W połączeniu z bogatą ofertą Behringera w zakresie dwudrożnych paczek aktywnych B1200D-Pro może stanowić element np. wyposażenia niewielkiego lokalu, a w komplecie z nieco mocniejszymi zestawami pełnopasmowymi odciąży je od przetwarzania niskich częstotliwości.
Kiedy ponad dwa lata temu testowałem dla czytelników MiT subwoofer Behringera, model B1800Pro, byłem pełen podziwu dla firmy, głównie z uwagi na ogromną moc, jaką dysponuje ta paczka, bo – jak niektórzy może pamiętają – była mowa o niemal 1000 W rzeczywistej mocy RMS. Do dziś jest to niepobity rekord, jeśli chodzi o pomiary paczek aktywnych, które pojawiły się w moim warsztacie, a przeprowadziłem już tych testów naprawdę mnóstwo. Kiedy zaproponowano mi test najmniejszego subbasu z tej rodziny, oczywiście przystałem na to z ochotą, bo byłem ciekaw, jak tym razem wypadną pomiary. Chciałem sprawdzić, co można wycisnąć z tak małej i lekkiej obudowy, którą bez trudu można przenosić jedną ręką. Zapraszam do lektury mojego kolejnego testu, który – mam nadzieję – pozwoli Państwu na wyrobienie sobie właściwej opinii o kolejnym wyrobie firmy Behringer. Można ją lubić lub nie, ale jej ekspansja na rynku pro-audio z pewnością musi robić wrażenie. A tak przy okazji, to – o ile dobrze policzyłem – już mój piętnasty test produktu tej firmy, jaki przygotowałem dla MiT. Wiem także, że nie jest on ostatnim, co też w pewien sposób świadczy o popularności tego sprzętu. Wygląd zewnętrznyTym, co zwraca uwagę już w momencie wyciągania subbasu z opakowania, są niewątpliwie jego miniaturowe (jak na paczkę basową) rozmiary i niewielka waga. Obudowa pokryta jest czarnym tworzywem, które nie jest ani dermą, ani lakierem, tylko czymś, co przypomina pokrycie płyt stosowanych w meblarstwie. Podobnie jak w wersji z głośnikiem osiemnastocalowym, tutaj również zastosowano dość oryginalną koncepcję budowy paczki; boki i tył wykonano z materiału typu MDF, a wierzch i spód to wypraski z tworzywa z wewnętrznymi użebrowaniami. W związku z powyższym gniazdo statywu widocznie na górnej części obudowy nie jest oddzielnym elementem, lecz stanowi właśnie część owej wypraski, co ma niewątpliwie korzystny wpływ na jego stabilność i wytrzymałość. Ale uwaga – nie pasują do niego typowe sztyce głośnikowe o średnicy 35 mm, bo gdy próbowałem umieścić na subbasie paczkę dwudrożną w celu odsłuchu kompletu, okazało się, że gniazdo jest po prostu za ciasne i sztyca nie wchodzi, nawet przy mocnym nacisku. Wynika to z faktu, że gniazdo ma właśnie 35 mm średnicy, a powinno mieć 1 mm więcej, jak wszystkie typowe gniazda dostępne na rynku. Trochę to dziwne, ale nie mogłem o tym nie wspomnieć, choć – jak powiadam – odkryłem ten fakt trochę przypadkowo. Mimo niewielkich rozmiarów, paczkę wyposażono w dwa wygodne uchwyty transportowe, przy czym, jak już wspomniałem, swobodnie można ją przenosić jedną ręką. Głośnik chroni zagięty na brzegach stalowy grill pomalowany na kolor czarny, w którego dolnej części umieszczono firmowe logo. Po jego zdjęciu widzimy po obu stronach głośnika sporej wielkości otwory bass-reflex, które sięgają do około trzech czwartych głębokości obudowy. Warto zauważyć, że tunele są ewidentnie zaprojektowane do konkretnej obudowy i tej średnicy głośnika, dzięki czemu udało się uzyskać bardzo niewielkie rozmiary płyty czołowej. Ogólnie można powiedzieć, że wygląd paczki jest bardzo estetyczny, a jej rozmiary wręcz rozczulają. Przekonajmy się, czy powiedzenie „małe jest piękne” sprawdzi się również w odniesieniu do akustycznych i elektrycznych właściwości tego subwoofera. PrzetwornikWiadomo, że główną rolę, jeśli chodzi o brzmienie i możliwości każdego zestawu głośnikowego, grają użyte w nim przetworniki. Dotyczy to każdego fragmentu pasma, więc rzecz jasna również i dolnego jego zakresu. Firma Behringer większość głośników stosowanych w swoich wyrobach produkuje we własnej fabryce i firmuje swoim logo. W tym wypadku mamy do czynienia z przetwornikiem z klasycznym magnesem ferrytowym o średnicy 155 mm, wentylowanym w środkowej jego części przez otwór chłodzący cewkę, która ma średnicę 2,5′′. Jest to więc głośnik o mocy nominalnej około 200–250 W, co potwierdza napis umieszczony na firmowej naklejce. Widnieje tam również informacja o mocy szczytowej (peak), która wynosi 800 W, jednak nie jest to dla mnie szczególnie istotna wskazówka. Głośnik jest produktem z półki budżetowej, o czym świadczy nie tylko niewielkich rozmiarów magnes, ale również i kosz, wykonany w formie stalowej wypraski. Podobnie konektory podłączeniowe są tanim rozwiązaniem, w przeciwieństwie do zacisków stosowanych w głośnikach z wyższej półki. Chodzi po prostu o zaoszczędzenie każdego dolara i z doświadczenia wiem, że inne firmy stosują w swoich popularnych wyrobach bardzo podobne głośniki. Nie jest to zatem żaden zarzut, a jedynie stwierdzenie faktu. Z ciekawości zmierzyłem rezonans tego przetwornika bez obudowy. Pomiar wykazał około 38 Hz, co jest dość niską wartością dla głośnika dwunastocalowego – w końcu mamy do czynienia z paczką basową i dlatego użyto przetwornika, który przy odpowiednim nastrojeniu obudowy może zejść stosunkowo nisko jak na swoją średnicę. Jeśli już o mowa otworach bass-reflex, to informuję, że pomiar ich częstotliwości rezonansowej wykazał około 48 Hz, a więc o 10 Hz wyżej niż częstotliwość rezonansowa głośnika w polu swobodnym. To też typowa wartość, bo w takich konstrukcjach nie dąży się do uzyskania szczególnie niskiego pasma przenoszenia, skupiając się raczej na sprawności w zakresie około 50–60 Hz, co daje efekt „dobrego kopa”, a głośnik i wzmacniacz nie męczą się przetwarzaniem częstotliwości, których i tak nie da się skutecznie reprodukować w małej obudowie i przy wykorzystaniu dwunastocalowego przetwornika. Na koniec dodam, że paczka wytłumiona jest w środku dość solidną warstwą włókniny, który pokrywa wszystkie ścianki obudowy. Panel gniazd i regulatorówTestując od lat zestawy aktywne, zauważyłem, że od dłuższego czasu obowiązuje pewien standard, jeśli chodzi o opcje przyłączeniowe i regulacyjne aktywnych zestawów basowych. Wiele firm stosuje bardzo podobne rozwiązania układowe, dzięki czemu czasem wystarczy rzut oka na panel wzmacniacza, aby poznać jego koncepcję i możliwości. Nie inaczej jest w przypadku Behringera i nie da się nie zauważyć, że układ wejściowy i regulacyjny w tym małym subbasie są identyczne jak w jego większym bracie. Niemniej jednak postanowiłem jeszcze raz przyjrzeć się dokładnie temu panelowi i nieco zmodyfikować poprzedni opis, bo okazało się, że pewne kwestie mi umknęły, a jak sądzę – warto dokładnie wiedzieć, jak działa ten z pozoru prosty układ wejść i wyjść i czym się różni od innych podobnych rozwiązań konkurencji. Choć na pierwszy rzut oka tego nie widać (bo brak jest jakichkolwiek przełączników), producent zastosował rozwiązanie będące niejako standardem, czyli możliwość sterowania subbasem z obu kanałów miksera. Dzięki temu w niewielkim systemie nagłaśniającym można użyć tylko jednego zestawu basowego, gdyż przedwzmacniacz sumuje oba kanały wejściowe i sygnał w takiej postaci trafia na wzmacniacz i na wbudowany głośnik. W związku z powyższym jasne jest, że poziom sygnału na wejściu końcówki zasilającej głośnik będzie sumą sygnału lewego i prawego dostarczanego z miksera, z czego należy zdawać sobie sprawę, żeby móc poprawnie wysterować subwoofer. W tym miejscu muszę zaznaczyć, że jeśli zgodnie z opisem ustawimy na tylnym panelu wzmocnienie na 0 dB (godzina dwunasta na potencjometrze level) i podamy z miksera sygnał z dwóch kanałów, gdzie na każdym z nich będzie poziom nominalny 0 dBu (0,77 V), to totalnie przesterujemy wejście i spowodujemy ciągłą pracę wbudowanego limitera. Chcąc w tych warunkach osiągnąć nominalną moc wzmacniacza, należy ustawić potencjometr mniej więcej na godzinę dziewiątą, co sprawdziłem doświadczalnie, oczywiście w odniesieniu do sygnału sinusoidalnego przy częstotliwości 100 Hz. Jeszcze gorsza sytuacja będzie miała miejsce wówczas, gdy zero na linijce miksera będzie faktycznie oznaczało poziom +4 dBu (1,22 V), a tak jest w większości profesjonalnych stołów. Wtedy oczywiście należy jeszcze bardziej stłumić potencjometr na panelu wzmacniacza. Uważam, że wejście subbasu po prostu jest zbyt czułe, jeśli ma on pracować z profesjonalnymi mikserami i tego typu urządzeniami estradowymi. Jeśli nie wiemy, jakimi poziomami operujemy, należy zawsze obserwować diodę limit i w sytuacji jej ciągłego świecenia po prostu trzeba zmniejszać wzmocnienie w torze. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, aby wykorzystać dwa subbasy B1200D-PRO w klasycznej konfiguracji stereo, podając na ich wejścia oddzielnie sygnał z lewego i prawego kanału. Wówczas sygnał sterujący poszczególne końcówki będzie miał mniej więcej dwukrotnie mniejszą wartość, co spowoduje oczywiście konieczność innego ustawienia poziomu na potencjometrach level. Na wejściach użyto gniazd typu XLR i takie też gniazda obsługują wyjścia opisane jako thru, na których sygnał odpowiada temu, który podawany jest na wejście. Ponieważ wejścia i wyjścia są symetryczne (elektronicznie zbalansowane), subwoofer będzie najlepiej współpracował z symetrycznymi źródłami sygnałów, co może nastręczyć pewne trudności w sytuacji, gdy na przykład nasz mikser dysponuje wyłącznie niesymetrycznymi wyjściami typu jack. Wówczas należy wykonać odpowiednie przelotki jack-XLR, o czym wspominam tylko na wszelki wypadek, podkreślając jednak wyższość symetrycznej linii sygnałowej. Umieszczone obok wyjść thru gniazda output przeznaczone są do podłączenia aktywnych zestawów satelitarnych. Sygnał na nich ograniczony jest przez filtr górnoprzepustowy o stałej częstotliwości 100 Hz. W przypadku głośnika subwoofera możemy kształtować pasmo robocze przy pomocy płynnie przestrajanego crossovera, w zakresie od 70 do 150Hz. Zmierzone nachylenie crossovera wynosi 24 dB na oktawę, zaś wartości opisane na potencjometrach dość dokładnie odpowiadają faktycznym podziałom. Jeśli chodzi o stałe odcięcie satelitów na częstotliwości 100 Hz, to uważam, że lepiej byłoby (i takie rozwiązanie stosuje wiele innych firm), gdyby potencjometr regulujący pasmo crossovera obsługiwał również gniazda zestawów satelitarnych. W zastosowanym rozwiązaniu należy bowiem zawsze tak manipulować potencjometrem filtra, żeby nie spowodować albo dziury w paśmie, albo wręcz przeciwnie – nakładania się przebiegów subwoofera i satelitów. Jest to o tyle trudne, że ów potencjometr nie jest dokładnie wyskalowany i pokazuje jedynie wartości skrajne. Doświadczalnie stwierdziłem, że podział około 100 Hz możemy ustawić wówczas, gdy potencjometr będzie znajdował się mniej więcej na godzinie jedenastej. Jeszcze jedna uwaga odnośnie wyjść po crossoverze: sygnał na nich jest o około 1,5–2 dB większy niż sygnał podawany na dane wejście, o czym także należy pamiętać w momencie podłączania zestawów satelitarnych. Nad potencjometrem crossovera umieszczono dodatkowy człon korekcyjny, któremu chciałbym poświęcić kilka zdań i będą to z grubsza te same uwagi, który zamieściłem z okazji testu większego brata. Otóż, z bliżej mi nieznanego powodu producent uznał za celowe zaaplikowanie układu podbijającego częstotliwość wybraną z zakresu między 40 a 90 Hz. Ponieważ podbicie jest bardzo duże (10 dB), uaktywnienie tej funkcji powoduje lawinowy, bo dziesięciokrotny, wzrost mocy na wybranej częstotliwości. Według mnie to zupełnie niepotrzebny bajer, który może przynieść więcej szkody niż pożytku. Z tego powodu zalecam zabezpieczyć wyłącznik funkcji boost w pozycji off i zapomnieć o nim. A jeśli już konieczne chcemy wypróbować jego działanie, to musimy bardzo ostrożnie operować potencjometrem wzmocnienia, bo z uwagi na dużą czułość wejścia praktycznie nie da się uniknąć uaktywnienia limitera. Możliwość odwracania biegunowości sygnału sterującego głośnikiem to kolejna przewidziana przez producenta funkcja – służy do tego odpowiedni przełącznik. Trzy diody umieszczone na tylnym panelu pokazują kolejno: załączenie zasilania sieciowego, obecność sygnału sterującego i zadziałanie limitera. Na dole modułu mamy do dyspozycji wyłącznie gniazdo sieciowe, wyłącznik i bezpiecznik. Omawiając moduł wzmacniacza, muszę dodać, że zamknięto go w metalowym pudełku, którego wielkość i wygląd bardzo przypomina moduły pewnej znanej włoskiej firmy. Jest to identyczny moduł (pomijając układy wejściowe), jaki zastosowano w tańszych wersjach dwudrożnych paczek Behringera, które też miałem okazję dla Państwa testować. Czy jego moc będzie także podobna? Zaraz się o tym przekonamy. Pomiar mocy wyjściowej i elektrycznej charakterystyki przenoszeniaŻeby nie przedłużać i tak już dość rozbudowanego testu, podam po prostu, że końcówka zastosowana w tym subwooferze oddaje około 220 W ciągłej mocy sinus na obciążeniu 8 Ohm przy częstotliwości pomiarowej 100 Hz. Sinus jest idealny, nie widać tu żadnych zniekształceń, tak często spotykanych w budżetowych konstrukcjach cyfrowych. Podaną mocą obciążałem wzmacniacz przez około dziesięciu minut i nie zauważyłem nic niepokojącego. Limiter działa sprawnie, choć z niewielkim, bo około półsekundowym opóźnieniem, co sprawia, że nie cierpi na tym dynamika. Cięcie szczytów widać wyraźnie na oscyloskopie, gdy zasilimy końcówkę sygnałem muzycznym, co też uczyniłem, sterując wejście dość silnym sygnałem, tak aby wymusić działanie limitera. Oczywiście nie wywołało to żadnych problemów, a sygnał na głośnik nigdy nie przekroczył nominalnych 42 V, co pozwoliła zaobserwować funkcja pomiaru maksymalnego sygnału wejściowego, jaką dysponuje mój miernik. Jak więc widzimy, moc końcówki odpowiada dokładnie mocy wbudowanego głośnika i można z grubsza przyjąć, że subwoofer jest w stanie spokojnie pracować z mocą ciągłą w granicach 200 W. Warto przy tym dodać, że impulsowy zasilacz praktycznie uniezależnia tę moc od napięcia sieci, bo pomiar wykazał, że w zakresie między 150 a 230 V pozostaje ona na niezmienionym poziomie. Na koniec przydatna informacja: głośnik jest zabezpieczony przed zbyt niskimi częstotliwościami, bo filtr dolnozaporowy powoduje spadek napięcia o 3 dB na częstotliwości 35 Hz, a na 20 Hz napięcie na wyjściu końcówki jest już o 10 dB mniejsze niż w paśmie 50–150 Hz. Dodatkowo inżynierowie Behringera wzbogacili urządzenie o stromy filtr zaporowy na wyjściu hi, bo pasmo powyżej 20 kHz jest tłumione na tyle skutecznie, że na 24 kHz mamy już –18 dB w stosunku do pasma akustycznego. Taki bonus skutecznie zabezpiecza przetworniki wysokotonowe w satelitach przed sprzężeniami na częstotliwościach ponadakustycznych. BrzmieniePonieważ test zaczyna przybierać niepokojące redaktora naczelnego rozmiary, kończę już, informując, że paczka brzmi i gra bardzo przyzwoicie i to nie tylko biorąc pod uwagę jej gabaryty. Mimo zdecydowanie mniejszej mocy niż w przypadku poprzednio testowanego subwoofera uważam, że każdy, kto potrzebuje małego i sprawnego subbasu, powinien zainteresować się Eurolive B1200D-Pro i wypróbować ten produkt. Jeśli tylko nie będziemy oczekiwać od niego więcej, niż może dać, to sądzę, że pozytywnie nas zaskoczy i z pewnością spełni zadania, do jakich jest przeznaczony. W połączeniu z bogatą ofertą Behringera w zakresie dwudrożnych paczek aktywnych B1200D-Pro może stanowić element np. wyposażenia niewielkiego lokalu, a w komplecie z nieco mocniejszymi zestawami pełnopasmowymi odciąży je od przetwarzania niskich częstotliwości, co z pewnością będzie miało pozytywny wpływ na brzmienie całości zestawu i ucieszy muzyków występujących w niewielkich składach instrumentalnych na salach dla około stu osób. Sądzę, że warto właśnie rozważyć zakup tego subbasu jako uzupełnienia paczek aktywnych w sytuacjach, w których okazuje się, że brakuje im trochę dołu. Oczywiście należy wziąć pod uwagę ich moc i możliwości, bo jasne jest, że przy konstrukcjach z głośnikami piętnastocalowymi dysponujących dużą mocą i skutecznością 122 dB z subbasu B1200D-Pro może okazać się wartością niewystarczającą. tekstPiotr PetoMuzyka i Technologia