Rozbudowany i mocny system L-Acoustics

Ogromne wymagania dotyczące doskonałego widowiska ma nie tylko koncertowa publiczność – sami artyści oraz ich management mają bardzo wysokie oczekiwania względem sprzętu, który będzie pracował na realizowanej przez nich produkcji. Duży nacisk na stronę techniczną koncertu był widoczny także w przypadku gdańskiego koncertu Justina Timberlake’a, który wymusił zaangażowanie najlepszych rozwiązań dostępnych na rynku.   Justin Timberlake to jeden z tych wykonawców, których bez dwóch zdań można określić mianem koncertowej maszyny. Kolejne albumy artysty są dopracowane w najdrobniejszych szczegółach, ale dopiero koncerty amerykańskiego muzyka w pełni odzwierciedlają inwencję artysty. Timberlake to nie tylko wokalista, ale także instrumentalista (grający m.in. na gitarze i fortepianie), tancerz, showman oraz aktor udzielający się na srebrnym ekranie, co z pewnością przekłada się na jakość prezentowanych przez niego występów na żywo. Amerykanin jest jednym z niewielu artystów swego pokolenia, którzy wciąż na równi z widowiskiem cenią sobie muzyczną i wykonawczą stronę koncertów. Jeżeli w jakimś jego utworze słyszymy sekcję dętą, to można być pewnym, że nie jest ona odtwarzana z laptopa, ale faktycznie na scenie gra kilkoro postawnych dżentelmenów. Sam Timberlake jest multiinstrumentalistą i w trakcie koncertów również gra na różnych instrumentach. Wielowątkowość widowiska Justina przekłada się na fakt, że cały materiał nie jest prosty do miksowania – aranże są bardzo gęste, a każda, nawet najcichsza nuta czy ghost note na werblu ma znaczenie. Od realizatora dźwięku i od samego systemu wymaga się nie tylko świetnego odwzorowania barwy, ale także ponadprzeciętnej dynamiki i selektywności. Chociaż Justin Timberlake gościł już w naszym kraju dwukrotnie, to jednak za każdym razem mogliśmy go oglądać jedynie jako członka grupy ‘N Sync. W tym roku wystąpił w Polsce po raz pierwszy jako solista, dając 19 sierpnia koncert zorganizowany przez firmę MJM Prestige na gdańskiej PGE Arenie. Jako przedstawiciel redakcji „Muzyki i Technologia” miałem przyjemność przyglądać się rozwiązaniom technicznym towarzyszącym artyście podczas koncertu w Gdańsku. NagłośnienieZarówno rider Justina Timbelake’a, jak i wielkość miejsca oraz konieczność pokrycia możliwie jak najlepszym dźwiękiem bardzo dużej powierzchni, wymusiły przygotowanie rozbudowanego, mocnego, a – co za tym idzie – liczącego wiele elementów systemu nagłośnieniowego. W trakcie gdańskiego koncertu w głównej mierze użyty został system L-Acoustics K1 uzupełniony kolumnami systemu K2. W każdym z gron głównych pracowało po dwanaście sztuk K1 oraz sześć sztuk K2 w outfillach; projektanci systemu zdecydowali się na użycie takiej samej liczby elementów K1, jak w gronach głównych, ale tutaj kolumn K2 były cztery sztuki. Mając na uwadze konieczność odpowiedniego objęcia powierzchni dźwiękiem, postawiono także dwie podwójne wieże delayowe. Na każdej z nich zainstalowano po czternaście zestawów V-Dosc grających w osi z systemem głównym oraz dwanaście elementów V-Dosc pracujących jako outfill linii opóźniającej. Przetwarzanie niskich częstotliwości również skonfigurowano w sposób dwutorowy. Po pierwsze, za gronami głównymi zainstalowano po dwanaście kolumn L-Acoustics K1-SB. Oprócz tego przed sceną stanęło trzydzieści sześć subwooferów SB28 rozlokowanych przed sceną w trzech klastrach po dwanaście sztuk (każdy w układzie kardioidalnym). Grona główne w zakresie nagłośnienia obszaru znajdującego się najbliżej sceny wspierał zestaw frontfilli. Były to cztery zestawy po trzy sztuki kolumn ARCS II oraz dwa klastry po trzy szuki L-Acoustics KARA. W sumie do zasilenia wszystkich tych elementów użyto siedemdziesiąt sześć sztuk dedykowanych końcówek mocy L-Acsoutics LA8. Jak powiedział Jerzy Kubiak z firmy Fotis Sound, w tej produkcji do jego zadań należało zaprojektowanie całego systemu. Gdy gotowa koncepcja została wysłana do osób odpowiedzialnych za produkcję koncertu Justina Timberlake’a i zaakceptowana przez ich inżyniera systemu, do zadań polskiego projektanta należało już tylko omówienie z organizatorami miejsc, gdzie postawione zostaną wieże, uzgodnienie wysokości punktów podwieszeń, skonfigurowanie systemu w LA Network Manager oraz sprawdzenie, czy cały system działa poprawnie. Od tej chwili za system odpowiedzialny był już wyłącznie inżynier systemu JT, który podróżuje z artystą i zajmuje się wystrojeniem systemu na koncertach podczas całej trasy. Cały system był sterowany za pomocą oprogramowania LA Network Manager, natomiast equalizacja oraz opóźnienia zostały zrealizowane przy pomocy procesorów LM marki Lab.gruppen, zainsertowanych w matrycach miksera przodowego. W tej roli wykorzystano konsoletę DiGiCo SD7 w towarzystwie rozbudowanego outboardu i pracującego w sposób redundantny systemu Waves Soundgrid. Całe stanowisko FOH zostało zainstalowane na odległości 35 m od sceny – wynikało to z wymagań riderowych artysty. Najważniejsze elementy systemu monitorowego przyjechały z zespołem; całość realizowana była w formie systemów dousznych. Jedynym głośnikiem na scenie poza piecami gitarowymi był subwoofer stojący przy perkusiście. Próby przeprowadzono, wykorzystując w pierwszej kolejności odtwarzane ślady, następnie sprawdzono przeloty i na końcu przeprowadzona została próba całego zespołu. Wszystkie rozwiązania związane z dźwiękiem podczas gdańskiego koncertu dostarczyła firma Fotis Sound. W trakcie kilku dni przygotowań, montaży, samego koncertu, jak i demontaży na PGE Arenie pracowali: Jerzy Kubiak, Daniel Perdziak, Maciej Danielewski „Szady”, Kacper Dziurzyński, Adam Piątkowiak, Robert Tomaszewski, Roman Kagan i Tomasz Nowicki. OświetlenieKoncerty artystów z pierwszej dziesiątki światowych list przebojów przyzwyczaiły nas do tego, że ich koncertom towarzyszy zestaw oświetlenia liczący przynajmniej kilkaset punktów świetlnych, scenografia – klasyczna bądź multimedialna, założona z różnorakich mediów, ścian diodowych i projekcji – jak również wielopoziomowa scena ze schodami, wybiegami, wingami, a często również zapadniami, windami itp. W zasadzie jedynymi artystami, którzy nie poddali się konieczności tworzenia tak rozbudowanej oprawy wizualnej, są jazzmani – większości z nich wciąż wystarcza jedynie kilkanaście filtrowanych PAR-ów. Gdy tylko pojawiła się informacja, że Justin Timberlake wystąpi w Polsce, od razu było wiadomym, że będzie to produkcja z ogromnym rozmachem – tym bardziej gdy wyszło na jaw, że miejscem koncertu będzie jedna z najlepszych lokalizacji w Polsce, czyli PGE Arena w Gdańsku. Całość sprzętu oświetleniowego na potrzeby koncertu została zapewniona lokalnie przez firmę Transcolor. Jednym elementem całej realizacji światła, który przyjechał wraz z artystą, była konsoleta MA Lighting grandMA 2 full size. Jak powiedział mi Szymek Kosicki – szef techniki z firmy Transcolor, bardzo szybko po tym, jak tylko do polskiego rentalowcy dotarła informacja, że to właśnie firma Lucjana Siwczyka będzie dostarczała światło na potrzeby koncertu Timberlake’a, pojawił się również rider i określenie szczegółów zapotrzebowania na światło. Jak przyznał Szymon, nie było szczególnych niespodzianek. W zestawieniu występowały głównie Vari-Lite VL3500 Wash, Vari-Lite VL3000 Spot oraz Clay Paky Sharpy. Oprócz tych opraw (w liczbach odpowiednio: dwadzieścia dwie, trzydzieści dziewięć i czterdzieści cztery sztuki) listę sprzętu uzupełniało także szesnaście sztuk Vari-lite VL2500 Spot, siedemdziesiąt dwie sztuki Vari-Lite VL2000 Wash, dwadzieścia cztery Martin Atomic 3000, dwanaście ADB warp 15-30, dwadzieścia osiem Molefay 4-DWE oraz cztery followspoty RJ Cyrano i dwa RJ Ivanhoe. Firma Transcolor przywiozła na PGE Arenę także drugą konsoletę grandMA 2, która pełniła funkcję backup’u. Jak przyznał Szymon Kosicki, jego zdaniem to właśnie ta konsoleta jest jednym z urządzeń pozwalających na bezproblemowe obsłużenie największych show. W przypadku koncertów czy festiwali takich jak gdański występ Timberlake’a, organizowanych na stadionach, lighting designerzy decydują się nie tylko na realizację światła na scenie, ale także granie przestrzenią areny, instalując zestaw opraw pod dachem, nad płytą czy dookoła sektorów widowni. Tym razem lighting designer pracujący z Justinem Timberlake’em chciał, aby uwaga widzów skupiona była tylko na scenie; wszystkie oprawy efektowe zainstalowano wyłącznie w oknie scenicznym. Oświetlenie frontowe na potrzeby koncertu zrealizowane zostało z pomocą opraw Vari-Lite VL3000 Spot oraz profili ADB Warp zainstalowanych na przednim trussie. Pod frontową kratownicą wraz z krzesłami dla operatorów zamontowane zostały również dwa followspoty Robert Juliatt Ivanhoe. Wszystkie te źródła zostały wsparte w zakresie realizowania ekspozycji artystów czterema followspotami Robert Juliatt Cyrano, które zainstalowano na dwóch dźwiękowych wieżach opóźniających. Co ciekawe, realizator pracujący z zespołem złożył zamówienie na filtry korekcyjne do followspotów. Decyzję tę skomentował Szymon Kosicki, szef techniki firmy Transolor, mówiąc, że w ostatnim czasie zauważalna jest coraz mniejsza moda na świecenie kolorowo z followspotów. „Występuje to już tylko w przypadku starszych realizatorów i zespołów” – dodał Szymon Kosicki. Chcąc zapewnić medium umożliwiające na prezentację wszystkich efektów powietrznych, ekipa zdecydowała się na użycie ośmiu wytwornic mgły: czterema z nich były urządzenia MDG MAX 3000, cztery kolejne to MDG Atmosphere. Zgodnie z panującymi trendami i metodologią pracy, całe show zostało przywiezione przez zespół artysty – nie było tu miejsca na jakąkolwiek improwizację. Z góry wiadomo było, ile będzie trwał koncert i jakie piosenki zostaną w jego trakcie wykonane. Podczas nocy poprzedzającej koncert lighting designer zespołu sprawdził tylko, czy całe przygotowane show działa poprawnie, czy zgadzają się konkretne efekty, pozycje itp. Dzięki takiemu przygotowaniu i wstępnym próbom w dniu samego koncertu realizator Timberlake’a mógł pojawić się na miejscu dopiero kilka godzin przed rozpoczęciem widowiska. Część z przywołanych wcześniej opraw oświetleniowych została zainstalowana na pionowych słupach na froncie sceny. Mowa tutaj m.in. o Vari-Lite VL2000 Wash, Martin Atomic oraz naturalnie o blindersach Molefay 4DWE. To rozwiązanie było jednym z tematów mojej rozmowy z Szymonem Kosickim, który opowiedział, że z uwagi na to, że coraz częściej zdarza się im montować tego rodzaju lampy w miejscach nieosłoniętych przed deszczem, musieli jakiś czas temu wykonać specjalne osłony z przeźroczystej folii, tak aby każda lampa była odpowiednio zabezpieczona przed szkodliwymi dla niej warunkami atmosferycznymi, a równocześnie nic nie przeszkadzało w swobodnym jej używaniu, oraz aby całość wyglądała estetycznie. Oprócz urządzeń oświetleniowych warszawska firma rentalowa dostarczyła także konstrukcje konieczne do instalacji światła. Jako front truss zainstalowana została konstrukcja firmy Tomcat, model global stacking truss, wyjątkowo wygodne rozwiązanie, jeżeli chodzi o transport. Pomimo że jest szerokie w podstawie (liczy około 76 cm), to dzięki temu, że daje się pakować jedne elementy w drugie, zajmuje ono znacznie mniej miejsca na ciężarówce niż podobne rozwiązania. Konieczność jego użycia wymusił także fakt, że pod front trussem, jak już wspominałem, zainstalowane zostały krzesła dla operatorów followspotów. Pozostałe konstrukcje użyte przy tej produkcji to rozwiązania włoskiej firmy LITEC – model RF40, który jest lekkim, ale bardzo wytrzymałym trussem. Standardem dzisiejszych koncertów stało się, że zestawowi oświetleniowemu towarzyszy mniej lub bardziej rozbudowany system ekranów – wykonanych w technologii LED, plazm lub ekranów projekcyjnych. Nie inaczej było w przypadku gdańskiego koncertu Justina Timberlake’a. Ekran diodowy, który wypełnił horyzont sceny, dostarczyła na PGE Arenę firma TSE; była to dioda o rozdzielczości 10 mm. PodsumowaniePolski koncert amerykańskiego wykonawcy zakończył się wielkim sukcesem. Mimo że wśród fali pozytywnych recenzji i komentarzy o nim pojawiły się także głosy niechęci do tej produkcji, niech o tym, jak popularnym artystą jest Justin Timberlake i jak bardzo wyczekiwany był ten pierwszy (od ponad siedemnastu lat!) jego koncert w naszym kraju, świadczy ogromna liczba widzów, jacy zgromadzili się 19 sierpnia na PGE Arenie – było to rekordowe ponad czterdzieści tysięcy widzów! Liczba ta to wiadomość wytrącająca wszelkie argumenty z rąk antyfanom wydarzenia. Z całą pewnością nikt z grupy widzów nie wyszedł z koncertu zawiedziony – żadna z tych osób nie mogła uznać tego wydarzenia za stracony czas. Na taki stan rzeczy złożyła się zarówno cała polska organizacja, promocja i produkcja koncertu, które zapewniła firma MJM Prestige, ale także – a może przede wszystkim – trzymające wysoki, światowy poziom pracy i zaopatrzone w świetny sprzęt ekipy firm Transcolor oraz Fotis Sound. Ich praca przełożyła się na to, że kilkudziesięciotysięczny tłum niesiony groove’em i atmosferą stworzoną na scenie mógł tupać nogą, bujać się czy wręcz tańczyć i podskakiwać z Justinem Timberlakiem. Pamiętając o tym, że w tłumie zawsze znajdzie się grupa malkontentów, w opinii których zazwyczaj czegoś koncertowi brakuje i zawsze coś wychodzi nie tak, warto po raz kolejny podkreślić, że miejscowe ekipy mają głos tylko do momentu ostatecznej konfiguracji systemu czy to oświetleniowego, czy nagłośnieniowego – później już wszystko spoczywa w rękach realizatorów danego artysty. Jak widać, po raz kolejny sprawdza się stara prawda: jeszcze się taki nie narodził, który by światłem i dźwiękiem wszystkim dogodził! tekstŁukasz KornafelMuzyka i Technologia