W prezentowaniu Wam, drodzy czytelnicy, różnych ciekawych postaci i firm z naszej branży, staramy się pokazywać nie tylko ludzi i przedsiębiorstwa, które wszyscy dobrze znają, ale również te, które wnoszą świeże spojrzenie i nieszablonowe podejście do codziennej pracy w świecie techniki eventowej. Tym razem przyszedł moment, by przyjrzeć się marce, która niekoniecznie wpisuje się w stereotypowy obraz firmy rentalowej. Zamiast ograniczać się do schematu „sprzęt – wynajem – realizacja”, zespół, o którym dziś mowa, konsekwentnie buduje wizerunek partnera, gotowego wspierać organizatorów na każdym etapie produkcji. 
Mowa o „Dobrym Dźwięku” – firmie, której nazwa sugeruje skupienie się na nagłośnieniu, ale której profil działalności jest znacznie, znacznie szerszy. To miejsce, gdzie pasja spotyka się z profesjonalizmem, a praca zespołowa staje się fundamentem codziennych działań. To także przykład tego, jak wizja jednego człowieka potrafi urosnąć do rozmiarów dobrze prosperującej firmy, obsługującej zarówno kameralne wydarzenia, jak i duże festiwale. 
Zapraszamy do rozmowy z Mateuszem Kuźniarkiem – założycielem i liderem „Dobrego Dźwięku”, pasjonatem, dla którego najważniejsza jest nie tylko jakość usług, ale przede wszystkim ludzie i praca w zaufanym zespole.

Dobry Dźwięk Technika Eventowa to przedsiębiorstwo działające na rynku od ponad 16 lat. Zdjęcie z realizacji Festiwalu Pyrkon w Poznaniu. (fot. Adam Majewski)

Paweł Murlik, Muzyka i Technologia: W przypadku “Dobrego Dźwięku”… właściwie o jakim konkretnie profilu działalności możemy mówić? W czym najlepiej się czujecie?
Mateusz Kuźniarek:
Dobry Dźwięk Technika Eventowa to przedsiębiorstwo działające na rynku od ponad 16 lat. Dostarczamy klientom kompleksowe rozwiązania w zakresie nagłośnienia, oświetlenia i konstrukcji scenicznych. Często wspieramy całą produkcję techniczną – zajmujemy się pełną koordynacją w zakresie scenotechniki. Można powiedzieć, że zawsze szukamy rozwiązań „szytych na miarę” oczekiwań naszych klientów. Staramy się być partnerem, a nie tylko dostawcą. Nie zamykamy się w ramy, jednak nasze działania opierają się na kilku głównych kategoriach. Pierwszą z nich są imprezy korporacyjne – od imprez promocyjnych, pikników, przez kongresy, bankiety, gale, po wydarzenia targowe. Drugą odnogą są realizacje stricte estradowe, takie jak festiwale, imprezy plenerowe oraz wydarzenia biletowane, zarówno halowe, jak i w salach koncertowych. Trzecia kategoria, w której czujemy się dobrze, to obsługa podmiotów artystycznych i tras koncertowych w aspekcie technicznym.

O! To dosyć ciekawy wątek. Czy mógłbyś powiedzieć coś więcej o tym aspekcie pracy?
Po prostu zapewniamy obsługę realizatorów i techników, udostępniamy naszą salę prób, gdzie przeprowadzamy próby produkcyjne, magazynujemy sprzęty (scenografie, backline). Finalnie chcemy, żeby po komunikacie „technikę robi Dobry Dźwięk” wszyscy czuli spokój. Organizator, artysta, tour manager mają wiedzieć, że są w dobrych rękach. Jeśli pojawi się problem, rozwiązujemy go tak, jakby nigdy nie istniał.

Firma dostarcza klientom kompleksowe rozwiązania w zakresie nagłośnienia, oświetlenia i konstrukcji scenicznych. (fot. Adam Majewski)

Wynika z tego, że “Dobry Dźwięk” to nie tylko dźwięk? Widzę, że zakres działalności jest znacznie, ale to znacznie szerszy…
Tak, to prawda. Od dźwięku wszystko się zaczęło i stąd nazwa. Na samym początku działalności skupialiśmy się na nagłośnieniu, jednak dość szybko rozszerzyliśmy spektrum działań. Głównym bodźcem były oczekiwania klientów. Przy małych produkcjach – a od takich zaczynaliśmy – bardzo pożądane było, by zapewniać kompleksowe rozwiązania. Na początku był to mały zestaw nagłośnienia, oświetlenia, kilka podestów i kilka metrów kraty. Niezależnie jednak od skali zawsze stawialiśmy na jakość naszej usługi, dlatego z czasem, metodą kuli śnieżnej, zarówno zasoby naszego magazynu, jak i skala imprez mocno się rozrosły. Dziś bez problemu jesteśmy w stanie własnymi zasobami „omikrofonować” duże składy orkiestrowe, zrealizować niemały festiwal czy np. zapewnić całkiem pokaźny set oświetlenia. Dysponujemy m.in. systemami Adamson oraz L-Acoustics. Mamy własną salę prób i zaplecze magazynowe, co bardzo skraca cykl od pomysłu do wdrożenia. Fundament się nie zmienił: jakość, zaangażowanie i poczucie zaopiekowania po stronie klienta.

Jak zaczynałeś? Skąd Twoja pasja? Jak doszło do tego, że postanowiłeś stworzyć tego typu firmę?
Pasję do dźwięku, a tak naprawdę do nagłośnienia, zaszczepił mi tata. W sumie odkąd pamiętam, w piwnicy naszego domu tato wiecznie konstruował, modernizował i rozbudowywał swój zestaw nagłośnienia. To tam stawiałem pierwsze kroki i poznawałem technologię. Jako dzieciak nie rozumiałem, dlaczego tak kosztownego hobby nie zamienić w biznes. Jednak tato był po prostu pasjonatem. W wieku szesnastu lat już wiedziałem, co chcę w życiu robić, i wtedy właśnie powstała nazwa, o którą pytałeś. W tamtych czasach nie miałem żadnej styczności z profesjonalnymi firmami zajmującymi się nagłośnieniem, dlatego jedyną wizją rozwoju było stworzenie własnej firmy.

„Celem prowadzenia działalności pod marką Dobry Dźwięk Technika Eventowa jest stworzenie środowiska, grupy przyjaciół, gdzie ludzie mogą realizować swoją pasję, a jednocześnie na tym zarabiać. Chcemy rosnąć mądrze w segmencie małych i średnich wydarzeń, podnosić jakość i rozwijać zespół.” (fot. Marek Adamczyk)

Hm… w moich wywiadach widzę pewną tendencję. Zawsze zaczyna się od pasji, a potem rzeczywiście następuje, jak to określiłeś, efekt kuli śnieżnej. Możesz opowiedzieć o największym wyzwaniu dla Twojej działalności? Którą z dotychczasowych realizacji cenisz sobie najbardziej?
To bardzo trudne pytanie i chyba nie potrafię jednoznacznie na nie odpowiedzieć. Przekornie powiem, że największym wyzwaniem jest utrzymywanie poziomu działalności – ta codzienna praca wymagająca determinacji, kompromisów, kompetencji miękkich, poświęcenia życia prywatnego i rodzinnego. Nierówna walka między jakością a budżetem i walka, by w tym wszystkim nie zatracić pasji do wykonywanego zawodu. Myślę, że każdy, kto pracuje w branży scenotechnicznej, zrozumie, co mam na myśli.
Jeśli chodzi o realizacje, to nie jestem w stanie wyróżnić jednej, ani nawet kilku. Każda realizacja jest ważna, ale te, które najbardziej zapamiętuję, to wcale nie te najbardziej skomplikowane czy najbardziej widowiskowe. Radość dają mi te, gdzie widzę duże emocje odbiorców. Takie emocje pojawiają się zarówno na dużych widowiskach, jak i małych kameralnych koncertach. Wtedy czuję, że robię dokładnie to, co chciałem – jestem pośrednikiem w dostarczaniu emocji między artystą a publicznością i że nasza robota ma sens.

Festiwal Pyrkon w Poznaniu (fot. Mateusz Płoński)

Skoro taką wagę przykładasz do jakości i utrzymywania poziomu… Dziś powtórzyłeś już to wielokrotnie. Pozwól, że zacytuję informację, która widnieje na Waszej stronie: „Wypełniając misję wykonywania usług na najwyższym poziomie, staramy się także wpływać na całość branży, w której działamy. Potwierdza to nasza obecność w Polskiej Izbie Techniki Estradowej, której jednym z celów jest dążenie do bezwzględnego przestrzegania przepisów BHP podczas prac produkcyjnych, a także działanie na rzecz firm praktykujących zasady uczciwej konkurencji”. Jakie konkretnie działania czy procedury są podejmowane w Twojej firmie, aby sprostać tym założeniom? Dziś coraz częściej mówi się o tzw. kulturze pracy w branży i zdaje się, że świat „trytytki i gafra” w kontekście choćby działalności PITE nieco odchodzi do lamusa. Zgodzisz się ze mną?
Branża przeszła ogromną zmianę, ale pracy nadal jest sporo. Dla nas bezpieczeństwo nie jest dodatkiem, tylko punktem wyjścia. Szkolimy ludzi, wdrażamy procedury i pilnujemy ich stosowania. To oznacza m.in. regularne przeglądy wciągarek, SOI i osprzętu, serwis floty, kontrolę instalacji i zabezpieczeń elektrycznych, kaski i odzież ochronną na montażach, dążenie do racjonalizacji czasu pracy, legalne zatrudnienie.
PITE jest ważne, bo daje wspólny głos. Jeżeli branża mówi jednym głosem, standard staje się normą, a nie „fanaberią” kilku firm. Tylko wtedy uczciwie przestrzegający zasad nie będą przegrywali ceną z tymi, którzy ryzykują z niewiedzy lub z premedytacji. Nasz cel jest prosty: zdrowie i życie ludzi na wydarzeniu, poczucie bezpieczeństwa u artysty i spokój u organizatora. I to, żeby standardy, które dziś traktujemy jako przewagę, stały się oczywistym minimum dla wszystkich.

W celu zapewnienia naprawdę dobrego dźwięku firma dysponuje m.in. systemami nagłośnieniowymi Adamson oraz L-Acoustics. (fot. Mateusz Płoński)

Być może zaskoczę Cię tym pytaniem, ale skoro wyczerpaliśmy temat bezpieczeństwa i jakości pracy oraz padła już nazwa PITE, to… jak przetrwałeś okres COVID?
Wolałbym do tego nie wracać, ale skoro pytasz… To był trudny czas. Wymagał od nas determinacji i kreatywności. Przede wszystkim przetrwaliśmy dzięki całemu zespołowi. Najchętniej wymieniłbym tu każdego z imienia i nazwiska, bo jestem im bardzo wdzięczny za wsparcie, które wtedy otrzymałem. Priorytetem dla mnie było utrzymać działalność i zadbać o każdego na pokładzie. Kiedy rynek stanął, zrobiliśmy remont siedziby i przeorganizowaliśmy magazyn. Później, gdy okazało się, że kolejne lockdowny nie wróżą szybkiego powrotu, zaczęliśmy szukać alternatyw. Robiliśmy instalacje elektryczne, serwisy, montowaliśmy fotowoltaikę. Wtedy też uruchomiliśmy przestrzeń pod nazwą Dom Dobrego Dźwięku, gdzie produkowaliśmy wydarzenia online. Zrobiliśmy kilka naprawdę ciekawych produkcji, między innymi „onlajnową” edycję festiwalu Pyrkon. Ogromną pomocą były też środki z Funduszu Wsparcia Kultury, które dzięki staraniom PITE i ówczesnego zarządu Izby udało się pozyskać dla naszej branży. Dzięki naszym działaniom w ramach Domu Dobrego Dźwięku mogliśmy te środki redystrybuować dla techników i realizatorów, którzy o takie wsparcie nie mogli się starać bezpośrednio, jednocześnie robiąc coś dobrego dla artystów. Mimo że wyszliśmy z COVID-u obronną ręką, nie chciałbym powtarzać tej przygody.

Wraz z rozwojem i trendami panującymi w Riderach zakup konsolety grandMA3 był dość oczywistym krokiem. (fot. Jakub Sobczak)

Spodziewałem się wypowiedzi w podobnym tonie, kiedy to mówiłeś, że wykonywaliście szereg prac niekoniecznie związanych z branżą… Np. instalacje elektryczne czy instalacje fotowoltaiczne. Rzeczywiście muszę przyznać, że wielu moich kolegów prowadzących działalności o podobnym profilu do Twojej robiło dokładnie to samo. Większość z nich nie wróciła już do branży. Cieszę się, że Ty, jako pasjonat, wróciłeś na „stare tory” i… ostatnio poczyniłeś pewne inwestycje? Co zadecydowało o wyborze zarówno MA Lighting grandMA3, jak i Chauvet Professional?
To część z ostatnich inwestycji. W kategorii konsolet oświetleniowych od lat podstawą naszej pracy są rozwiązania oparte na konsoletach HOG. Wraz z rozwojem i trendami panującymi w riderach, grandMA3 była dość oczywistym krokiem. Wybraliśmy wersję Light, która na ten moment zaspokaja nasze potrzeby. Często mówię żartobliwie, że za zakupy w „Dobrym Dźwięku” nie odpowiada serce, a Excel – tak też było w tym przypadku. Odkąd grandMA do nas zawitała, praktycznie nie wraca do magazynu.
Jeżeli chodzi o dobór urządzeń oświetleniowych, to tu decydujące zdanie należy zawsze do zespołu. O ile kalkulacja mówi jasno: kupujemy washe, o tyle o modelu decydują realizatorzy, którzy ten sprzęt będą wykorzystywali w swojej pracy. Tak było w przypadku Chauvet Professional Rogue Outcast 1 BeamWash. Urządzenia są lekkie, małe, efektywne, odporne na warunki atmosferyczne. Ich budowa i zewnętrzny pierścień LEDowy daje bardzo duże możliwości. Świetnie sprawdzają się na wydarzeniach, które obsługujemy.
Taka sama droga wyboru zadecydowała o innych inwestycjach. W ostatnim czasie zakupiliśmy m.in. 24 szt. ACME Pixelline, 20 szt. ACME Stage Blinder IP WW2, 2 szt. MDG ATMe, 48 szt. Briteq AccuLite, a także nasz najświeższy nabytek – procesor DirectOut Maven.A.

Jeden z najnowszych nabytków firmy – lampy Chauvet Professional Rogue Outcast 1 BeamWash. (fot. Jakub Sobczak)

Wynika z tego, że urządzenia Chauvet przeszły już chrzest bojowy?
Zdecydowanie! Sądziłem, że 24 sztuki, które kupiliśmy, zaspokoją na jakiś czas nasze potrzeby, ale wygląda na to, że będziemy musieli pomyśleć nad rozszerzeniem tego zestawu.

Skoro zasugerowałeś, że na tym nie skończą się inwestycje, to jakie są Twoje marzenia odnośnie rozwoju firmy? Jak myślisz? W którym kierunku Twoja marka będzie się rozwijać?
Celem prowadzenia działalności pod marką Dobry Dźwięk Technika Eventowa jest stworzenie środowiska, grupy przyjaciół, gdzie ludzie mogą realizować swoją pasję, a jednocześnie na tym zarabiać. Chcemy rosnąć mądrze w segmencie małych i średnich wydarzeń, podnosić jakość i rozwijać zespół. Cieszę się z każdego nowego sprzętu, z rozwoju technologicznego i czerpię z tego satysfakcję. Jednak spełnieniem marzeń jest praca w dobrym, zaufanym zespole, stabilny rozwój i uśmiech na twarzach widzów.

Po tej rozmowie mam tylko jeden wniosek. Gdzieś między słowami często czułem, że to nie sprzęt i sam biznes jest ważny. Ważni są ludzie i praca w dobrym zespole. To zresztą Mateusz podkreślił na samym końcu, zatem pozostaje mi życzyć marce „Dobry Dźwięk” właśnie dobrych relacji w zespole i jak najwięcej uśmiechów widzów.

Rozmawiał: Paweł Murlik, Muzyka i Technologia