Chociaż włączając dowolną stację telewizyjną czy radiową, trudno się o tym przekonać, to muzyka alternatywna, eksperymentalna, awangardowa i elektroniczna mają się w naszym kraju znakomicie. Każdego roku odbywa się wiele różnorodnych wydarzeń i festiwali, na których prezentowane są kompozycje krążące wokół tych właśnie gatunków. I tak się składa, że gdy w Polsce dzieje się coś ponadprzeciętnego w muzyce w ostatnich latach, to zwykle na Śląsku. Tutaj z ogromnymi sukcesami od lat działają Off Festival, Tauron Nowa Muzyka, Solar Festiwal, Biuro Dźwięku Katowice, nie gdzie indziej, jak na Stadionie Śląskim miały miejsce tak wyjątkowe produkcje jak Scenozstąpienie czy Historia polskiego hip-hopu, a w spektakularnej sali NOSPR każdego roku odbywa się wiele ciekawych wydarzeń. Teraz do tych licznych fantastycznych śląskich instytucji i wyjątkowych inicjatyw artystycznych dołączyła, mająca swoją siedzibę w katowickiej Akademii Sztuk Pięknych, fundacja Soundscape, wraz z mieszczącymi się tutaj eksperymentalnym studiem filmowym, doskonale wyposażonym studiem nagraniowym oraz nowatorskim instrumentem o nazwie Tonarium, a to wszystko kryjące się za wspólną nazwą Laboratorium Nowych Mediów. Postanowiliśmy odwiedzić to miejsce i porozmawiać z jednym z jego twórców o całej idei, kulisach powstania studia, decyzjach zakupowych i nietuzinkowym instrumencie, który powstał.
Fundacja Soundscape jest kontynuacją założonego w 2014 roku studia nagrań i produkcji muzycznej Azymut. Jej misją jest popularyzacja kultury i tworzenie platformy współpracy przedstawicieli wielu różnych obszarów kultury. Fundacja zajmuje się prowadzeniem warsztatów dla dzieci i dorosłych, promocją muzyki awangardowej, elektronicznej i eksperymentalnej oraz organizacją rezydencji artystycznych, wykładów i szkoleń. Organizacja mieści się na terenie kampusu Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach, co daje olbrzymie możliwości zarówno artystom, jak i studentom kształcącym się na uczelni. Na wyposażenie tej przestrzeni składają się m.in.: pionierski system wielokanałowej emisji dźwięku w domenie 3D, system do symulowania akustyki pomieszczeń na żywo w trakcie koncertów i sesji nagraniowych, bogate instrumentarium muzyczne i eksperymentalne, w skład którego wchodzi kilkadziesiąt różnych syntezatorów analogowych oraz autorski instrument o nazwie Tonarium, który łączy wszystko to, co najlepsze w świecie analogowym i cyfrowym. Rozwiązanie, którego twórcami są Jan Dybała i Piotr Ceglarek, składa się z syntezatorów modułowych, które już od wielu lat przeżywają swój renesans. W tym wypadku są to najbardziej poważane w środowiskach akademickich rozwiązania z oferty firmy SERGE Random*Source oraz angielskiej manufaktury BugBrand, dwa w pełni analogowe, dziesięciokanałowe miksery matrycowe do zarządzania sygnałami sterującymi oraz dystrybucji sygnałów audio, szereg specjalnie opracowanych paneli umożliwiających integrację z zewnętrznymi instrumentami i odbieranie dodatkowych sygnałów, interfejsy Dante pozwalające na przyjęcie i wysłanie w tym formacie sygnałów oraz komputer, przy pomocy którego, wykorzystując możliwości potężnego narzędzia o nazwie SPAT Revolution, możemy rozmieszczać poszczególne sygnały w 36-kanałowym systemie immersyjnym. Instrument brał już udział w wielu sesjach nagraniowych, koncertach i zdobył uznanie m.in. na targach SuperBooth w Berlinie. Dodatkowym atutem i przestrzenią dającą ogrom możliwości jest Laboratorium Obrazu Ruchomego i Interakcji ASP (LORI) wyposażone w filmowe oświetlenie, lidera sektora, marki ARRI, greenscreen 180, w którym możliwa jest rejestracja obrazu, tworzenie animacji, eksperymentów audiowizualnych, instalacji mappingowych, budowanie interaktywnych instalacji multimedialnych czy eksperymenty z obszaru VJ-ingu. Wszystkie te śmiałe idee realizowane są w ramach projektu noszącego nazwę Laboratorium Nowych Mediów. Postanowiliśmy odwiedzić to wyjątkowe miejsce, aby porozmawiać o całym projekcie, działalności fundacji i przede wszystkim znakomicie wyposażonym studiu, dającym ogrom możliwości zarówno realizatorom, jak i twórcom muzyki.
Łukasz Kornafel, „Muzyka i Technologia”: Jak narodziła się koncepcja stworzenia systemu Tonarium? Czy gdzieś kryje się za nią zainteresowanie i pasja do takich instrumentów jak Moog?
Jakub Mokrzysiak, fundacja Soundscape: To efekt połączenia kilku różnych osobowości i pasji kilku osób, z których każda wyznaje nieco inną filozofię. Chłopaki lubią rozwiązania firmy Serge i to ich głównym pomysłem było, aby skorzystać właśnie z modułów tego producenta. Muszę przyznać, że zanim poznałem chłopaków niewiele wiedziałem o tym systemie, ale wystarczy tylko posłuchać, jak to gra i co potrafi i człowiek przechodzi na jasną stronę mocy. Sama koncepcja narodziła się, gdy jeszcze wraz z Pawłem (Pindurem przyp. red.) prowadziliśmy w Knurowie studio Azymut. Cały czas zastanawialiśmy się jak możemy rozszerzyć naszą działalność i co jeszcze moglibyśmy zrobić, aby robić więcej, głośniej, mocniej i zrealizować wszystkie nasze pomysły. Równocześnie zaczęliśmy się również zastanawiać jak sfinansować wszystkie te zachcianki, bo jak wiadomo sprzęty audio są po prostu piekielnie kosztowne. Tak zrodził się pomysł pozyskania grantu ze środków Unii Europejskiej i zgłosiliśmy się do programu innowacje. Zazwyczaj w tym programie biorąc udział osoby które chcą pozyskać środki na fotele dentystyczne czy maszyny do produkcji kapsli. My przygotowaliśmy wniosek na innowacyjny proces produkcji muzycznej i otrzymaliśmy grant na zbudowanie m.in. Tonarium, na wyposażenie studia i wielokanałowy system dźwiękowy znajdujący się w Laboratorium Nowych Mediów, bazujący na rozwiązaniach marki Fohhn.
Biorąc pod uwagę, że mówimy o modularnym syntezatorze analogowym z olbrzymią liczbą różnych zależności, powiązań, sprzężeń i rezonansów, czy możemy tutaj mówić o powtarzalności brzmienia?
To wszystko zależy od tego, jak złożona jest obróbka naszych sygnałów. Można powiedzieć, że jest to taka fizyka kwantowa, tyle, że analogowa. Jeżeli ten proces obróbki jest bardzo bogaty, to jest małe prawdopodobieństwo, że uda nam się powtórzyć rezultat. Powiem więcej, nawet nie oczekujemy tutaj powtarzalności. Tej identycznej, przewidywalnej pracy oczekujemy w studiu nagraniowym gdzie mamy analogowo cyfrową konsoletę SSL i przycisk recall. Moduły, które mamy w Tonarium, traktujemy jako kreatywny instrument. Chcielibyśmy, żeby było jak najgłośniej o naszym instrumencie, o możliwościach jakie daje studio i aby artyści chcieli przyjeżdżać i tworzyć projekty w systemie dźwięku immersyjnego, bo uważamy, że nadal mało artystów eksperymentuje na tym gruncie.
Ile sygnałów wychodzi z tego analogowego miksera, będącego centralnym elementem całego Tonarium?
Wychodzi dziesięć sygnałów, które następnie są umieszczane w wirtualnej przestrzeni immersyjnej przy pomocy oprogramowania SPAT Revolution firmy FLUX.
Czy biorąc pod uwagę, że mówimy tutaj o analogowym generowaniu sygnałów i ich obróbce, jak wspomnieliście na poziomie wykraczającym poza ramy przewidywalności, może się okazać, że współczesne systemy nagłośnieniowe, będą po prostu nie wydalały?
Tak naprawdę nie mamy tutaj żadnych ograniczeń! Dlatego gdy system nie jest odpowiednio zabezpieczony i podamy taki oscylator z pełną mocą, to po prostu rozsadzimy system. Każdy z oscylatorów ma możliwość wyboru czy będzie zwykłym oscylatorem czy generatorem wolnych przebiegów (LFO), zatem takie częstotliwości jak 0,2 Hz, spokojnie! Również w górze, możemy wyjść daleko poza 20 kHz i tym samym zrobić sobie krzywdę. Oczywiście gdy gotowy materiał oddajemy przy użyciu protokołu Dante, to już sam konwerter jest swego rodzaju zabezpieczeniem. Ale w czystym analogu…
Przejdźmy zatem do studia nagrań i jego wyposażenia. Pierwszym pytaniem, które nasuwa się, gdy myślimy o tej przestrzeni, to jak to się stało, że studio związane z dźwiękiem mieści się w kompleksie Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach.
To zdarzyło się dosyć niespodziewanie. Tak naprawdę, stoi za tym jeden z twórców Tonarium, Piotr Ceglarek, to za jego sprawą jesteśmy tutaj. Jednym z warunków otrzymania grantu była konieczność wskazania przestrzeni, w której będziemy mogli zrealizować nasz projekt. Z racji na moją eurorackową, modularną zajawkę, przyszedłem do Piotra, właśnie do ASP i opowiedziałem, że mamy grant, ale nie mamy przestrzeni. Odrzekł on na to, że ASP ma przestrzeń, ale nie ma sprzętu. Postanowiliśmy połączyć siły. Ustawiliśmy spotkanie z nowym rektorem ASP w Katowicach, prof. dr hab. Grzegorzem Heńderkiem, który jest świetnym człowiekiem i ma bardzo otwartą głowę. Poparł on naszą inicjatywę i dał zielone światło na realizację tego projektu. ASP w Katowicach to bardzo nowoczesna uczelnia. Duży nacisk jest tutaj kładziony np. na sztukę nowych mediów, a więc wykorzystywanie nowych technologii do tworzenia sztuki. Sam uważam, że jest to bardzo ciekawy nurt. Dzisiaj szkoła będzie mogła kształcić w tych obszarach w połączeniu z nami. Świetnie, że jest to ASP, a nie Akademia Muzyczna, bo kompletnie zmienia to perspektywę i bardzo rozszerza horyzonty. Obcowanie z ludźmi, którzy tworzą sztukę, a nie samą muzykę, pozwala nam na wyjście z utartych ram, obowiązujących w świecie rozrywki.
Czy tworząc konfigurację studia, główną osią była jednak muzyka elektroniczna i pod takim kątem wybierałeś konkretne rozwiązania?
I tak i nie. Ja przez wiele lat, zajmowałem się po prostu miksowaniem i kręciliśmy się głównie wokół popu. Chcieliśmy robić pop i mieć label, który będzie produkował i wydawał muzykę popularną. Oczywiście ja jako twórca solowy, przez lata zajmowałem się głównie muzyką elektroniczną i jest ona moją największą fascynacją.
W rackach samo dobro!
Długo myślałem, co do nich wsadzić i można by się było długo rozwodzić nad konkretnymi urządzeniami i decyzjami stojących za ich wyborem. Mamy tutaj dużo ciekawych narzędzi, przy pomocy których można zmiksować wiele różnych źródeł. Część rozwiązań pochodzi z poprzedniego studia, część jest nowa i pojawiła się dopiero tutaj, po zdobyciu dofinansowania, a z niektórymi dopiero się poznaję. Muszę powiedzieć, że na ten moment Bettermaker Mastering Equalizer mnie absolutnie powalił na kolana. To urządzenie jest genialne, nie mam innego określenia. Jeżeli miałbym pozbyć się całej reszty i zostawić tylko jeden korektor, który byłby tutaj do zastosowań masteringowych, to zostawił bym właśnie jego. To nie jedyne rozwiązanie polskiego producenta, które pracuje w naszym studiu. Mamy również np. wiele urządzeń marki Looptrotter. Mamy także klasyczne Distressory, mamy kompresory Purple Audio MC77, będące wersją słynnego już 1176LN. Mamy również kompresor marki Tube-Tech, kompresor Manley Variable Mu, kompresor lampowy Retro Instruments Sta Level, a więc LA2A w nieco innej odsłonie, ale także masteringowy kompresor Shadow Hills, pracujący w trzech trybach, za który można kupić używany samochód średniej klasy…
Czy cały ten zestaw urządzeń został podzielony na część do rejestracji i zestaw do miksu i masteringu czy wszystkiego możesz używać wszędzie i na każdym etapie pracy?
Mamy tutaj krosownicę analogową, przy pomocy której mogę sobie wszystko przepinać w zależności od potrzeb. Początkowo faktycznie jeden z racków miał być typowo masteringowy, ale jednak musieliśmy nieco przekonfigurować ten zamysł. Głównym kryterium umieszczenia poszczególnych urządzeń było to, abym mógł mieć do nich wygodny dostęp w trakcie masteringu. Bettermaker, na przykład, jako jedyny jest daleko, ponieważ można sterować nim z poziomu wtyczki.
Jak wygląda tor sygnałowy na etapie rejestracji śladów?
Tak naprawdę nie ma tutaj jednego toru sygnałowego. Mamy przetworniki Apogee Symphony i dla potrzeb każdego nagrania zastosowana konfiguracja wygląda inaczej. Na przykład ostatnio robiłem nagrania wokalowe, w trakcie których sygnał z mikrofonu Chandler Limited REDD trafiał do Tube-Techa i dalej prosto do przetwornika AD. Innym razem wchodzę prosto do przedwzmacniaczy konsolety SSL i dalej do Distressora. Wszystko zależy od konkretnych potrzeb i źródeł sygnału, które rejestrujemy. Dodatkowo korzystamy jeszcze z urządzeń w formacie 500 i mamy, na przykład, preampy Neve 1073LB czy Chandler Limited TG/Germanium. Staram się nie zapamiętywać i przywoływać ustawień. Ze wszystkimi tymi urządzeniami pracuję tak, że gdy jestem zdecydowany na dane brzmienie po prostu piszę dany ślad w sesję i już nie grzebię w nim dalej. Wysyłam sygnał z Pro Tools-a, dalej przechodzi on przez racki i wraca z powrotem do sesji Pro Tools-a.
Rozumiem, że głównymi czynnikami, które zdecydowały, że w Waszej reżyserce stanęła jednak duża konsoleta SSL, jest legendarna już dzisiaj szyna miksująca, ale także dostęp do korekcji i kompresji na każdy kanale. O wygodzie fizycznych „hebli” nie wspominając…
Mieliśmy wcześniej małą konsoletę analogową XL-Desk od SSL i chcieliśmy dokonać pewnej aktualizacji rozwiązań, które mieliśmy i wybór padł właśnie na model AWS. Sound SSL-a jest mi bardzo bliski. To jest model AWS 948 Delta, a więc ma on dodatkowo przeloty w formie stereofonicznej! Mogę powiedzieć, że w dzisiejszym świecie jest to naprawdę bardzo wypasiony sumator z opcją korekcji. Jest to super wygodne rozwiązanie do nagrywania. Zaczynam również wykorzystywać to rozwiązanie do kontroli Pro Toolsa. Nie byłem nigdy fanem kontrolerów, ale możliwość rejestracji ruchów fadera jest ekstra rozwiązaniem.
Chciałbym nieco wsadzić kij w mrowisko. Duża część tych urządzeń, które masz w racku, jest dostępna również w formie wtyczek. Jednak w Waszym studiu pracują fizyczne, sprzętowe rozwiązania, a nie ich programowe odpowiedniki. Czy robiłeś kiedyś porównania wersji sprzętowych i software’owych?
Tak robiłem. Na przykład, porównując Manleya Variable Mu, wersja programowa, po prostu nie ma startu! Mechanika pracy będzie może podobna, ale analog zawsze troszkę lepiej brzmi. Analogowe sprzęty potrafią znacznie lepiej wpłynąć na charakterystykę sygnału i, na przykład, sama odpowiedź transjentów przy miksie stereofonicznym jest inna. Te sygnały znacznie lepiej się zachowują, są przyjemniejsze dla ucha. Oczywiście nie jestem ortodoksem i na pojedynczych śladach można z powodzeniem używać wielu różnych wtyczek.
Studio jest przygotowane do miksu w technologii Dolby Atmos. Korzystasz na przykład z przepotężnych maszyn Bricasti M7 czy wykorzystując je, możesz zrealizować również „atmosowe” pogłosy?
W tym wypadku trzeba podjąć decyzję – można użyć tych procesorów w miksie atmosowym, ale to nie jest wielokanałowy reverb. Słucham ostatnio różnych atmosowych produkcji i zastanawiam się, jak to tak naprawdę miksować. Dużo produkcji w tej technologii jest rozegranych tak, że mamy solidną bazę stereo i po prostu reszta kanałów jest subtelnym dodatkiem. Muszę przyznać, że za sprawą tego, że sami eksperymentujemy z systemami immersyjnymi wolę zdecydowanie bardziej efekciarskie podejście. Tak zrobiony jest „Rocket Man” Eltona Johna. Wszyscy śmieją się, że zawsze gdy mówimy o Atmosie, pokazuję im ten miks, a moim zdaniem jest on zrobiony właśnie tak, że jest pokazany potencjał tej technologii.
Studio zdecydowaliście się wyposażyć w monitory marki ATC.
Tak i jest to element, z którego najbardziej się cieszę, ale też z tego, że pomieszczenie zostało od podstaw wybudowane oraz zaprojektowane przez Marcina Czapiewskiego.
Patrząc na główne monitory, można odnieść wrażenie, że są one nieco przeskalowane jak do tej przestrzeni. Jak wyglądał proces wyboru konkretnych modeli?
Dokładnie! Gdy zostały one zainstalowane w reżyserce powiedziałem: „chyba przegiąłem z rozmiarem”. Jednak dzisiaj muszę powiedzieć, że te SCM110ASL Pro grają! Monitory są wsparte dwoma niezależnymi subwooferami SCS70 Pro. Mamy tutaj pełny odsłuch masteringowy, a dzięki urządzeniu Trinnov mogę w łatwy sposób przełączać się między dwoma konfiguracjami: Dolby Atmos i klasyczną, stereo. To absolutnie genialny odsłuch! Im dłużej pracuję na tych monitorach, im więcej miksuję, coraz bardziej zbliżam się do satysfakcjonującego mnie poziomu. Wcześniej, pracując na innych monitorach, mierzyłem się z różnymi problemami. Po wyjściu ze studia zawsze coś było nie tak. Słuchając tego monitora, po raz pierwszy doświadczyłem tak ogromnej liczby szczegółów w środkowym zakresie pasma. To jak słyszysz efekty, jak słyszysz to, co dzieje się w środku, formujesz go przy pomocy tych monitorów, poznajesz charakterystykę góry i dołu – to naprawdę jest znakomite narzędzie do pracy! Warto zaznaczyć, że nie korzystam, z żadnego odsłuchu alternatywnego.
W ramach całego projektu Laboratorium Nowych Mediów działa również jeszcze jedna wyjątkowa przestrzeń, w której właśnie został zainstalowany wielokanałowy system immersyjny. Czy możesz przybliżyć nieco koncepcję tego miejsca i jego możliwości?
To miejsce wraz z Akademią Sztuk Pięknych w Katowicach nazywamy „Współpracownią”. Mamy tutaj immersyjny system wielokanałowy bazujący na rozwiązaniach firmy Fohnn. W drugiej części zlokalizowane jest eksperymentalne studio filmowe, które działa w strukturach Akademii. Połączenie tych dwóch funkcji w ramach jednej przestrzeni sprawia, że jest to jedyne tego typu miejsce w Polsce. Ponadto mamy tutaj zainstalowany również system zmiennej akustyki firmy ACS. Współpracujemy z ASP w Katowicach, ze studentami, eksperymentujemy ze wszystkimi tymi rozwiązaniami. Sami testujemy różne techniki pracy na systemach, badamy ich możliwości, staramy się przekraczać granice, zastanawiamy się, gdzie jeszcze możemy sięgnąć. Fascynuje nas łączenie dźwięku z obrazem, chcemy jak najlepiej łączyć te dwa światy i uczestniczyć w interdyscyplinarnych projektach.
Rozmawiał: Łukasz Kornafel, Muzyka i Techologia
Zdjęcia: Łukasz Kornafel, Muzyka i Technologia