Kładąc duży nacisk na rolę riggerów i ich umiejętności, rozmawiam z jednym z niezależnych riggerów z Wielkiej Brytanii, który od lat szkoli młodych adeptów tej dość wyrafinowanej sztuki.       Grzegorz Zatorski: Eric, spotkaliśmy się podczas szkolenia „Trussing & Rigging”, które prowadziłeś w siedzibie producenta konstrukcji aluminiowych, firmie LITEC. Jak długo zajmujesz się tego rodzaju aktywnością?Eric Porter: Zajmuję się szkoleniem ludzi od 1996 roku. Natychmiast doszedłem do wniosku, że uczenie jest umiejętnością, która wymaga ogromnej praktyki i nie jest przeznaczone dla każdego – tak jak praca riggera. Chciałem zrewanżować się w pewien sposób branży, która dała mi możliwość dobrego życia, różnorodnej pracy, wielu doświadczeń płynących z podróżowania oraz szansy poznania kilku naprawdę dziwnych ludzi! Obecnie – piętnastego marca skończyłem 58 lat – zrozumiałem, że dużo łatwiej jest uczyć, niż wciągać łańcuchy przez cały dzień. Wciąż jednak pracuje jako rigger, ale nie tak często jak dawniej.Zanim zacząłeś uczyć, zajmowałeś się głównie pracą na scenie. Jak wyglądała Twoja ścieżka kariery? Lata 1972-1976 – głodujący muzyk; 1977-1978 – technik w magazynie firmy TFA Electrosoud, Londyn; 1978-1980 – technik sceniczny; 1980-1996 – rigger pracujący w trasie podczas wielkich koncertów rockowych; 1981-2001 – właściciel małej firmy riggerskiej Rigging Company „Beamrange” wykonującej podwieszenia dla różnych firm przy okazji wielu evetów. Od 1996 zajmuje się szkoleniem ludzi, konsultacjami i działam jako niezależny rigger. Znajduję teraz znowu okazjonalnie czas na bycie muzykiem.Pracowałeś na scenie wraz z zespołem Queen, mam rację?Tak, to była moja pierwsza duża trasa koncertowa w 1978 i było to bardzo interesujące doświadczenie.Gdy jesteś młody i nie masz zbyt dużego doświadczenia, istnieje duża szansa na popełnienie błędu podczas pracy. Czy pamiętasz najtrudniejszy projekt, który przygotowywałeś? Czy Twoja wiedza i doświadczenie okazały się wówczas niewystarczające?Cały czas znajdowałem przykłady skończoności mojej wiedzy, nawet dziś. Ważne jest, aby nie bać się pytać! Pamiętam wiele projektów, podczas których moje zdolności były poddawane próbie. Olbrzymi event Saab w Barcelonie, pokaz Rovera w Madrycie, British Airways show w hangarze lotniska Heathrow, REM w Cardiff, podczas którego pierwszy raz wykorzystywana była do podwieszenia konstrukcja nowego stadionu. Lista się ciągnie i ciągnie…. Teraz jednak jesteś człowiekiem z bardzo dużym doświadczeniem, który uczy innych. Jakiego rodzaju rady mógłbyś dać młodym riggerom? Jakie są najważniejsze sprawy w pracy na wysokościach?Należy zdawać sobie sprawę ze swych ograniczeń i mieć świadomość, iż inni też je mają. Proś o pomoc, gdy jej potrzebujesz. Gdy wpływowi ludzie próbują zmusić cię do zrobienia rzeczy, które wydają się niemądre, poproś o potwierdzenie ze strony starszych pracowników w celu uzyskania gwarancji – jeśli spotkasz się z niechęcią z ich strony, twoja opinia przeważy… i zyskasz uznanie oraz szacunek.Podczas Twojej dość długiej pracy na scenie przyszło Ci zapewne pracować z wieloma riggerami z wielu krajów na całym świecie. Dobrze wiemy, że w każdym z krajów są inne uregulowania prawne i przestrzegane normy. Jest to też powodem, dla którego sposób wykonywania pracy różni się w zależności od tego, gdzie się znajdujemy. Jakie są Twoje doświadczenia z pracy z riggerami z innych krajów? Z którymi było najtrudniej pracować?To bardzo dobre pytanie! Moja praca polega na bezpiecznym przygotowaniu show przy pomocy lokalnych pracowników-riggerów. To na mnie spada większa odpowiedzialność zapewnienia dobrej współpracy z nimi niż na ich dobrej pracy ze mną. Czy, gdy coś pójdzie nie tak, to jest to koniecznie ich wina? Różnice kulturowe, tak samo jak różnice w poziomie znajomości tematu podwieszania, wymagają odpowiedniego zarządzania pracą oraz przywódcy. Jednak, aby odpowiedzieć na Twoje pytanie trochę bardziej szczegółowo, muszę stwierdzić, że wyzwaniem była praca w byłych Wschodnich Niemczech, Meksyku, Południowej Afryce, Portugalii i…Wielkiej Brytanii.       Ostatni tydzień lutego spędziłem w Wielkiej Brytanii. Odwiedziłem między innymi Uniwersytet w Hull, gdzie prowadzone są specjalne studia, podczas których można zyskać wiedzę potrzebną, by pracować jako technik w teatrze, rigger, obsługiwać urządzenia w studiu telewizyjnym czy radiowym. Niestety, w Polsce nie ma tego rodzaju szkół, w których istnieje możliwość nauczenie się pracy na scenie. Widzę, że kładzie się tu bardzo duży nacisk na to, żeby przekazać jak największą wiedzę człowiekowi, który ma za chwilę brać odpowiedzialność za podwieszanie ciężkich struktur. Mój syn studiował w Hull. Teraz pracuje jako rigger. Źle się czułem pracując razem z nim na wysokości (trudno żeby ojciec nie bał się o bezpieczeństwo syna), dlatego próbowaliśmy wykonywać naszą pracę na odległych od siebie częściach przygotowywanych struktur. Nauczenie się teorii w najwyższym stopniu jest dobre, ale nie ma lepszego miejsca na naukę niż sama praca. Najważniejsze jest to, kto cię uczy – moim najlepszym z nauczycieli riggingu był Mike Wiesman z Alabamy, ale wciąż czegoś się uczę, nawet teraz. Uważam, że na uczelniach brakuje doświadczonych nauczycieli wiedzy praktycznej, a praktyka jest konieczna w pracy riggera. Zapewnienie zdrowia i bezpieczeństwa stresuje dobrych kierowników, jest to ważne dla tych z nas, którzy mają doświadczenie, aby poświęcać czas i dzielić się doświadczeniami z młodszymi pracownikami, nawet podczas bardzo pracowitych chwil – to najlepsze wskazówki, jakie można przekazać. A czy w Wielkiej Brytanii są typowe szkoły riggerskie? Nic o tym nie wiem. Jest wiele osób zapewniających możliwość szkoleń: Chris Higgs w TFL Birmingham, Mark Armstrong z SWL, Harry Box w UK Rigging. Jest też możliwość odbycia szkoleń dla techników teatralnych w ABTT, ale typowych szkół riggerskich nie ma. Dlaczego zdecydowałeś się na współpracę z LITEC-iem w zakresie szkoleń z trussingu i rigginu? Jakie są twoje wrażenia dotyczące szkoleń przeprowadzonych w minionym roku?Gdy spotkaliśmy się z Cristiano Giavedoni, zawarliśmy porozumienie: ja miałem zająć się wyzwaniem dotyczącym przygotowania szkolenia w Europie, a LITEC miał być niezawodny w niesieniu pomocy w tym przedsięwzięciu, gdyby wystąpiły przesunięcia w realizacji programu z powodu niepewnego czasu w sferze finansowej. Uważam, że oni zawsze mądrze patrzą w przyszłość. Po roku współpracy z nimi podniosły się moje zdolności nauczycielskie – było dla mnie bardzo pouczające, gdy pracowałem z grupami ludzi, którym język angielski sprawiał trudność. Czasami przygotowywałem szkolenia w języku francuskim (bardzo wyczerpujące), a tłumacz wyjaśniał temat innym członkom grupy. Wróćmy jednak do brytyjskich regulacji dotyczących konstrukcji oraz podwieszania. Z tego, co wiem, są one niezwykle restrykcyjne. Wydaje mi się, że niezwykle ważne jest tu szacowanie ryzyka i zarządzanie bezpieczną pracą…Regulacje pochodzą z konsultacji pomiędzy rządem a przemysłem. Cały czas nasza branża była znacznie mniejsza od branży konstrukcyjnej, inżynierii użytku publicznego, etc., dlatego nie byliśmy za bardzo brani pod uwagę w rozmowach z rządem. Teraz się to zmienia. Nasz sektor regularnie się powiększa i pojawianie się inicjatyw takich jak wprowadzenie certyfikatów przez PLASA National Rigging Certificate oraz Safety Paszport dla wszystkich pracowników scenicznych przez PSA daje nam silniejszy głos przy rozmowach z ustawodawcami.Są obszary, gdzie obowiązujące prawo nie jest dla nas najlepsze (przykładem może być tu STAC) i nie widzimy możliwości, by to prawo mogło się zmienić. Są też obszary, w których możemy poczuć, iż dokładne przestrzegania zapisów ustaw np. „Work At Height Reg.” powoduje sytuację, w której zwiększane jest zagrożenie zamiast bezpieczeństwa, wtedy na nas spada odpowiedzialność za zadbanie, oszacowanie ryzyka i rozwinięcie metod dokumentacji opisującej naszą metodę zaradzenia nietypowemu zadaniu. Należy przeprowadzić tu wiele rozmów, mając w pamięci, że będzie to powolna ewolucja, jednak dialog się rozpoczął!Jesteś członkiem stowarzyszenia PLASA, czy mógłbyś przybliżyć działalność tej organizacji w stosunku do tematyki riggingu? Najbardziej jestem zainteresowany sposobem uzyskiwania certyfikatu riggera oraz jego poziomami. Kilka ciekawych osób spotkało się i okrzyknęło PLASA jako najlepszą instytucję do zarządzania i przydzielania certyfikatów riggerskich. Bardzo wiele czasu zostało poświęcone na zbudowanie całej niezbędnej struktury oraz schematu postępowania, który wpasowywał by się w istniejące w Wielkiej Brytanii świadectwo kwalifikacji pracownika. Chodziło o znalezienie kompromisu pomiędzy indywidualnymi zachciankami riggerów a idealną kartą-certyfikatem. Jednak zostało to wprowadzone tymczasowo, teraz cała struktura się powiększa, a my jesteśmy dumni z naszego dokonania. Ogólnoeuropejska wersja takiego dokumentu byłaby bardzo pożądana – jednak niezwykle trudna do osiągnięcia z wielu powodów. W ten sam sposób grupa CWA25 kreśli schemat bezpieczeństwa dla naszej branży biorąc pod uwagę regulacje Niemieckie (D8, D8+, BGV C1), brytyjskie (BS7905-6) oraz pochodzące z innych krajów. Być może powstanie kiedyś wspólna machina która będzie w stanie zapewnić wspólny poziom certyfikowania kwalifikacji pracowników technicznych w Europie (i Ameryce?). Tak jak mówiłem to jest bardzo powolny proces ewolucyjny. Dziękując Ci za poświęcenie czasu na tę rozmowę, chciałbym zapytać o plany na przyszłość.Chciałbym wygrać na loterii, wtedy mógłbym trochę lepiej odpowiedzieć na to pytanie. Dziękuję za możliwość wypowiedzenia się na tak poważne tematy.Rozmawiał Grzegorz Zatorski