Rammstein to zespół, który zarówno pod względem tekstów czy muzyki, jak i wizerunku, nie przebiera w środkach i nie uznaje kompromisów. To również jedna z tych grup, których koncerty są precyzyjnie wyreżyserowanym spektaklem, w którym nic nie jest zostawione przypadkowi. W ich trakcie muzycy przebierają się w nietuzinkowe stroje, posługują się wymyślnymi, znanymi z teledysków rekwizytami i nie stronią od dymu i ognia. Do takiego show przyzwyczaili się wierni fani, którzy nieprzerwanie od 1994 roku wypełniają największe areny na świecie podczas koncertów grupy. W tym roku zespół znów wyruszył w trasę koncertową i to – nie licząc gościnnych występów na festiwalach – pierwszą od sześciu lat. Jeżeli ktoś myśli, że była to kolejna trasa z cukierkową oprawą wizualną, kolorowymi multimediami i kręcącymi się gobosami, to się myli! To prawdziwe show: w starym, dobrym stylu, z pirotechniką, dymem, ogniem, ponad 1100 lampami i – co najważniejsze – prawdziwą, a nie wyświetlaną na ekranach, scenografią o rozmiarach średniej wielkości biurowca. Zapraszamy do lektury wywiadu z Rolandem Greilem z firmy Woodroffe Basset Design – jednym z twórców oprawy wizualnej towarzyszącej trasie „Rammstein: The World Tour”.
Obchodzący w tym roku okrągłe dwudzieste piąte urodziny zespół Rammstein gościł w przeszłości już kilkukrotnie w naszym kraju. Były to jednak albo koncerty halowe, jak te w 2001 czy 2009 roku w katowickim Spodku, albo występy w trakcie festiwali, na których niemiecki zespół był tylko gościem – tak jak miało to miejsce w trakcie Impact Festival w 2013 roku czy we Wrocławiu w 2016 roku na festiwalu Capital of Rock. Gdy jeszcze w 2018 roku zespół – ku ogromnej uciesze fanów – poinformował, że po kilku latach znów wyruszy w trasę oraz że będzie to pierwsza w historii trasa stadionowa i co więcej na jej mapie znajdzie się również Polska, było jasne, że po takiej przerwie publiczność będzie mogła uczestniczyć w czymś wyjątkowym i unikatowym na skalę światową. Tym razem grupa wyruszyła w trasę promującą jej najnowszy album z jedenastoma zupełnie nowymi kompozycjami. Trasa rozpoczęła się 27 maja w niemieckim Gelsenkirchen i łącznie będzie miała 58 przystanków.Już od wielu lat koncerty Rammsteina znajdują się w czołówce najbardziej widowiskowych produkcji koncertowych na świecie i tym razem grupa również nie zawiodła. Jednak aby w tym industrialnym szaleństwie mogła uczestniczyć m.in. sześćdziesięciotysięczna publiczność zgromadzona na Stadionie Śląskim w Chorzowie 24 lipca, przygotowania musiały rozpocząć się ponad rok wcześniej…
Autorzy oprawy oświetleniowej opracowali koncepcję „Big wall of lights”. W tę ścianę światła świetnie wpisały się oprawy Vari-Lite VL6000Beam, ale również bardzo mocne, efektywne stroboskopy Solaris Flare Q+. (fot. Jens Koch)
Łukasz Kornafel, Muzyka i Technologia: Jak rozpoczęły się przygotowania do tej trasy? Wiem, że ich bardzo ważnym elementem była seria prób produkcyjnych.
Roland Greil, Woodroffe Basset Design: Zanim przyjechaliśmy do Berlina, aby przeprowadzić serię prób produkcyjnych, rozpoczęliśmy projektowanie całości. Pierwsze prace miały miejsce mniej więcej rok przed rozpoczęciem trasy. W przypadku tej produkcji firma Woodroffe Basset Design była odpowiedzialna za jej całą stronę wizualną, oczywiście przy wsparciu wielu partnerów zewnętrznych. Jako firma zaprojektowaliśmy scenografię, oświetlenie, multimedia oraz całą infrastrukturę techniczną konieczną do realizacji każdego z koncertów. Jak wiesz nasza firma specjalizuje się w projektowaniu światła, dlatego na etapie powstawania kompletnego projektu korzystaliśmy ze wsparcia wielu bardzo silnych partnerów. Na przykład scenografia jest efektem współpracy mojej, Patricka Woodroffe’a i naszego dobrego przyjaciela Floriana Wiedera. Później dołączył do nas również Jeremy Lloyd z firmy Wonder Works, który był odpowiedzialny za stronę techniczną całego projektu. Trzeba powiedzieć, że dla potrzeb całej tej produkcji powstało bardzo wiele niestandardowych, stworzonych specjalnie na tę skomplikowaną trasę indywidualnych rozwiązań, przede wszystkim konstrukcyjnych. Bardzo ważne było nie tylko to, aby wszystkie elementy dało się połączyć w jedną całość, ale przede wszystkim to, aby show mogło podróżować od miasta do miasta, spakowane do sześćdziesięciu pięciu ciężarówek i zawsze wyglądać dokładnie tak samo. Oczywiście wszystko rozpoczęło się od rysunków na papierze. Ponieważ jesteśmy nowymi graczami w całej tej machinie zespołu, na wstępie musieliśmy poznać wymagania zespołu, preferencje i oczekiwania, jeżeli chodzi o oprawę wizualną. Zawsze rozpoczynając pracę z danym artystą, najważniejsze jest rozpoznanie jego potrzeb i posłuchanie muzyki. Gdy przygotowaliśmy ogólny zarys całej koncepcji wyglądu produkcji, przedstawiliśmy go zespołowi. Szczęśliwie dla nas został on zaakceptowany i mogliśmy przystąpić do uzgadniania szczegółów: jaka będzie lokalizacja lamp, kolorystyka scenografii, jakie będą jej elementy itp.
Potężne, okrągłe matryce zostały skonfigurowane w oparciu o trzydzieści dwie lampy Claypaky B-Eye K25 każda. (fot. Jens Koch)
Rammstein to jeden wielki plac zabaw. Dzięki temu, jaką gra muzykę i jaki jest jego wizerunek, można tutaj zrobić naprawdę bardzo dużo. To potężny zespół, grający mocną muzykę i znany ze swoich monumentalnych, teatralnych produkcji koncertowych, z ogromną ilością światła, pirotechniką i dymem. Gdy mieliśmy już przygotowany cały projekt, przystąpiliśmy najpierw do prac w studiu do preprogrammingu, gdzie z pomocą oprogramowania WYSIWYG zaprogramowaliśmy cały show. Na tym etapie dostaliśmy również pierwsze, robocze wersje listy utworów, które będą grane na każdy z koncertów. Było to szalenie ważne, bo dzięki temu mogliśmy programować już konkretne piosenki i myśleć o tym, w jaki sposób poszczególne zabawki, których użyliśmy, najlepiej sprawdzą się w danym utworze.
Dopiero później całość została zbudowana na stadionie w Berlinie i mieliśmy ten ogromny przywilej, że cała scena była praktycznie tylko dla nas, dzięki czemu jeszcze przed rozpoczęciem prób z zespołem mogliśmy połączyć wszystkie elementy układanki i pracować nad detalami.
Ze względu na to, że koncerty Rammsteina mają bardzo teatralny charakter, całe show jest budowane od pierwszego utworu do ostatniego. A nawet poszedłbym krok dalej. Publiczność jest częścią tego show już od wejścia na stadion, do jego opuszczenia.
Jakie elementy na scenie zostały stworzone na zamówienie, specjalnie dla potrzeb tej trasy? Czy są to również elementy związane z mechaniką sceniczną?
Mechaniki scenicznej w ogóle w trakcie tej trasy nie ma zbyt wiele. Pod sceną jest winda, dzięki której wokalista Rammsteina może się pojawiać i znikać w trakcie koncertu.
Jeżeli chodzi o elementy stworzone na zamówienie, to tak naprawdę cała scenografia powstała na indywidulane zamówienie zgodnie z naszymi wymaganiami. Cała scena jest zbudowana w oparciu o stalowe konstrukcje. Tak wiele z nich jak się tylko dało to rozwiązania standardowe, jednak mimo wszystko jest tutaj również bardzo wiele elementów stworzonych od zera. Świetną pracę zrobiła tutaj firma Stageco, która była konstruktorem całej sceny.
To był bardzo wymagający projekt. Na przykład centralna wieża ma aż 38 metrów wysokości! Co czyni ją jedną z najwyższych tego typu konstrukcji kiedykolwiek stworzonych dla potrzeb trasy koncertowej.
Przykładem są też potężne okrągłe matryce, złożone z kilkudziesięciu lamp i zabudowane w elementach scenograficznych przypominających lotnicze szperacze.
Te elementy to właśnie najlepszy przykład tego, jak wyglądała nasza współpraca. My wymyśliliśmy te elementy, Florian przygotował dokładne, detaliczne projekty scenograficzne, a Jeremy zadbał o całą stronę techniczną i o to, jak powinien wyglądać montaż poszczególnych elementów itd.
Długo zastanawialiśmy się, co włożyć do nich do środka. Pierwotnie planowaliśmy stworzyć te matryce z pomocą lamp Vari-Lite VL6000Beam, jednak wtedy całe konstrukcje byłyby zdecydowanie zbyt ciężkie i nieakceptowalne z konstrukcyjnego punktu widzenia. Dlatego zmieniliśmy naszą koncepcję i zdecydowaliśmy, że zastosujemy oprawy LED. Ostatecznie wybór padł na nowe oprawy Claypaky B-Eye K25. Biorąc pod uwagę, że w każdym z tych „szperaczy” pracowały 32 lampy, które traktowaliśmy prawie we wszystkich utworach jako jedno ogromne źródło światła, dało to doskonały efekt. Jednak postanowiliśmy również wprowadzić coś z pierwotnego planu i w centralnym punkcie każdej z tych matryc zainstalowaliśmy po jednej sztuce Vari-Lite VL6000Beam.
Biorąc pod uwagę, że wszystkie koncerty trasy odbywają się na stadionach, często pod gołym niebem, również to musieliście uwzględnić wybierając konkretne oprawy?
Od samego początku projekt ten był tworzony z myślą o stadionach. Zaledwie kilka z aren, na których odbyły się lub będą gościły koncerty w trakcie tej trasy, ma dach. W istocie są to po prostu zadaszone stadiony, ponieważ ta produkcja nie zmieściłaby się do żadnej hali na świecie.
Biorąc pod uwagę, że naturalnym miejscem dla tych koncertów są właśnie stadiony, praktycznie 90%, a nawet więcej opraw, jest narażonych na deszcz. Gdy grasz trasę koncertową w Europie, w trakcie lata, to w pewnym momencie z całą pewnością gdzieś spadnie deszcz. Dlatego wybierając poszczególne lampy, zwracaliśmy uwagę, aby miały one odpowiednie zabezpieczenia przed warunkami atmosferycznymi.
W tym zakresie była to współpraca między naszym projektantem technicznym Jeremy Lloydem z firmy Wonder Works, dostawcą oświetlenia na trasę firmą Neg-Earth i wszystkimi pozostałymi dostawcami. Muszę powiedzieć, że zrobili oni świetną robotę, bo lampy w kilku przypadkach pracowały w deszczu i nie mieliśmy z nimi absolutnie żadnych problemów, a łącznie w trakcie każdego koncertu używamy 1150 lamp!
W stworzonym przez was projekcie znalazł się tylko jeden ekran wideo, znajdujący się dokładnie na wieży zlokalizowanej w centralnym punkcie sceny. Czy twoim zdaniem w dzisiejszych czasach trudniej tworzy się widowisko, w którym nie ma lub jest bardzo niewiele ekranów LED?
Oczywiście show zbudowane głównie na ekranach wideo LED znacząco różni się od takiego, w którym jest ich niewiele. Najważniejsze jest jednak to, aby dobrać właściwe środki wyrazu dla danego artysty. Moim zdaniem, akurat w przypadku trasy Rammsteina, bardzo dużym błędem byłoby stworzenie oprawy z wieloma potężnymi ekranami LED, tworzącymi multimedialną ścianę. Rammstein to mocny, industrialny zespół. Gdy idziesz na jego koncert, nie oczekujesz, że dostaniesz coś ładnego, cukierkowego, ale surową, industrialną scenografię. Praca przy tym projekcie, który bazował na old schoolowej scenografii w starym stylu, była dla mnie ogromną przyjemnością, ponieważ większość produkcji, przy których pracowałem w ciągu ostatnich dziesięciupiętnastu lat, to były realizacje z bardzo dużym wkładem multimediów. To, czego zawsze staram się unikać, to sytuacja w której ekrany LED zainstalowane na scenie będą tworzyły wielki telebim. Mówimy o koncercie live, na który ludzie idą wciąż przede wszystkim po to, żeby zobaczyć zespół na żywo, a nie oglądać go na ekranie. Jeżeli chcesz oglądać zespół na ekranie, to możesz sobie kupić DVD i zobaczyć go w domu. To dla mnie było bardzo orzeźwiające doświadczenie, znów pracować z prawdziwą scenografią. Oczywiście można zainstalować w tle sceny potężny ekran LED i przy pomocy media serwera i jednego kliknięcia zmieniać scenografię. Jednak praca z prawdziwą scenografią to zupełnie co innego. Mimo wszystko zdecydowaliśmy się zainstalować również ekrany multimedialne. Mówimy tutaj o koncertach na wielki stadionach, zatem bardzo ważne było to, abyśmy mogli pokazać artystów na ekranach i aby byli oni widoczni nawet dla publiczności znajdującej się daleko od sceny. To, co było kluczowe dla użycia multimediów w przypadku tego projektu, to fakt, że użyliśmy media serwerów disguise, dzięki którym żaden z obrazów prezentowanych na ekranach nie jest sygnałem wprost z kamery. Każdy sygnał jest w odpowiedni sposób modyfikowany tak, żeby wyświetlany na ekranie obraz wpisywał się w ogólną stylistykę koncertu. Mamy tutaj nałożone odpowiednie ramki, dzięki którym wyświetlany obraz nie jest prostokątny, mamy filtry jak sepia, czarno-biały, zniekształcenia, glitch itp.
W trakcie trasy pracuje z nami realizator wizji, który miksuje na swoim mikserze wszystkie sygnały z kamer. Gotowy materiał trafia do naszych media serwerów, które są zaprogramowane i sterowane wraz ze światłem wprost z konsolet oświetleniowych.
Oprócz poddanych obróbce sygnałów z kamer, w bardzo niewielkim stopniu korzystamy również z przygotowanego contentu. Głównie jest to logo zespołu w różnych odsłonach.
To trochę tak, jak idziesz do kościoła i w centralnym miejscu widzisz krzyż. Gdy idziesz na koncert Rammsteina, to Twoim krzyżem w tym kościele jest logo zespołu (śmiech).
W całej koncepcji oprawy wizualnej został zastosowany tylko jeden ekran LED. W trakcie koncertu są na nim prezentowane logotypy zespołu poddawane processingowi z pomocą media serwerów Notch. (fot. Jens Koch)
Zamiast wielkich ekranów w tle sceny zainstalowaliście znowu unikatowe i idealnie wpisujące się w stylistykę grupy Rammstein rozwiązanie.
Wymyśliliśmy koncepcję „Big wall of lights”. W tę ścianę światła świetnie wpisały się oprawy Vari-Lite VL6000Beam, ale również szukaliśmy bardzo mocnych, efektywnych stroboskopów. W tej roli świetnie sprawdziły się opraw Solaris Flare Q+. To sprawdzona konstrukcja i koń roboczy, który towarzyszy wielu naszym produkcjom od lat. Jednak jako stroboskopów używamy ich dopiero w trakcie bisów. W trakcie pozostałych utworów, Solaris Flare Q+ są wykorzystywane przez nas na wiele innych sposób. Jako symulacja światła halogenowego, jako oświetlenie ambientowe itp.
Jako klasycznych stroboskopów używamy trzech egzemplarzy Hungaro-FLASH T-Light Pro o mocy 85 000 W każdy.
Jednak znajdujący się w centralnym punkcie sceny ekran LED oraz urządzenia LED to nie jedyne rozwiązania pracujące w trakcie tej trasy, wykorzystujące diody.
Tak, aby podkreślić scenografię i ożywić te metalowe, surowe elementy, wkomponowaliśmy w nią pionowe paski LED. W tym celu zastosowaliśmy ponad 674 metrów taśmy LED RGBW. Ponadto, taśma LED została również wykorzystana do obrysowania okrągłych matryc w formie wojskowych szperaczy. Mając tak monumentalną i widowiskową scenografię, również nie mogliśmy zapomnieć o jej odpowiednim oświetleniu. W tym celu użyliśmy takich opraw jak: Vari-Lite VL3500 Wash, GLP Impression X4 L, SGM P-10, SGM P-5 czy naświetlaczy Pulsar Chroma-Q Color Force 72 i osiemnaście Chroma-Q Co-lor Force 48. Również oświetliliśmy wieże zlokalizowane w przestrzeni stadionu. Stwierdziliśmy, że najlepsze do tego celu będą lampy Ayrton WildSun S25 w liczbie czternastu sztuk.
Biorąc pod uwagę, że stworzyliśmy scenografię przypominającą potężny, industrialny budynek czy wieżowiec, zastanawialiśmy się, jakie lampy powinny jeszcze zostać wkomponowane w nią, aby jeszcze lepiej oddać właśnie ich naturę. Oczywiście na szczytach wieżowców znajdują się małe lampki ostrzegawcze dla samolotów. Postanowiliśmy je odwzorować i w tym celu zastosowaliśmy oprawy TMB Solaris CF-35 Strobe, z czerwonymi nakładkami, które faktycznie są używane na dachach wieżowców!
Przejdźmy zatem do detali tej produkcji. Jakie były główne czynniki, którymi kierowaliście się, wybierając poszczególne oprawy? Czy była to siła światła, jaką są w stanie zaoferować poszczególne oprawy?
Było kilka czynników. Oczywiście, jeżeli pracujesz z Rammsteinem, w dodatku na stadionie, to potrzebujesz mocy. Od samego początku było jasne, że nie będziemy używali żadnych gobosów. Najważniejsza była dla nas zdolność do wyprodukowania silnej wiązki światła.
Dodatkowo szukaliśmy opraw, które mają ogromną, jak największą soczewkę. Nie chcieliśmy stworzyć standardowego plotu, takiego jak ma 90% innych koncertów rockowych czy popowych. Z tego powodu, jednym z naszych głównych wołów roboczych, pracujących w trakcie tej produkcji, jest Vari-Lite VL6000Beam. Zapewniły one dokładnie taki efekt, jakiego poszukiwaliśmy – myślę, że jest to w ogóle idealna lampa właśnie dla Rammsteina. Ma ogromną soczewkę, potężną moc i wygląda zupełnie inaczej niż wszystkie inne lampy dostępne na rynku. Łącznie użyliśmy jej aż 122 sztuki! Na przykład za wieżami, w miejscach niewidocznych dla publiczności, zainstalowaliśmy 38 starych, dobrych Mytosów od Claypaky. Z ich pomocą stworzyliśmy efekt zachodzącego słońca za sceną.
Jakie lampy zostały zastosowane jako główne oświetlenie frontowe?
Front i to, w jaki sposób oświetleni są muzycy, jest absolutnie kluczowe, bez żadnych wątpliwości. To znów połączenie kilku różnych źródeł światła, używanych w różny sposób. Na wieżach zastosowaliśmy 56 lamp Robe BMFL WashBeam. Znów o ich wyborze zdecydował fakt, że mają one bardzo dużą siłę świecenia i są po prostu duże. Aby w odpowiedni sposób oświetlić zespół znajdujący się na scenie, użyliśmy opraw Claypaky Scenius Unico jako przestrzałów oraz Robe BMFL Long Throw. Wszystkie te lampy są wpięte do systemu Follow-Me, dzięki któremu można nimi operować jak klasycznym followspotem. Projektując cały system myśleli-śmy bardzo intensywnie, w jaki sposób będziemy świecić front. Oczywiście można było to zrobić w sposób klasyczny, a więc angażując do tego zadania np. dwanaście followspotów Robert Juliat Lancelot o mocy 4 kW każdy. Jed-nak takie rozwiązanie wymagałoby od nas włożenia bardzo dużego wysiłku w ustawienie followspotów, a później sama realizacja byłaby również bardzo wymagająca od operatorów. Nie mówiąc o tym, że musielibyśmy zapewnić bardzo wiele, dodatkowych konstrukcji na środku stadionu, na których mogli-byśmy zainstalować followspoty. Korzystając z nowoczesnych systemów, takich jak Follow-Me, możemy korzy-stać ze standardowych urządzeń ruchomych jak z followspotów. Na stałe system Follow-Me sterował szesnastoma urządzeniami Robe BMFL Long Throw, jednak jego niewątpliwą zaletą jest to, że w każdym dowolnym momencie koncertu mogą do nich dołączyć kolejne lampy z przydzielonym muzykiem na scenie do śledzenia, np. w trakcie solówki gitarowej. Muszę przyznać, że przede wszystkim jestem pod ogromnym wrażeniem po-łączenia urządzeń Robe BMFL Long Throw i systemu Follow-Me. Rezultaty, które można uzyskać z pomocą tych urządzeń, są praktycznie identyczne jak w przypadku użycia klasycznych followspotów. Z tą tylko różnicą, że lampy są zdecydowanie lżejsze, a tym samym dużo łatwiej je zainstalować, a także nie ma konieczności, aby technicy wspinali się po wieży do followspotów, co poprawia bezpieczeństwo i komfort pracy.
Część opraw została zainstalowana również pod sceną.
Tak, instalacja lamp pod sceną była dla nas również bardzo ważna i odegrała kluczową rolę w uzyskaniu zakładanych efektów. W tym celu wykorzystaliśmy znów lampy Vari-Lite VL6000Beam, ale także ARRI Skypanel S360-C oraz ARRI Skypanel S120-C, z pomocą których mogliśmy w odpowiedni sposób oświetlić artystów również od dołu, i uzyskać efekt zbliżony do światła rampy, znanego ze starych filmów, co również było życzeniem zespołu.
Koncerty grupy Rammstein są od lat znane również z charakterystycznych szperaczy świecących w niebo.
Tak, w zasadzie nie może być koncertu Rammsteina bez takich lamp. Zastosowaliśmy trzydzieści dziewięć opraw A&O Falcon Beam 7K oraz dziewięć A&O Falcon Beam 3K.
Korzystając z tak wielu, różnych źródeł światła, mieliśmy ogromną frajdę, tworząc poszczególne sceny oświetleniowe. Ponieważ tych rodzajów opraw jest tak wiele, mogliśmy używać ich w bardzo różnorodny sposób. I tak wiele lamp nie jest wykorzystywanych w ogóle, aż do bisów.
Jednak to nie jedyny element. Bardzo ważny w trakcie tej produkcji jest również dym. Jakie maszyny odpowiadają za jego wytwarzanie i jak został on połączony z pirotechniką, której jest tutaj przecież ogromna ilość i która również powoduje wytwarzanie dymu?
O tym, jak ważny w trakcie najnowszej trasy Rammsteina był dym, może świadczyć chociażby sama ilość wytwornic. Łącznie było ich trzydzieści sześć. Zastosowaliśmy takie maszyny jak: MDG The One, MDG ATMe Look Solutions Viper NT i trzydzieści pięć wiatraków Martin I JEM AF2 Fan!
Ponadto koledzy od pirotechniki na wieżach znajdujących się w obrębie publiczności zastosowali dodatkowe wytwornice dymu, wykorzystywane jako efekt jeszcze przed koncertem, ale również ten dym w wielu momentach koncertu jest nam pomocny.
Trzeba jednak jasno powiedzieć, że praca z dymem w plenerze nie należy nigdy do łatwych zadań. Zawsze trzeba walczyć z wiatrem i zawsze tego dymu jest za mało. Choćbyś zastosował milion maszyn do dymu, to i tak przyjdzie wiatr i dym zniknie (śmiech). Po prostu trzeba się do tego jak najlepiej przygotować, ustawiając maszyny w każdym rogu sceny, tak aby móc stawić czoła podmuchom wiatru, niezależnie od kierunku.
Dodatkowo muszę powiedzieć, że Nicolai Sabottka, który jest zarówno naszym szefem produkcji, jak i szefem całego departamentu pirotechniki, wykonał ogromną pracę i koncertom Rammsteina towarzyszy naprawdę wyjątkowa pirotechnika.
Na etapie pre-produkcji bardzo wiele rozmawialiśmy z departamentem pirotechniki o tym, jakiego rodzaju efekty będą wykorzystywane w danym utworze, abyśmy mogli wzmocnić je za pomocą światła lub zrobić im miejsce, tworząc jednolite i spójne show.
I na końcu, ale nie mniej ważne: jak wygląda konfiguracja konsolet, których używacie w trakcie tej trasy?
Korzystamy oczywiście ze sprawdzonych konsolet MA Lighting grandMA2 full size w liczbie czterech egzemplarzy i jednej konsolety MA Lighting grandMA2 light, która służy technikom na scenie do testowania sprzętu. Całe show jest realizowane z dwóch głównych konsolet full size znajdujących się na FOH i każda z nich ma dedykowany backup na wypadek awarii. Za konsoletami pracują: Faren Matern, który jest z zespołem w zasadzie od jego powstania oraz Marc Brunkhardt – drugi operator i asystent Farena. Całe show jest praktycznie w 70% czy 80% sterowane za pomocą kodu czasowego. Elementem, który zawsze wymaga ręcznego sterowania, jest światło frontowe, ponieważ w zależności od miejsca, gdzie gramy i od pory dnia, warunki otoczenia są różne. Jednak Faren zna doskonale każdy utwór i wymagania zespołu. Dzięki temu nawet kilka utworów, które nie są zaprogramowane w oparciu o kod czasowy, wyglądają świetnie, bo Faren to niezwykle utalentowany operator z doskonałym wyczuciem muzyki.
Tekst: Łukasz Kornafel Muzyka i Technologia