Trzeba powiedzieć jasno, że jest wiele eventów, gdzie bardzo rozbudowany sterownik jest po prostu zbędny. I właśnie do takich celów stworzono rodzinę QUICKQ. Chyba nie można tu już nic dodać. Każdy świadomy realizator opanuje to urządzenie w pięć minut, a osoby które zaczynają swoją przygodę z oświetleniem na pewno nie przerazi ilość opcji. Nie oznacza to wcale, że nasz bohater nie jest funkcjonalny. Wręcz przeciwnie.

Można powiedzieć, że Chameleon Systems, czyli w skrócie ChamSys, powstał właściwie z potrzeby zaprojektowania szybkiego w obsłudze sterownika, który miał pokonać ograniczenia, występujące w innych tego typu urządzeniach. I tak w kwietniu 2003 roku zespół, składający się z light designerów, inżynierów i programistów zabrał się do pracy. Czy pierwotne założenie zostało zrealizowane? Z pewnością przez ostatnie kilka lat możemy obserwować znaczący wzrost popularności sterowników oferowanych przez ChamSys’a.  Seria MagicQ, szybko zyskała uznanie realizatorów, zatem rynek sam zweryfikował funkcjonalność tych urządzeń. Możemy mówić tu o pełnej gamie kilkunastu produktów. Od wersji „on PC” tylko z adapterem USB, poprzez rozwiązania oparte na wingach, a na pełnowymiarowych konsolach typu stand alone kończąc. ChamSys nie spoczął na laurach i od niedawna mamy do czynienia  z zupełnie nową serią produktów oznaczonych QUICKQ. Już sama nazwa może sugerować, dla jakiego sektora rynku są dedykowane te sterowniki. QUICKQ to seria przeznaczona dla mniej wymagających eventów, co wcale nie oznacza, że ChamSys nie zaimplementował tu rozwiązań, które zyskały uznanie w MagicQ.Póki co do sprzedaży trafiły trzy sterowniki z tej serii: QUICKQ 10, 20 oraz 30. Prócz niuansów softwarowych i liczby faderów istotną różnicę stanowi ilość linii DMX w każdym z tych modeli. Jak nie trudno się domyśleć „dziesiątka” posiada tylko jedną linię DMX, dwudziestka dwie, a trzydziestka 3 linie. Stylistycznie wszystkie trzy produkty są bardzo podobne do siebie. Dziś miło mi poinformować naszych czytelników, że polski dystrybutor postanowił dostarczyć naszej redakcji pierwszy egzemplarz jaki się pojawił w Polsce, specjalnie dla potrzeb naszego testu. Czas na otwarcie opakowania…. Poznajmy się.Pierwsze wrażenie było dość pozytywne. To zgrabny, niewielki sterownik z dotykowym, kolorowym wyświetlaczem o wielkości 9,7 cala. Sekcje są pogrupowane dość logicznie. Z lewej strony znajdziemy zestaw 20 faderów, umieszczonych w dwóch rzędach wraz z przyciskami typu flash oraz z diodami kontrolnymi nad każdym suwakiem. Tu same diody pełnią różne funkcje. Ich kolorystyka zmienia się w zależności od trybu pracy. Ciekawostką będzie też fakt, iż w trybie pracy fixture, gdzie określamy wszystkie parametry danego urządzenia można przypisać dimmer danej oprawy do danego suwaka. I to właściwie nic dziwnego, ale sama dioda będzie nad przypisanym suwakiem zmieniała kolor zgodnie z tym, jakiego koloru użyjemy w urządzeniu. Oczywiście diody nie mają takiej rozpiętości barw jak color picker, ale na poziomie informacyjnym, zanim uruchomimy dimer dioda ta sygnalizuje, w jakim kolorze urządzenie zostanie uruchomione. Poza suwakami w środkowej sekcji znajdziemy trzy przyciski odpowiedzialne za główne tryby pracy. Są to wspomniany już FIX (fixture) GRP, czyli tryb pracy gdzie grupujemy urządzenia oraz CUE czyli dostęp do trybu związanego z CUE listą oraz chase’ami. Poniżej znajduje się sekcja „na skróty” z szybkim dostępem do kolorów. Oprócz dwóch przycisków są tutaj zlokalizowane dwa pokrętła, odpowiedzialne za wybór koloru oraz jego nasycenie. Pozostała sekcja to już opcje playbackowe.Tuż pod wyświetlaczem umieszczono dwa fadery odpowiedzialne za chase’y oraz jeden określony jako CUE STACK, czyli fader służący do typowej listy CUE. Jest tu również grupa przycisków. Niektóre z nich można użyć, jako flash dla nieaktywnego w danym momencie chase’a, a dwa ostatnie to GO, pauza (lub go back). Jak to możliwe, że jeden przycisk odpowiada równocześnie za go back oraz pauzowanie listy? To bardzo proste. Kiedy lista CUE ma określone zmiany bez zadanego czasu (czyli 0 sekund) wtedy przycisk obsługuje tylko go back. Jeśli natomiast między CUE ustawiono czasy zmian, to pierwsze przyciśnięcie będzie wyzwalało pauzę a drugie go back. Ostatnim elementem widocznym na konsolecie będzie grand master oraz przycisk black out. To jednak nie wszystko. Producent przewidział dwie możliwości pracy w trybie playback. W globalnych ustawieniach znajdziemy możliwość wybory pracy jako live mode oraz theater. To ustawienie ma realny wpływ na niektóre fadery playbackowe. W trybie live mamy do dyspozycji (jak już wspomniałem) dwie komórki z przypisanymi suwakami do tworzenia chase’ów. Jednak po przejściu w tryb teatralny jeden z faderów będzie służył tylko i wyłącznie do ręcznych zmian kolejki CUE, czyli zostanie przekształcony w X fade. Nie oznacza to jednak, że nie będziemy mieli dostępu do przycisku GO oraz do możliwości automatycznych zmian z określonymi wcześniej czasami. Obie formy wyzwalania CUE będą nadal możliwe. Q dziesiątka ma dość,jak na prosty sterownik, rozbudowaną tylną płytę. Znajdziemy tu gniazdo DMX (jedna linia) złącze Network, gniazdo HDMI, dwa przyłącza USB, antenę do łączności bezprzewodowej, a także IN/OUT audio. Z samych oględzin można zatem wiele już wyczytać. HDMI to możliwość zwiększenia komfortu pracy z pomocą zewnętrznego, większego monitora. Sterownik ten prócz DMX obsługuje standardy ArtNet/sACN/Pathport. Jeśli chodzi o inne połączenia, to z pomocą WiFi można użyć aplikacji pozwalającej na zdalne sterowanie konsoletą. 3,2,1,0 Patch! System po włączeniu jest gotowy do działania bardzo szybko zatem możemy przystąpić do patchowania. I bez instrukcji interface wydaje się dość czytelny i przyjazny. Główne menu zostało umieszczone w prawym górnym rogu i jest oznaczone charakterystyczną ikonką w postaci kilku poziomych kresek. Jest to symbol, który na stałe przyjął się również na stronach internetowych, jako oznaczenie menu. Opcji jest dosłownie kilka do wyboru, a jedną z nich jest właśnie patch. Dalej również można poruszać się intuicyjnie. Bardzo przydatna funkcja to widoczny plusik na zielonym tle, który akurat w tym sterowniku w wielu sytuacjach będzie oznaczał „dodaj coś” zatem i tu należy go użyć. Dalej procedura jest standardowa. Określamy czy ma być to dimmer, czy może prosta oprawa RGB, która zostanie wczytana z zasobów generic. Jeśli poszukujemy bardziej rozbudowanego urządzenia – proszę bardzo. Klikamy find i tu mamy cały zasób bibliotek. Producent udostępnia na pokładzie ponad 25 tysięcy plików dotyczących opraw oświetleniowych, zatem nie miałem żadnych problemów z zlokalizowaniem swoich urządzeń. Standardowo określamy mode, ilość urządzeń oraz kanał startowy i można już działać. Jak już wspomniałem na początku przy patchowaniu, można określić fader, do którego będzie przyporządkowana dana oprawa. Ta opcja jest dostępna w  opisywanym wcześniej trybie pracy fixture. Q dziesiątka posiada również opcję RDM autopatch. Pomocną ikonką na wyświetlaczu będzie przycisk home. Tu, zaraz po procesie patchowania wszystkich naszych opraw znajdziemy layout, gdzie ruchem palca można rozmieścić nasze oprawy w dogodnych pozycjach na wyświetlaczu. Taki graficzny układ w większości sterowników pozwala na zobrazowanie sobie przestrzenne, gdzie fizycznie dana oprawa znajduje się na scenie. Jest to bardzo duże ułatwienie. Kiedy już umieściłem swoje oprawy w odpowiednich miejscach, postanowiłem je pogrupować. To osobna sekcja przełączana odpowiednim przyciskiem, o którym również już wspominałem na początku. Grupy mają swoje odwzorowanie zarówno na layoucie (można je umieścić w dowolnym miejscu na wyświetlaczu) jak i na faderach. Po przejściu w tryb group,  poszczególne suwaki będą odpowiadały za dimmerowanie całych grup. Pełna gotowość.Zobaczmy zatem, jak zaprojektowano sposób kontroli nad parametrami opraw. Podział jest dość klasyczny. Znajdziemy tu cztery grupy, czyli intensity, position, colour, oraz beam. Kontrola parametrów jest w naprawdę bardzo czytelny sposób zaadoptowana graficznie. Poczynając od wirtualnych suwaków dla intensywności, poprzez ustawianie pozycji zarówno za pomocą wirtualnych pokręteł jak i strzałek, a na color picker oraz suwakach odpowiedzialnych np. za RGB kończąc. Co do kolorów, to nasz bohater Q ma zaimplementowane odwzorowania filtrów LEE, Rosco oraz Apollo  Nie zabrakło też doskonałego interface’u graficznego dla pozycji zoom, fokus, czy pozycji irysa. Wzory gobo są, odwzorowane graficznie, zatem i ich wybór jak i określenie wszelkich parametrów  jest bardzo czytelne i proste. Każda z wymienionych sekcji ma przypisane presetowe efekty. Po wyborze z boku ekranu uaktywniają się wirtualne pokrętła do określenia prędkości czy areału działania danego presetu. Nie zabrakło też opcji tap tempo gdzie prędkość efektu można określić kilkoma kliknięciami w ikonkę tap. Co prawda nie doszukałem się generatora efektów, ale to przecież ma być prosty, szybki i wygodny w użyciu sterownik. Co z paletami? I owszem można pisać własne dla każdej z funkcji osobno, ale sterownik posiada również dość sporą ilość fabrycznych palet. Programowanie.No cóż. Skoro mamy już efekty, grupy i palety, to najwyższy czas, aby coś napisać. Za to będzie odpowiedzialna trzecia (również wspomniana na początku artykułu) sekcja CUE. Tu przyznam się, że chwilę zajęło mi okiełznanie logiki tego sterownika. Przyzwyczajony do nieco innego trybu pracy, na początku próbowałem zapisać całą listę CUE pod jeden z 20 suwaków z lewej strony sterownika. Niestety. Takiej możliwości tutaj nie ma. W trybie CUE, i owszem, każdy fader jest w stanie zapisać określone parametry, różnych urządzeń, ale będzie to tylko po jednym CUE – dla każdego  z wspomnianych suwaków. Jeśli chcielibyśmy, aby pod tymi suwakami znalazła się ruchoma sekwencja, a nie statyczne CUE to jedyne co możemy zrobić to użyć efektu.  Do pisania całych kolejek służą właściwie trzy komórki pamięci oraz fadery umieszczone pod wyświetlaczem. Dla trybu live sterownika będą to dwie kolejki chase plus jedna lista CUE, a dla trybu theater będzie to jedna kolejka chase oraz jedna CUE. Co do trybu chase to oczywiście mamy do dyspozycji odtwarzanie sekwencji z dowolną prędkością w tył i w przód i możliwość użycia funkcji tap tempo.W trybie CUE stack możemy określić czasy przejść, a także w bardzo łatwy sposób zainicjować funkcję follow cue. Zatem można by rzec, że korzystając z wspomnianej opcji i tę sekcję można wykorzystać jako dodatkowy chase w razie potrzeby. Czy się nadaje?Trzeba powiedzieć jasno, że jest wiele eventów, gdzie bardzo  rozbudowany sterownik jest po prostu zbędny. I właśnie do takich celów stworzono rodzinę QUICKQ. Chyba nie można tu już nic dodać. Każdy świadomy realizator opanuje to urządzenie w pięć minut, a osoby które zaczynają swoją przygodę z oświetleniem na pewno nie przerazi ilość opcji. Nie oznacza to wcale, że nasz bohater nie jest funkcjonalny. Wręcz przeciwnie. A poza tym jest wiele sterowników w podobnej klasie, gdzie interface użytkownika jest po prostu koszmarny. Tu zaskoczyła mnie naprawdę logika oraz bardzo intuicyjna obsługa. tekstPaweł MurlikMuzyka i Technologia zdjęciaAleksander Joachimiak

Tagi:

chamsys