Amerykańska firma Electro-Voice (obecnie należąca do Grupy Bosch) za kilka lat będzie obchodzić stulecie działalności, więc nie sposób odmówić jej ogromnego doświadczenia w branży – zresztą z jej produktami spotykamy się niemal wszędzie tam, gdzie mamy do czynienia z profesjonalną produkcją muzyczną. Tym razem przyjrzę się bliżej uniwersalnemu modelowi aktywnego głośnika, PXM-12MP.

Generalnie został on skonstruowany jako monitor podłogowy, co wskazuje na podstawowe zastosowanie – w roli scenicznego odsłuchu – ale w istocie wachlarz możliwości jest znacznie szerszy. Ma zresztą gniazdo standardowego słupa o średnicy 36 mm, zatem może być zainstalowany także na statywie i wykorzystany jako front-fill, w systemie nagłośnienia bliskiego zasięgu itp. Nawiasem mówiąc, jest to pierwszy w ofercie firmy podłogowy monitor aktywny, co także wydaje się godne odnotowania. Oczywiście, mając na względzie ogromne doświadczenie Electro-Voice możemy się spodziewać udanego produktu, który spełni wymagania każdego użytkownika. Monitor ma konstrukcję dwudrożną, ze współosiowym umieszczeniem przetworników, przy czym niskotonowy ma średnicę 12 cali i moc 500 W, zaś wysokotonowy 1,75 cala i moc 200 W. Częstotliwość podziału zwrotnicy wynosi 1600 Hz. Rozwiązania dwudrożne mają swoje zalety i w przypadku PXM-12MP udało się je wykorzystać. Nowy model tego producenta charakteryzuje się dobrymi parametrami (choć wiemy przecież, że liczby to nie wszystko), pasmem przenoszenia od 53 Hz (dla -10 dB, względnie 64 Hz przy -3 dB) do 20 kHz czy maksymalnym ciśnieniem akustycznym na poziomie 129 dB. Dyspersja jest symetryczna i wynosi po 90° w poziomie i pionie – dzięki temu zresztą uzyskamy podobne rezultaty przy różnych konfiguracjach monitora. Dodajmy jeszcze, że obudowę ukształtowano tak, że przy ustawieniu podłogowym płaszczyzna przetworników znajduje się pod kątem 55° względem poziomu, co daje dobre pokrycie praktycznie na każdej scenie – zarówno tych niewielkich, jak i całkiem sporych. Ponieważ mamy do czynienia z monitorem aktywnym, wyposażono go we wzmacniacz klasy D, który opracowała siostrzana firma Dynacord. Na pokładzie jest także mikser z trzema wejściami oraz bardzo ciekawie rozwiązany procesor DSP, którym zajmiemy się w dalszej części artykułu.

Umieszczenie panelu we wnęce zabezpiecza wszystkie elementy przed uszkodzeniem. (fot. D. Mazurowski)

Testowany model ma bardzo kompaktowe rozmiary i waży zaledwie 13,5 kg, co ma duże znaczenie dla wielu użytkowników, także tych, którzy wożą na koncerty własne odsłuchy, ale nie stać ich na ekipę techniczną, więc noszą sprzęt sami. Monitory są zatem mobilne, po obu stronach obudowy mamy odpowiednio wyprofilowane zagłębienia, za które można chwycić i całość przestawić. Od strony panelu sterowania znajduje się także wygodny uchwyt do przenoszenia – czasem naprawdę warto zwrócić uwagę na drobiazgi, pozornie drugorzędne, ale bardzo ułatwiające życie. Jak wyważenie konstrukcji i odpowiednie ulokowanie uchwytu, co pozwala na bezproblemowe przenoszenie. Zachowując dzięki temu równowagę, minimalizujemy ryzyko, że idąc wąskim korytarzem, schodami, o coś zahaczymy, uderzymy itd. Panel sterowania jest schowany we wnęce, co także zabezpiecza potencjometry, ekran, gniazda przed uszkodzeniem. Samą obudowę wykonano ze sklejki o grubości 15 mm, zaś grill z proszkowo malowanego metalu – jest on przymocowany za pomocą 6 śrub, a po ich odkręceniu można go zdjąć. Kolejną rzeczą, wskazującą na przemyślaną w każdym szczególe konstrukcję, jest podłużny otwór za panelem sterowania – służy on do przełożenia wszystkich kabli i utrzymuje je tym samym w odpowiednim porządku. A jakim problemem są wijące się na scenie sznury kabli, to wie każdy, kto zaliczył choć parę występów. Pod spodem obudowy umieszczono cztery solidne nogi przeciwpoślizgowe i o czym sam się przekonałem, głośnik o wiele łatwiej podnieść, niż go przepchnąć. Generalnie zatem jakość wykonania PXM-12MP jest naprawdę bardzo wysoka, co jest niezwykle istotne w kontekście jego przeznaczenia – wielu użytkowników będzie z nim podróżować, przenosić, a zatem konstrukcja musi wiele wytrzymać.

Panel sterowania jest przejrzysty i dobrze zaplanowany, co bardzo ułatwia obsługę. (fot. D. Mazurowski)

Znajdujący się z boku panel sterowania zawiera wszystko, co będzie nam potrzebne do podłączenia i skonfigurowania monitora. Przede wszystkim zaś wejścia miksera – dwa uniwersalne (monofoniczne) na sygnały liniowe i mikrofonowe, z gniazdami Combo (XLR/TRS, można na każdym z nich indywidualnie włączyć zasilanie Phantom) oraz jedno na stereofoniczny sygnał z dowolnego urządzenia (np. odtwarzacza), wyposażone w gniazda RCA. Każde wejście ma swój potencjometr poziomu (z wyraźnym punktem środkowym), co pozwala na wykreowanie indywidualnego miksu w konkretnym monitorze, niezależnie od tego, co będzie wychodzić np. na monitory frontowe. Niektóre modele mają przy każdym wejściu diodę sygnalizującą osiągnięcie maksymalnego poziomu, ale w omawianym przypadku taką informację zobaczymy na wyświetlaczu. Obok pierwszego wejścia znajduje się wyjście THRU, które po prostu wysyła dalej sygnał z tego wejścia – z pominięciem bloku DSP. Może to być przydatne, gdy będziemy chcieli ten sam materiał reprodukować w innym monitorze. Niezależnie od tego, mamy także główne wyjście MIX OUT, które ekspediuje dalej sumę wszystkich wejść (po przejściu przez DSP), ponadto w menu edycyjnym ustawiamy, co konkretnie chcemy tutaj mieć. Do ustawienia poziomu służy pokrętło będące jednocześnie przyciskiem aktywującym edycję parametrów. I tu kolejny raz natrafiamy na pożyteczny drobiazg – by zmienić poziom trzeba najpierw nacisnąć i odblokować regulację, co zabezpiecza nas przed przypadkową zmianą ustawień. Sama edycja parametrów odbywa się w standardowy sposób – po naciśnięciu pokrętła wchodzimy w menu i nawigujemy kręcąc i przechodząc kolejne pozycje. Naciśnięcie aktywuje dany parametr i wówczas możemy go ustawić zgodnie z naszymi potrzebami. Wyświetlacz jest niewielki, ale dość czytelny, a jego kontrast można ustawić. Przy ustawieniu na podłodze dostęp do panelu sterowania jest nieco trudniejszy, ale wciąż na tyle wygodny, że nie sprawi nam problemów. Jedyną uwagę miałbym do umieszczenia wyświetlacza – kiedy się przykucnie, by coś podregulować, wówczas uchwyt do przenoszenia może zasłonić ekran. Umieszczenie go nieco niżej rozwiązałoby ten problem. PXM-12MP nie obsługuje Bluetooth, zatem nie jest niestety możliwe zdalne sterowania z poziomu urządzenia mobilnego. Oczywiście taka opcja jest zawsze mile widziana i niezwykle wygodna, ale i bez niej obsługa nie stanowi żadnego problemu i jest bardzo intuicyjna, praktycznie każdy, kto ma choć minimalne doświadczenie z nagłośnieniem sobie poradzi. Panel jest czytelny, dobrze rozplanowany (może poza lokalizacją wyświetlacza), a zastosowane elementy solidne. Jedynie potencjometry i uniwersalne pokrętło wydają się nieco chwiejne, zapewne ich ośki są z tworzywa, z takimi jednak spotykamy się niemal powszechnie.

Gniazdo standardowego statywu o średnicy 36 mm (fot. D. Mazurowski)

Rzeczą budzącą respekt i szacunek dla konstruktorów jest nadanie PXM-12MP cech wyjątkowo uniwersalnego produktu – co nie wynika tylko z samej strony czysto mechanicznej, fizycznej, ale ma także odbicie w ustawieniach DSP. W zależności od tego, jak wykorzystamy głośnik, mamy możliwość wyboru jednego z czterech trybów pracy, przy czym domyślnym jest Monitor 1, przeznczony do pracy w roli odsłuchu podłogowego. Monitor 2 jest bardzo podobny, ale bardziej uwypukla niskie pasma, zaś Tripod włączamy, gdy chcemy umieścić PXM-12MP na statywie albo słupie (nad subwooferem na przykład). Jest także specjalny tryb GuitarCab, który (na co zresztą wskazuje nazwa) aktywujemy wykorzystując głośnik do podłączenia gitary. Ponadto mamy do dyspozycji bardzo dobry korektor trójpasmowy, przy czym środkowe ma regulację częstotliwości. Jeśli zaś używamy PXM-12MP w połączeniu z osobnym subwooferem, możemy także aktywować filtr górnoprzepustowy i dostosować odcięcie do jego parametrów. Jest też algorytm zapobiegający powstawaniu sprzężeń zwrotnych, czyli środkowo-zaporowy filtr z regulowaną częstotliwością. Również blok opóźnienia kompensujący ew. różnice wynikające z odległości między poszczególnymi komponentami systemu nagłośnienia. Własne ustawienia można oczywiście zapisać i w razie potrzeby przywołać. Na marginesie warto zauważyć, że instrukcja obsługi testowanego modelu jest zaskakująco obszerna i szczegółowa, co nie zdarza się często w przypadku tego typu urządzeń. Dzięki temu jednak nawet mniej doświadczony użytkownik będzie w stanie sobie poradzić w różnych sytuacjach. Oprócz omówienia różnych parametrów, ustawień, znajdziemy tu także opis konkretnych przykładów instalacji.

Elegancki i solidny grill monitora (fot. D. Mazurowski)

PXM-12MP w praktyce
Cechy użytkowe omawianego monitora sprawiają, że sprawdzi się on w wielu rolach, będąc bardzo uniwersalnym narzędziem. Choć został zaprojektowany przede wszystkim jako sceniczny odsłuch podłogowy, potrafi znacznie więcej, zaś w menu edycyjnym możemy indywidualizować ustawienia, jeszcze lepiej dostosowując go do konkretnej sytuacji. Tym, co od razu rzuca się w oczy, są kompaktowe rozmiary, niewielka waga i mobilność. Z punktu widzenia wielu użytkowników to istotne cechy – taki monitor łatwo przechować, bo nie zajmuje wiele miejsca, łatwo załadować do samochodu i przewieźć, a także szybko ulokować na scenie. Jest interesującą propozycją dla instytucji kulturalnych, które niekoniecznie mogą utrzymywać stałą instalację na scenie, preferując możliwość jej szybkiego ustawiania i demontażu. Zalety docenią także muzycy – w zaciszu własnej sali prób PXM-12MP pozwoli im się doskonale słyszeć i zgrać nowy materiał. W mniejszych salach może wystąpić w roli nagłośnienia frontowego, wożonego przez zespół ze sobą. W większych stanie się podłogowym odsłuchem scenicznym. DSP pozwoli na doprecyzowanie ustawień czy też skorzystanie z zapisanych wcześniej i już sprawdzonych. I wielkość wydarzenia czy składu nie ma tu znaczenia, bo sprawdzi się w przypadku małych scen, kameralnych zespołów, jak i dużych orkiestr, które trzeba nagłośnić. Testując omawiany model, wykorzystałem szereg referencyjnych nagrań, które pokazały, że monitor charakteryzuje się bardzo naturalnym, czytelnym i wyrazistym dźwiękiem. Gwarantując, że każdy usłyszy się w nim tak, jak będzie tego oczekiwał. Doskonale przenosi zarówno ujmowane mikrofonami instrumenty akustyczne (pozostając wyjątkowo mało wrażliwym na sprzężenia), jak i partie elektroniczne – oba te warianty sprawdziłem w praktyce. Poziom dźwięku jest na tyle wysoki, że nie wyobrażam sobie sytuacji, w której konieczne byłoby maksymalne wzmocnienie – mówię tu oczywiście o użyciu w roli odsłuchu. Ale w innych sytuacjach PXM-12MP także wypadnie bardzo dobrze, jest to bowiem po prostu dobrze zaprojektowany i wykonany monitor.

Podsumowanie
Electro-Voice PXM-12MP to pierwszy aktywny monitor tego typu w ofercie producenta, ale od razu bardzo dojrzały i przemyślany produkt. Adresowany do szerokiego grona odbiorców – zarówno dużych zespołów, orkiestr, jak i solistów, czy mniejszych składów. Praktycznie dla każdego. W swojej podstawowej roli może nagłośnić całą scenę (np. w parze) albo tez posłużyć jako odsłuch indywidualnego wykonawcy. Umieszczony na słupie okaże się bardzo dobrym frontem czy też dogłośnieniem pierwszych rzędów większej sali. Słowem – jeden monitor, wiele zastosowań. Jakość wykonania, dźwięku, dbałość o szczegóły i przyjazność obsługi to także godne PXM-12MP uwagi zalety tego modelu.

Tekst: Dariusz Mazurowski, Muzyka i Technologia