Pamiętam, gdy pierwszy raz zobaczyłem Esprite w siedzibie Prolight, a później podczas prezentacji w Teatrze Rozbark w Bytomiu. To była jedna z tych opraw, przy której od razu zaczęła działać moja wyobraźnia. Zwykle jest tak, że jeśli czegoś bardzo się chce, to marzenia się spełniają. Czy tak było w tym przypadku? I tak i nie. Ponieważ nie było mi dane popracować na zestawie zawierającym choć kilka tych głowic, ale za to… na dłuższy czas firma Prolight udostępniła mi jeden egzemplarz. Postanowiłem zabrać go w trasę. Tak się akurat złożyło, że podczas mojej podróży mogłem użyć go w dwóch spektaklach, w których jeden, specyficzny punkt znakomicie się sprawdzał w odniesieniu do zamysłu reżyserskiego.

Esprite jest naszpikowany technologiami opracowanymi w Czechach.

Pierwszy ze spektakli pt. „Manhattan”, został zaprezentowany w Operze i Filharmonii Podlaskiej. Tu Esprite zawieszony w kontrze z lekko diagonalnego kierunku miał za zadanie kreować różne efekty: od ciepłej atmosfery kalifornijskiego słońca po zimną przestrzeń mającą u widza wywołać poczucie dyskomfortu. Zarówno jakość źródła światła, jak i precyzja mechanizmów z zastosowaniem długiego czasu zmiany CUE pozwalały na stworzenie efektu, gdzie widz właściwie orientował się na samym końcu, że „coś się zmieniło”. Drugim wydarzeniem była premiera w studyjnej przestrzeni Krakowskiego Centrum Choreograficznego pod nazwą „Miss Liberty”. W tym wypadku zależało mi na tym, aby urządzenie znalazło się tuż za artystką – spektakl był solową formą taneczną, prezentowaną przez Małgorzatę Mielech. Dzięki Esprite mogliśmy osiągnąć efekt „prześwietlenia” artystki na różne sposoby (widoczny na zdjęciach). Dzięki niewielkiej odległości, dużemu kątowi świecenia oraz pracy pryzmatu, widz z każdego miejsca widowni mógł zobaczyć tę samą głębię. Pomyślałem, że czas pomyśleć o nowych zakupach, ponieważ prawdopodobnie zabraknie mi możliwości Esprite również przy innych realizacjach. Co czyni to urządzenie wyjątkowym? Postaram się dość dogłębnie przeanalizować wnętrze głowicy.

Testowany model wyposażono w źródło światła TE 650W HP White LED

Dla każdego?
Czy ta głowica jest dla każdego realizatora i lighting designera? Zdaje się, że z tą myślą firma Robe zaprojektowała dość otwartą architekturę źródeł światła. Mam tu na myśli możliwość wyboru przez użytkownika odpowiedniego modułu LED. Póki co na rynku dostępne są dwie odmiany, ale skoro oddano w ręce użytkownika taką możliwość wyboru, to spodziewam się szerszej gamy produktów. Zanim wyjaśnię różnicę pomiędzy dostępnymi źródłami światła, postaram się przybliżyć nieco szczegóły technologii, w której zostały opracowane. Moduły LED mogące znaleźć się w Esprite zostały wymyślone oraz nadal są wykonywane w całości w czeskiej fabryce Robe. Myślę tu o patencie zwanym Transferable Engine (TE). Inżynierowie pochylili się nad problemem starzejących się LED-owych silników. Moduły oznaczone jako TE rejestrują i przechowują właściwie każdy parametr dotyczący użytkowania. Będzie to oczywiście informacja, kiedy dany moduł został wyprodukowany, liczba godzin pracy czy pozostały przewidywalny czas pracy z pełną jasnością. Dane zawierają również numer seryjny silnika. Takie parametry można odczytać również za pomocą aplikacji oraz technologii zbliżeniowej NFC. Pamiętam, że już kilka lat temu jedna z europejskich firm wprowadziła możliwość sprawdzania kondycji urządzeń w ten sposób. Jak widać, pomysł się przyjął. Sądzę, że znacznie to ułatwi pracę, szczególnie w firmach, gdzie magazyny zawierają sporą liczbę urządzeń. Firma ROBE patrząc w przyszłość, przewiduje możliwość zwrotu zużytego źródła oraz zaoferowania optymalnego nowego – oczywiście zakładając, że po kilku latach będą to zupełnie inne rozwiązania. Ale jakie dziś silniki LED może wybrać użytkownik? Będzie to silnik TE 650W HP White LED Engine (HP – High Performance), a także TE 650W HCF White LED Engine (HCF – High Color Fidelity). Odmiana HP to rzeczywiście idealny biały strumień światła z natywną temperaturą barwową 6700 K. Silnik ten potrafi wygenerować 34 000 lumenów. Alternatywne źródło HCF zostało skonstruowane dla wyznawców wysokiej jakości kolorów. W HCF natywna temperatura barwowa wynosi 6000 K. Generowany strumień to 24 000 lumenów. Przy tej okazji należałoby podkreślić wyjątkowo wysoki współczynnik CRI, wynoszący 97.

Układ chłodzenia jest hybrydowy. Prócz radiatora zostały zaimplementowane rurki z cieczą, a dodatkowo cały układ jest wspomagany aż sześcioma wentylatorami.

Naszpikowany
Podobno Esprite jest wręcz naszpikowany technologiami opracowanymi w Czechach. Oprócz precyzyjnej optyki i naprawdę doskonałej jakości strumienia na pokładzie znajdziemy statyczną oraz obrotową tarczę gobo, 6 częściowy pryzmat, tarczę animacji, a także precyzyjny zestaw noży profilowych z możliwością obracania moduły w zakresie +/- 60 stopni. Zatem gdzie te technologie? Przecież w dzisiejszych czasach większość profesjonalnych urządzeń (spotów profilowych) otrzymuje takie wyposażenie. Jak zwykle diabeł tkwi w szczegółach. Zacznijmy od źródła światła. Tu prócz TE zastosowano Cpulse, czyli system sterowania PWM (Pulse Width Modulation). Pomysł nie nowy, dzięki któremu użytkownik może dostosować częstotliwość sterowania modułem do pracy z odpowiednimi urządzeniami rejestrującymi obraz. To prawda pomysł nie jest nowy, ale tu producent zapewnia, iż Cpulse został opracowany tak, aby nie było problemów również z najnowocześniejszymi modelami kamer pracujących UHD, 8K i 16K. Dalej znajdziemy rozwiązanie dla równomiernego łączenia za sobą plam oświetleniowych z kilku Esprite. Tu przyda się technologia Hotspot lens. W praktyce można dostosować jasność krawędzi w taki sposób, aby łączenia plam (szczególnie z zastosowaniem filtru frost) nie były widoczne. O systemie EMS pisałem już wielokrotnie, dlatego wspomnę tylko, iż również znalazł się na pokładzie. Wspominałem też o NFC, czyli możliwości zaczerpnięcia danych za pomocą technologii zbliżeniowej. Co dalej? Zmora realizatorów została pokonana! Przynajmniej moja! Z pomocą L3 – Low Light Linearity realizatorzy pozbyli się na zawsze problemu z powolnym wygaszeniem do czerni. Żegnaj na zawsze skokowy efekcie zaciemniania modułów LED. Technologii znanych z innych produktów Robe jest znacznie więcej, ale na koniec wspomnę jeszcze tylko o dwóch, istotnych z mojego punktu widzenia. Myślę tu o Plano4. Jest to kolejna generacja noży profilowych. Czym się charakteryzują? Przede wszystkim są ultra cienkie, co minimalizuje efekt przy mocnym ostrzeniu, gdzie dwa noże pozostawały zawsze lekko rozmyte. Cały mechanizm został zamontowany w taki sposób, aby nie powodować aberracji chromatycznej. Wspomniałem też o zwiększonej możliwości zmiany kąta całego mechanizmu. Innymi słowy, to kolejna odsłona zegarmistrzowskiej precyzji. Na koniec powiem jeszcze o jednej rewolucji, która od jakiegoś czasu jest już stosowana w projektorach. Optyka została zaprojektowana w taki sposób, aby zminimalizować osadzanie się wewnątrz np. kurzu. To znacznie wydłuża okres eksploatacji bez konieczności czyszczenia. A jak konkretnie wygląda układ chłodzenia? Zamontowany system jest, jak łatwo się domyślić, hybrydowy. Prócz radiatora zostały zaimplementowane rurki z cieczą, a dodatkowo cały układ jest wspomagany aż sześcioma wentylatorami. Zauważyłem, że układ jest dość autonomiczny i nie włącza bez potrzeby wszystkich sekcji wentylatorów w jednym czasie. To z pewnością zmniejsza poziom hałasu. Same wentylatory są niewielkiej średnicy. Zatem można powiedzieć, że Robe wybrało metodę: chłodzimy punktowo mniejszą mocą i tylko w razie potrzeby. Dodatkowo chłodzony jest też układ elektroniczny związany z obsługą optyki. Tu zamontowano dodatkowe dwa, niewielkie wentylatory.

Kreowanie kolorów oraz optyka
Rzeczywiście ciekawie został rozwiązany system kolorów. Z pozoru niewiele się zmieniło, ponieważ głowica została wyposażona w klasycznie przesuwane z obu stron w strumień świetlny filtry CMY. Ich kształt jest chyba wszystkim znany, czyli można zaobserwować charakterystyczne półksiężycowe wycięcia, które to mają zwiększyć wrażenie stopniowego nasycania wiązki danym kolorem. Zastosowano też klasyczny napęd z użyciem pasków. Tu nie ma niespodzianek. Wiele urządzeń ROBE ma właśnie takie rozwiązanie. Nie ma też żadnego nowego odkrycia w przypadku filtru CTO. Został on umieszczony w tej samej sekcji, gdzie filtry barwne CMY. Zasada stopniowego używania CTO mechanicznie jest realizowana dokładnie tak samo, jak w przypadku filtrów barwnych. Ale pewnym zaskoczeniem jest dla mnie podwójna tarcza kolorów. Pierwsza z nich zawiera filtry, które uzupełniają właściwie wszystko, co czasem jest trudne do uzyskania, mieszając barwy metodą CMY. Mam tu na myśli np. głęboko nasyconą czerwień. Tarcza zawiera również głęboki odcień koloru niebieskiego, orange, zieleń oraz popularny ostatnio congo blue. Co zatem umieszczono na drugiej tarczy? Ciekawostkę stanowi część, którą nazwano multicolor. Jest to właściwie zlepek kilku kolorów płynnie przenikających się nawzajem. Daje to dość ciekawy efekt, szczególnie przy użyciu elementów animacyjnych. Na tarczy znalazłem też jeden z moich ulubionych kolorów, który często wykorzystuję, używając np. w urządzeniach typu wash wszystkich diod RGBW w jednym czasie. Widać ten pomysł nie tylko mi przypadł do gustu, skoro producent umieścił właśnie taki kolor na tarczy pod nazwą lavender. Tarcza zawiera też dość specyficzny kolor typu laser green, a także dwa filtry odcinające nieco pasmo niebieskie w całym widmie. Mają one za zadanie podwyższenie wyniku CRI. Czy to wszystkie możliwości dotyczące pracy z kolorami? Niezupełnie. W bibliotece znajdziemy sekcję virtual color. Tu umieszczono odwzorowanie klasycznych, żelowych filtrów wraz z naniesionymi numerami katalogowymi. Odwzorowanie wspomnianych filtrów jest realizowane za pomocą sekcji CMY. Dla mnie osobiście będzie ważny jeszcze jeden element dotyczący kolorystyki i widma. Czyli możliwość odejmowania lub dodawania zieleni. W oprogramowaniu istnieje sekcja green shift. Odchylenie zieleni można indeksować w dowolny sposób. Ta funkcja również jest realizowana z pomocą sekcji CMY. W niektórych głowicach od jakiegoś czasu mamy do czynienia z nowym elementem. To dodatkowa soczewka skupiająca, umieszczona zaraz za filtrami CMY. Przy tak dużej średnicy źródła światła podejrzewam, że jest ona konieczna. Z pewnością ten element ma również wpływ na równomierne rozkładanie koloru w plamie oświetleniowej – bez żadnych, nawet najmniejszych przebarwień, o czym już wspominałem.

Optyka została zaprojektowana w taki sposób, aby zminimalizować osadzanie się wewnątrz np. kurzu. To znacznie wydłuża okres eksploatacji bez konieczności czyszczenia.

Mechaniczne niedogodności?
Większość z nas zapewne kojarzy efekt uboczny towarzyszący tarczy animacyjnej w różnych urządzeniach. Mam tu na myśli moment, kiedy tarczę staramy się umieścić w wiązce światła z nadaną już rotacją w odpowiednim tempie. Niektóre głowice nie potrafią takiej sztuczki. W momencie przesunięcia tarczy zostaje ona rozpędzona, a później dopiero zwalnia do zadanego wcześniej przez operatora tempa. W Robe Esprite taki problem nie istnieje. Mało tego! Została zaimplementowana funkcja o nazwie Half to Full oraz Ramp. W tym momencie operator ma np. możliwość ustawienia rotacji w odpowiednim tempie oraz kierunku, niezależnie od zautomatyzowanej sekwencji wsuwania oraz wysuwania tarczy z strumienia świetlnego. Efekt użycia w ten sposób tarczy animacyjnej jest naprawdę imponujący. Prócz tego tarcza jest całkowicie indeksowana – w sensie, jak mocno ma być wsunięta w strumień świetlny.

Oprócz precyzyjnej optyki i naprawdę doskonałej jakości strumienia na pokładzie znajdziemy statyczną oraz obrotową tarczę gobo, 6 częściowy pryzmat, tarczę animacji, a także precyzyjny zestaw noży profilowych z możliwością obracania moduły w zakresie +/- 60 stopni.

Co w przyszłości?
Zastanawia mnie tylko jeden fakt. Czy opracowanie głowicy, która, jak sądzę, ma w przyszłości szansę pracować również z innymi silnikami LED, ma rację bytu? Czy prócz źródeł światła technologie dotyczące montowania elementów optycznych nie zmieniają się na tyle szybko, że po kilku latach większość użytkowników zachwyci się zupełnie innymi możliwościami? Po głębszej analizie można właściwie z łatwością podważyć zasadność takich pytań. Kiedy sam spoglądam wstecz i dziś miałbym wybrać ulubione produkty do kolejnej realizacji, to z pewnością w tym zestawie znalazłoby się kilka opraw, które zostały skonstruowane ładnych kilka lat temu. Zatem być może doskonałość inżynierii zastosowanej w Esprite również zagwarantuje temu urządzeniu popularność na nieco dłuższy czas. Póki co, zachęcam do pracy z tym urządzeniem przy każdej możliwej okazji.

Tekst: Paweł Murlik, Muzyka i Technologia
Zdjęcia: S. Kozioł i Robe lighting