Przypominając sobie dziś niektóre fakty związane z tą jakże ciekawą marką, doszedłem do wniosku, że to zdaje się jedna z bardziej burzliwych historii w świecie profesjonalnego oświetlenia scenicznego. I choć nasz cykl zwykle „zoomuje” się na poszczególnych urządzeniach, to nie mógłbym nie wspomnieć o ciekawych produktach, które zadziwiały świat, a które zapoczątkowała wizja inżynierka Ayrtona. Śmiem przypuszczać, że inne, niektóre marki z zazdrością przyglądały się tym śmiałym pomysłom. W tym miejscu z pewnością należałoby wspomnieć o Magicpanel 602, a kilka lat później o jego nowej odsłonie, wyprodukowanej z dodatkiem FX, który zdecydowanie zaskoczył branżę oświetleniową. Ciekawym pomysłem okazała się jeszcze śmielsza, choć już można powiedzieć – historyczna – idea, nieco nawiązująca do szalonych lat 80, czyli Cosmopix R.

Oczywiście te przykłady w żaden sposób nie definiują marki Ayrton. Chciałem jedynie zwrócić uwagę, że Ayrton jest dla mnie osobiście prawdziwym symbolem pewnego rodzaju… „krnąbrności”, czy też odwagi w branży. Kiedy większość zachwyca się jednym czy dwoma właśnie wprowadzonymi rozwiązaniami – czy to optycznymi, czy to elektronicznymi – Ayrton zdaje się kroczyć własną ścieżką. To najbardziej sobie cenię w tej marce. Czy ta teza ma swoje odzwierciedlenie również w przypadku Mamby? Myślę, że kilka rozwiązań zastosowanych w tej głowicy potrafi zaskoczyć – i to bardzo.

Mamba generuje całą gamę oszałamiających efektów świetlnych o spektakularnym charakterze.

Ayrton- jak zwykle z innowacyjnymi rozwiązaniami
Może zacznę od początku. Ayrton już wcześniej oferował rzecz jasna produkty z laserowymi źródłami. Mam tu na myśli modele Cobra. I choć można znaleźć kilka podobieństw (np. imponująca ilość statycznych wzorów gobo, do których się później odniosę), to jednak w środku Mamby znajdziemy na tyle dużo zmian, że można śmiało rzec, że znów przesunięto pewną granicę w sposobie myślenia o podobnych urządzeniach. Po pierwsze, to silne, a właściwie dwukrotnie silniejsze w stosunku do Cobry, laserowe źródło. Pięciusetwatowe serce głowicy powoduje, iż natężenie oświetlenia przy odległości 10 metrów wynosi 2 600 000 luksów. Sam silnik posiada jasność 25 tysięcy lumenów. Zatem mamy do czynienia z naprawdę jasną głowicą. Pomimo tak dużego silnika, oprawę można stosować również w szczególnych warunkach. Mam tu na myśli możliwość wyciszenia jej układu chłodzenia. W trybie Super Silence oprawa generuje szum na poziomie 30 dBA. Producent oferuje dwuletnią gwarancję dot. samego źródła (żywotność określono na 12 tysięcy godzin). Ta wiadomość sugeruje raczej, że zastosowano dość solidne rozwiązanie. No właśnie! Zdaje się, że mam do czynienia z dość unikatowym czipem. Przede wszystkim natywna wartość temperaturowa silnika jest dość wysoka. Wynosi 9000 K. Sama wartość CRI może i nie jest imponująca, bo wynosi dokładnie 67, ale Ayrton (jak i inni producenci) stosuje znane już od dawna rozwiązanie, polegające na filtrowaniu wąskiego, niebieskiego pasma.

Pięciusetwatowe serce głowicy powoduje, iż natężenie oświetlenia przy odległości 10 metrów wynosi 2 600 000 luksów.

Przy zastosowaniu TrueColour Enhance Filter użytkownik jest w stanie uzyskać wynik na poziomie 72 oraz 80. To, co już zaskoczyło w Cobrze, to wspomniana, jakże imponująca ilość statycznych wzorów gobo. Dzięki genialnie przemyślanej tarczy udało się umieścić na jednym ringu aż 80 wzorów! Sądzę, że jest to pewnego rodzaju pułapka w kontekście podejmowania decyzji, którego to wzoru powinienem użyć w danym momencie. Niezdecydowanym twórcom i realizatorom sugeruję zaplanować sobie więcej czasu na proces programowania… Głowica posiada dwie tarcze, zatem pozostałe 12 gobo stanowi rotacyjna tarcza posiadająca szklane, kolorowe wzory. Mamba dzięki przedniej soczewce o średnicy aż 250 mm sprawia, że jest to dość wysublimowany beam. Zakres zoom tej oprawy wynosi od 0,7 do 15 stopni. To jednak nie wszystkie niespodzianki. Na uwagę zasługuje bardzo zaawansowany system pryzmatyczny. Główny układ oferuje dwa mechanizmy. Każdy z nich zawiera cztery, niezależnie obracające się pryzmaty. Dodatkowa sekcja zdaje się być umieszczona w nieco innym miejscu toru optycznego. Ale i tu znajdziemy dwa zestawy, gdzie każdy z nich zawiera po cztery pryzmaty. Jeśli ktoś nie widział jeszcze Mamby w akcji, to proszę sobie wyobrazić, co z taką możliwością multiplikacji wiązki można zrobić. Skoro wspomniałem już o pryzmatach oraz tarczach gobo, należałoby nadmienić, że tak: dodatkowo została zaimplementowana tarcza animacji z nieograniczoną rotacją.

Mamba oferuje soczewkę frontową o średnicy 250 mm i opatentowany 13-elementowy układ optyczny, który zapewnia 21-krotny zoom, obejmujący zakres od 0,7° do 15°.

Co jeszcze potrafi zaskoczyć?
Myślę, że na uwagę zasługuje również rozbudowana sekcja w kontekście kreowania kolorów. Być może zaskoczeniem nie będzie system mieszania barw z filtrami CMY, ale na pewno możliwości dot. tarczy kolorów zmienia to urządzenie w prawdziwego terminatora. Tu przyjęto podobną taktykę w kontekście konstrukcji, jak w przypadku statycznej tarczy gobo. Tarcza kolorów jest nieco bardziej rozbudowana niż w przypadku, nazwijmy to, konwencjonalnych rozwiązań. Można by rzec – wielopoziomowa. Dzięki takiemu zabiegowi wszystkie wymienione poniżej warianty zostały zaimplementowane na jednym kole, zamiast używać dwóch czy trzech różnych. I tak: sama tarcza zawiera 15 różnych kolorów, 2 filtry typu minus green, płynnie regulowaną sekcję CTC, 2 filtry tzw. multicolour, a także 3 sekcje wariacji kolorystycznych, również określonych jako multicolour.

Urządzenie posiada system ochrony przeciwsłonecznej oraz wbudowane ogrzewanie, umożliwiające pracę w temperaturach sięgających -20 °C. A wszystko to przy masie wynoszącej zaledwie 41 kg.

Laserowe źródła
Nadchodzi rzeczywiście nowa era, gdzie technologia oparta o laserowe źródła zdaje się rozwijać równolegle wraz z czipami opartymi na zwykłych źródłach LED. Jednak najistotniejsze wydają się być jednak możliwości kreowania walorów animacyjnych. Mambę rzeczywiście należałoby porównać z podobnymi produktami w tej klasie. Szybko się okaże, że to urządzenie jest mniejsze, a co za tym idzie – i mniej waży. Tym samym Mamba staje się bardziej mobilną głowicą – to również w kontekście konkurencyjnych rozwiązań. Warto jeszcze raz podkreślić, że sam system pryzmatów pozwala na wykorzystanie tego urządzenia w znacznie szerszym zakresie, niż mogłoby się wydawać. Myślę, że akurat ta gama rozwiązań przypadnie do gustu większości realizatorów.

Tekst: Paweł Murlik, Muzyka i Technologia