Od pewnego czasu trwa debata nad przyszłością źródeł żarowych i wyładowczych w oświetleniu scenicznym. Coraz częściej urządzenia tradycyjne są wypierane przez modele oparte na źródle LED, które znajdują zastosowanie w teatrach, instytucjach kultury i firmach rentalowych. Jaka jest więc przyszłość tych starszych opraw i kiedy należy zacząć myśleć o inwestowaniu w źródła LED?

Zanim odpowiem na to pytanie, zobaczmy, jak wyglądał rynek źródeł światła na przestrzeni lat. Profesjonalne oprawy sceniczne oparte na źródłach LED zaczęły pojawiać się około 10 lat temu. Pierwsze były wysokiej jakości wieloźródłowe lampy typu Wash, np. seria ROBE Robin LEDWash, na rynku od 2010 roku. Następnie pojawiły się pierwsze oprawy profilowe, takie jak ROBE Robin DLS oraz mocne followspoty zaczynające konkurować z tymi opartymi o źródła wyładowcze. Jednak w tamtym czasie ich moc nie mogła dorównywać oprawom opartym na źródłach tradycyjnych.

Wzrost popytu na urządzenia LED-owe niejako wymusił produkcję opraw coraz lepszych i mocniejszych. Szybko stały się one konkurencją dla opraw halogenowych. Z czasem producenci zaczęli tworzyć również ruchome głowy LED o rozsądnej jasności, które często już dorównują znanym ze swej mocy lampom wyładowczym. Na przestrzeni lat producenci uporali się również z występującym w niektórych wczesnych oprawach LED-owych problemem z płynnym ściemnianiem (szczególnie w zakresie dolnych kilku procent jasności) oraz nienajlepszym oddawaniem barw.

Najnowsze oprawy ze źródłami LED charakteryzują się zazwyczaj 16-bitową rozdzielczością dimmera (która często wewnętrznie jest jeszcze wyższa, zapewniając niesamowitą płynność). Coraz częściej spotykane też są ruchome głowy posiadające współczynnik oddawania barw na poziomie 90 (np. ROBE T1 Profile), a statyczne profile sceniczne o stałej temperaturze barwowej osiągają wartości CRI 97 (np. ADB Lexpert). Nie odbiegają więc zauważalnie od światła żarowego. Warto zauważyć, że wielu producentów wprowadza w swoich urządzeniach możliwość emulacji pracy żarówki za pomocą przesunięcia ku czerwieni przy ściemnianiu, co pozwala na niezauważalne zestawienie opraw LED-owych z konwencjonalnymi.

Najnowsze oprawy ze źródłami LED charakteryzują się zazwyczaj 16-bitową rozdzielczością dimmera (która często wewnętrznie jest jeszcze wyższa, zapewniając niesamowitą płynność). Coraz częściej spotykane też są ruchome głowy posiadające współczynnik oddawania barw na poziomie 90 (np. ROBE T1 Profile).

Rozważając inwestycję w oświetlenie LED-owe należy oczywiście przeanalizować kwestie finansowe. Inwestycja jest tutaj dobrym słowem, gdyż oprawy z takimi źródłami są zdecydowanie droższe od tych ze źródłami żarowymi oraz trochę droższe od tych opartych na lampach wyładowczych. Eksploatacja takich opraw jest jednak zdecydowanie tańsza, i to pod różnymi względami. Kwestię poboru prądu najlepiej obrazuje przypadek oświetlenia domowego – obecnie ze źródła LED o mocy 6W otrzymuje się taki sam strumień świetlny jak z żarówki 60W. Kolejnym kosztem bieżącym, o którym można zapomnieć, stosując oprawy LED, jest kwestia zakupu nowych źródeł światła po kilkuset godzinach pracy, jako że żywotności modułów LED wykorzystywanych w profesjonalnym oświetleniu scenicznym dochodzą teraz do 30-50 tysięcy godzin. Podawaną żywotność określa parametr L70, który oznacza, że po wskazanym czasie źródło będzie emitować nie mniej niż 70% początkowego strumienia świetlnego. Przy użytkowaniu oprawy przez 5 godzin dziennie sprowadza się to do 15 – 25 lat pracy. Ponadto odchodzi koszt pracowników niezbędnych do wymiany przepalonych źródeł i czas potrzebny na taką konserwację.

Park oświetleniowy oparty o źródła LED skutkuje jeszcze innymi oszczędnościami poza wspomnianymi wyżej. Oprawy LED generują znacznie mniej ciepła (podawane przez producentów w jednostkach Btu) w porównaniu z oprawami wolframowo-halogenowymi i wyładowczymi, co znacząco zmniejsza obciążenie cieplne systemów chłodzenia budynku. Jest to oczywiście użyteczne w przypadku istniejących budynków, ale to także kluczowy punkt, o którym należy pamiętać przy projektowaniu nowych przestrzeni zgodnie z trendem zrównoważonej architektury, czyli takiej, która stara się zminimalizować negatywny wpływ budynków na środowisko. Ponieważ około 35% zapotrzebowania na energię w obiekcie jest pochłaniane przez urządzenia grzewcze, chłodzące i wentylacyjne, oszczędności z tego tytułu mogą być większe niż te uzyskiwane bezpośrednio z poboru mocy urządzeń.

Chcąc zobaczyć, jak szybko świat zmierza diodowym trendem, niekoniecznie jest sens analizować dokładne dane liczbowe. Ważniejsze jest raczej zauważenie trendów rynkowych i proporcji różnych źródeł światła stosowanych w realizacjach na przestrzeni ostatnich lat. Badanie przeprowadzone w zeszłym roku, w którym analizowano sprzęt oświetleniowy wykorzystywany w spektaklach o podobnym stylu (musicale) i skali (wszystkie spektakle wystawiano w Prince Edward Theatre w Londynie) na przestrzeni ostatnich 25 lat, pokazuje to wyraźnie. Zgodnie z poniższym wykresem, źródła LED wyprzedziły już zarówno źródła żarowe, jak i wyładowcze. Wygląda na to, że w momencie, gdy reżyser światła ma pełną swobodę określenia opraw, które chce wykorzystać, i jeśli budżet na to pozwala, nie powstaje pytanie, kiedy LED-y prześcigną źródła żarowe, czy nawet wyładowcze, bo to już się stało. Nie jest to nowy trend, gdyż nastąpiło to już w latach 2014-2016, kiedy to również łatwo dostępne stały się dobrej jakości profilowe oprawy LED, takie jak ETC S4 Lustr2.

Mimo wszystko, wiele osób stara się bronić źródeł żarowych. Po części jest to słuszne, ponieważ ich światło ma pewne wyjątkowe i bardzo szczególne właściwości. Oczywiście nikt nie postuluje za zakazem stosowania źródeł innych niż LED-owe. Minęły już jednak czasy, gdy podstawą oświetlenia było światło żarowe, a źródła LED i lampy wyładowcze były zarezerwowane na wyjątkowe okazje. Dzisiaj to światło żarowe jest czymś specjalnym. Używane jest bardziej oszczędnie, podczas bardzo szczególnych momentów, gdy jego charakter, ciepło jego wiązki przekazuje mocny dramatycznie komunikat, kontrastując z całą resztą świateł.

Często zarzutem, jakim kierują się użytkownicy klasycznych lamp halogenowych i wyładowczych, jest ich cena, która jest niższa od opraw opartych na źródle LED. Problem stanowi również spadek jakości światła z czasem świecenia. Jednak, jak mogliście przeczytać w poprzednim numerze „Muzyka i Technologia”, również o tym pomyśleli najwięksi producenci oświetlenia. Stąd na rynku pojawiły się takie rozwiązania, jak przenośne źródło LED Transferable Engine od Robe Lighting czy wymienne źródło LED – Robert Juliat Sully i ETC Source 4WRD II. Wszystkie one sprawiają, że eksploatacja i zakup urządzeń LED staje się jeszcze bardziej atrakcyjny.

Podsumowując, przyszłość oświetlenia będzie różnić się od żarowej i wyładowczej rzeczywistości. Halogen zapewne stanie się efektem zarezerwowanym do szczególnych zastosowań. Będzie służył do wyróżnienia czegoś na tle oświetlenia ogólnego ze źródeł LED, w ten sam sposób, jak kiedyś lampy wyładowcze były czymś szczególnym, wyróżniającym się od masy żaru. Koncepcja wymiany istniejącego parku technologicznego na taki oparty o nowe technologie może wydawać się przytłaczająca. Ale tę zmianę trzeba zacząć prędzej czy później planować i szukać różnych sposobów, by móc sobie na takie inwestycje pozwolić. W podjęciu decyzji pomóc może ustalenie, w jaki sposób długoterminowe oszczędności zrekompensują krótkoterminowe koszty – przy jednoczesnym uświadomieniu sobie, że mniejsze zużycie energii (zwłaszcza przy wymianie na źródła LED zawsze pobierających pełną moc lamp wyładowczych, szczególnie w ruchomych głowach) przyczynia się również do zmniejszania naszego negatywnego wpływu na środowisko.

Tekst: Krzysztof Gantner