Gdy aktor w serialu od dłuższego czasu gra pewną rolę, przyzwyczajamy się do tego i kojarzymy jego twarz z pewnymi cechami charakteru czy zachowaniem. Podobnie jest w przypadku marek. Niegdyś ADJ był znany z produkcji światła dyskotekowego dla klubów oraz mobilnych prezenterów muzycznych i wodzirejów. Jednak to już przeszłość i współczesna oferta jest o wiele szersza. Firma poszła o krok dalej, tworząc typowo sceniczną propozycję i to na miarę dzisiejszych oczekiwań. Mocne źródło światła oparte na LED, system mieszania kolorów CMY i możliwość wysłania sygnału bezprzewodowo. Ponadto dwa rotacyjne pryzmaty i możliwość regulacji szerokości wiązki w bardzo dużym zakresie. Te aspekty skłaniają do tego, by odrzucić myśl, że ADJ to tylko flowery i dyskotekowe lasery i baczniej przyjrzeć się VIZI CMY 300.
Na pierwszy rzut oka – uczciwy sceniczny spot. Tak właśnie jest, lecz oprócz funkcji typowych dla spota głowica wykazuje także inne właściwości, o których później. Oprócz trójpinowych złącz XLR urządzenie oferuje także złącza pięciopinowe. Co więcej, dzięki antenie może odbierać sygnały sterujące wysyłane bezprzewodowo w standardzie WiFLY. W trybie DMX głowica ma 3 mode’y: 21-, 24- oraz 26-kanałowy. W tych bardziej licznych trybach istotne parametry głowicy są szesnastobitowe. Po stronie zasilania nie ma niespodzianek, są do dyspozycji wejście i wyjścia zrealizowane na złączach powerCON. Standard – i bardzo dobrze. Nie ma potrzeby wyważania otwartych drzwi. Do wyjścia zasilającego można podłączyć kolejne urządzenia, ale trzeba zwracać uwagę na to, by nie było ich więcej niż 7. Pewnie chodzi o dopuszczalny prąd, który przy 8 sztukach (jedna podłączona do sieci, 7 kaskadowo do pierwszej) osiąga wartość ponad 14 amperów. Głowica oparta jest na źródle światła LED o mocy 300 watów. Producent deklaruje, że żywotność tego podzespołu to 50 000 godzin. Przekłada się to na prawie 70 miesięcy ciągłego świecenia. Całość wykonana jest dość solidnie i sprawia wrażenie, że nie boi się koncertowych wyzwań.
W VIZI znajdziemy dwa rotacyjne pryzmaty. Pierwszy z nich to trzyścienny rotacyjny, drugi sześciokrotny, liniowy.
VIZI CMY300 jako typowy koncertowy spot
Głowicę jak najbardziej można wykorzystać na kresce kontrowej podczas koncertów. Wiązkę da się barwić za pomocą tarczy kolorów, na której oprócz typowych barw pojawia się pozycja UV oraz CTO o temperaturze 3 200 K. Do dyspozycji jest także szesnastobitowy system mieszania CMY. Także szesnastobitowa jest regulacja intensywności źródła światła, co pozwala uniknąć sytuacji, w których widać poszczególne kroki zmian natężenia światła np. w zapisanym show. Oczywiście, jak na głowicę typu spot przystało, można użyć wzorów gobo. Znajdują się one na dwóch tarczach. Jedna z tarcz ma rotację gobosów, a druga funkcję gobo shake. Ten układ jest tak naprawdę w większości głowic tego typu, lecz producent dość nietypowo podszedł do samych wzorów umieszczonych w głowicach, tak że naprawdę można tym sporo zdziałać, zarówno jako wiązką rysującą się w scenicznej mgle, jak i odłożonym światłem na podłodze czy ścianie. W VIZI znajdują się dwa rotacyjne pryzmaty. Pierwszy z nich to trzyścienny rotacyjny pryzmat, znany wszystkim użytkownikom głowic ruchomych. Kolejny to sześciokrotny, liniowy pryzmat, także ruchomy, znany z głowic firmy Robe. Realizatorzy, którzy polubili ten efekt, będą zadowoleni. Oczywiście do dyspozycji realizatora jest Frost, a także iris oraz zmotoryzowana soczewka focus.
Modułowa budowa ułatwia obsługę i wymianę tarcz.
Przed chwilą wash, teraz spot, a za chwilę pełnoprawny beam
W podtytule artykułu zwróciłem uwagę na wielofunkcyjność tego urządzenia. Dzięki regulowanym w dużym zakresie kącie świecenia można wypełnić sporą przestrzeń kolorem (tu CMY aż kusi), jak w typowym wash’u. Pomimo szerokiej plamy jest ona nadal jednorodna i nie traci zbyt mocno na intensywności. Po ograniczeniu nieco wiązki głowica idealnie wpisuje się w definicję spota. Dzięki zmiennej optyce kontur światła jest ostry, a jeśli dołoży się do tego gobo, to wygląda to naprawdę dobrze. Fakt, że mamy do dyspozycji dwa pryzmaty, daje jeszcze większe pole do popisu. Każdy ma swoją specyfikę i kolokwialnie mówiąc „robi robotę”, lecz kosmos to nałożenie dwóch pryzmatów na siebie i ich rotacja. Naprawdę, po wyostrzeniu i przycięciu irisem można uzyskać zaskakująco estetyczny efekt wizualny.
Połączenie washa i spota jest czymś znanym i łatwym w realizacji. Wszak to tylko ruch optyką. Zupełnie inaczej jest w drugą stronę, gdy chce się zawęzić strumień światła. Tu wchodzi w grę funkcja, którą ADJ nazwał „beam mode”. Z pomocą ruchu soczewki i specjalnego gobo „beam reduktora” głowica przekształca się w urządzenie produkujące wąski snop ostrego światła. Celowo podkreśliłem tę „ostrość”, ponieważ są na rynku urządzenia określane jako „głowice typu beam” bez optyki, których wiązka przypomina bliżej nieokreślone kształty, które stają się jeszcze bardziej nieokreślone podczas mieszania barw. Tu nie ma tego problemu. Pomimo tego, że ma w środku elementy potrzebne dla funkcjonalności spota, co na pewno wpływa na zwinność głowicy, to jest stosunkowo szybka. Prędkość to bardzo ważny aspekt beama. Trzeba jeszcze podkreślić, że przejście z trybu spot do trybu wąskiego następuje praktycznie natychmiast. Na energicznym intrze zaświecić da się wąsko i szybko, a już na pierwszym utworze można światło rozszerzyć i założyć pryzmat, wszystko spod rączki. Daje to świetlikowi komfort pracy na takim urządzeniu.
Moduł z tarczami gobo. Jedna z tarcz ma rotację gobosów, a druga funkcję gobo shake.
LED – czy to światło będzie widać?
Wiem, że są osoby, które sceptycznie podchodzą do urządzeń opartych o LED. Cały wątek opiera się o moc takiego źródła światła. Niestety, zdarzały się przypadki wprowadzania w błąd użytkowników i gwarantowania, że dioda charakteryzuje się mocą 30 watów, a po pomiarach okazywało się, że z sieci bierze ledwo 10. Myślę, że to przyczyniło się do przekonań, że po prostu światła z takich urządzeń nie będzie widać w dzień. VIZI CMY300 całkowicie burzy ten światopogląd, stosując uczciwy, trzystuwatowy (jak wskazuje nazwa urządzenia) układ LED jako źródło światła. Szczerze, po uruchomieniu głowicy i sprawdzeniu temperatury powietrza wyrzucanego przez wentylatory pomyślałem, że to lampa wyładowcza. Naprawdę, jeżeli uruchomi się głowicę w trybie „beam mode” i przetnie wiązkę światła ręką, można ją sobie nieźle podgrzać. Nie należy martwić się o widzialność tego urządzenia, nawet po nałożeniu gobosa czy pryzmatu. Producent deklaruje prawie 70 miesięcy ciągłego świecenia, co oznacza, że ujarzmił odprowadzenie takiej ilości ciepła z układu produkującego światło. Podejrzewam, że nie było to łatwe zadanie. Niemniej nie trzeba już się przejmować kontrolą czasu pracy lampy i jej regularną wymianą, a z tym wiąże się realna oszczędność czasu i pieniędzy. Wracając jeszcze na chwilkę do chłodzenia, jest ono wymuszone wentylatorem. Jednak jeśli głowica ma w danym momencie intensywność ustawioną na zero, to chłodzenie aktywne przestaje pracować. Dobrze, bo nie zbiera przy tym zanieczyszczeń z otoczenia, a jeśli głowica czeka 3-4 godziny pomiędzy próbami a wykonaniem, to oszczędza się układ chłodzący i ilość pyłu w środku. Warto również dodać, że urządzenie może pracować w trybie „silent mode” (wybierane z menu urządzenia) – to pozwala ograniczyć moc urządzenia i znacząco zmniejszyć hałas wentylatorów.
Bezprzewodowy nadajnik/odbiornik DMX – ADJ WiFLY EXR Battery.
Godny kandydat na scenę?
Godny. VIZI CMY300 pokazuje, że marka ADJ to nie tylko efekty dyskotekowe, lecz także dobrze spisujące się urządzenia typowo sceniczne, co nie znaczy, że nie sprawdzą się w klubie. Wręcz przeciwnie. To właśnie multifunkcyjność zwiększa atrakcyjność tej głowicy i skłania do tego, by zakupić większą liczbę. Można na jednej scenie powiesić 24 i zaświecić wieloma wąskimi promieniami, a gdy firma ma do zrealizowania 2 czy 3 mniejsze realizacje tego samego dnia, wysłać na każde wykonanie po 8, świecić nieco szerzej – i każdy jest zadowolony. Niekonwencjonalne wzory gobo oraz możliwość stosowania obu pryzmatów – niezależnie lub razem –to kolejny spory plus. Kiedy potrzeba wypełnić daną przestrzeń kolorem, będzie washem. Na koncercie będzie w pełni funkcjonalnym spotem, i to z mieszaniem CMY, a gdy tylko zajdzie taka potrzeba, zamieni się w beama i to bez ręcznego zakładania jakichkolwiek filtrów czy optyki. Do tego istotne parametry głowicy są szesnastobitowe, co zwiększa dokładność sterowania i przekłada się na dobre show. Uważam, że w pracy na koncertach i eventach nie brakuje jej absolutnie niczego.
TEKST: Wojciech Szkodziński, Muzyka i Technologia
ZDJĘCIA: Marcin Ziniak, Muzyka i Technologia