Przy okazji niedawno prezentowanej na naszych łamach Mamby wspomniałem, że Ayrton to jedna z tych marek, która naprawdę potrafi zachwycić. Potrafi zachwycić innowacjami, które na długo zapadają w pamięć. I nie mam tu na myśli rozwijania istniejących już pomysłów, choć i ta sfera wydaje się ciekawa. Jednak Ayrton zawsze kojarzył mi się z marką, której nie satysfakcjonują kompromisy. Chciałoby się powiedzieć, że jeśli Ayrton prezentuje nową oprawę, to na jej widok większość realizatorów powinna stać i podziwiać efekt z rozdziawionymi ustami. Przynajmniej mnie osobiście takie osłupienie towarzyszyło nie raz. I choć mianownikiem wspólnym opraw Mamba oraz dziś prezentowanej Kyalami jest laserowe źródło światła, to jednak inspiracją dla tej ostatniej był zupełnie inny punkt wyjścia.

Kyalami oferuje nowej generacji źródło laserowe pozbawione efektu ziarnistości (speckle-free), zaprojektowane do uzyskania punktu bieli D65, co zapewnia doskonałe odwzorowanie kolorów.
Genezą stworzenia oszałamiającej oprawy opartej na laserowym źródle był MagicDot, który ujrzał światło dzienne, a raczej sam sprawił, że sceny stały się jaśniejsze, prawie dziesięć lat temu. Przypominam sobie jedną z pierwszych prezentacji, podczas której w horyzoncie sceny umieszczono kilkadziesiąt magicznych kropek. To naprawdę zrobiło na mnie wrażenie. Skoro Kyalami, to warto dodać jeszcze jeden wątek. Zastanawiam się, czym inspirowali się pomysłodawcy nazwy tej oprawy. Kyalami natychmiast skojarzyło mi się z nazwą toru wyścigowego położonego w pobliżu Johannesburga w Republice Południowej Afryki. Jednak sama geneza słowa w języku zuluskim to „mój dom”. Skłaniam się jednak ku tezie, iż szybkość oprawy i jej niepowtarzalne możliwości mogą przywoływać skojarzenia z wyczynami motoryzacyjnymi na torze wyścigowym.

Kluczowe możliwości Kyalami wynikają z jej unikalnej konstrukcji, daleko posuniętej miniaturyzacji oraz minimalistycznej, cylindrycznej formy podstawy, umożliwiającej montaż wielu urządzeń w odległości zaledwie kilku centymetrów od siebie.
MagicDot kontra Kyalami
MagicDot, choć doczekał się kilku odsłon, to rzeczywiście mógł stanowić jedynie inspirację dla Kyalami, bo praktycznie wszystko różni te oprawy. No może poza tym, że obie posiadają unikatową obudowę, w której osiągnięto mistrzostwo w miniaturyzacji oraz charakterystyczny cylindryczny kształt. I choć tak niewielkie rozmiary obu opraw pozwalają na tworzenie wielkich mappingowych konstrukcji (obie można montować zaledwie kilka centymetrów od siebie), i choć MagicDot był sprzedawany dzięki dystrybucji sieci Bousands w tysiącach egzemplarzy na całym świecie oraz doczekał się licznych nagród, to z dzisiejszej perspektywy (jak wspomniałem, po 10 latach) trudno byłoby zestawić urządzenie oparte na ledowym źródle RGBW z generującą 2000 lumenów nową oprawą, jaką jest właśnie Kyalami. To nowe urządzenie z serii Creative Solution posiada nowoczesny laserowy silnik oparty na luminoforze. Oryginalnie wyglądająca obudowa, przypominająca kulę o średnicy zaledwie 265 mm, kryje w sobie moduł laserowy o mocy 100 W. Tu ciekawostka – kiedy zobaczyłem Kyalami po raz pierwszy i zanim ta oprawa wygenerowała potężny strumień światła, pomyślałem, że jest to po prostu kamera typu PTZ…

Kyalami – minimalistyczna forma i wzmocniona obudowa odporna na trudne warunki zewnętrzne.
Fakty
Producent Kyalami oferuje źródło światła nowej generacji, zaprojektowane i wykonane w technologii speckle-free. Punkt bieli został skalibrowany zgodnie ze standardem D65, co pozwala na idealne odwzorowanie kolorów według tego powszechnie stosowanego wzorca. Natywny kąt wiązki wynosi 1 stopień, a zakres ogniskowania umożliwia dostosowanie jej kształtu do odległości, w której realizator chciałby operować. W oprawie zastosowano nowatorskie rozwiązanie źródła światła. Producent nazwał je Allami Curve i określa jako pionierskie. Rzeczywiście, mając do dyspozycji kilka lub kilkanaście urządzeń, można pokusić się o stwierdzenie, że możliwości kreowania kształtów i efektów nie da się porównać z niczym, co dotychczas było oferowane na rynku.

Kula o średnicy zaledwie 265 mm mieści w sobie moduł laserowy o mocy 100 W wraz z kompletnym systemem chłodzenia i układem optycznym.
Wspomniałem już, że rozmiar oprawy oraz jej cylindryczny kształt nie pozostają bez znaczenia. Moduł laserowy o mocy 100 W, sam układ optyczny oraz soczewka o średnicy 126 mm, umieszczona w obrębie sfery, pozwalają na uzyskiwanie nietuzinkowych efektów. Nie bez znaczenia jest też natężenie światła generowanego z tego 100-watowego źródła. W odległości 10 metrów oprawa osiąga wynik aż 400 000 luksów. Nawet pięta achillesowa, jaką wydaje się być współczynnik CRI w przypadku źródeł laserowych, została nieco poprawiona i w tym wypadku można mówić o przekroczeniu magicznej granicy 70 (co przy źródłach opartych na luminoforze nie jest takie proste). Oprawa generuje wiązkę o temperaturze barwowej 9000 kelwinów.

Kyalami oferuje wyjątkowe możliwości graficzne — użytkownik ma do dyspozycji szeroki wybór 29 stałych, metalowych gobo, zaprojektowanych z myślą o kształtowaniu światła w trybie „beam”.
Co tam panie na pokładzie?
Sądzę, że warto przyjrzeć się pozostałym elementom, w które została wyposażona oprawa Kyalami. W urządzeniu zamontowano system mieszania kolorów w standardzie CMY. Producent zaznacza, że jest to rozwiązanie wyjątkowo precyzyjne. Dodatkowo wewnątrz znajduje się tzw. wielofunkcyjne koło kolorów, które zapewnia natychmiastowy dostęp do wybranej barwy. Zostało ono wyposażone w pięć filtrów korekcyjnych oraz 17 kolorów, które można określić jako uzupełniające. Nie mogło też zabraknąć w tego typu beamie (choć w przypadku tej oprawy trudno stwierdzić, czy ta definicja jest całkowicie właściwa) mechanizmu gobo. Na pokładzie znajduje się 29 stałych, trzymilimetrowych, metalowych wzorów gobo. Oczywiście cała przygoda z Kyalami zaczyna się w momencie, gdy użytkownik zacznie korzystać równocześnie ze wzorów gobo oraz dwóch sekcji indywidualnie sterowanych, obrotowych pryzmatów. To właśnie tu trójwymiarowość czy efekty wolumetryczne, jak określa je producent, sprawiają, że chęć posiadania tych opraw sięga zenitu.

Gobo można łączyć z dwoma niezależnie pracującymi, obrotowymi pryzmatami, co otwiera drogę do tworzenia praktycznie nieograniczonej liczby efektów przestrzennych.
We wnętrzu znajdują się także dwa filtry frost. Niewielka masa oprawy (14,5 kg) oraz obrót w płaszczyźnie panoramy bez ograniczeń, w połączeniu z szybkością mechanizmów, sprawiają, że jest to narzędzie rzeczywiście mogące wywoływać skojarzenia z wyścigami na torze. Szybkość to zdecydowany atut tej oprawy. Zastanawiało mnie jedynie, w jaki sposób rozwiązano system chłodzenia przy tak dużej mocy i jednocześnie niewielkich rozmiarach. To kolejny element, który w źródle Allami został przemyślany. System chłodzenia oparto na kolejnej, innowacyjnej technologii wdrożonej przez Ayrton. I choć szczegółowe rozwiązania nie są jeszcze znane, z pewnością przyjrzymy się im przy okazji testu tej oprawy. Warto dodać, że żywotność źródła określono na 12 000 godzin.

Ayrton Kyalami
Już pracuje z widocznymi efektami
Co ciekawe, oprawa zyskała już swoje miejsce na rynku firm rentalowych. Jako redakcja zdołaliśmy ustalić, że podczas sezonu 2025 Kyalami pojawiała się w wielu miejscach, na wielu scenach i sądzę, że wrócimy do tematu, przygotowując obszerną relację związaną z realnym zastosowaniem tych opraw w warunkach bojowych. Zresztą to nie tylko polski sukces. Marka podaje, iż prawdziwym trzonem popularnego show telewizyjnego szwedzkiej telewizji (Swedish Idol) były właśnie Kyalami oraz MagicBladeFX. To pokazuje, że również w warunkach telewizyjnych ta oprawa radzi sobie doskonale.
Tekst: Paweł Murlik, Muzyka i Technologia