Firma Georg Neumann GmbH powstała w 1928 roku, zatem już niedługo będzie obchodzić stulecie swojego istnienia. Obecnie wchodzi zresztą w skład grupy Sennheiser (a konkretnie od 1991 roku), co daje także możliwość korzystania z doświadczeń i rozwiązań opracowanych przez inżynierów macierzystego przedsiębiorstwa. Neumann ostatnimi czasy chętnie poszerza swoją ofertę, będąc ongiś producentem znanym przede wszystkim z wysokiej klasy mikrofonów. Niedawno opisywaliśmy pierwsze w ofercie marki słuchawki, obecnie zaś przyjrzymy się bliżej interfejsowi audio, który zgodnie z deklaracją firmy ma być urządzeniem z kategorii premium. 

Neumann MT 48

MT 48 powstał jako wynik współpracy z firmą Merging Technologies ze Szwajcarii, która specjalizuje się w konwerterach analogowo-cyfrowych. Wykorzystanie wiedzy i umiejętności tamtejszych konstruktorów pozwoliło na uzyskanie znakomitych parametrów omawianego interfejsu, w tym zakresu dynamiki wynoszącego 136 dB (w materiałach reklamowych podkreśla się, że jest to czterokrotnie większa rozdzielczość niż w przypadku porównywalnych urządzeń). Firma z dumą informuje także, że oto nareszcie jest interfejs audio zdolny przenieść do domeny cyfrowej pełną skalę możliwości ich znakomitych mikrofonów. Oczywiście doskonale sprawdzą się z nim monitory studyjne serii KH czy wspomniane przed chwilą słuchawki. Tyle producent, bo MT 48 nie jest oczywiście narzędziem przeznaczonym przede wszystkim do współpracy z modelami tej samej marki, ale po prostu uniwersalnym interfejsem audio do wielu różnych zastosowań. I warto już na początku podkreślić, że choć dla firmy Neumann jest to pierwszy krok w tym segmencie rynku pro audio, MT 48 sprawia wrażenie urządzenia bardzo starannie przemyślanego i opartego na doświadczeniu osób rozumiejących oczekiwania użytkowników.

Kształt interfejsu opracowano z myślą o umieszczeniu na biurku, ale może być także zamontowany na statywie.

Interfejs jest stosunkowo niewielki, mając rozmiary 200 x 128 x 40 mm, choć przy wadze 950 g wydaje się stosunkowo ciężki i solidny. Elegancko wyprofilowana obudowa z aluminium dobrze chroni elektronikę i podkreśla przynależność do klasy premium. MT 48 ma postać desktop, bowiem świadomie został zaprojektowany jako urządzenie przenośne – nabywca otrzymuje go zresztą w funkcjonalnym, sztywnym etui na zamek błyskawiczny. Wewnątrz mamy grubą piankę, zatem podczas transportu interfejs jest odpowiednio zabezpieczony. Pewnym minusem jest jednak to, że etui mieści wyłącznie sam interfejs, nie ma tu miejsca na kable USB czy zewnętrzny zasilacz. Oznacza to, że muszą one być przewożone osobno, co niesie w sobie pewien element ryzyka – wiele razy widziałem koleżanki i kolegów po fachu, którym zdarzyło się nie spakować do torby podróżnej jakiejś przejściówki, zasilacza itd. Po prostu jak już, lepiej wszystko mieć pod ręką. Skoro zaś wspomnieliśmy o USB – MT 48 jest oczywiście interfejsem łączącym się z komputerem za pomocą USB, a konkretnie standardu 2.0 High Speed (o szybkości transferu 480 MB/s) – to wymóg minimalny, podłączyć go możemy także do szybszych gniazd. Urządzenie ma gniazdo typu USB-C, a konkretnie dwa takie, przy czym drugie służy do zasilania (adapter znajduje się w komplecie, wraz z trzema kablami: dwoma USB-C/USB-C i jednym USB-C/USB-A). I ciekawostka, może nie tylko pracować w typowy sposób, czyli po podłączeniu do komputera, ale także w trybie standalone, jako cyfrowy mikser i procesor w jednym. Bowiem na pokładzie mamy podstawowe efekty, jak czteropasmowe korektory, procesory dynamiczne (bramkę, kompresor i limiter), a także pogłos. Mobilność omawianego modelu podkreśla obecność gwintowanego gniazda na statyw, które znajdziemy pod spodem obudowy. Interfejs można zatem zamontować na przykład na scenie, tuż przy muzyku, który sam będzie kontrolować miks i efekty. Najbardziej rzucającym się w oczy szczegółem panelu jest bowiem duży, kolorowy wyświetlacz LCD (TFT) – dodajmy, że dotykowy, pozwalający na jednoczesne operowanie kilkoma parametrami (zatem np. użycie dwóch, trzech palców). Na ekranie wyświetli się nam mikser, ustawienia efektów i będziemy mogli je obsłużyć z tego poziomu, bez potrzeby sięgania do menu w komputerze czy ustawień DAW. W ten sposób mamy również dostęp do 4 różnych ustawień miksów monitorowych. Wyposażenie interfejsu w dotykowy ekran (a warto też wspomnieć, że ten jest wyjątkowo czytelny) nie jest czymś powszechnym, a bardzo ułatwia pracę. W przypadku rozwiązań stricte studyjnych, w postaci modułów do racka, nie ma to większego sensu, bo wszystkim operujemy z poziomu komputera i tak jest najwygodniej. Ale gdy mówimy o modelu z założenia mobilnym, pracującym w różnych warunkach, rzecz ma się nieco inaczej. Bardzo wygodne w użyciu jest także znajdujące się tuż obok ekranu duże pokrętło do wprowadzania danych, które pracuje w taki sposób, że bez trudu ustawimy precyzyjne wartości tego, co będzie nam potrzebne.

Niemal wszystkie gniazda znajdują się na ścianie tylnej.

Na przedniej krawędzi obudowy umieszczono dwa gniazda (domyślnie także parę stereo) liniowe/instrumentalne (oznaczone jako 3 i 4), o impedancji 2 MΩ (symetryczne, względnie 1 MΩ niesymetryczne) i oferujące zakres dynamiki wynoszący 135 dB (A). Zakres regulacji poziomu wynosi do + 66 dB, a czułość od +18 dBu do -48 dBu. Na przeciwległych krańcach mam także dwa gniazda słuchawkowe, a każdemu dedykowany jest osobny włącznik na panelu. Jest ich zresztą więcej, m.in. do przywoływania ustawień, różnych miksów itp. Przyciski są duże, miękkie – być może to tylko moje pierwsze wrażenie, ale design i niektóre rozwiązania (nie parametry czy dotykowy wyświetlacz oczywiście) kojarzą się trochę z dawniejszymi urządzeniami cyfrowymi, sprzed wielu już lat. Od razu zastrzegam, że to nie zarzut pod adresem producenta czy sugestia, że nie nadąża on za aktualnymi trendami. Jeśli w ogóle mam rację, dostrzegam w tym raczej sięganie po sprawdzone i wygodne rozwiązania, bowiem nie wszystko, co stare jest niedobre. Kiedyś też myślano o ergonomii i wygodzie. Dopiero później, kiedy na rynku pojawiło się dużo sprzętu budżetowego, zaczęło się upraszczanie, oszczędzanie na różnych elementach. W przypadku MT 48 wszystko jest wygodne, na tyle duże i czytelne, by użytkownik w każdych warunkach miał zagwarantowany komfort obsługi. A przypominam, że mamy do czynienia z relatywnie małym urządzeniem. Widać to poniekąd na tylnej ścianie, gdzie wykorzystano dosłownie każde miejsce – prawą połowę zajęły wejścia 1 i 2, w formacie Combo (XLR/TRS), akceptujące sygnały mikrofonowe i liniowe, a także główne wyjście stereofoniczne (XLR). Mamy także parę dodatkowych wyjść audio, tym razem jako TRS, a obok nich uniwersalne wejście i wyjście, które pełni również rolę portu MIDI (możemy tu także podpiąć np. footswitch). Także one mają postać gniazd TRS, zatem do podłączenia typowego kabla MIDI potrzebna będzie specjalna przejściówka, której nb. nie ma w komplecie (a szkoda). Kolejne gniazda są optyczne i w zależności od potrzeby mogą pełnić rolę łącz S/PDIF, albo ADAT. W pierwszym wypadku mamy możliwość transmisji sygnału stereo z częstotliwością do 96 kHz, w drugim zaś kilka możliwości – 8 wejść i 8 wyjść z częstotliwościami 44,1 kHz/48 kHz, po 4 wejścia i wyjścia przy 88,2 kHz/96 kHz, albo po dwa dla 176,4 kHz/192 kHz. Pod gniazdami optycznymi mamy typowy port sieciowy RJ-45 (Ethernet), który opcjonalnie może też służyć do zasilania (PoE). I w tym miejscu koniecznie trzeba dodać, że omawiany interfejs korzysta z technologii Ravenna, czyli przesyłania dźwięku w czasie rzeczywistym za pośrednictwem sieci IP. By skorzystać z tej możliwości trzeba oczywiście mieć odpowiedni sprzęt, ale dobrze, że producent przewidział taką możliwość. O dwóch gniazdach USB-C już wspominaliśmy, jest także specjalny slot na zabezpieczenie typu Kensington Lock. Podsumowując pierwsze wrażenia trzeba przyznać, że jest to bardzo solidne urządzenie, charakteryzujące się wysoką jakością wykonania, użyciem bardzo dobrych komponentów i przemyślaną ergonomią. Mając zresztą na uwadze różne zastosowania, producent wyposażył interfejs we wbudowany mikrofon (omni) talkback, który aktywujemy osobnym przyciskiem.

Na ścianie przedniej mamy dwa gniazda słuchawkowe oraz parę wejść instrumentalnych/liniowych.

Przyjrzyjmy się teraz nieco bliżej parametrom technicznym – MT 48 pozwala na pracę z częstotliwościami od 44,1 kHz do 192 kHz. Wybór najbardziej dla nas odpowiedniej ma oczywiście wpływ na szereg parametrów i funkcji, poczynając od pasma przenoszenia, na liczbie dostępnych kanałów audio kończąc. I skupmy się najpierw właśnie na ostatniej z wymienionych kwestii, zaczynając od dość istotnej informacji. Jak już wspomnieliśmy, interfejs posiada własne i niezależne od komputera efekty, co więcej – możemy je wykorzystać wyłącznie do odsłuchu, ale także do nagrania, czyli po prostu nagrać wejściowy dźwięk już z tymi efektami. Albo – jeszcze lepiej – w dwóch wersjach, z efektami i bez nich, by potem móc wybrać właściwą. Jest to możliwe dzięki technologii Dual Output, która poniekąd podwaja liczbę wejść, bo każde z nich liczy się jako suche i z efektem. Przejdźmy od konkretnych liczb – dla częstotliwości 44,1 kHz/48 kHz wejść jest łącznie 32, wyjść zaś 16, przy czym bierzemy pod uwagę wszystko, analogowe, ADAT oraz Ravenna/AES67. Jeśli częstotliwość próbkowania ustawimy na 88,2 kHz/96 kHz, wówczas liczba wejść spadnie do 16, zaś dla 176,4 kHz/192 kHz będzie ich 8. Trzeba przyznać, że jak na tak niewielkie urządzenie są to wartości naprawdę imponujące. Powtórzmy, każde z wejść będzie mieć zdublowany kanał, na którym pojawi się z ustawionymi przez nas efektami i wszystkie będziemy mogli nagrać na ścieżki DAW. Wróćmy na chwilę do kwestii dynamiki, poruszonej na początku tego artykułu – w zależności od wejścia zakres wynosi nawet 136 dB (mikrofonowe), 138,5 dB (liniowe), czy 135 dB (instrumentalne). Na wyjściach to 123 dB. Wrażenie robi bardzo niski poziom zniekształceń harmonicznych i szumu czy zupełnie pomijalna wartość przesłuchów międzykanałowych. Bardzo szeroki jest zakres regulacji dynamiki, co pozwala na nagranie praktycznie dowolnego źródła dźwięku. Od bardzo cichych, po te najgłośniejsze. Pasmo przenoszenia już przy częstotliwości 44,1 kHz/48 kHz jest bardzo dobre, przy wyższych wykracza daleko poza zakres słyszalny, ale dzięki temu jego krańce są bardzo dobrze odwzorowane. Słowem, MT 48 spełnia naprawdę wyśrubowane normy, o czym świadczą same dane techniczne. Oczywiście to tylko liczby, a dobry dźwięk to jednak coś więcej, mimo to warto docenić starania konstruktorów, którym udało się w niewielkiej obudowie zmieścić urządzenie o naprawdę imponującym potencjale.

Duży ekran dotykowy bardzo ułatwia obsługę w każdych warunkach, w studiu czy na scenie.

Neumann MT 48 w praktyce
MT 48 jest kompatybilny zarówno z systemem Windows (wymagany jest 64-bitowy Windows 10 i wyższy, czyli 11), jak i MacOS (od 10.15 do 13). Należy uprzednio zainstalować pakiet programowy (MT 48 Toolkit), by uzyskać pełną funkcjonalność. W przypadku MacOS interfejs jest gotowy do pracy praktycznie od razu po podłączeniu, tym niemniej wspomniane oprogramowanie jest i tak zalecane. Nie trzeba chyba podkreślać, że omawiany model będzie współpracować z każdym z dostępnych programów DAW, zaś jego własny mikser umożliwi określenie sposobu odtwarzania nagranych śladów czy instrumentów wirtualnych. W zależności od potrzeb, preferencji możemy routing wykonać właśnie w interfejsie i mieć nad nim kontrolę podczas sesji nagraniowej czy koncertu. Muzycy, producenci, realizatorzy mają swoje ulubione metody pracy i wynikające z nich oczekiwania względem interfejsów. Część woli wszystko wykonywać w komputerze i nie lubi gdy sam interfejs ma za dużo własnych ustawień, inni właśnie chcieliby wiele kluczowych zadań wykonać w panelu sterowania samego interfejsu. Można powiedzieć, że MT 48 umożliwia wybór metody pracy, aczkolwiek wymaga od użytkownika pewnej wstępnej konfiguracji. Jest to jednak stosunkowo proste i praktycznie każdy, kto miał do czynienia z mikserem i interfejsami audio, poradzi sobie bez problemu. Nawiasem mówiąc, wraz z urządzeniem otrzymamy jedynie skróconą instrukcję obsługi w postaci drukowanej, pełny tekst można sobie ściągnąć jako PDF ze strony producenta, co jest już dość powszechną praktyką. Znajdziemy tu szczegółowy i dość przejrzysty opis wszystkich funkcji, a także przykłady konfiguracji wewnętrznego miksera i integracji ze środowiskiem DAW. Nawet jeśli MT 48 trafi w ręce początkującego użytkownika, po lekturze instrukcji poradzi on sobie z obsługą. Poszczególne elementy mają swoje strony menu, mamy zatem dostęp do wszystkich parametrów przedwzmacniaczy, korektorów, bramki, kompresora i limitera (które nb. mogą także pracować w trybie sidechain), a wreszcie pogłosu. Grafika jest czytelna, pozwala na łatwe odnalezienie potrzebnych parametrów i generalnie z poszczególnymi blokami efektów pracuje się jak z wtyczkami. Własne ustawienia można oczywiście zapisać z myślą o późniejszym wykorzystaniu. Sam pogłos jest dość prosty, z podstawowymi parametrami, ale brzmi całkiem dobrze i wielu wypadkach sprawdzi się doskonale. Warto także dodać, że omawiany model pozwala na zdalną kontrolę za pomocą komputera z zainstalowanym programem MT 48 Remote Control App. Możliwe jest także sterowanie przez sieć i dowolną przeglądarkę czy wreszcie za pomocą urządzenia mobilnego, jak tablet lub smartfon. W przypadku sterowania w ramach sieci konieczne będzie podpięcie MT 48 do routera z pomocą gniazda Ethernet.

W komplecie dostajemy funkcjonalne, sztywne etui zamykane na zamek błyskawiczny.

Podsumowanie
Choć omawiany interfejs wydaje się niedużym urządzeniem, ze stosunkowo niewielką liczbą analogowych wejść i wyjść, jeśli przyjrzymy się mu bliżej, okaże się, że kryje w sobie imponujący potencjał. Jest w stanie obsłużyć (przy częstotliwości 44,1 kHz/48 kHz) nawet do 32 kanałów wejściowych (w istocie 16 suchych i tych samych 16 z dodanymi efektami) oraz 16 wyjściowych. Ma na pokładzie szereg wysokiej jakości efektów, wewnętrzny mikser, możliwość aktywowania rożnych konfiguracji głośników i wiele innych funkcji. Co więcej, choć zasadniczo jest interfejsem audio, może także pracować w trybie standalone – jako cyfrowy mikser, procesor efektów itp. Może być elementem sieci, zdalnie sterowanym z dowolnego miejsca. Znajdować się na stanowisku realizatora, na scenie, obok muzyka. Słowem, to bardzo uniwersalne narzędzie. Czy jest jakaś grupa docelowa, którą producent traktował jako adresatów MT 48? Raczej nie, choć na pewno jest to interfejs, na który powinni zwrócić uwagę ci, którzy szczególnie dużo nagrywają za pomocą mikrofonów. Jakość przedwzmacniaczy, zakres dynamiki świadczą o tym, że jest to wyjątkowo bezkompromisowy model, w którym najważniejszą kwestią jest jakoś dźwięku. Neumann zrobił pierwszy krok w świecie zaawansowanych interfejsów audio, czy zatem może – kolokwialnie mówiąc – namieszać w tym segmencie rynku? Wiele wskazuje na to, że tak.

Tekst: Dariusz Mazurowski, Muzyka i Technologia