System dźwięku immersyjnego L-ISA na dobre zadomowił się w Polsce. Powstają obiekty, w których jest zainstalowany na stałe, a w wielu ciekawych miejscach odbywają się także koncerty wykorzystujące tę technologię. Jak zastosowanie systemu L-ISA wygląda w praktyce, czy stanowi dla realizatorów, artystów i zarządców obiektów koncertowych duże wyzwanie, a także jakie niesie ze sobą korzyści, opowiemy na przykładzie finałowego koncertu tegorocznej edycji festiwalu MUSIC.DESIGN.FORM, który odbył się 25 września w Filharmonii im. Mieczysława Karłowicza w Szczecinie.
MUSIC.DESIGN.FORM Festival odbywa się od 2018 roku, zatem tegoroczna odsłona jest już piątą. Ideą Filharmonii w Szczecinie od samego początku było łączenie różnych gatunków muzycznych, stylistyk, a nawet odmiennych dziedzin sztuki, jak wzornictwo czy architektura. Oryginalnej formule zawsze także towarzyszyła współczesna technologia, sprawiająca, że wrażenia odbiorców można było podnieść na najwyższy poziom. Pojawienie się dźwięku immersyjnego wydaje się zatem w tym kontekście czymś jak najbardziej naturalnym. Zanim jednak skupimy się na szczegółach technicznych, warto wspomnieć jeszcze o samej Filharmonii w Szczecinie, której nowa siedziba, oddana do użytku wiosną 2014 roku, intryguje nowoczesną bryłą i wieloma ciekawymi rozwiązaniami. Zresztą budynek otrzymał wiele nagród architektonicznych – projekt wykonało Estudio Barozzi Veiga, zaś akustyka sal koncertowych to dzieło Arau Acustica. W obiekcie znajdują się dwie sale koncertowe, symfoniczna i kameralna, a także szereg innych przestrzeni użytkowych. I właśnie w największej z sal, symfonicznej, odbył się wspomniany we wstępie koncert finałowy festiwalu. Był to przede wszystkim popis amerykańskiej wokalistki Chiny Moses, uważanej za gwiazdę soul-jazzu, zaś drugim z bohaterów tego wieczoru był Troy Miller, muzyk, kompozytor, dyrygent i producent mający na koncie wiele sukcesów, także we współpracy z innymi artystami. Trzecim, tym razem zbiorowym, bohaterem była oczywiście Orkiestra Filharmonii w Szczecinie. Niezależnie od walorów artystycznych tego wydarzenia, interesujące są także kwestie techniczne, bowiem wszystko zostało zrealizowane za pomocą systemu dźwięku immersyjnego L-ISA, będącego produktem francuskiej firmy L-Acoustics. Obsługą technologiczną koncertu zajęła się firma Audio Plus, przy wsparciu firm Fotis Sound, Upstage, Powertech i Shadok. Dorota Serwa, dyrektor Filharmonii im. Mieczysława Karłowicza w Szczecinie opowiedziała nam, co przeważyło szalę na rzecz systemu immersyjnego w przypadku tego konkretnie wydarzenia: „Kluczowym argumentem była sama formuła festiwalu, w ramach której staramy się tworzyć przestrzeń do nowych muzycznych doznań dla naszych słuchaczy w powiązaniu z nowa technologią. Festiwal stanowi dla nas rodzaj laboratorium, w którym staramy się stworzyć przestrzeń do twórczych działań oraz nieco przewidywać przyszłość w zakresie rozwoju produkcji muzycznych czy, szerzej, przekazu kulturowego. Dodatkowo, mając wyśmienitą akustykę, staramy się dodatkowo szukać rozwiązań, które w pełni pozwolą nam wykorzystać naturalny potencjał sali koncertowej, a jednocześnie umożliwią wzmocnienie wrażeń brzmieniowych, szczególnie w odniesieniu do projektów z obszaru wydarzeń crossoverowych.”
Zapytaliśmy Adama Zawadzkiego, realizatora Filharmonii w Szczecinie, o genezę pomysłu wykorzystania systemu immersyjnego i jak sam przyznał: „Pomysł zastosowania systemu podczas Festiwalu MDF przedstawiłem Dorocie Serwie, dyrektor Filharmonii, która przyjęła go z wielkim entuzjazmem. Pracuję jako realizator dźwięku od dwudziestu paru lat, przez ten czas miałem także okazję pracować z L-Acoustics, słyszałem wiele o systemie immersyjnym, którego byłem bardzo ciekawy. Rok temu zostałem zaproszony przez firmę Audio Plus do Cavatina Hall w Bielsku-Białej, gdzie po raz pierwszy miałem okazję przekonać się, jakie możliwości niesie za sobą ten system. W mojej głowie od razu zrodził się pomysł, żeby ściągnąć system do Złotej sali Filharmonii w Szczecinie i zaprezentować możliwości tej nowej technologii podczas jednego z koncertów.” Immersyjne nagłośnienie zostało zaprojektowane za pomocą oprogramowania Soundvision (także będącego produktem L-Acoustics), które pozwala na stworzenie bardzo precyzyjnego modelu 3D konkretnego miejsca – czy to sali koncertowej, czy otwartych przestrzeni – a w dalszej kolejności zaplanowania optymalnego systemu, idealnie wpasowanego w daną lokalizację. Ponieważ mówimy cały czas o rozwiązaniach jednego producenta, jest to naturalny wybór w przypadku instalacji angażujących system L-ISA – od razu można także uwzględnić konkretne modele głośników, ich rozmieszczenie itd. Soundvision to zatem obowiązkowe narzędzie w takich zastosowaniach. Z kolei L-ISA, system doceniony na całym świecie i chętnie wykorzystywany przy realizacjach wymagających dźwięku immersyjnego, miał swój polski debiut 5 października 2019 roku w Tauron Arenie w Krakowie. Był to koncert celebrujący 40-lecie pracy Zbigniewa Preisnera, w którym wzięło udział wielu znakomitych artystów, a także orkiestra i chór pod dyrekcją głównego bohatera wydarzenia. Z kolei pierwszym miejscem na stałe wyposażonym w system L-ISA stało się Ursynowskie Centrum Kultury „Alternatywy” w Warszawie, dostawę i instalację zapewniła, oczywiście, firma Audio Plus. Kilka miesięcy później, na początku tego roku, do listy mogliśmy dopisać salę koncertową Cavatina Hall w Bielsku-Białej, obiekt niezwykły, stworzony z wielką starannością i robiący ogromne wrażenie, a dodajmy, że jest to pierwszy w Polsce taki obiekt zbudowany ze środków prywatnych. Oba miejsca zresztą opisywaliśmy już na łamach „Muzyki i Technologii”. W przyszłym roku dołączy kolejna lokalizacja, tym razem w Gdańsku – Kunszt Wodny, będący nową siedzibą Instytutu Kultury Miejskiej. Także tutaj, co wydaje się oczywiste w kontekście zastosowania systemu L-ISA, dostawcą rozwiązań technologii scenicznych i audiowizualnych jest Audio Plus. Wróćmy jednak do finałowego koncertu festiwalu MUSIC.DESIGN.FORM i przyjrzyjmy się, jak skonfigurowano jego nagłośnienie.
L-ISA to innowacyjny system dźwięku immersyjnego, na który składają się m.in. bazujące na obiektach narzędzia do miksowania, przetwarzania i pozycjonowania źródeł w przestrzeni. Co warte podkreślenia, może być wykorzystywany w różnych warunkach, nie tylko podczas realizacji wydarzeń na żywo – czy to na salach koncertowych, czy otwartych przestrzeniach, ale nawet w studiach nagraniowych, do tworzenia immersyjnych miksów. System doskonale integruje się z dowolnymi konfiguracjami głośników, oczywiście producent ma w ofercie tak duży ich wybór, że stworzenie optymalnego nagłośnienia nie stanowi żadnego problemu. Bazujące na obiektach miksowanie pozwala na bardzo precyzyjne ulokowanie dowolnego dźwięku w trójwymiarowej przestrzeni, co istotnie podnosi jakość odbioru, czytelność planów i jednocześnie daje ogromne pole do popisu realizatorom. Wyjaśnijmy od razu, na czym polega fundamentalna różnica takiej koncepcji nagłośnienia – otóż dźwięki są przypisane do pozycji w przestrzeni 3D, a nie (jak w przypadku starszych, tradycyjnych systemów) do kanałów lub głośników. Operujemy właśnie obiektami w wirtualnej przestrzeni kontrolowanej przez L-ISA. W takim systemie można uzyskać znacznie lepszą separację poszczególnych źródeł (np. instrumentów, głosów) czy też niezwykle realistyczne ich przemieszczanie, sprawiające, że słuchacze naprawdę są zanurzeni w otaczającej ich przestrzeni akustycznej. Jakość odsłuchu jest przy tym niezależna od pozycji na widowni, słowem – każdy z odbiorców może cieszyć się doskonałym dźwiękiem. Bardzo cenne są tu także spostrzeżenia Adama Zawadzkiego, który przecież cały czas był na miejscu i mając doświadczenie z tradycyjnym nagłośnieniem mógł porównać uzyskane dzięki systemowi immersyjnemu efekty: „Jedną rzeczą jest umiejscowienie źródła, które powoduje, że w każdym miejscu na sali słyszymy tak samo, zapewniając komfort słuchaczom niezależnie od tego, w którym miejscu sali siedzą. Drugą, bardzo ciekawą rzeczą jest możliwość kreowania pogłosu, bez względu na wykonywany program czy instrumentarium jesteśmy w stanie dostosować salę do materiału, który wykonujemy. To jest przyszłościowe rozwiązanie zarówno dla realizacji elektroakustycznych, jak i muzyki klasycznej. Na przykład, muzyka barokowa, wykonywana na historycznych instrumentach w większych przestrzeniach, muzyka cicha, wymagająca dogłośnienia, które z kolei bardzo często powoduje pewnego rodzaju zakłamanie. Natomiast w systemie immersyjnym, z możliwością dopasowania do pogłosu sali, jesteśmy w stanie zadbać o naturalność brzmienia.”
Na podkreślenie zasługuje jeszcze jedna, bardzo istotna z punktu widzenia realizatora cecha – precyzyjnie zaplanowany spektakl, z rozmieszczeniem źródeł, ich ruchem można z łatwością odtworzyć w innym miejscu, z innym systemem nagłośnienia, który będzie współpracować z L-ISA. Właśnie dzięki temu, że operujemy obiektami, a nie kanałami czy konkretnymi głośnikami. System oferuje w procesie miksowania 5 podstawowych parametrów: panorama (czyli pozycja horyzontalna), szerokość (skupienie w przestrzeni), dystans, elewacja (wysokość, czyli kąt podniesienia) oraz poziom wysyłki AUX. Wszystko możemy kontrolować w czasie rzeczywistym, a interfejs graficzny pozwala na obserwację tego na ekranie. L-ISA składa się z zaawansowanego oprogramowania (LISA Controller) oraz procesora sprzętowego (LISA Processor), który otrzymuje komunikaty kontrolne od oprogramowania i steruje całym nagłośnieniem – inaczej mówiąc jest sprzętowym wykonawcą wszystkich komend. Jest on w stanie renderować do 96 obiektów (z próbkowaniem 96 kHz) dźwiękowych na 64 głośniki w konfiguracjach 2D lub 3D. W przypadku finałowego koncertu festiwalu MUSIC.DESIGN.FORM wykorzystano 2 takie procesory, przy czym jeden z nich pełnił rolę głównego, zaś drugi backupu. Do tego zaprojektowano odpowiednie nagłośnienie, oczywiście także oparte na produktach L-Acoustics. I tak, sceniczny system frontowy zbudowano w oparciu o 5 gron zawierających po 7 zestawów głośnikowych KIVA II oraz subwoofer SB15m. KIVA II jest modułowym (przy tym także kompaktowym, bo ważącym 14 kg) źródłem liniowym o konfiguracji dwudrożnej, które zapewnia szczytowy poziom SPL 138 dB, przy paśmie przenoszenia w zakresie od 70 Hz do 20 kHz. Ma dwa neodymowe 6,5-calowe przetworniki niskotonowe oraz jeden wysokotonowy o średnicy 1,75 cala (impedancja wynosi 16 Ω). Dzięki innowacyjnej technologii WST (Wavefront Sculpture Technology) możliwe jest zachowanie poziomu ciśnienia akustycznego na całej długości obszaru nagłaśnianego, bardzo wyrównana jest także charakterystyka częstotliwościowa. Horyzontalna dyspersja (symetryczna) to 100°, zaś wertykalna 15° – w tym wypadku dla pojedynczego elementu, wynikowa zależy od ich liczby w gronie. Subwoofery SB15m także należy uznać za dość kompaktowe, bowiem ważą po 36 kg, rozmiarem zaś doskonale wpasowują się w grona zawierające KIVA II, zresztą zamysłem producenta było zaprojektowanie ich jako uzupełnienie wspomnianych przed chwilą liniówek. Wyposażone są w 15-calowy przetwornik i oferują zarówno standardowe, jak i kardioidalne charakterystyki kierunkowości. Jednocześnie dzięki otworom wentylacyjnym (L-Vents) w obudowach zminimalizowano wszelkie wibracje i przydźwięki. SB15m charakteryzują się pasmem przenoszenia od 40 Hz i gwarantują maksymalny poziom SPL 137 dB. Rozszerzeniem frontu były dwa grona zawierające po dwa pasywne zestawy A10 Wide. Dwudrożna konstrukcja ma 10-calowy neodymowy przetwornik niskotonowy oraz 2,5-calowy wysokotonowy. Pasmo przenoszenia obejmuje zakres od 67 Hz do 20 kHz, zaś maksymalny poziom SPL to 137 dB. Obszar pokrycia dźwiękiem jest istotnie poszerzony i bardzo elastyczny – dzięki możliwości konfigurowania falowodu L-Fin.
W roli immersyjnych zestawów frontfill w Filharmonii w Szczecinie zastosowano dziewięć pasywnych źródeł punktowych L-Acoustics 5XT. Niewielkie rozmiarami (i ważące zaledwie 3,5 kg) głośniki gwarantują jednak znakomity dźwięk, odpowiedni poziom SPL (121 dB) i pasmo przenoszenia od 95 Hz do 20 kHz. Wyposażono je w przetworniki niskotonowe o średnicy 5 cali i 1-calowe wysokotonowe. Charakteryzują się stożkowym i szerokim wzorem promieniowania. Dla uzyskania prawdziwego efektu 3D koniecznie było także zainstalowanie zestawów głośników surround i w tej roli wystąpiło 6 pasywnych, dwudrożnych źródeł punktowych krótkiego zasięgu X12. Mają one niskotonowe przetworniki o średnicy 12 cali oraz 3-calowe wysokotonowe. Charakteryzują się elipsoidalną kierunkowością 90° w pionie oraz 60° w poziomie. Pasmo przenoszenia to 59 Hz-20 kHz, zaś maksymalny poziom SPL wynosi 136 dB. I wreszcie – odpowiednie rozprowadzenie niskich częstotliwości dodatkowo zagwarantowano wykorzystaniem czterech podwieszonych subwooferów KS21, wyposażonych w neodymowy przetwornik o średnicy 21 cali. Ich pasmo przenoszenia zaczyna się od 29 Hz, gwarantują przy tym maksymalny poziom SPL 138 dB. Charakteryzują się typowymi dla subwooferów marki L-Acoustics cechami, jak choćby dwoma typami kierunkowości (standardowym i kardioidalnym). Dodajmy jeszcze, że podczas koncertu wykorzystano konsoletę SSL L350 (zbudowaną na platformie TEMPEST), zdolną do pracy z 600 wejściami i wyjściami przy częstotliwości próbkowania 96 Hz. Dostępna liczba ścieżek wynosi 216, przy czym 168 z nich skorzysta z pełnego przetwarzania. Jerzy Kubiak, inżynier wsparcia technicznego Audio Plus, projektant systemu na koncercie finałowym MUSIC.DESIGN.FORM, tak wspomina proces przygotowań do tego koncertu, a także wyjaśnia, jak dobierano sprzęt: „Projektując system L-ISA, chcemy, aby każde grono pokrywało maksymalnie dużą część widowni. Źródła liniowe KIVA II, których tu użyliśmy, świetnie nadają się do grania w L-ISA, głównie z uwagi na szerokie pokrycie dźwiękiem. Grona L-ISA zamontowaliśmy do istniejącego mostu oświetleniowego w porozumieniu z oświetleniowcami z Filharmonii. Warto pamiętać, że mimo że do tego projektu wymagane jest 7 gron w szerokości sceny, to są one krótsze niż w przypadku systemu stereo, więc finalnie nie rzucają się w oczy. Tym bardziej, że KIVA to stylowe i kompaktowe rozwiązanie. Jeśli zaś chodzi o samo brzmienie, odbiór dźwięku L-ISA często sprowadza się do tego, że widz zapomina o nagłośnieniu. To robi wrażenie na słuchaczach, zwłaszcza tutaj, gdzie mamy do czynienia ze stałymi bywalcami, którzy dobrze znają akustykę miejsca.”
O to, jak w praktyce wyglądało przygotowanie koncertu i całego nagłośnienia zapytaliśmy oczywiście także Adama Zawadzkiego, który był wręcz zaskoczony łatwością pracy i niezwykłą naturalnością uzyskanego na miejscu dźwięku: „System przyjechał dzień przed koncertem, został zainstalowany według projektu, pomysłu i konfiguracji Jurka Kubiaka. Filharmonia dostarczyła stage plan z umiejscowieniem muzyków. Pierwsza próba odbyła się z całą orkiestrą, a my zaczęliśmy konfigurować sygnały. Pierwsze niesamowite wrażenie i ciekawostka według mnie, patrząc z pozycji realizatora, to odczucie, że dźwięk jest aż tak naturalny, że tak naprawdę używanie kompresji czy jakiejkolwiek dynamiki jest konieczne tylko wtedy, jeżeli tego naprawdę potrzebujemy. Bo generalnie dźwięk jest bardzo zbliżony do źródła, wyjątkowo naturalny, bardzo dobrze umiejscowiony. Ciekawą sprawą było dla mnie to, że nie trzeba było nawet mocno korygować mikrofonów, które są przypinane do skrzypiec i wymagają dużo pracy na zwykłym systemie stereo. W systemie immersyjnym od razu odnalazły się na miejscu z bardzo naturalnym brzmieniem. I to było zaskoczenie. Trzeba było się wręcz hamować, żeby nie używać narzędzi, bo okazały się po prostu niepotrzebne. Tak naprawdę nie miksujemy do grup, nic tam się nie sumuje na poziomie stołu, na poziomie szyn, więc dużo mniej używamy kompresji, korekcji – a im mniej używamy korekcji, tym bardziej dźwięk pozostaje naturalny. To było spore zaskoczenie, że tak można, że to tak działa i jest tak zbliżone do oryginału. Dodatkowo, szybkość pracy, umiejscowienie źródła, to się dzieje błyskawicznie. Poprzez codzienną pracę z orkiestrą symfoniczną było to dla mnie szczególnie zauważalne. Komfort pracy jest zdecydowanie lepszy. Uważam, że dzięki temu systemowi można dużo szybciej przygotować i rozpocząć koncert.”
Mogłoby się wydawać, że tak zaawansowane narzędzie wymaga znacznie większego nakładu pracy, tymczasem okazuje się, że zachowanie przez system immersyjny naturalności brzmienia instrumentów ogranicza do minimum wszelkie ustawienia i korekcję. Ułatwia to przeprowadzenie prób, co jest także ważne z punktu widzenia wykonawców, których nie trzeba męczyć długim konfigurowaniem wszystkiego – po prostu wchodzą na scenę, grają swój materiał i są praktycznie gotowi. Tak też przebiegało to w przypadku omawianego koncertu, co nie bez satysfakcji wspomina Adam Zawadzki: „Na kolejnej próbie pojawił się zespół z wokalistką, zrobiliśmy krótką próbę z odsłuchami i wystartowaliśmy z materiałem, grając utwór po utworze, pisząc sobie po prostu snapshoty na kolejne utwory. Wykorzystaliśmy procesor L-ISA do ‘wypchnięcia’ do przodu tych instrumentów, które grają partie solowe, nie robiliśmy tego za pomocą suwaka, po prostu procesor L-ISA zmieniał umiejscowienie tego instrumentu, przez co dla publiczności robił się bliższy w bardzo naturalny sposób. Słyszeliśmy dźwięk z miejsca, w którym znajdował się instrument na scenie, a nie gdzieś z góry, z paczek. Nawet podniesienie poziomu do solówek nie powodowało, że dźwięk się ‘obrywał’, on w dalszym ciągu był w tym miejscu, w którym powinien być. Potem była już próba generalna, końcowe szlify i tyle. Bardzo szybko, sprawnie i przyjemnie, zdecydowanie szybciej niż na konwencjonalnym systemie stereo, a efekt finalny z powodzeniem przełożył się na znakomity odbiór publiczności.”
Niewątpliwie zastosowanie systemu L-ISA w Filharmonii w Szczecinie pozwoliło na uzyskanie wyjątkowego rezultatu dźwiękowego. Połączenie akustyki tego szacownego wnętrza z immersyjnym dźwiękiem musiało zrobić na publiczności ogromne wrażenie. Nie będzie większym ryzykiem postawienie tezy, że przed dźwiękiem immersyjnym rysuje się ciekawa przyszłość, coraz więcej wydarzeń będzie mieć właśnie taką oprawę i oby nie były to wyłącznie duże, mające spory potencjał komercyjny projekty. Jak wspomnieliśmy w tym artykule, przybywa w Polsce miejsc, które na stałe posiadają system L-ISA, a szybkimi krokami zbliżają się także kolejne wydarzenia koncertowe, podczas których zostanie on wykorzystany. Jak choćby rozpoczynająca się 4 listopada trasa koncertowa „Bankiet u Sanah”. Nie mam wątpliwości, że w przyszłości do tej listy dopiszemy kolejne. Jerzy Kubiak z Audio Plus, doskonale znający system L-ISA i jego możliwości, słusznie zauważa: „Z punktu widzenia realizatorów, L-ISA daje nowe możliwości budowy miksu źródeł dźwięku (czyli ‘obiektów’ w nomenklaturze immersyjnej) wraz z efektami z konsoli przez udostępnienie przestrzeni do ich faktycznego lub kreatywnego usytuowania. W przypadku systemu stereo często musimy ‘rzeźbić’, żeby jakoś to brzmiało, ponieważ musimy się zmieścić w szynie sumującej. Natomiast L-ISA daje czas na pracę artystyczną. To narzędzie dla kogoś, kto chce zrobić koncert najlepiej jak się da.” Trzeba przyznać, że brzmi to niezwykle kusząco i to dosłownie dla każdego uczestnika wydarzenia artystycznego – wykonawców, realizatorów, a nade wszystko, najważniejszej przecież, publiczności. Zresztą także dyrektor Filharmonii w Szczecinie, Dorota Serwa, wysoko oceniła efekty zastosowania systemu L-ISA w praktyce: „Rezultaty dźwiękowe w połączeniu z wysoką jakością i unikalnością wykonania artystycznego przyniosły nieoczekiwane doznania akustyczne i, co najważniejsze, dla wszystkich słuchaczy niezależnie od zajmowanego miejsca na sali, a my jako zespół Filharmonii po raz pierwszy mogliśmy doświadczyć pełnego spektrum możliwości barwowych i dynamicznych w odniesieniu do koncertów elektroakustycznych z udziałem Orkiestry Symfonicznej realizowanych w Złotej Sali Filharmonii w Szczecinie.”
Tekst: Dariusz Mazurowski, Muzyka i Technologia
Zdjęcia: Bartek Barczyk, Jerzy Kubiak