CHAUVET-MAVERICK-MK2-PROFILE

Dzięki nożom reflektorów profilowych kształtowanie wiązki światła znalazło się na zupełnie nowym poziomie. Za pomocą tego narzędzia stworzenie ostrej, kwadratowej lub trójkątnej plamy nie stanowi żadnego problemu. To daje ogrom możliwości, szczególnie na deskach teatru, gdzie można wykorzystać światło do kształtowania spektaklu. Pozostaje problem urządzenia konwencjonalnego, który polega na tym, że technik fizycznie musi ustawić położenie całego urządzenia i noży. Odbywa się to najczęściej z drabiny lub dedykowanego mostu. Taka czynność trwa. Gdy musimy ustawić kilkanaście profili, z chwili robi się godzina. Z pomocą przyszły już dawno ruchome głowice, lecz nie rozwiązywały tego konkretnego problemu. Celowo użyłem czasu przeszłego. Tak, obecnie mamy washe, spoty, beamy i … zgadza się, profile.

Każdy wie, co można znaleźć w  głowicy typu spot. Oczywiście system miksowania kolorów, tarcze gobo, rotacyjny pryzmat i soczewkę wyostrzającą. Coraz częściej pojawia się także filtr frost. W głowicy profilowej oprócz tych elementów pojawi się coś jeszcze – zmotoryzowane noże profilujące. Dzięki temu jesteśmy w  stanie ukształtować wiązkę, nie ruszając się zza sterownika. To bardzo wygodne rozwiązanie przyśpieszające pracę w teatrze czy filharmonii. Nie zawężałbym jednak zastosowania głowicy profilowej tylko do instalacji stałej w instytucjach kultury. Daje ona także nowe możliwości podczas koncertów plenerowych i w salach koncertowych. Dzięki zdalnemu sterowaniu możemy wykorzystać noże do celów, które nawet nie przychodziły nam na myśl w przypadku konwencjonalnego profilu. Możemy stworzyć show, w którym – na przykład – w  rytm stopy perkusyjnej okrągła plama zamienia się w  romb, tworząc ciekawy ruch smugi odkładającej się w scenicznym dymie. Być może dzięki takim pomysłom noże staną się standardem tak jak obecność pryzmatu.

Głowicę zasilamy za pośrednictwem złącza powercon TRUE1, a oprócz tradycyjnych gniazd XLR3 i XLR5 znajdziemy złącze RJ45 do sterowania głowicą przez Art-Net i sACN oraz antenę do odbioru WDMX.

Co Maverick Profile ma w środku?
Źródło światła to LED o imponującej mocy 440 watów. Nie boję się porównania, że intensywność będzie zbliżona do oprawy wyposażonej w  siedmiuset watową lampą wyładowczą. Precyzyjne ustawienie ilości generowanego światła będzie możliwe za pomocą 16-bitowej regulacji jasności. Możemy dostosować regulację intensywności do zastosowania, wybierając jedną z czterech krzywych. Co ciekawe, oprócz tradycyjnego efektu stroboskopu, który polega na załączaniu i wyłączaniu diody z daną częstotliwością, jest jeszcze jeden efekt. Strobo shake, bo o nim mowa, zbliżony jest do gobo shake z tym, że tu nie „trzęsiemy” tarczą, a obserwujemy poruszanie się źródła światła pomiędzy poszczególnymi mrugnięciami. Oprócz tarczy kolorów miksować barwy możemy za pomocą systemu CMY, który pracuje naprawdę bardzo ładnie. Do tego, oczywiście także zdalnie, nakładamy płynnie filtr CTO. Przy takich możliwościach jesteśmy w stanie tak naprawdę stworzyć każdy kolor, o jakim zamarzy event menagerka, z którą będziemy pracować. Kolejne dwie tarcze to gobo. Tu jest miła niespodzianka, ponieważ wzory w obu tarczach są rotacyjne. Jeśli gobosem w pierwszej tarczy pokręcimy w  lewo, a  z  drugiej w  prawo, uzyskamy bardzo ciekawy efekt. Co więcej, głowica ma wbudowane makro o nazwie bounce i jest to obrót wkładki gobo raz w lewo, raz w prawo. Wspomniane wcześniej wzory możemy ostrzyć ręcznie lub za pomocą funkcji autofocus. Sprawdzone, działa. Kolejna soczewka pozwala nam regulować szerokość wiązki produkowanego światła w zakresie od 13 do 37 stopni. Jeśli 13 stopni to i tak za szeroko, możemy użyć irisa. Idąc w drugą stronę, pomoże nam trzykrotny rotacyjny pryzmat. Jak na głowicę z sygnaturą „profile” przystało, znajdziemy cztery zmotoryzowane noże profilujące które oczywiście możemy przekręcić o maksymalny kąt 90 stopni. Zasilamy urządzenie przez złącze powercon TRUE1, a sygnał możemy wprowadzić tak naprawdę na wiele sposobów. Oprócz tradycyjnych złączy XLR3 i XLR5 znajdziemy złącze RJ45 do sterowania głowicą przez Art-Net i sACN. Co ciekawe, głowica może być jednocześnie bramą pozwalającą zamienić protokół sieciowy na sygnał DMX, który podamy do kolejnych urządzeń. Sterowanie możemy podać także bezprzewodowo. Po włączeniu głowica rozpoczyna proces resetowania i trwa on ponad minutę. Niby dużo, lecz biorąc pod uwagę wszystkie podzespoły, które wymagają sprawdzenia, to uważam to za dobry wynik. Wyświetlacz jest dotykowy, lecz znajdziemy także fizyczne styki po lewej i  prawej stronie ekranu. Dla każdego coś miłego. Jeśli ktoś lubi ekrany dotykowe, to z  łatwością odnajdzie się w tym dość bogatym w opcje interfejsie. Gdy trzeba tylko zaadresować głowicę bez ściągania rękawic, użyjemy przycisków. Bardzo wygodne. Urządzenie sterowane sygnałem DMX pracuje w dwóch trybach: zajmuje 33 lub 50 kanałów.

Szerokość wiązki światła jest regulowana za pomocą zmotoryzowanej soczewki w zakresie od 13 do 37 stopni.

Przykręćmy haki i na kratownicę!
Urządzenie montuje się na kratownicę za pomocą dwóch uchwytów. Na początku umieściłem głowicę na planie frontowym, około trzy metry od krawędzi sceny o  szerokości sześciu metrów. Zakładając gobo „z  kropkami”, zoomując najszerzej i  włączając pryzmat z powolną rotacją, byłem w stanie pokryć taką scenę imitacją padającego śniegu jedną głowicą. Co najciekawsze, po zabiegach rozszczepiania światła kropeczki nie tracą znacząco na intensywności. Po nałożeniu CTO nadaje się jako światło „na twarz” wykonawców, aktorów albo po prostu, aby wyświecić pewien element scenografii. Do tego przydają się noże, które są wisienką na torcie tego urządzenia. Co najciekawsze, każdy z noży ma dwa osie ruchu, a  całość jest rotacyjna w  zakresie 90 stopni. Dzięki temu możemy odzwierciedlić ruchy, które do tej pory wykonywaliśmy ręcznie w oprawach typu profil. To ogromna wygoda i większe możliwości, ponieważ w pierwszym akcie oprawa może świecić księżniczkę zamkniętą w  wieży a  w  drugim zaś to samo urządzenie może grać choćby zachodzące słońce. Przy takim wyposażeniu ogranicza nas tylko wyobraźnia.
Po wrzuceniu głowicy na kreskę kontrową, pole do popisu jest jeszcze większe. W  mgle scenicznej pięknie odłoży się dwukolorowe gobo, Ciekawe jest także nakładanie dwóch tarcz na raz. Światła przed tarczami jest na tyle dużo, że nawet po nałożeniu obu, wiązka jest widoczna. Naturalnym jest, że to nie to samo, co przy otwartej przesłonie i  wszystkich tarczach, lecz jest to do zaakceptowania.
Dzięki systemowi miksowania CMY mamy dostęp do każdego koloru bez efektu „przechodzenia” barw pomiędzy poszczególnymi pozycjami na tarczy. Głowica jest stosunkowo ciężka, więc nie uzyskamy z niej szybkiego wąskiego beama, lecz nie takie jest przeznaczenie tej oprawy. Do pracy jako typowy spot kontrowy pasuje znakomicie i  ma wszystko, czego potrzebowałby realizator zarówno koncertowy, jak i teatralny.

Trójścienny, rotacyjny pryzmat

Maverick a obiektyw kamery
Wspomniałem o  teatralnym i  koncertowym wykorzystaniu tej głowicy. Jednak są pewne cechy, które czynią z  niej urządzenie na potrzeby produkcji telewizyjnych. Pierwsza ważna rzecz to temperatura barwowa na wyjściu, która wynosi dokładnie 5 883 K. Operatorzy kamer i fotografowie wiedzą, że nie ma nic gorszego, jak rzucić na twarz 3 200 K wprost z oprawy typu konwencjonalny PC bez żadnego flitra. Tu temperatura barwowa jest taka, jaka jest potrzebna. Kontynuując, istnieje taki wskaźnik jak CRI. Określa on wierność postrzeganych barw oświetlanego przedmiotu i wyrażany jest w wartościach od 0 do 100. Im więcej, tym lepiej. Ta głowica osiąga CRI na poziomie 90 i jest to bardzo dobry wynik, klasyfikujący Mavericka do telewizji. Więcej, można mieć wpływ na modulację PWM LEDa w zakresie od 0,6 do 15 kiloherców! Nie ma opcji, by „w obrazku” mrugało. Do tego można z poziomu konsolety DMX sterować pracą wentylatorów tak, by generowany przez nie szum nie wchodził do mikrofonów rejestrujących dźwięk ze studia. Jeśli dodać do tego żywotność źródła światła szacowaną na 50 000 godzin, (czyli, licząc po łebkach, ponad 5 lat ciągłej pracy) to wygląda to naprawdę imponująco.

Jeśli zastosujemy głowicę na planie kontrowym, w mgle scenicznej pięknie odłoży się dwukolorowe gobo.

Popatrzmy na to z dystansem
Ruchoma głowica, w której nie trzeba wymieniać lamp. Dwie rotacyjne tarcze gobo. CMY. Można użyć jej w teatrze, zarówno jako plan frontowy, jak i kontrę. Zaświeci program telewizyjny. Sprawdzi się podczas koncertów jako spot dobrze mieszający kolory, a dzięki zmotoryzowanym nożom będzie można stworzyć jeszcze więcej efektów. Oczywiście, na takich realizacjach także może świecić „w twarz” dzięki CTO. Podejrzewam, że jeśli realizatorzy wyrażą chęć poznania tej głowicy, szybko zaakceptują ją w  riderach technicznych wykonawców, z którymi jeżdżą. To stwarza powód dla właścicieli firm zajmujących się światłem scenicznym, by to kupić. Moim zdaniem warto, ponieważ wszechstronność Mavericka jest tak wielka, że na pewno nie będzie zalegał w magazynie.

Tekst: Wojciech Szkodziński, Muzyka i Technologia
Zdjęcia: Marcin Ziniak, Muzyka i Technologia

 

Temperatura barwowa ok. 5 800 K, CRI na poziomie 90 oraz regulowana częstotliwość odświeżania źródła światła od 0,6 do 15 kHz czynią to urządzenie idealnym do TV.

Tagi:

chauvet