Analogowy mikser rackowy z procesorem efektów i interfejsem USB. Mikser, jak widać na załączonych fotografiach, wyposażony jest w cztery fadery służące do regulacji poziomu szyn podgrup oraz jeden wspólny dla obu kanałów wyjściowych potencjometr master.

Uniwersalne miksery analogowe to nadal znacząca pozycja w ofercie wielu producentów, mimo coraz większej ekspansji urządzeń cyfrowych. Takie produkty trafiają do bardzo wielu grup użytkowników, którzy mają olbrzymi wybór w tym zakresie – począwszy od urządzeń najprostszych, wyposażonych w kilka kanałów i podstawowe funkcje, a skończywszy na wielokanałowych konsoletach uzbrojonych we wszelkie możliwe „bajery” ułatwiające pracę na estradzie i nie tylko. O ile jednak duże analogowe stoły koncertowe coraz częściej ustępują pola cyfrze, o tyle urządzenia przeznaczone do mniej odpowiedzialnych zadań wcale nie zamierzają zejść z pola walki o względy potencjalnych nabywców. Wielu z nich po prostu potrzebuje sprawnego i uniwersalnego narzędzia pracy, wyposażonego na tyle bogato, żeby do minimum ograniczyć konieczność stosowania dodatkowych urządzeń zewnętrznych. Dlatego już od dawna miksery analogowe doposaża się w moduły cyfrowych procesorów efektów i korektory graficzne. Nawet znane z techniki komputerowej złącza USB stają się coraz częściej wyposażeniem urządzeń z półki budżetowej. Warto jednak zauważyć, że dzięki postępom techniki i zaletom zautomatyzowanej produkcji na dużą skalę określenie „urządzenie budżetowe” nie musi dziś wcale oznaczać wyrobu o wątpliwej jakości i niewielkich walorach użytkowych, przed którego zakupem należy się trzy razy zastanowić, żeby potem gorzko nie żałować. Doskonałym przykładem na poparcie tezy, że urządzenia klasy popularnej to dziś często zaawansowane technicznie produkty, o których jeszcze kilka czy kilkanaście lat temu przeciętny użytkownik mógł sobie jedynie pomarzyć, jest dostarczony do testów mikser firmy Behringer. Seria Xenyx, która zastąpiła modele z rodziny UB, jest co prawda oferowana od kilku już lat, ale ostatnio została zmodernizowana i wyposażona w kilka nowych funkcji, więc sądzę, że warto poświęcić trochę czasu na lekturę tego testu, w którym postaram się zapoznać czytelników MiT z największym członkiem tej rodziny, czyli mikserem o oznaczeniu Xenyx QX2444USB. Konstrukcja mechaniczna i estetyczna strona urządzeniaObudowa miksera wykonana jest w całości z blachy stalowej pomalowanej na kolor czarny, przy czym wierzch i tył urządzenia stanowią całość, podobnie jak spód i boki, co nadaje konstrukcji dużą sztywność. Boczne uchwyty z tworzywa można zdemontować, a w ich miejsce założyć kątowniki, które umożliwiają montaż urządzenia w racku 19 cali. Szkoda tylko, że nie ma ich w standardowym wyposażeniu miksera, bo zapewne wielu użytkowników od razu by je wykorzystało. Poza tą jedną uwagą, trudno mieć jakiekolwiek zastrzeżenia nie tylko do konstrukcji mechanicznej, a także do jakości montażu elementów i estetyki. No, może poza jednym drobiazgiem: otóż zdecydowanie nie pasują do całej estetycznej reszty nasadki potencjometrów suwakowych, które oprócz „bazarowego” wyglądu nie mają w ogóle zaznaczonego środka. Jest to bolączka całej rodziny mikserów Behringera i jeśli ja używałbym to urządzenie, to od razu wymieniłbym te nasadki na inne. Warto podkreślić, że potencjometry obrotowe, mimo konstrukcji jednopłytowej, zachowują bardzo dobrą stabilność i prawie nie wyczuwa się ich ruchów na boki, co jest wadą wielu innych urządzeń, w których potencjometry nie są bezpośrednio mocowane do obudowy. Zauważyłem również, że producent zdecydował się na zastosowanie złącz renomowanej firmy Rean, przynajmniej jeśli chodzi o gniazda XLR. Decyzję tę należy uznać za postęp w stosunku do bliżej nieokreślonej chińszczyzny, jaka dominuje w większości budżetowych produktów tego typu. Mimo bardzo małej tolerancji otworów, wszystkie przyciski pracują pewnie i bez zacięć, a jest ich pokaźna liczba, bo doliczyłem się ich aż stu pięciu. A skoro już o liczbie elementów mowa, to na powierzchni płyty czołowej o wymiarach 41 × 31 cm udało się zmieścić sto czterdzieści potencjometrów obrotowych i siedemnaście sześćdziesięciomilimetrowych suwaków, a w górnej część panelu o wymiarach 41 × 9 cm znajduje się dziesięć gniazd XLR, dwadzieścia sześć gniazd jack, dwa stereofoniczne złącza cinch i jeszcze znalazło się miejsce dla gniazda BNC lampki oświetleniowej. Imponujące, prawda? Zobaczmy, czy to nagromadzenie manipulatorów jest uzasadnione i jakie możliwości oferuje nam Behringer Xenyx w najnowszym wariancie. Kanały wejściowe i port USBJeśli chodzi o strukturę ośmiu torów wejściowych mono, to wyposażono je w gniazdo mikrofonowe XLR oraz dwa gniazda jack TRS: linia i insert. Między dwoma pierwszymi wejściami umieszczono gniazdo USB służące do podłączania firmowego odbiornika mikrofonu bezprzewodowego, a nawet dwóch takich mikrofonów, co niewątpliwie stanowi ekstra dodatek, czasem całkiem przydatny. Zestaw bezprzewodowy można oczywiście dokupić oddzielnie za bardzo atrakcyjną cenę, ale póki co oferowana jest jedynie wersja jednokanałowa. To jednak tylko opcja dodatkowa, wróćmy do omówienia podstawowych funkcji toru wejściowego. Obok potencjometru gain, pracującego w zakresie od +10 dB do +60 dB dla wejścia mic, i od –10 dB do +40 dB dla wejścia line, umieszczono przycisk filtra dolnozaporowego low cut. Poniżej znajduje się potencjometr comp służący do regulacji poziomu zadziałania wbudowanego kompresora, którego aktywność sygnalizuje czerwona dioda LED. Dalej mamy cztery potencjometry korektora: high (12 kHz), mid – przestrajany w zakresie 100 Hz – 8 kHz, oraz low (80 Hz). Poniżej umieszczono sekcje czterech potencjometrów aux, przy czym dwa pierwsze mają wbudowany przełącznik pre, co pozwala na wykorzystanie ich jako klasycznych torów monitorowych. Trzeci regulator przypisany jest do wewnętrznego procesora efektów, a czwarty skonfigurowany jest na stałe po tłumiku i może służyć na przykład do regulacji zewnętrznego efektu. Ostatnim obrotowym potencjometrem w torze jest regulator pan. Poniżej znajduje się duży przycisk mute z diodą sygnalizującą jego uaktywnienie. Obok suwaka tłumika umieszczono diodę clip, a poniżej przycisk solo. Warto zauważyć, że wciśnięcie przycisku solo sygnalizowane jest przez świecenie diody clip, co może być trochę mylące i oczywiście pozbawia tę kontrolkę funkcji, jaką jest opisana na czas, gdy aktywna jest funkcja solo. Ostatnie trzy przyciski służą do komutacji toru wejściowego do podgrup 1/2, 3/4 i do sekcji mains. Kolejne tory, oznaczone jako 9/10 i 11/12 są torami stereofonicznymi, ale w razie potrzeby można je wykorzystać również jako mikrofonowe, bo wyposażono je również w wejścia XLR. Chciałbym tutaj zwrócić uwagę na dość oryginalne, żeby nie powiedzieć – dziwaczne, rozwiązanie układowe. Otóż w tych dwóch torach potencjometry gain służą wyłącznie do regulacji poziomu sygnału wejściowego gniazd XLR. Jeśli wykorzystujemy wejścia liniowe, to pozostaje nam do dyspozycji tylko tłumik kanałowy. Jest to moim zdaniem pewne ograniczenie funkcjonalności tych torów, tym dziwniejsze, że w kolejnych kanałach, czyli 13/14 i 15/16, zastosowano już normalną regulację poziomu w dwóch miejscach toru. Jeszcze jedną niekonsekwencją jest inny zakres regulacji wzmocnienia dla wejść mikrofonowych w kanałach 9 i 10 w porównaniu z torami mono, bo według opisu na panelu mamy tutaj do dyspozycji zakres od 0 do +40 dB. Brakuje w nich również sekcji kompresora. Warto o tym pamiętać, jeśli będziemy chcieli wykorzystać równocześnie wszystkie dziesięć wejść mikrofonowych. Jeśli chodzi o dwa ostatnie tory stereo, to odróżnia je od pierwszych ośmiu torów mono brak sekcji kompresora i filtru dolnozaporowego, a pozostałe funkcje są identyczne. W tym miejscu chciałbym zwrócić uwagę na trochę mylący symbol interfejsu USB, umieszczony w polu dwóch ostatnich kanałów stereo, gdyż żaden z nich tego portu nie obsługuje. Port USB został potraktowany w tym urządzeniu trochę po macoszemu, bo co prawda można podpiąć pod mikser komputer, ale funkcjonalność tego połączenia jest ograniczona jedynie do wysłania na komputer sygnału z sumy albo do odebrania dwóch kanałów stereo i wprowadzenia ich na wejście 2Track, bez żadnej możliwości obróbki sygnału. Takie rozwiązanie wyraźnie odbiega od przyjętych standardów i to również w urządzeniach z półki bardzo budżetowej, bo nawet w takich mikserach zazwyczaj istnieje możliwość przypisania portu USB do konkretnego toru stereo i wykorzystywania wszystkich możliwości takiego połączenia. Tak było na przykład w testowanym przeze mnie kilka lat temu mikserze firmy Alto i tak jest w większości wyrobów konkurencji. Co ciekawe, w drukowanej instrukcji dostarczanej z mikserem ani słowem nie wspomniano o funkcjach związanych z gniazdem USB zamontowanym na tylnym panelu urządzenia. To być może szczegół, który dla większości użytkowników nie będzie miał specjalnego znaczenia. Sekcja sumyMikser, jak widać na załączonych fotografiach, wyposażony jest w cztery fadery służące do regulacji poziomu szyn podgrup oraz jeden wspólny dla obu kanałów wyjściowych potencjometr master. Jeśli chodzi o podgrupy, to nad każdą z nich mamy dodatkowe przyciski pozwalające komutować je na tory L i R, co niewątpliwie zwiększa funkcjonalność tychże podgrup. Jeśli chodzi o tłumik mains, to ja sam nie lubię, gdy jeden suwak obsługuje oba tory wyjściowe, bo takie rozwiązanie znacznie utrudnia ewentualną korekcję poziomu głośności między lewą i prawą stroną zestawu, co w niektórych salach i okolicznościach bywa wręcz niezbędne. W środkowej części panelu sumy znajduje się sekcja przycisków oznaczona jako source. Za ich pomocą możemy wybierać źródło sygnału, który dalej jest przekazywany na słuchawki i wyjście CTRL room. Mamy do dyspozycji sygnał sumy, podgrup 1/2 i 3/4 oraz sygnał z wejścia USB. Oczywiście wszystkie te sygnały mogą podlegać regulacji poziomu, przy pomocy potencjometru oznaczonego jako phones/CTRL room. Nad nim zaś znajduje się czerwony przycisk, którego wciśnięcie oznacza bezpośrednie podanie sygnału z wejścia USB na sumę miksera. Przełącznik mode pozwala na wybór trybu pracy linijki LED między typową funkcją PFL a trybem solo. W tym ostatnim możemy na przykład obserwować, jak działa funkcja panoramy w kanałach oraz jak zmienia się poziom w zależności od położenia tłumika kanałowego. Ponieważ linijki pracują w trybie stereo, może nam to również ułatwić rozpoznanie pewnych problemów połączeniowych – np. brak jednego z kanałów stereo. Tak więc przycisk solo w kanale pełni funkcję opisaną powyżej, ale oczywiście może również pokazywać wartość sygnału przed tłumikiem, czyli pracować w klasycznym trybie PFL. Przełączanie między dwoma opcjami sygnalizują diody LED, przy czym dużo większa, czerwona main solo jest bardzo jaskrawa – nie znajduję uzasadnienie dla takiego jej uprzywilejowania. Nad linijkami LED znajdują się jeszcze dwie diody, z których jedna sygnalizuje załączenie zasilania sieciowego, a druga to kontrolka zasilania phantom 48 V – niestety wspólnego dla wszystkich kanałów. Umieszczona wyżej sekcja tłumików wyjściowych aux odpowiada dokładnie ich funkcjom w kanałach wyjściowych, a dodatkowo możemy kontrolować poziom na tych wyjściach poprzez wciśnięcie przypisanych im przycisków solo. Obok sekcji wysyłek aux zlokalizowano cztery potencjometry powrotów aux, przy czym efekty z wbudowanego procesora możemy domiksowywać albo do szyny mains, albo alternatywnie do wybranych podgrup 1/2 lub 3/4. Powyżej sekcji wysyłek i powrotów aux umieszczono niewielki wyświetlacz procesora efektów, wraz z przypisanymi mu dwoma przełącznikami i wieloobrotowym przełącznikiem. Teraz spróbuję pokrótce opisać ten moduł, opracowany przez renomowaną firmę Klark Teknik, która jak wiadomo, od pewnego czasu jest własnością Behringera. Procesor efektówMimo bardzo niewielkiej przestrzeni, jaką zajmuje na panelu moduł procesora, mamy duże możliwości wyboru i regulacji różnych jego parametrów. Co szczególnie godne podkreślenia, wszystkie wybrane nastawy są natychmiast widoczne na wyświetlaczu. Możemy edytować do trzech parametrów poszczególnych efektów, a dodatkowo poruszać się wewnątrz tych wybranych pozycji przy pomocy obrotowego przełącznika. Pod każdym względem, a więc nie tylko komfortu obsługi, ale i walorów brzmieniowych, procesor Klark Teknik góruje nad dotychczas stosowanymi przez firmę układami i choć brak miejsca nie pozwala mi na jego dokładniejszy opis, to chciałbym bezdyskusyjnie podkreślić, że stanowi on wartość dodaną tego miksera i pozwala zapomnieć o dodatkowych, zewnętrznych urządzeniach pod warunkiem, że użytkownik nie potrzebuje ich więcej niż jednego. Panel tylnyWielu producentów traktuje panel tylny miksera po macoszemu, a są przecież również konstrukcje, które takowego w ogóle nie posiadają, bo wszystko, co można było, umieszczono w nich na płycie czołowej. Pod tym względem Xenyx QX2442USB imponuje, podobnie zresztą jak jego starszy brat. Trzydzieści sześć gniazd typu jack robi wrażenie i to nie tylko wizualne. Mamy bowiem do dyspozycji osiem gniazd direct out przypisanych do kanałów mono, cztery stereofoniczne powroty efektów, cztery wyjścia podgrup z podziałem na L i R, cztery wyjścia aux, stereofonicze wyjście CTRL room, wyjście procesora z przypisanym mu gniazdem zdalnego załączania poprzez footswitch i oczywiście wyjście główne mains – i to zarówno w wersji symetrycznej na gniazdach XLR, jak i dodatkowo zdublowane gniazdami jack. Nie zapomniano również o zainsertowaniu sumy wyjściowej, do czego służy jeszcze jedna para gniazd TRS. Obrazu panelu tylnego dopełnia gniazdo USB, gniazdo sieciowe ze zintegrowanym bezpiecznikiem oraz wyłącznik zasilania mains i phantom. Można powiedzieć, że producent „poszedł na całość” i chwała mu za to, bo bardzo częstą bolączką budżetowych mikserów są właśnie ich mocno ograniczone możliwości pod względem podłącza nia dodatkowych urządzeń i ubóstwo w zakresie komutacji sygnałów. Pod tym względem Xenyx jest konstrukcją wręcz wzorową i może stanowić wzór do naśladowania, nawet dla niektórych większych i z założenia bardziej wyrafinowanych konsolet. PodsumowanieNie będę tutaj oceniał brzmienia konsolety, bo to zawsze jest kwestią indywidualnych preferencji i raczej trudno przyjąć wspólne kryteria oceny w tym zakresie. Ważne, że mikser ani procesor nie szumią, że wszystkie regulatory pracują płynnie, że ergonomia jest bez zarzutu i mówiąc nieco górnolotnie – w małym ciele udało się umieści całkiem sporego ducha. Firma Behringer po raz kolejny udowodniła, że w dziedzinie tego typu konstrukcji z pewnością należy do światowych liderów. Jestem przekonany, że nie jest to jej ostatnie słowo, jeśli chodzi o miksery dla mas. Inna sprawa, że konstrukcje cyfrowe, które ostatnio zaoferowała, też już trafiają pod strzechy, a to dzięki znakomitej relacji między ceną a jakością. Z zainteresowaniem obserwuję jej ekspansję rynkową i nieskromnie przypomnę, że byłem fanem Behringera już w czasach, gdy te produkty nie cieszyły się zbyt dobrą opinią, a w niektórych środowiskach wręcz nie wolno było o nich wspominać bez narażenia się na drwiny. Parafrazując znane przysłowie, można powiedzieć, że ostatni będzie śmiał się Uli Behringer, a ci co się z niego śmiali, po prostu będą kupować jego produkty. I tego właśnie sobie może już mniej, ale Państwu serdecznie życzę, zapraszając po przerwie do lektury moich kolejnych testów, których kilka właśnie przygotowuję.  tekstPiotr PetoMuzyka i Technologia