O samej Scenie Jutra pisaliśmy już nie raz. I choć nie wierzę, aby kogokolwiek z czytelników mogła ominąć wiedza na temat tej inicjatywy, to dla samej rzetelności dziennikarskiej wspomnę o jej założeniach. Samym źródłem Sceny Jutra jest fundacja organizująca wydarzenia, które koncentrują się na promowaniu, rozwoju i integracji środowisk sztuki, kultury, scenotechniki oraz samych młodych twórców. Imprezy te często obejmują wystawy, spektakle teatralne, koncerty oraz warsztaty artystyczne. Główne cele takich wydarzeń to wspieranie kreatywności, rozwijanie umiejętności artystycznych oraz integracja społeczności skupionych wokół działalności artystycznej, a także eventowej. Tu muszę przyznać szczerze, że uczestnicząc w corocznej konferencji i panelach dyskusyjnych (połączonych jak zwykle z wystawą nowych technologii), odbywających się już tradycyjnie w warszawskim Pałacu Kultury i Nauki, zauważam, iż działalność Sceny Jutra znacznie wykracza poza pierwotne założenia.

A do kogo kierowana jest sama konferencja? Moje obserwacje wskazują na to, że coraz większe zainteresowanie widoczne jest rzeczywiście wśród młodych artystów, ale i całej branży scenotechnicznej. To zdaje się jedyne przedsięwzięcie wspierające integrację tego typu środowisk. W tym kontekście zapewne ważnym elementem tych wydarzeń (bo mam tu na myśli nie tylko coroczną konferencję) jest również sieciowanie i wymiana doświadczeń między artystami oraz wszystkimi, którzy czują związek z tematyką sceny. To z kolei sprzyja rozwojowi szeroko pojętej kultury. Pamiętam, że podczas wywiadu z Rafałem Rzeczkowskim (jednym z ojców tej inicjatywy) dość szczegółowo rozmawialiśmy o jej genezie, jak i przyszłości. No i właśnie — tu pojawia się wątek związany z przyszłością, a raczej z kolejnym realnym krokiem, który to mój rozmówca zapowiadał już kilka lat temu. Prócz podcastów prowadzonych przez Michała Fiodorowa, które zdają się zyskały naprawdę sporą popularność, a także wszelkich innych wydarzeń towarzyszących idei Sceny Jutra, pojawiła się zupełnie nowa, prężna inicjatywa: Akademia Sceny Jutra.

Od lewej: Daniel Sipowicz, Tomasz Sierotko.
Akademia Sceny Jutra
Napisałem wcześniej, że to nowa inicjatywa, ale zdaje się, że muszę to sprostować. Rafał Rzeczkowski przyznaje, że zamysł stworzenia Akademii towarzyszy Scenie Jutra już od dawna. Choć zakres Akademii obejmuje dość szerokie zagadnienia, to ma ona między innymi zastąpić wcześniejsze działania, takie jak Light School, które przez lata przyciągały szerokie rzesze słuchaczy. Pomysł co prawda był, ale dopiero w tym roku Akademia nabrała rozpędu i muszę przyznać, że jest to bardzo obiecująca inicjatywa. Akademia póki co obejmuje spotkania i seminaria, a także cykl filmów w serwisie YT i na platformie Sceny Jutra. Pierwsza realna Akademia miała miejsce 10 września w warszawskim Teatrze Capitol. Formuła ta spotkała się z tak dużym zainteresowaniem, że do końca października 2025 odbyło się aż pięć edycji. Jak wygląda sama struktura takich spotkań? Z założenia mają one obejmować edukację, czyli oferowanie szkoleń, warsztatów i kursów, które mają pomagać uczestnikom rozwijać umiejętności aktorskie, reżyserskie, scenograficzne i inne związane z teatrem, sceną live, filmem i sztukami performatywnymi. Drugim elementem jest mentorstwo. Tu Akademia daje możliwość konfrontacji młodych artystów z doświadczonymi profesjonalistami, którzy mogą służyć jako mentorzy, dzieląc się swoją wiedzą i doświadczeniem.

Kosma Szostak w trakcie wykładu na temat bezpieczeństwa na scenie.
Akademia to także twórczość. Wszelakie działania mają zachęcać do tworzenia oryginalnych dzieł i projektów artystycznych, które mogą być prezentowane publiczności. To daje uczestnikom szansę na zdobycie doświadczenia i tej, jakże dziś istotnej, widoczności. Inkluzyjność? Zdecydowanie tak! Seminaria mają na celu kreowanie modelu, a raczej dążenie do tego, aby różnorodność głosów i doświadczeń była uwzględniana w procesie twórczym. To z kolei ma pozwolić na kreowanie bogatszych i bardziej zróżnicowanych przedsięwzięć artystycznych. Twórcy Akademii kładą spory nacisk na wspomniany już networking. Sama platforma Sceny Jutra, a w szczególności działania Akademii, umożliwiają uczestnikom nawiązywanie kontaktów z innymi artystami, instytucjami kultury oraz potencjalnymi partnerami i sponsorami.

„ROBE Theatre Workshop – Światło jako narzędzie emocji!” w Teatrze Collegium Nobilium.
Jesienne edycje
Co wydarzyło się podczas tych pięciu edycji? Akademii udało się zgromadzić naprawdę liczącą się w swoich profesjach rzeszę mentorów. Miałem zaszczyt towarzyszyć dwóm artystkom podczas pierwszej edycji i odniosę się do tego w dalszej części artykułu. Kilka tygodni po pierwszym spotkaniu, 1 października, w tym samym teatrze odbyło się drugie spotkanie pod szyldem Akademii. Mieliśmy tu do czynienia z salą wypełnioną po brzegi. Mentorów raczej nie trzeba przedstawiać nikomu. W tejże drugiej edycji, pod nazwą „Od przedszkola na wielkie areny! Podstawy realizacji światła”, wzięli udział jako goście Andrzej Groda, Tomasz Sierotko i Daniel Sipowicz. Kolejna odsłona, opatrzona szyldem „Bezpieczna praca na scenie. Na co zwracać uwagę?”, wydarzyła się dosłownie kilka dni później, bo 9 października. Tym razem mentorami byli Konrad Popiel i Kamil Zajdel. Akademia podczas następnego wydarzenia w dniu 16 października zmieniła lokalizację. Tym razem w ramach „ROBE Theatre Workshop – Światło jako narzędzie emocji!” w Teatrze Collegium Nobilium mentorem był Dave Whitehouse — projektant oświetlenia i konsultant z dorobkiem ponad 200 realizacji baletów, oper i musicali. Pracował m.in. dla Royal Albert Hall w Londynie i Port Elizabeth Opera House.

Dave Whitehouse — projektant oświetlenia i konsultant z dorobkiem ponad 200 realizacji baletów, oper i musicali.
Obecnie jako specjalista Robe Lighting rozwija najnowsze technologie oświetleniowe. W tej samej lokalizacji odbyło się kolejne spotkanie. Tu muszę podkreślić, że różnorodność tych spotkań ma naprawdę wielkie znaczenie. Ta piąta edycja była zupełnie czymś innym. Omawiano zupełnie inne aspekty związane z przyszłością. Wystarczy spojrzeć na poczet zaproszonych mentorów. Przede wszystkim zaskoczeniem mogło być dla niektórych zaproszenie Jacka Bartosiaka — człowieka, który wydaje się być medialnym głosem rozsądku w obecnych czasach. Jacek Bartosiak jest ekspertem w dziedzinie geopolityki, założycielem Strategy & Future, a także autorem bestsellerów takich jak „Pacyfik i Eurazja. O wojnie” oraz „Rzeczpospolita między Lądem a Morzem”. Kolejnymi gośćmi byli Sylwia Czubkowska — dziennikarka technologiczna, autorka książek „Bóg Techy” i „Chińczycy trzymają nas mocno”, prowadząca podcast Techstorie w radiu Tok FM, a także kolejny dziennikarz — Patrycjusz Wyżga. Pan Patrycjusz znany jest zarówno z działalności radiowej, jak i telewizyjnej. Kolejnym mentorem był ekspert w dziedzinie neuronauki i sztucznej inteligencji, tworzący interfejsy mózg–maszyna (BCI) i rozwijający projekty łączące technologię, poznanie i AI — pan Maciej Rudziński.

„ROBE Theatre Workshop – Światło jako narzędzie emocji!”
Pierwsze koty za płoty
Ponieważ (jak wspomniałem) miałem przyjemność uczestniczyć jako mentor w pierwszej edycji, postaram się pokrótce przybliżyć to spotkanie właśnie z perspektywy mentorów. Założenie było dość proste: reżyserka–choreografka, kostiumografka i ja (reżyser oświetlenia) uchylimy nieco zagadnienia dotyczące procesu twórczego. Próbowaliśmy o tym porozmawiać i — co ważniejsze — pokazać, jak zwykle tworzymy spektakle. Moimi kompankami były Anna Piotrowska oraz Anna Drobczyk. Dobór gościń zdaje się był kluczowy. Anna Piotrowska w swojej pracy habilitacyjnej bada szczegóły procesów twórczych, między innymi związanych z koncepcją stworzoną przez samą autorkę, czyli „ciała industrialnego”. Aby przybliżyć tę koncepcję, posłużę się cytatem z publikacji Anny Piotrowskiej: „Szukając wspólnej płaszczyzny dla tańca i lokalnej przestrzeni, odnaleźć ją można w dwóch równoległych procesach – nieustannym zderzaniu się różnych światów (akcentując pęknięcia i przesunięcia między tym, co tradycyjne, bliskie, oswojone, a tym, co może przynieść przyszłość – marzeniem, tęsknotą, potrzebą) oraz nieustannej redefinicji (proces przekształcania się przestrzeni industrialnej w postindustrialną wywołuje ambiwalentne uczucia – nostalgię i smutek przemijania, ale i potrzebę stworzenia nowego miejsca i nowej tożsamości).” W tym kontekście nie bez powodu Anna Piotrowska od lat rezyduje na Śląsku, pełniąc jednocześnie rolę dyrektorki Teatru Rozbark.

Michał Fiodorow
Postindustrialność, którą spotyka się na każdym kroku w tym rejonie Polski, idealnie wpisuje się w jej twórczość. Artystka ta i jej spektakle to zdaje się nowy trend w teatrze i teatrze tańca, którym Anna zajmuje się na co dzień. Innymi słowy — to mentor, który idealnie wpisuje się w scenojutrowe założenia. Mentorka związana z kostiumami to kolejna niepokorna dusza. Anna Drobczyk jest absolwentką Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach. Jednak to nie wystarczyło samej artystce, aby podjąć pracę w zawodzie. Głód wiedzy pchnął ją do Włoch, gdzie w 2023 roku ukończyła z wyróżnieniem Accademia Costume e Moda a Roma (Akademia Kostiumu i Mody w Rzymie). Anna jest zarówno magistrem sztuki, jak i kostiumografii (Master di I livello L’arte e il mestiere del costumista). Jest autorką wielu projektów zarówno w filmie, jak i w teatrze. Trzecim filarem byłem ja — osoba zajmująca się od lat reżyserią światła w świecie teatru. Mam za sobą zarówno realizacje operowe, dramatyczne, jak i te, od których zaczęła się moja przygoda, czyli związane z teatrem tańca. Moim zadaniem było opowiedzieć o scenie przyszłości w kontekście historycznym, czyli tego, jak scena ewoluowała wcześniej, oraz o tym, jak zmusić technologię i warunki architektoniczne do próby złamania fizyczności przestrzeni, z którą mierzymy się w danym teatrze. Nad całością czuwał Michał Fiodorow, który jest przecież twarzą wszelkich wydarzeń związanych z Sceną Jutra — nie mogło go zabraknąć.

Pierwsze spotkanie w ramach Akademii z udziałem Anny Drobczyk, Anny Piotrowskiej i Pawła Murlika.
Wracając do przebiegu spotkania. Jak już wspomniałem, plan był prosty: przedstawiamy się i rozmawiamy z Michałem o naszych doświadczeniach. Następnie każde z nas zaprezentuje nie tylko swoje osiągnięcia, ale i przemyślenia na temat doświadczeń podczas indywidualnych prezentacji. Tak też się rzeczywiście stało. Nie zabrakło też wątku technologicznego, ponieważ w tej części pojawił się Sebastian Kozioł, prezentując urządzenia oświetleniowe wyposażone w nowoczesne źródła światła. Kulminacyjnym punktem miała być pokazowa praca, czyli próba zaprezentowania tego, jak wygląda proces tworzenia spektaklu. Tu nie obyło się bez kolejnych zaproszonych gości. Aktorsko i tanecznie jako modele zaprezentowali się publiczności Ewa Noras oraz Kamil Bończyk — artyści ze śląskiego Teatru Rozbark. Zdaje się, że ta część okazała się najtrudniejsza. Pracując symultanicznie omawialiśmy zarówno interakcje pomiędzy sobą, jak i tworzyliśmy na żywo kolejne kreacje: od sekwencji ruchowych, poprzez kostium, a na świetle kończąc. Sfera ruchowa, jaką zaprezentowali artyści pod okiem Anny Piotrowskiej, uruchomiła lawinę pomysłów, w których Anna Drobczyk dobierała próbki kostiumów i rekwizytów, a ja mogłem budować historię za pomocą światła — począwszy od sfery wizualnej, stanowiącej zalążki scenograficzne, a kończąc na efektach związanych z wyrażaniem czy podkreślaniem treści i emocji prezentowanych na scenie. To było bardzo ciekawe doświadczenie dla nas trojga, gdzie chyba po raz pierwszy w życiu komentowaliśmy procesy i interakcje, które zachodzą w naszych głowach podczas tego typu pracy. Okazało się też, że ta sfera działalności jest dosyć… intymna, stąd po tym mariażu pomysłów i skończonej części warsztatowej każde z nas przyznało, że czuło się nieco zawstydzone. To tak, jakby obnażyć publicznie swoje skryte emocje.

Aktorsko i tanecznie jako modele zaprezentowali się publiczności Ewa Noras oraz Kamil Bończyk — artyści ze śląskiego Teatru Rozbark.
Jakie wnioski?
Jako mentorzy, po całym spotkaniu odbyliśmy krótką rozmowę. Wszyscy troje — pomimo wcześniejszej tremy związanej z obnażaniem tego, co zwykle dzieje się za zamkniętymi drzwiami teatrów — mieliśmy poczucie spełnienia. Spełnienia tego, że mieliśmy okazję przekazać cząstkę siebie publiczności. Ludziom, którzy właściwie stworzyli z nami pierwszą Akademię Sceny Jutra. Tym samym, widząc, jak wyglądały kolejne edycje, mogę tylko powiedzieć, że dziś — choć od września minęło niewiele czasu — nie wyobrażam sobie Sceny Jutra bez Akademii Jutra.
Tekst: Paweł Murlik, Muzyka i Technologia
Zdjęcia: Agata Poliszak i Kacper Rzeczkowski, Scena Jutra