Firma Apogee niejednokrotnie udowadniała, że rozmiar nie ma znaczenia, bo nawet jej niewielkie interfejsy audio oferują bardzo wysoką jakość i walory znane z topowych rozwiązań studyjnych. Doskonałym przykładem jest Duet, którego pierwsza generacja pojawiła się na rynku w 2007 roku, zaś od pewnego czasu dostępna jest trzecia. Urządzenie jest naprawdę niewielkie, mając postać płaskiego pudełka o rozmiarze niewiele przekraczającym typowe smartfony (jest od nich nieco grubszy i sporo szerszy, ale wciąż to podobna kategoria wagowa). Na dobrą sprawę mógłby zatem uchodzić za interfejs kieszonkowy, choć musiałaby to być spora kieszeń.
Duet nie pełni przy tym roli najtańszego z firmowych interfejsów, ta bowiem zastrzeżona jest dla BOOM, który mieliśmy już okazję przetestować. Pomimo niewielkich rozmiarów wydaje się bardzo solidny – obudowa została wykonana z frezowanego aluminium, czarny panel górny jest estetyczny i czytelnie opisany. Duet 3 wydaje się stosunkowo ciężki jak na swoją wielkość, ale nie zmienia to faktu, że jest raczej zawodnikiem wagi lekkiej, gdy porównamy z dużymi interfejsami. Do obsługi funkcji dostępnych z poziomu urządzenia służy bardzo duży enkoder, będący jednocześnie przyciskiem.
Obsługa jest bardzo prosta – wokół pokrętła są symbole wejść i wyjść (IN1, IN2, SP i HP), zatem należy tak obracać, by je aktywować. Naciśnięcie przełącza w tryb edycji i wówczas enkoderem ustawiamy poziom. Powyżej mamy stereofoniczny (diodowy) wskaźnik wysterowania, który tak naprawdę staje się widoczny dopiero po podłączeniu urządzenia do komputera i zasilania. Oczywiście pełny dostęp do wszystkich parametrów czy funkcji uzyskamy dzięki oprogramowaniu Apogee Control 2 (dostępne w wersjach na MacOS, iOS oraz Windows), które każdy posiadacz interfejsu może zainstalować za darmo. Jest to zresztą program obsługujący wszystkie modele tej marki, zatem użytkownicy mający już takie urządzenia doskonale go znają. Warto wspomnieć, że spora część funkcji, czy parametrów dostępnych jest wyłącznie z poziomu edytora, nie mają bowiem swoich elementów regulacyjnych na panelu – co dotyczy także wtyczki Symphony ECS Channel Strip, która działa na pokładowym DSP (przyjrzymy się jej nieco bliżej już za chwilę). Ekran Apogee Control 2 został podzielony jest na kilka sekcji, jak poszczególne kanały, mikser, czy panel wyjść audio. Jest też pasek narzędzi i boczny pasek systemowy (tutaj konfigurujemy interfejs, określając m.in. częstotliwość próbkowania). W edytorze aktywujemy i ustawiamy efekty na każdym kanale, mamy do dyspozycji dwa kanały stereofonicznego playbacku, czyli wyjść z DAW. Są też dodatkowe możliwości, jak stworzenie osobnych miksów. W mikserze ustawiamy poziomy i panoramę każdego z kanałów. Ekran oferuje także precyzyjne wskaźniki poziomu każdego źródła. Duet 3 oferuje także zasilanie Phantom (48 V), które również aktywujemy w programie Control 2.
Jeśli chodzi o wymagania systemowe, są one następujące: dla MacOS to system 10.14.6 i wyższe, dla Windows to 10 w wersji Anniversary i wyższe. Zaleca się 8 GB RAM, ale interfejs będzie także bezproblemowo pracował przy 4 GB. Instalacja jest bardzo prosta, podobnie jak całego pakietu programowego. Omawiany model jest interfejsem USB, wyposażonym w dwa gniazda typu C. W zestawie otrzymujemy kabel, który na drugim końcu ma nakładaną przejściówkę do typu A (jest ona zamocowana na gumowej złączce, dzięki czemu na pewno się nie zgubi). Skoro o tym mowa – konstruktorzy przewidzieli, że urządzenie ma być mobilne, zatem otrzymamy je w estetycznym i solidnym etui na zamek błyskawiczny. W środku, w odpowiednio uformowanej wytłoczce, umieszcza się sam interfejs, zaś obok drugie etui (miękkie) z kablami. Ten drugi to w zasadzie całą wiązka z wtykiem typu breakout, mająca na swoim końcu dwa złącza XLR i cztery TRS. Wygląda to raczej nietypowo, wypada zatem wyjaśnić z czego wynika takie rozwiązanie. Oczywiście z wielkości interfejsu, która uniemożliwia umieszczenie gniazd audio w obudowie (nie licząc wyjścia słuchawkowego 3,5 mm). Chcąc zachować tak kompaktowe rozmiary, trzeba je było przenieść na kabel, co na jakość dźwięku wpływu nie ma, ale pozwoliło na zminimalizowanie całego urządzenia. Dołączony kabel, a ściślej ich wiązka (o długości 1,6 m), jest bardzo solidny i trwały, co ma duże znaczenie, zwłaszcza gdy całość będzie stale gdzieś przewożona. Apogee Duet 3 to bowiem interfejs przeznaczony do pracy wszędzie tam, gdzie oczekiwana jest studyjna jakość dźwięku, z zachowaniem jak najmniejszych rozmiarów. Jest zatem doskonałą propozycją dla muzyków pracujących w domu, a niekoniecznie mających tam miejsce na całe studio, ale także dla tych, którzy koncertują i korzystają na scenie z laptopa, instrumentów wirtualnych, efektów. Dla osób określanych mianem twórców cyfrowych, kreatorów treści w internecie – jak choćby podcasty, materiały dla YouTube itp. Czy wreszcie dla każdego, kto pracuje ze streamingiem. Trzeba w tym miejscu podkreślić, że oferuje on naprawdę bardzo wysoką jakość dźwięku i jedynym ograniczeniem w jego wypadku jest liczba wejść i wyjść. Jeśli nie stanowi to problemu dla użytkownika, pracuje z jednym, dwoma źródłami dźwięku, w standardzie stereofonicznym, wówczas z Duet 3 jest w stanie zrobić wszystko. Jeśli dla kogoś rozwiązanie z wiązką kabli nie jest zbyt wygodne, Apogee ma w ofercie opcjonalny Duet Dock, w postaci panelu dołączanego od tyłu urządzenia i oferującego wszystkie wejścia i wyjścia. W studiu jest to zapewne rozwiązanie bardziej komfortowe, na trasę można zabrać kable – choć prawdę mówiąc, po ich złożeniu wcale nie zajmują mniej miejsca niż wspomniany Dock.
Duet 3 ma parę drobiazgów, których może nie docenimy od razu, ale z czasem okażą się bardzo przydatne. Na przykład spód z twardej gumy, gwarantujący, że nie będzie się ślizgać na żadnej powierzchni. Specjalna podkładka w postaci pierścienia na panelu górnym, otaczającego pokrętło enkodera. Gdyby nie ona, niewykluczone, że z czasem na powierzchni gładkiego panelu pojawiłyby się zarysowania od paznokci. Otoczka samego enkodera jest zresztą podświetlana, co również bywa pomocne, zwłaszcza na scenie, z mocno ograniczonymi światłami. Do tego przewidziano nie jedno, ale dwa gniazda USB-C. Generalnie interfejs jest zasilany z komputera, ale może też być za pomocą opcjonalnego zasilacza. Słowem, pomyślano o wygodzie i odpowiedniej ergonomii. Jak wspomniałem wcześniej, na panelu, wokół pokrętła, znalazły się podświetlane symbole wejść i wyjść, przy czym aktywowanie któregoś z nich pozwala na ustawienie poziomu. Jeśli na którymś z dwóch stereofonicznych kanałów wejściowych włączymy wtyczkę Symphony ECS Channel Strip, wówczas zaświeci się odpowiedni symbol – FX1 lub FX2. Z kolei SP oznacza wyjścia liniowe (głośniki, speakers – czyli właśnie SP), zaś HP wyjście słuchawkowe (headphones). Aktywowanie zasilania Phantom także będzie odpowiednio sygnalizowane. Intensywność podświetlenia kręgu enkodera także można ustawić w Control 2, by uzyskać najbardziej komfortową dla nas jasność. I pewna ciekawostka – Duet 3 nie ma funkcji PAD, obniżającej poziom wejściowy o określoną wartość, ale zamiast tego zastosowano algorytm Soft Limit, który zadziała gdy zostanie przekroczony poziom krytyczny na wejściu. Zamiast przesterowania, które sprawi, że pojawi się nieprzyjemny zgrzyt, uzyskamy saturację, która według producenta ma przypominać działanie analogowej taśmy. O ile zatem przekroczenie poziomu w szczytach nie będzie przesadne, uzyskany materiał będzie nadawał się do wykorzystania.
Omawiany model zbudowano w oparciu o bardzo wysokiej klasy komponenty, stosując znakomite konwertery A/D oraz D/A, gwarantujące najwyższą jakość dźwięku. Tu nie ma mowy o żadnych kompromisach, nie dajcie się zwieść niewielkim rozmiarom, czy prostemu panelowi – Duet 3 to rasowy i bardzo poważny, profesjonalny interfejs. Posiada dwie pary wejść – mikrofonowe (mogące też być liniowymi) w postaci gniazd XLR – na marginesie warto zauważyć, że producent świadomie zrezygnował z bardzo popularnych gniazd typu combo – a także liniowe/instrumentalne jako gniazda TRS 6,3 mm. Na torach mikrofonowych zastosowano wysokiej klasy przedwzmacniacze, pozwalające na regulację w zakresie aż +65 dB. Oczywiście te wejścia oferują także zasilanie Phantom dla mikrofonów, które tego wymagają. Maksymalny poziom wejściowy tych wejść wynosi (+4 dBu ref) +18 dBu. Impedancja to 4 kΩ. Przedwzmacniacze są wyjątkowo niskoszumowe, go gwarantuje uzyskanie satysfakcjonujących rezultatów. Z kolei wejścia liniowe oferują maksymalny poziom wejściowy wynoszący 14dBu, przy impedancji 3,2 Ω. Przyjrzyjmy się na moment także parametrom konwerterów. Oba charakteryzują się pasmem przenoszenia w zakresie od 20 Hz do 20 kHz, w przypadku A/D poziom zniekształceń harmonicznych i szumu to -101 dB, zaś dla D/A ten parametr ma wartość -110 dB. Zakres dynamiki to 122 dB (dla A/D) i 125 dB (dla D/A – w obu wypadkach oczywiście A-ważone). Wyjście liniowe ma impedancję 50 Ω. Próbkowanie może mieć maksymalną częstotliwość wynoszącą 192 kHz (przy 24 bitach). Jakkolwiek jest to interfejs do pracy studyjnej czy scenicznej, jakość dźwięku – w tym także z wyjścia słuchawkowego – docenią także melomani i audiofile, zatem Duet 2 może być interesującą propozycją także dla nich.
Bardzo istotną zaletą testowanego urządzenia jest posiadanie przez nie własnego DSP, który umożliwia uruchomienie w samym interfejsie wtyczki Symphony ECS Channel Strip (która nb. jest także dostępna jako osobny plugin, czy też element pakietu Symphony Desktop), Zawiera ona korektor parametryczny, kompresor oraz saturator (drive). GUI odwołuje się do analogowych urządzeń, co ułatwia obsługę i jest – powiedzmy to sobie wprost – dość powszechnym standardem. W proces tworzenia wtyczki był zaangażowany, Bob Clearmountain, prywatnie mąż Betty Bennett, czyli założycielki Apogee. Korektor jest trzypasmowy, każde z pasm można regulować w zakresie od -15 do +15 dB, zaś poszczególne pasma mają zakresy: od 35 do 300 Hz (niskie), od 250 Hz do 8 kHz (średnie) oraz od 4 kHz do 16 kHz (wysokie). Pasmo średnie pozwala również na zawężenie szerokości (wyższej dobroci), co pozwala na precyzyjniejszą obróbkę. Jest także dodatkowy filtr górnoprzepustowy, odcinający dół w zakresie od 20 Hz do 300 Hz, by skuteczne tłumić ewentualne niskotonowe zakłócenia. Z kolei kompresor oferuje takie parametry, jak threshold i ratio, a także balans suchy/przetworzony, jest zatem relatywnie prostym elementem, ale skutecznym w działaniu. Trzecim jest analogowo brzmiący drive, dodający przyjemnej dla ucha saturacji. Symphony ECS Channel Strip jest zatem cennym elementem, służącym do uszlachetniania dźwięku już na samym początku toru audio. Jego zaletą jest także prostota i łatwość obsługi, parametry ograniczono do najważniejszych i przynoszących najciekawsze rezultaty. Przypominam, że cały czas mówimy o wtyczce, która działa w samym interfejsie, nie na ścieżkach DAW, na których oczywiście możemy aktywować dowolne efekty. Jest to o tyle istotne, że materiał, który nagramy będzie już wstępnie za pomocą tego elementu przetworzony i uzyskanego efektu nie da się cofnąć. Skoro zaś mowa o oprogramowaniu, nabywca Duet 2 otrzymuje rabatowy kupon, który uprawnia do zakupu dowolnego pakietu wtyczek Apogee za 50% bazowej ceny. Ponadto mamy możliwość darmowego korzystania z wtyczek Neutral DSP przez 60 dni. I wreszcie miesięczne, darmowe członkostwo w SoundGym, czyli programie kształcenia słuchu online. By skorzystać z tych możliwości należy jedynie zarejestrować swój produkt na stronie Apogee.
Apogee Duet 3 w praktyce
Testowany interfejs audio jest urządzeniem bardzo wysokiej klasy, zbudowanym w bezkompromisowy sposób, z wykorzystaniem znakomitych komponentów. Chodziło tu przede wszystkim o uzyskanie jak najlepszej jakości dźwięku dla stosunkowo niewielkiej liczby kanałów wejściowych i wyjściowych. Przy zachowaniu niewielkich rozmiarów i mobilności. A jak Duet 3 sprawdza się w praktyce? Naprawdę bardzo dobrze, oferując znakomity dźwięk, wyśrubowane parametry i jednocześnie łatwą obsługę. Jest to doskonałe narzędzie dla tych, którzy nade wszystko cenią sobie jakość dźwięku, ale jednocześnie nie potrzebują interfejsu z dużą liczbą wejść, czy wyjść. W omawianym wypadku możemy podłączyć na przykład 2 mikrofony i stereofoniczne wyjście syntezatora, samplera. Jeśli zaś będą to analogowe syntezatory z monofonicznym wyjściem, gitary elektryczne, to nawet dwa takie instrumenty. Jeśli zatem potencjalny użytkownik nie korzysta z dużej liczby zewnętrznych urządzeń, instrumentów, nagrywa poszczególne ślady osobno na ścieżki DAW, wówczas Duet 3 w zupełności mu wystarczy. Dokonując wyboru konkretnego interfejsu, musimy zawsze odpowiedzieć sobie na pytanie, czego oczekujemy, co jest dla nas najważniejsze i jaki jest nasz styl pracy. Nabiera to szczególnego znaczenia, gdy mamy do wydania konkretną kwotę i chcemy za nią otrzymać produkt najlepiej spełniający nasze oczekiwania. Warto wówczas się zastanowić, czy naprawdę potrzebujemy dużo wejść, wyjść, czy też wystarczy nam mniejsza liczba, ale zamiast tego za kluczową uznamy jakość dźwięku, konwersji A/D i D/A. Jeśli pracujemy głównie w komputerze, korzystamy z instrumentów wirtualnych i jednocześnie tworzymy materiał wyłącznie w stereo, wówczas omawiany model może być tym, który nas zadowoli.
Testując Apogee Duet 3 skupiłem się głownie na dźwięku, bo jednak on jest najistotniejszy. Interfejs generalnie skonstruowano z myślą o pracy z zewnętrznymi źródłami analogowymi, nie posiada on bowiem wejść cyfrowych (jak S/PDIF). Dzięki znakomitym przedwzmacniaczom doskonale nagrywa materiał z mikrofonów, który można dodatkowo nasycić efektami Symphony ECS Channel Strip. Dobrze działa także Soft Limit, który radzi sobie z chwilowymi skokami poziomu poza dopuszczalną granicę. Dzięki temu nawet, jeśli taka sytuacja się na przytrafi podczas pracy, nagranie niekoniecznie będzie się nadawało do kosza. Godna pochwały jest dynamika i jakość konwersji w obie strony. Ale pamiętajmy, jakie logo znajduje się na panelu. Warto też docenić parę praktycznych drobiazgów – antypoślizgowy spód skutecznie trzyma niewielkie pudełko na każdej powierzchni. Nawet jeśli mamy wpięte słuchawki, wstaniemy z fotela i pociągniemy niechcący za kabel, Duet 3 stawi skuteczny opór. Wtyczka kabla breakout ma zabezpieczenie, dzięki któremu mocno tkwi w gnieździe. A pokrętło enkodera jest ładnie wyważone, obraca się z pewnym oporem, co daje bardzo precyzyjne ruchy. Do testów otrzymałem kompletny zestaw, ale bez opcjonalnego Duet Dock i przyznam, że doświadczenie podpowiada mi, iż gdybym miał sam korzystać z takiego modelu, to jednak zdecydowałbym się na stację dokującą. Przynajmniej do pracy w warunkach studyjnych. Aczkolwiek to wyłącznie kwestia wygody czy funkcjonalności, bowiem stacja nie daje żadnych dodatkowych możliwości, nie poprawia niczego – po prostu zastępuje wspomniany kabel.
Tekst i zdjęcia: Dariusz Mazurowski, Muzyka i Technologia