W branży audio są marki, których nie trzeba przedstawiać, bo już sama nazwa mówi wszystko. Solid State Logic bez wątpienia jest jedną z nich. I nawet nie trzeba wymieniać jej w pełnym brzmieniu, bo już sam skrót, SSL, mówi wszystko. Słynna, wręcz legendarna firma została założona w 1969 przez Colina Sandersa, a na siedzibę wybrał on wioskę Begbroke w hrabstwie Oxfordshire. Długa lista produktów z najwyższej półki, a także jeszcze dłuższe listy artystów, producentów realizatorów korzystających z konsolet SSL, czy innych urządzeń, czy wreszcie albumów nagranych na tym sprzęcie, sprawiły, że marka stała się synonimem tego, co często bywa określane terminem “brytyjskie brzmienie”. I co było, a także nadal jest, bardzo pożądane w przypadku wielu produkcji muzycznych. Era cyfrowa, nowe technologie stały się dla firmy okazją do poszerzenia oferty – stąd znakomite interfejsy audio. Ale w tym gronie brakowało jednego typu, interfejsu USB w postaci modułu rackowego, z dużą liczbą wejść i wyjść. Nieprzypadkowo używamy czasu przeszłego, bowiem na rynku pojawił się SSL 18, wypełniający tę lukę. Nie mogliśmy przeoczyć takiej nowości, zatem pora przyjrzeć się jej nieco bliżej.

Interfejs oferuje osiem wysokiej klasy przedwzmacniaczy mikrofonowych, wyposażonych w przełączniki umożliwiające wybór poziomu sygnału między mikrofonowym a liniowym. Pozwala to na rejestrację dźwięku z niemal zerowym poziomem szumów przy zachowaniu imponującej dynamiki. (fot. M. Ziniak)

Nowy interfejs z jednej strony bardzo przypomina inne produkty tej klasy, będąc urządzeniem w formacie rack, o standardowej wysokości 1 U i z większością gniazd (zarówno wejść, jak i wyjść) umieszczonych z tyłu – z drugiej zaś ma wszystkie cechy, które charakteryzują modele brytyjskiej marki. Funkcjonalność, doskonałą integrację światów analogowego i cyfrowego, wyjątkowo wyśrubowane parametry i po prostu to brzmienie. Brzmienie SSL, oczywiście ze słynnym trybem Legacy 4K, którego celem jest oddanie nasyconego,  analogowego charakteru, znanego z konsolet SSL 4000. Ponieważ mamy do czynienia z interfejsem rackowym, jest to urządzenie przede wszystkim stacjonarne, stworzone z myślą o pracy w studiach nagrań, ale także mogące być elementem mobilnych zestawów, używanych na koncertach i innych wydarzeniach. W przypadku tego typu modeli, adresowanych do wymagających użytkowników, oczekuje się nie tylko doskonałej jakości dźwięku i wielu przydatnych funkcji, ale także dużej liczby wejść i wyjść – które nie tylko pozwalają na jednoczesne podłączenie wielu urządzeń, ale także na pracę z projektami wielokanałowymi, czy wręcz immersyjnymi. SSL 18 stanowi zatem duży krok naprzód (choćby w porównaniu z SSL 12), nic zatem dziwnego, że producent reklamuje go stwierdzeniem, że rozpoczyna nową erę. Gdy mówimy o tej zasłużonej marce, to na pewno. Sercem omawianego urządzenia są konwertery nowej generacji, próbkujące z rozdzielczością 32-bitową i częstotliwością do 192 kHz (dostępne są następujące: 44,1, 48, 88,2, 96, 176,4 i wspomniana przed chwilą 192 kHz). To wszystko gwarantuje bardzo wierne przeniesienie wszystkich niuansów materiału źródłowego, przy jednoczesnym uzyskaniu doskonałej jakości. I z zakresem dynamiki wynoszącym 120 dB na wszystkich wejściach. A tych jest naprawdę sporo – przede wszystkim to 8 wejść mikrofonowo – liniowych, ze znakomitymi przedwzmacniaczami SSL, charakteryzującymi się bardzo czystym dźwiękiem.

Dwa niezależne wyjścia słuchawkowe w modelu SSL 18 doskonale sprawdzą się podczas tworzenia miksów odsłuchowych dla artystów. Można je skonfigurować tak, aby zapewniały optymalne brzmienie i dynamikę w zależności od rodzaju używanych słuchawek. Do wyboru są trzy tryby pracy: Standard, High Sensitivity oraz High Impedance. Wyjścia słuchawkowe mogą również pełnić funkcję dodatkowych wyjść liniowych. (fot. M. Ziniak)

Wejścia te mają postać gniazd Combo, zatem akceptujących zarówno wtyczki XLR, jak i TR / TRS (niesymetryczne / symetryczne), przy czym dwa pierwsze znajdują się na panelu czołowym i mogą być przełączane także w tryb instrumentalny, by dało się do nich podłączyć np. gitarę itp. Na każdym z tych wejść można oczywiście włączyć zasilanie Phantom (48 V), ale także odwrócić polaryzację, aktywować filtr górnoprzepustowy, czy też włączyć wspomniany przed chwilą tryb Legacy 4K. Jest to funkcja, która pojawiła się także w innych, wcześniejszych interfejsach SSL, a także innych urządzeniach, w której chodzi o cyfrową emulację działania analogowych preampów klasycznych konsolet serii 4000 i polega ona na dodaniu harmonicznych do źródłowego materiału i podbiciu górnego pasma. Dzięki temu pojawiają się także pewne zniekształcenia, subiektywnie odbierane jako ocieplenie dźwięku. Dochodzi zatem do pewnej koloryzacji dźwięku, aczkolwiek zmieniającej jego charakteru, a jedynie sprawiającej, że wiele nagrań zabrzmi pełniej, z lepszą prezencją. Zawsze jednak warto sprawdzić jak planowane nagranie będzie brzmiało w wersji czystej, porównując ją z postacią po aktywacji Legacy 4K, trzeba bowiem pamiętać, że ta funkcja działa sygnał wejściowy, przed skierowaniem go na ścieżkę DAW i uzyskanego efektu nie da się cofnąć. Choć, to trzeba przyznać, na ogół jest on odbierany jako coś uszlachetniającego dźwięk. Tym niemniej, z żadnym efektem nie należy przesadzać. Patrząc na panel tylny zauważymy jeszcze jedno gniazdo Combo, które z pozoru wygląda na kolejne wejście – jest nim w istocie, ale oznaczenie T/B zdradza, że chodzi o talkback (z kompresorem Listen Mic, LMC), które może ono być również używane jako liniowe.

Interfejs audio USB SSL 18

Obok wspomnianych przed chwilą wejść analogowych, SSL 18 oferuje także dużą liczbę cyfrowych, przede wszystkim w postaci dwóch złącz optycznych ADAT (alternatywnie mogących także pełnić rolę wejść S/PDIF), każde po 8 kanałów. A ponadto stereofonicznym wejściem cyfrowym S/PDIF w postaci gniazda RCA, typowego dla urządzeń konsumenckich, ale także wielu studyjnych. Łącznie zatem – sumując wejścia analogowe i cyfrowe – mamy ich aż 26 (mówimy tu oczywiście o kanałach monofonicznych). Jak już wspomniałem, poza pierwszą parą analogowych, wszystkie pozostałe znajdują się na panelu tylnym. Który także zawiera niemal wszystkie wyjścia, a ich liczba jest równie imponująca – aż 28. Nie licząc dwóch osobnych wyjść słuchawkowych, które znajdują się na panelu przednim, wraz z przypisanymi do nich potencjometrami. Oba charakteryzują się znakomitym zakresem dynamiki, wynoszącym 120 dB, pozwalają na tworzenie osobnych miksów słuchawkowych dla dwóch wykonawców, a także aktywację różnych trybów: Standard, High Sensitivity i High Impedance. Chodzi tu o dopasowanie wzmacniaczy do konkretnych modeli słuchawek, by optymalizować odbiór dźwięku. Odpowiednio konfigurując routing możemy także zamienić te gniazda w dodatkowe wyjścia liniowe, oba stereofoniczne. Zaś samych, dedykowanych wyjść jest 28. Z czego 10 jest analogowych, charakteryzujących się zakresem dynamiki wynoszącym 125 dB. Gniazda są oczywiście symetryczne, przy czym pierwsze cztery można skonfigurować w zakresie od +9 dBu do +24 dBu, co pozwala na wykorzystanie wielu różnych monitorów studyjnych, także starszych, czy też wymagających niższego poziomu. Pozostałe wyjścia analogowe oferują maksymalny poziom wyjściowy wynoszący +24 dBu. Krótko mówiąc, dynamika omawianego interfejsu jest imponująca. I warto w tym miejscu dodać coś, co powinno zainteresować użytkowników analogowych syntezatorów, zwłaszcza zaś modularnych, a szerzej – mających wejścia na napięcia sterujące. Wyjścia są tak skonstruowane, że mogą mogą wysyłać także napięcia (również stałe), za pomocą których będziemy sterować różnymi modułami. Istnieją bowiem wtyczki, które sprawiają, że interfejs audio staje się elementem systemu modularnego i na wyjściach wysyła napięcia odpowiadające LFO, obwiedniom, czy bardziej złożonym przebiegom. SSL 18 nie jest jedynym interfejsem, który ma także możliwość, by upewnić się czy dany model jest kompatybilny ze wspomnianymi wtyczkami wystarczy sprawdzić czy w instrukcji opisano jego wyjścia jako DC coupled. Skoro zaś poruszamy ten aspekt – używając tego typu narzędzi trzeba zapoznać się z instrukcją – jakie są zakresy tych napięć i czy pokrywają się z zakresami akceptowanymi przez wejścia naszego instrumentu. Druga sprawa, bardzo ważna – pod żadnym pozorem nie pomylmy się i nie aktywujmy takich wtyczek na wyjściach, do których podłączyliśmy monitory. Interfejsowi to nie zaszkodzi, monitorom może i to bardzo. Wyjścia 9 i 10 mają dodatkową funkcję, mogą być wykorzystane jako wysyłkowe (czyli taka szyna AUX), przy czym mamy także parę powrotów (INS RTN, czyli insert return). Oznacza to, że na tych dwóch wyjściach możemy podłączyć jakieś zewnętrzne urządzenie w celu przetworzenia materiału na ścieżce DAW i wrócić na nią z sygnałem.

SSL 18 został wyposażony w dziesięć symetrycznych wyjść liniowych umieszczonych na tylnej ściance urządzenia.

Kolejne wyjścia są już cyfrowe i znów mamy dwa gniazda optyczne ADAT, po 8 kanałów (podobnie jak wejścia mogących także pełnić rolę łącz S/PDIF), a także stereofoniczne wyjście S/PDIF jako gniazdo RCA. Podsumowując, SSL 18 ma 26 wejść i 28 wyjść (nie licząc słuchawkowych). Ale od strony sprzętowej to wciąż nie wszystko – na ścianie tylnej znajdziemy wyjście cyfrowego zegara World Clock, pozwalające na synchronizację wielu urządzeń w studiu. I wreszcie interfejs MIDI, w postaci nietypowych gniazd mini jack, zamiast standardowych DIN. Powód wydaje się prosty, na ścianie tylnej nie było już miejsca na typowe wejście i wyjście MIDI, a przejściówki tego typu (mini jack / DIN) są dość powszechne, bowiem z taką miniaturyzacją mamy do czynienia znacznie częściej. Z tyłu znajduje się także złącze USB-C oraz gniazdo kabla zasilającego – przy takiej liczbie wejść, preampów, zasilaniu Phantom interfejs wymaga już osobnego zasilania sieciowego, bowiem USB tego, mówiąc kolokwialnie, nie uciągnie.

Panel czołowy interfejsu jest przejrzysty i estetyczny. Znajdują się na nim nie tylko potencjometry regulacji poziomów wejściowych i wyświetlacz, ale również para wejść oraz gniazda słuchawkowe.

Na panelu przednim mamy osiem potencjometrów służących do ustawiania poziomu każdego z analogowych wejść, pod nimi znajdują się włączniki aktywujące dany kanał i pozwalające na indywidualne włączanie na tych wejściach zasilania Phantom, filtra górnoprzepustowego, trybu Legacy 4K, czy też przełączania między czułością liniową, a mikrofonową. To, że możemy to zrobić z poziomu panelu, bez konieczności wchodzenia w oprogramowanie kontrolne (choć oczywiście i z jego poziomu jest to możliwe) jest bardzo wygodne, ale też SSL zawsze łączył myślenie analogowe z technologią cyfrową, by ułatwić nam życie. Mamy także niewielki, ale czytelny wyświetlacz, który pokazuje nam poziomy sygnałów na poszczególnych wejściach oraz co na każdym z nich aktywowaliśmy. Dokładniejsze wskazania otrzymujemy już w programie (o nim za chwilę), ale taka fizyczna, czyli nie wirtualna prezentacja też jest przydatna. Poza tym mamy też potencjometr globalnego poziomu wyjściowego oraz trzy małe przełączniki. Można zatem powiedzieć, że niewielką przestrzeń paneli czołowego i tylnego wykorzystano do maksimum.

Po lewej stronie tylnego panelu znajdziemy podstawowe złącza cyfrowe, takie jak ADAT, S/PDIF, USB czy wyjście zegara, a także gniazda MIDI – tym razem w nietypowej postaci złączy jack (TRS).

Omawiany interfejs korzysta z firmowego oprogramowania kontrolnego SSL 360°, które udostępnia wszystkie funkcje, także zaawansowany routing, prezentując je w czytelnej postaci, nawiązującej zresztą do konsolet sprzętowych. Nie jest to program dedykowany wyłącznie interfejsowi SSL 18, ale stanowi rodzaj łącznika między sprzętem i oprogramowaniem tej marki, wspomagającym DAW i optymalizującym pracę. Mamy do czynienia z bardzo złożonym narzędziem, którego interfejs graficzny wzorowano na konsoletach – w istocie jest on takim właśnie wirtualnym mikserem.W przypadku omawianego interfejsu pozwala na stworzenie dowolnego routingu, poprzez zarządzanie wejściami i wyjściami, łączenie ich, integrację z DAW itd. Możemy tworzyć cztery niezależne miksy monitorowe, odsłuchowe, a także wykorzystać funkcję Mirror Routing, by skierować dowolne wejście lub szynę AUX bezpośrednio do wybranego wyjścia. W ten sposób można użyć zewnętrzne, sprzętowe procesory, czy mierniki wysterowania. SSL 360° pozwala na aktywację wtyczek, korekcję barwy na kanałach i wiele innych operacji typowych dla studyjnych konsolet. Najlepiej będzie sobie wyobrazić, że stanowi on swego rodzaju pomost między wejściami i wyjściami interfejsu – jest taką wirtualną konsoletą SSL, którą wykorzystujemy wewnątrz komputera. W tym miejscu przyznam, że spotykam się z dwoma podejściami do pracy z oprogramowaniem sterującym interfejsów – część użytkowników woli wszystkie operacje wykonać w DAW, ustalać routing sygnałów, ich przetwarzanie, co oczywiście jak najbardziej jest możliwe. Druga grupa lubi zaawansowane programy kontrolne interfejsów, pozwalające na zapisywanie różnych konfiguracji i niejako wypuszczające na ścieżki DAW materiału już odpowiednio ukierunkowanego. Są oczywiście postawy łączące oba podejścia, lokujące się gdzieś pomiędzy itd. SSL 360° ma tę zaletę,  ze nie tylko stanowi łącznik między interfejsem a DAW, ale dobrze się z tym drugim integruje. Przypomnę jeszcze, że SSL ma w ofercie sprzętowe kontrolery, które odpowiadają kanałom tego oprogramowania i sprawiają, że sposób pracy z nim staje się jeszcze bardziej “analogowy”.

Interfejs łączy w sobie intuicyjną obsługę, wysoką jakość wykonania oraz – co najważniejsze – znakomite brzmienie. To wszechstronne urządzenie, które z powodzeniem może pełnić rolę centrum nowoczesnego studia. (fot. M. Ziniak)

Solid State Logic hołduje filozofii, by wraz z każdym produktem dać nabywcy solidny pakiet wtyczek – nie jest to niczym niezwykłym, bo robi tak wielu producentów, ale w omawianym wypadku jest to naprawdę wyjątkowo imponująca kolekcja. Rejestrując nasz interfejs (co jest darmowe) otrzymujemy SSL Production Pack – w materiałach reklamowych często powtarzana jest informacja, że jego realna wartość, czyli cena którą musielibyśmy zapłacić za takie wtyczki to ponad 1400 USD. W skład tego pakietu wchodzą zarówno natywne pluginy Solid State Logic, ale także innych firm, które zawarły z SSL stosowną umowę. Są to zatem na przykład dożywotnie licencje na procesory SSL VocalStrip 2 oraz SSL DrumStrip. Pierwszy z nich zawiera m. in. Compander (połączenie kompresora i ekspandera), De-esser, De-ploser (eliminator niepożądanych artefaktów przy głoskach eksplozywnych) i korektor, zaś drugi Gate, Low Freq Enhancer, High Freq Enhancer, a także Listen Mic Compressor. Ponadto mamy prawo do darmowego korzystania przez 6 miesięcy z pakietu subskrypcji Complete Access. Po upływie tego terminu można przejść na specjalny plan miesięczny, kosztujący 34,99 USD. Jako ciekawostkę można dodać, że w przypadku omawianego interfejsu ten darmowy okres jest dłuższy o 3 miesiące niż dla prostszych modeli. Oczywiście jeśli przedłużymy darmowy okres i rozpoczniemy płatny, w każdej chwili możemy z niego zrezygnować bez żadnych konsekwencji. Wśród dostępnych narzędzi są na przykład Hybrid Keys & Komplete Start, czyli bank różnorodnych barw instrumentów (syntezatory, bas, perkusje itd.), Loopcloud, obejmująca aż 1,5 GB kolekcja próbek i loopów, IK Multimedia Amplitube 5 SE, czyli wtyczka emulująca wzmacniacze, głośniki i efekty gitarowe, a także Celemony Melodyne 5 Essential narzędzie do edycji ścieżek wokalnych. Jest także licencja Ableton LiveLite 11, czyli podstawowa wersja tego programu i wreszcie AAS Session Buldle, zawierający wtyczki Lounge Lizard, Strum Session oraz Ultra Analog Session. Ponadto trzymiesięczne okresy darmowego użytkowania Auto-Tune Unlimited oraz Arcade by Output. Trzeba zatem przyznać, że nabywca otrzymuje wyjątkowo atrakcyjny bonus, o ogromnej przydatności w profesjonalnej pracy studyjnej. Choć wybierając interfejs audio kierujemy się jego parametrami, liczbą wejść i wyjść, jakością preampów, to fakt otrzymania tak bogatego pakietu wtyczek i programów także zasługuje na uwagę.

SSL 360° wydaje się na pierwszy rzut oka dość skomplikowanym programem, ale w istocie jest on – przy całym swoim zaawansowaniu – naprawdę bardzo przyjazny dla użytkownika. Także dzięki GUI odwzorowującemu analogowe konsolety, co sprawia, że osoby mające za sobą praktykę studyjną szybko się w tym odnajdą.

SSL 18 w praktyce
Omawiany interfejs ma dość standardowe wymagania systemowe, w przypadku komputerów Apple jest to Mac OS 13 lub nowszy, plug and play, zaś dla pecetów Windows 10, względnie Windows 11, sterownik ASIO/WDM. Komunikacja z komputerem odbywa się poprzez złącze USB 2.0 typu C, zaś nabywca otrzymuje w zestawie kable typu C do C i C do A. Instalacja jest bardzo prosta i nie odbiega od procedur znanych z innych urządzeń. Warto od razu zarejestrować produkt, bowiem wówczas otrzymamy wszystkie bonusy, wtyczki itp. Będziemy także informowani o nowościach, update’ach. SSL 18 charakteryzuje się najwyższą jakością dźwięku, jakiej możemy się spodziewać po produkcie tej marki – cokolwiek podłączymy do wejść, nagra się znakomicie – oczywiście trzeba pamiętać, że na wynik zawsze ma wpływ jakość źródła, jeśli będzie nim stary, analogowy syntezator, czy szumiący mikrofon, wszelkie artefakty także zostaną przeniesione. Często to powtarzam, że jakoś urządzenia przeznaczonego do produkcji muzycznej nie jest tylko kwestią suchych danych, ale czymś znacznie więcej, tym niemniej i na parametrach warto się choć na chwilę skupić, bo są one naprawdę bardzo dobre – EIN przedwzmacniacza mikrofonowego wynosi -130,5 dBu, zaś jego maksymalne wzmocnienie to 67 dB. Maksymalne poziomy wejściowe wynoszą odpowiednio – dla wejścia instrumentalnego +15 dBu, liniowego +24 dBu. O zakresach dynamicznych była mowa już wcześniej. Dostępne częstotliwości próbkowania są następujące: 44,1, 48, 88,2, 96, 176,4, 192 kHz, co w pełni zaspokaja każą potrzebę jaka może się pojawić w procesie produkcji audio. Słowem, omawiany interfejs ma wszystko, czego oczekujemy od profesjonalnego narzędzia studyjnego. SSL – można powiedzieć kolokwialnie, że “od zawsze” – dba nie tylko o wysoką jakość swoich produktów, ale także ich funkcjonalność, ergonomię i łatwość obsługi. Jeśli mamy już pewne doświadczenie z cyfrowym audio, instalacja, uruchomienie i rozpoczęcie pracy nie powinno stanowić problemu. SSL 360° wydaje się na pierwszy rzut oka dość skomplikowanym programem, ale w istocie jest on – przy całym swoim zaawansowaniu – naprawdę bardzo przyjazny dla użytkownika. Także dzięki GUI odwzorowującemu analogowe konsolety, co sprawia, że osoby mające za sobą praktykę studyjną szybko się w tym odnajdą.

Kupujący interfejs otrzymuje także znakomite oprogramowanie SSL, które dodatkowo rozszerza jego możliwości.

Podsumowanie
Na rynku mamy szereg wysokiej klasy interfejsów audio mających postać modułów rackowych, wyposażonych w liczne wejścia i wyjścia – jak dotąd jednak Solid State Logic nie było w tym segmencie obecne, co jednak właśnie się zmieniło. Jest to naturalny krok w dobrą stronę, bowiem takie urządzenia są standardem w studiach nagrań i zapotrzebowanie na nie jest bardzo duże, więc z pewnością wielu potencjalnych klientów czekało aż ukaże się właśnie taki interfejs z logiem brytyjskiej firmy. SSL 18 jest modelem w pełni dojrzałym, za którym stoją wieloletnie doświadczenia i renoma firmy, spełniającym oczekiwania najbardziej wymagających klientów. Sprawdzi się w dużych studiach, ale także w tych domowych, jeśli ich użytkownicy realizują bardziej złożone projekty. Pozwala na pracę z materiałem wielokanałowym, immersyjnym, oferując wiele wejść i wyjść. I nade wszystko doskonałą jakość. Biorąc to wszystko pod uwagę wydaje się więc, że jest to produkt niejako skazany na sukces.

Tekst: Dariusz Mazurowski, Muzyka i Technologia