Pamiętam, kiedy po raz pierwszy pojawiły się na rynku źródła LED o mocy 440 W. Gdybyśmy dokładnie przeanalizowali historię czipów o większej mocy, to należy podkreślić fakt, iż w początkowej fazie rozwoju tej technologii producenci borykali się z odpowiednim chłodzeniem tego typu zespołów LED. Finalnie oprawy wyposażone w takie źródła światłą pojawiły się na rynku i szybko zyskały popularność. Poprzeczka jednak poszybowała szybko w górę. Producenci przekraczali kolejne granicę oferując czy to źródła 800, czy 1000 watowe. I tu pojawia się drugi wątek.
Kilka lat temu świat mógł ujrzeć po raz pierwszy doskonałą oprawę Mac Encore Performance do wyboru z dwoma typami silników LED-owych. To był dość przełomowy moment, ponieważ miałem wrażenie, że w ślad za tak doskonale zaprojektowaną oprawą podążyli i inni producenci. Dziś, biorąc pod uwagę te dwa wątki, Martin ponownie zaskakuje, dając użytkownikom do dyspozycji nie tylko fantastycznie zaprojektowane oprawy, ale i wyposażone w źródła o mocy 1150 W. Myślę, że po raz kolejny Martin daje do myślenia reszcie branży. Na stronach internetowych jeszcze do niedawna widniała informacja „coming soon”. Jednak obecnie mogę już oznajmić, iż te produkty stały się dostępne. Tu warto zaznaczyć, że Polsce mamy już za sobą warszawski, premierowy pokaz tychże opraw. I zdaje się, że byliśmy pierwszym krajem w Europie, w którym on nastąpił. Oto szczegóły dotyczące tych urządzeń.
Dwie oprawy
Oba urządzenia, czyli Mac Ultra Performance oraz Mac Ultra Wash, zostały wyposażone w ten sam silnik LED-owy o imponującej mocy 1150 W. Co więcej, jest to tylko rzeczywista moc elektryczna, z jaką pracuje moduł LED. W rzeczywistości składa się on z 84 białych diod LED 20W, których sumaryczna moc wynosi 1680 W, co daje znaczący zapas mocy, dzięki czemu minimalna żywotność źródła świata wynosi aż 50 000 godzin. Przy okazji tej konstrukcji pojawia się jeszcze jedna istotna i zarazem zaskakująca informacja. Czip ten zaprojektowano tak, aby jego wydajność była absolutnie na najwyższym poziomie. Sam silnik jest w stanie wygenerować 90 000 lumenów! A jak wyglądają pomiary dla konkretnych urządzeń po przejściu światła przez układ optyczny? Strumień w Ultra Washu osiąga wartość 63 500 lumenów, a w Performance 46 500 lm. Ze względu na ten sam silnik, pokuszę się jeszcze o zestawienie jednego parametru. Martin, jak zawsze podaje w sposób przejrzysty wyniki kilku, obecnie popularnych sposobów mierzenia jakości strumienia świetlnego. Będzie to pomiar zarówno dla dwóch wariantów TM-30, jak i w wysłużonym już standardzie CRI. Ten ostatni da nieco różne odczyty w zależności od sposobu użycia oprawy. Jednak we wszystkich przypadkach kluczowe będzie użycie w obu urządzeniach filtra widmowego. I tak dla oprawy Performance przy temperaturze barwowej 5600 K (oczywiście z wykorzystaniem wspomnianego Spectral Enhancement Filter), CRI osiągnie wynik powyżej wartości 85. A jeśli obniżymy temperaturę do 3200 K i tu również wykorzystamy filtr widmowy, to uzyskamy wynik przekraczający wartość 91. W przypadku washa wartość CRI z wykorzystaniem Spectral Enhancement Filter wynosi 80, a po obniżeniu temperatury barwowej do 3200 K będziemy mieli znowu 91.
Co znajdziemy wewnątrz?
Wspólnym mianownikiem będzie wspomniany już silnik LED-owy oraz po części kształt obudowy. Martin już od dłuższego czasu stara się kreować dość specyficzny design, gdzie rzeczywiście nie ma możliwości aby ktokolwiek pomylił oprawę typu Mac z produktem innej marki. Jak został wyposażony profilowy spot Ultra Performance? Na pokładzie znajdziemy system mieszania barw CMY oraz tarczę kolorów zawierającą 6 dichroicznych filtrów wraz z wspomnianym już filtrem widmowym. Nie zapomniano też o dwóch rotacyjnych tarczach gobo i dodatkowo tarczy animacyjnej. Dokładając do tego irys, frost i czteroczęściową pryzmę… No cóż. Trudno wyobrazić sobie lepiej wyposażoną oprawę typu spot. Jak wspomniałem jest to spot posiadający noże profilowe. Tu zawsze mechanika Martina była na najwyższym poziomie. Cztery osobne przesłony mogą odchylać się w zakresie +/- 30 stopni, a cały moduł z nożami można zmusić do rotacji w zakresie do 83 stopni. Właściwie trudno klasyfikować tę oprawę jako spot profilowy, ponieważ zakres zoom raczej przekonuje mnie do użycia słowa „hybryda”. W tej odmianie Performance zoom pracuje w zakresie od 7,7 do 53 stopni.
Co zatem znajduje się na pokładzie Ultra Wash? To nieco kłóci się z ideą washa ponieważ maksymalny zoom będzie nieco mniejszy niż w Performance. Wynosi on 47 stopni. Różnica, co prawda, jest niewielka i nie ma to wpływu na mój nieukrywany zachwyt, dotyczący tych urządzeń, ale nieco mnie to zaskoczyło. Za to minimalny zoom, to już zdecydowanie beamowa wiązka o kącie 5 stopni. Nie bez przyczyny Martin podkreśla bardzo równomierną plamę oświetleniową bez hot pointów i refleksów na krawędziach, czego często nie daje się uniknąć przy konstrukcjach opartych na pojedynczych czipach i mikrosoczewkach. Tu nie bez przyczyny zastosowano przednią soczewkę o średnicy aż 22 cm. Zdaje się, że jest to dość ważny element w tej optyce, niwelujący występujący często problem. To jednak nie jedyne rozwiązanie dla poprawy samej plamy oświetleniowej. Wash został dodatkowo wyposażony w zmienną kontrolę krawędzi. Podobnie jak w Performance na pokładzie znalazł się system mieszania CMY, jak i tak samo wyposażona tarcza kolorów. Nie zapomniano też o irysie. Co ciekawe wash został wzbogacony o filtr frost, a ten fakt można by uznać za raczej nietypowy zabieg dla oprawy tego typu. Kontrola nad oboma urządzeniami może odbywać się oczywiście na różne sposoby. DMX z obsługą RDM, Art-Net, sACN, a także dla potrzeb pracy bardziej zaawansowanej P3.
Gdzieś to wyczytałem…
W którymś z materiałów na temat tych opraw wyczytałem, iż Martin znów przesunął granicę i wyznaczył nową klasę. Może jeszcze nie ochłonąłem po zmierzeniu się z tymi urządzeniami, ale na chwilę obecną w zupełności zgadzam się z tymi słowami. Są to znakomite i bardzo jasne oprawy na trasy koncertowe, ale… nie zapomniano też o studyjnej pracy. Nawet przy tak potężnym silniku oprawy zostały wyciszone do granic możliwości. Skoro ze stron Martina zniknęła już informacja „coming soon”, to uważam ,iż każdy powinien zmierzyć się z tą materią. I to jak najszybciej.
Tekst: Paweł Murlik, Muzyka i Technologia