspierany przez RecordBox DJ – autorski program marki Pioneer DJ. Warto jednak pamiętać, że wersja dołączana do zakupu jest wersją nieco okrojoną. Serato Intro nie ma kilku dosyć ważnych funkcji, których brak daje się boleśnie odczuć po wygaśnięciu opcjonalnej, dwutygodniowej licencji próbnej pełnej wersji programu. Można temu zaradzić, dopłacając 99 dolarów za uaktualnienie Serato Intro do Serato DJ, albo z bólem serca wrócić do ograniczonej funkcjonalności intro. Trzeba jednak dodać, że w obu przypadkach (rzecz jasna poza różnicami wynikającymi z samego software’u) nie napotkaliśmy żadnych problemów z komunikacją na linii komputer-kontroler. Wszelkie ruchy potencjometrów, jogów czy suwaków przekładają się płynnie na ich cyfrowe odpowiedniki przy braku zauważalnej latencji. To samo dotyczy pracy przy oficjalnie niewspieranych programach, takich jak np. Traktor od Native Instruments. Osoby, które chciałyby pozostać przy własnej licencji traktora, ale nie lubią zbytnio wykraczać poza intencje producenta, również mogą odetchnąć z ulgą – własny midi mapping jest jak najbardziej możliwy nawet przy zachowaniu identycznej jak we flagowym Serato funkcjonalności (włącznie z filter-faderem i ledowymi miernikami poziomów).  Podsumowanie Za stosunkowo niewielkie pieniądze Pioneer oddaje w nasze ręce solidny kontroler, który wypada bardzo dobrze na tle konkurentów z podobnej półki cenowej. Logo Pioneer DJ, wbrew obawom sceptyków, nie jest w tym przypadku prestiżowym dodatkiem windującym cenę do góry, lecz pewnym, faktycznym gwarantem jakości. Należy jednak pamiętać, że jest to produkt skierowany do DJ-ów rozpoczynających swoją karierę muzyczną lub do osób stawiających na mobilność pracy. Gwarantujemy, że zlecenie poprowadzenia imprezy plenerowej w nietypowej lokacji wystarczy, żeby nawet najbardziej zagorzały zwolennik nieco starszych metod miksowania zaczął dostrzegać pewne zalety kompaktowego SB2.  tekst Bartosz Konopka Mateusz Gierc Marcin Kalinowski NUWAVE

Tagi:

pioneer