Firma Robe zadbała o to, aby w ofercie marki nie zabrakło niewielkich urządzeń, które mogą stanowić dobre rozwiązania dla klubów, ale i też dla nieco mniejszych przestrzeni scenicznych. Zatem model Spikie doczekał się dość istotnej modyfikacji i właśnie dlatego zamierzam się przyjrzeć nieco bliżej głowicy o nazwie Spikie plus. A czym charakteryzują się oba modele Spikie? W założeniu urządzenia są ultraszybkimi, małymi głowicami o hybrydowych rozwiązaniach, a tym samym o możliwości zastosowania ich w przeróżnych wariantach scenicznych. Czas zatem rozpocząć analizę.

Nowy Spikie+ generuje o 25% więcej lumenów z pojedynczego źródła 60W RGBW.

Zamienię na nowy, lepszy model?
Co skłoniło firmę ROBE do opracowania nowego Spikie? Zanim postaram się odpowiedzieć na to pytanie, przytoczę kilka istotnych faktów. Głowice te (zarówno Spikie, jak i Spikie +) mają 60-watowy czip w konfiguracji RGBW. Żywotność producent określił na 20 000 godzin. Oba urządzenia mają zaimplementowaną stałą kontrolę obrotów, zatem w osiach zarówno panoramy, jak i tiltu tworzy to zupełnie nowe możliwości kreowania efektów związanych z ruchem. Ciekawym dodatkiem optycznym (służącym również kreowaniu efektów) jest MCFE – Multi-Colored Flower Effect. To patent stosowany nie tylko w Spikie. Za pomocą MCFE można wykreować wielokolorowe smugi światła obracające się w obu kierunkach i to różnymi prędkościami. Jeśli przyjrzeć się plamie oświetleniowej, generowanej z głowicy, przy  uruchomionym MCFE, można dojść do wniosku, że inspiracją był  kalejdoskop z płynnie zmieniającymi się wariantami wzorów. Efekt ten „zawieszony w dymie” scenicznym jest rzeczywiście mocno widowiskowy. Spikie są określane przez producenta jako wash-beam. Zakres zmotoryzowanego zoomu wynosi od 4 do 28 stopni. Urządzenia mogą pracować zarówno w trybie RGBW, jak i CMY. Zakres temperaturowy sięga od 2700 do 8000K i, co ważne, w ustawieniach właściwych dla pracy źródeł halogenowych (2700 i 3200K) zastosowano „efekt lampy wolframowej” z tzw. symulacją bezwładności żarnika czy inaczej mówiąc opóźnieniem termicznym. Przy zastosowaniu tej opcji, podczas wygaszania źródła następuje płynne przesunięcie ku czerwieni. Prócz tego każdy użytkownik może skorzystać z 66 różnych wariantów kolorystycznych zapisanych w wirtualnej tarczy kolorów. Oba Spikie mają również 3-częściową pryzmę. Opcja sterowania bezprzewodowego CRMX? I owszem, ale nie w standardowym pakiecie. Producent może ją zamontować na życzenie. Chyba już czas wrócić do kluczowego pytania… Co stoi za tym, że ROBE zdecydowało się wypuścić na rynek nową odsłonę Spikie z dodatkiem plus? Otóż nieco stuningowano osiągi oprawy pod kątem uzyskiwanej jasności. Zwykły Spikie przy 60-watowym źródle generuje 1150 lumenów. Tu należy podkreślić, że ten pomiar dotyczy warunków laboratoryjnych, dokonanych w zamkniętej kuli sferycznej – znanej też pod nazwą kuli Ulbrichta. Natomiast przestrzenny pomiar, dokonany goniofotometrem daje wynik 920 lumenów. Przy oprawie z dodatkiem „plus” wynik pomiaru w zamkniętej sferze wynosie 1550 lumenów, a ten przestrzenny 1250.

Spikie+ waży zaledwie 7,3 kg.

Z duchem czasu
Robe jako jeden z liderów na rynku światowym wprowadza w swoich oprawach sporą ilość udogodnień, pozwalającą na… nazwałbym to „lepszą integrację” z innymi oprawami. O możliwości symulowania pracy źródeł halogenowych (Tungsten effect) napisałem już powyżej, jednak to nie wszystko. Kolejnym udogodnieniem będzie liniowy system ściemniania oznaczony jako L3. Robe już od jakiegoś czasu wdraża możliwość emulowania 18 bitów przy pracy dimmera. W praktyce L3 zapewnia naprawdę ultra-płynny sposób zaciemnienia, aż do całkowitego braku emisji światła. To raz na zawsze eliminuje nieestetyczne skoki pomiędzy jasnościami, kiedy to realizator chciałby uzyskać płynny efekt wyciemnienia, szczególnie przy małych wartościach dimmera oraz długich czasach zaciemniania. Tym samym L3 pozwoli na lepszą integrację, kiedy to przyjdzie użytkownikowi zestawić Spikie z oprawami konwencjonalnymi. Pewnego rodzaju standaryzacją będzie kolejne ułatwienie, wprowadzone pod nazwą DataSwatch. Jest to nic innego jak stworzona przez Robe wirtualna biblioteka kolorów. Oznacza to, iż wszędzie tam, gdzie w opisie danego modelu tegoż producenta znajduje się mały symbol DataSwatch, użytkownik dostaje do dyspozycji wirtualną bibliotekę kolorów. W praktyce z zastosowaniem różnych opraw Robe powstaje możliwość uzyskania pełnej spójności w odwzorowaniu kolorów i to z wykorzystaniem dopasowania popularnych zakresów filtrów. Innymi słowy, mając różne, LED-owe urządzenia ROBE z DataSwatch, realizator może znacznie przyspieszyć proces programowania, wykorzystując możliwość dokładnego doboru tej samej kolorystyki.

Ciekawym dodatkiem optycznym (służącym również kreowaniu efektów) jest MCFE – Multi-Colored Flower Effect. To patent stosowany nie tylko w Spikie. Za pomocą MCFE można wykreować wielokolorowe smugi światła obracające się w obu kierunkach i to różnymi prędkościami.

Spikie – mały siłacz
Rzeczywiście ta niewielka oprawa (szczególnie w wersji plus) potrafi zrobić wrażenie. Myślę, że jest to dobra propozycja dla przeróżnych zastosowań zarówno koncertowych (tu myślę jednak o nieco mniejszych przestrzeniach niż scena Opener), jak i klubowych. Sam fakt symulowania efektu lampy halogenowej, jak i dokładność dimmera skłania mnie ku wnioskowi, że i w warunkach teatralnych Spikie znajdzie swoje miejsce. Oba warianty urządzenia zostały też wyposażone w biblioteki GDTF. Przypomnę tylko, że ten standard (General Device Type Format), który Robe wdrożyło wspólnie z  Vectorworks i MA Lighting zyskuje coraz to większą popularność. Sądzę, że Spikie plus szybko zyska swoją rzeszę fanów.

Tekst: Paweł Murlik, Muzyka i Technologia