Długo zastanawiałem się nad właściwym tytułem. Ostatecznie postanowiłem wyłowić zdanie, które wypowiedział Dominik, odnosząc się do tego, co po tzw. wyciszeniu covidowym dzieje się w naszej branży i czy przeróżne firmy były na to przygotowane. Ze strony redakcyjnej również odczuwamy dużą dynamikę w całym biznesie estradowym. Próby umawiania się na udzielenie wywiadu z szefami firm rentalowych w lipcu czy sierpniu graniczą z cudem. Wracając do niniejszych, moim zdaniem, arcyciekawych treści: z Dominikiem, czyli z kluczową osobą w firmie Portman, przeprowadzałem wywiad na początku zeszłego roku. Wtedy trudno było przewidzieć, co nas czeka. Dziś z zupełnie innej perspektywy starałem się uchwycić, co w trawie piszczy i jaka jest przyszłość nie tylko Portmana, ale i całej branży. Sądząc po spektakularnych sukcesach tej polskiej marki, które wyglądają jak niekończące się pasmo, mogę wywnioskować, że sternik Portmana, czyli Dominik Zimakowski, jest zapewne jedną z najbardziej kompetentnych osób, aby wypowiadać się na ten temat. W pierwszej kolejności postanowiłem zapytać o dwa nowe, LED-owe produkty Portmana. Oto treść naszej rozmowy.
Paweł Murlik, „Muzyka i Technologia”: Właściwie tuż po naszej pierwszej rozmowie, w maju zeszłego roku zaprezentowaliście Mantisa. W mojej ocenie prócz P1 mini LED to właśnie Mantis stał się takim „pełnoprawnym” produktem Portmana z LED-owymi źródłami. Zawsze podkreślasz w wywiadach, że Wasze oprawy są tak projektowane, aby mogły być wykorzystane w liczbie kilku sztuk na małych eventach, ale i też w setkach sztuk na wielkich widowiskowych koncertach. Zupełnie inny kształt. Zupełnie inne możliwości. Mija rok i znów doczekaliśmy się premiery, tym razem S -TRIBE! Mam wrażenie, że po minionych targach w Frankfurcie rynek oszalał, bo rzeczywiście możliwości tej oprawy są powalające. Różnorodność tworzenia figur geometrycznych oraz możliwości pracy z pikselami robią ogromne wrażenie. Zacznijmy jednak od początku… Dlaczego mówię o dwóch oprawach naraz? Bo to oznacza, że Portman już na dobre korzysta z technologii LED. Moje pierwsze pytanie brzmi: jak Wy, jako zespół przygotowaliście się do tak poważnej zmiany technologicznej i jak w sensie rynkowym zostały przyjęte te produkty? Może na początek przeanalizujmy Mantisa…
Dominik Zimakowski, Portman Lights: To, czym się zajmowaliśmy podczas tego „spokojnego czasu”, czyli przez cały 2020 oraz prawie połowę 2021 roku, to była jedna, wielka inwestycja w nowości dotyczące naszej firmy. Zmienialiśmy i usprawnialiśmy, gdzie tylko takie zabiegi można było przeprowadzić. Inwestowaliśmy w know-how, inwestowaliśmy w zespół oraz w nowe technologie. Rzeczywiście pierwszym efektem tych działań był Mantis. Ta oprawa to przede wszystkim mocne źródło LED-owe z przepiękną emulacją pracy halogenu. Naprawdę trudno jest rozpoznać, czy to jest halogen, czy też źródło LED-owe. Udało nam się opracować tę wspomnianą emulowaną charakterystykę pracy bardzo blisko źródeł halogenowych. To właśnie Mantis, ale jednocześnie nie chcę zapominać i o innych naszych oprawach. To, co nas mocno zaskoczyło, to fakt, że w ostatnim roku sprzedaliśmy naprawdę sporo tych, nazwijmy to, pierwotnych naszych opraw, opartych na halogenach. Ostatni rok to sprzedaż idąca w setki sztuk. Myśleliśmy, że czeka nas schyłek popularności tych urządzeń, a okazało się, że wciąż musimy zwiększać produkcję. Muszę się przyznać, że obecnie mamy pustki w magazynach, a produkcja „idzie pełną parą” i to nie dotyczy tylko nowych opraw, ale jak wspomniałem również tych opartych na źródłach halogenowych. Wracając do Mantisa i jego popularności. W zeszłym roku sprzedaliśmy go ogromne ilości. W zeszłym roku nie było jeszcze wielkich imprez, więc nie widzieliśmy Mantisów na dużych scenach. Natomiast w tym roku Mantisy możemy już podziwiać między innymi na belgijskim festiwalu Tomorrowland, krakowskim Festiwalu Muzyki Filmowej czy też na Cocorico Festival we Francji. Zatem w tym roku ta oprawa zaistniała już w naprawdę fajnych miejscach.
Jak wypracowuje się takie sukcesy? Można powiedzieć, że „premiera goni premierę”! W zeszłym roku oddaliście w ręce użytkowników Mantisa i, jak sam podkreśliłeś, nie miał on okazji jeszcze dobrze się zadomowić na rynku, a już dziś możemy mówić o kolejnej oprawie, czyli S-TRIBE.
No to muszę Cię zaskoczyć, bo nasze założenie jest takie, że chcemy rocznie wprowadzać na rynek dwie nowe oprawy. Myślę, że już w tym roku będzie to realne. Chcemy zaprezentować nową oprawę już podczas tegorocznych targów LDI w Las Vegas. Właśnie tak w tej chwili funkcjonuje nasza firma. Mamy ją tak zorganizowaną, że jesteśmy w stanie realizować co najmniej dwa dobre pomysły rocznie. Co musimy poprawić? Rytm dostaw. Przekonaliśmy się przy okazji premiery S-TRIBE, że ze względu na nieterminowe dostawy komponentów niezbędnych do produkcji, zawirowania na rynkach surowców mamy ponad miesięczne opóźnienia. Myślę, że przy kolejnych premierach usprawnimy cykl dostępności oferowanych przez nas nowości. Jeśli organizujemy premierę, to oferowany produkt musi być dostępny „od ręki”. Pytałeś też o S-TRIBE’a. Rzeczywiście! We Frankfurcie ta oprawa została przyjęta doskonale. Mieliśmy świetnie przygotowane stoisko! Dostaliśmy gratulacje i zbieraliśmy pochwały z całego świata. Wszyscy podkreślali, że nasze stoisko nie przypomina „kolejnego z ruchomymi głowami”, tylko jest ono po prostu wyjątkowe. Podczas wspomnianych targów wielokrotnie zdarzało się, że dystrybutorzy przychodzili do nas z potencjalnymi klientami oraz realizatorami. Oczywiście, jak to na targach, opowiadaliśmy o naszych urządzeniach i prezentowaliśmy przygotowane show. Następnego dnia ci ludzie wracali do nas i podwajali zamówienia. Skutek jest tego taki, że do września tego roku jesteśmy przeciążeni zamówieniami, które otrzymaliśmy na przełomie kwietnia i maja. Pierwsze zamówienia już są u klientów, a następne realizujemy na bieżąco, dlatego sądzę, że nasze nowe produkty będą widoczne jeszcze pod koniec sezonu festiwalowego na różnych dużych scenach.
Skoro ten okres pocovidowy okazał się dla Was tak gorący, to nasuwają mi się dwa pytania wynikające z Twoich wcześniejszych wypowiedzi. Przy poprzedniej naszej rozmowie, w zeszłym roku, podkreślałeś że utrzymujecie produkcję w Polsce. Czy nadal tak jest? Wspomniałeś też o know-how. Czy Wasze doświadczenia wynikają również ze wsparcia francuskich partnerów, o których szeroko rozmawialiśmy przy okazji poprzedniego wywiadu?
Trzy lata temu zastanawialiśmy się, gdzie chcemy ulokować naszą produkcję. Pytając zaprzyjaźnionych partnerów, innych producentów odpowiedzi były właściwie jednoznaczne: „produkujcie w Chinach, bo tam jest tanio, sprawnie i dobrze”. Tu trzeba jasno powiedzieć, że era COVID miała i ma swoje następstwa w postaci poważnych perturbacji. Mam tu na myśli zerwanie łańcuchów dostaw, aktualne ceny transportu czy też choćby obecny wpływ wojny w Ukrainie. Trzeba przecież jasno powiedzieć, że Chiny obecnie dają priorytet transportom kierowanym do Rosji w kontekście dostaw dla reszty krajów. To nas mocno utwierdziło w naszej już wcześniej podjętej decyzji, że maksimum produkcji powinniśmy utrzymać w naszym kraju. Przez ostatnie trzy lata, zgodnie z duchem filozofii Open Eyes Economy, którą to stosujemy w naszej firmie, udało nam się skumulować tę wytwarzaną wartość maksymalnie blisko naszej siedziby. Konkretnie wygląda to tak, że 90 procent naszych produktów wytwarzamy w województwie pomorskim, a w tym ponad 60 procent powstaje dokładnie w naszej siedzibie. Co do know-how. Ta dziedzina w całości powstaje u nas, wewnętrznie w firmie. Wszelka dokumentacja, koncepty, każdy proces jest opisywany i przechowywany wewnątrz firmy. Owszem, Francuzi, o których wspomniałeś, zawsze nam służą pomocą. Natomiast ich rola jest zupełnie inna. Z naszymi partnerami staramy się konfrontować, zderzać nasze koncepcje. Pełnią oni rolę takiego zewnętrznego weryfikatora-konsultanta. To jest bardzo cenne i właśnie w ten sposób obecnie nam pomagają. Urośliśmy już na tyle, że nasza wiedza i doświadczenie bardzo się do siebie zbliżyły. Mieliśmy ostatnio z nimi dyskusję na temat siedzib dystrybucji, gdzie obecnie to 56 krajów. Nasi francuscy przyjaciele jasno dali nam do zrozumienia, że więcej nie są w stanie nam już pomóc w tej kwestii. Ale trzeba powiedzieć, że ten konglomerat różnych firm naszych partnerów daje nam to poczucie, że mamy gdzieś tam z tyłu takiego „bogatego, doświadczonego wujka”. To ma wpływ np. na skłonność czy możliwość podejmowania większego ryzyka w różnych decyzjach.
Właśnie nasunęła mi się jedna myśl. Czy w Polsce są mechanizmy wsparcia dotyczącego lokalnych przedsiębiorców? Czy w związku z tym, że utrzymujecie całą produkcję w województwie pomorskim oraz fakt, że jesteście marką rozpoznawalną na całym świecie ma jakiekolwiek przełożenie na ewentualne profity, czy też wspieranie Waszego biznesu? Czy władze samorządowe mają i korzystają z takich instrumentów wsparcia? Czy w ogóle władze samorządowe wiedzą, że tak unikatowa działalność jest prowadzona na terenie województwa?
Jesteśmy znani i jesteśmy rozpoznawalni wśród samorządowców. Na poziomie Urzędu Marszałkowskiego współpracujemy z departamentem odpowiedzialnym za rozwój gospodarczy. Jeżeli czegoś potrzebujemy, to możemy liczyć na pomoc. Obecnie rezydujemy w Gdyni w Pomorskim Parku Naukowo-Technologicznym i tutaj też otrzymujemy wsparcie. Utrzymujemy też bezpośredni kontakt z władzami Gdyni. Kolejną formą lokalnego supportu jest współpraca z Invest Gdynia. To instytucja, która pomaga nietuzinkowym firmom zainwestować na terenie właśnie miasta Gdynia. Obecnie jesteśmy na etapie szukania działki, na której wybudujemy nową fabrykę oraz siedzibę firmy. Wszystkie wcześniej wymienione formy współpracy ułatwiają nam kontakt z samorządowcami. Nie tak dawno, bo dwa tygodnie temu, uczestniczyliśmy jako przedsiębiorcy w spotkaniu w gminie Szemud, niedaleko Gdyni. To było bardzo owocne spotkanie z wójtem, który rozumie biznes, lokalną społeczność i wyraził chęć goszczenia takiej działalności na swoim terenie. Tu trzeba przyznać, że jesteśmy atrakcyjnym partnerem dla gmin, które chcą inwestować w rozwój przedsiębiorczości. Charakteryzuje nas technologicznie lekka produkcja. Nie produkujemy przecież chemikaliów i innych niebezpiecznych odpadów. Wracając do nowej siedziby: prócz fabryki chcemy stworzyć showroom, który miałby funkcjonować na nieco innych zasadach, niż w większości firm. Chcemy, aby to miejsce było tworzone również z myślą o lokalnej społeczności. Przykładowo mogły być to również lokalne zespoły, które korzystają z naszych przestrzeni. Takie mamy założenia. Reasumując: udało nam się sprawić, że w województwie jesteśmy rozpoznawalną marką i wypracowaliśmy już swoje kanały komunikacji z władzami samorządowymi, zatem czujemy również to realne wsparcie.
Kiedy reszta świata wstrzymała oddech, ponieważ nie wiadomo było, co nas czeka po pandemii, Wy pracowaliście pełną parą. Nie dosyć, że wdrożyliście dwa zupełnie inne technologicznie urządzenia i to organizując produkcję lokalnie, to jeszcze utrzymujecie poprzednie linie po dziś dzień. Jaki jest złoty środek na choćby logistyczne okiełznanie takich działań?
Nie było to łatwe. Ale, gdy analizuje przychody, liczbę sprzedanych urządzeń, liczbę zatrudnionych osób, to mogę powiedzieć, że 2021 był zdecydowanie najlepszym rokiem w całej naszej działalności. A w chwili obecnej już przebiliśmy nasze obroty za cały rok 2021. Spodziewamy się, że do końca roku podwoimy nasze wyniki w stosunku do 2021. To skutkuje tym, że potroiliśmy zespół pracowników, mamy dwukrotnie więcej zamówień, nie wspominając już o ilości komponentów, wdrożonych procesów i wszystkiego, co może się wiązać z tak dynamicznym rozwojem. Jak to robić? Jak wspomniałem to nie jest łatwe, ale kluczem do tego jest zatrudnianie fajnych, rzeczowych ludzi. Naprawdę zbudowaliśmy świetny zespół, który sam sobie organizuje produkcję i montaż. Ostatnie kilkanaście miesięcy to też wyzwanie w postaci znalezienia dostawców komponentów. I tu atutem z pewnością była nasza siła w sensie realizacji znacznie większych zakupów. Inaczej dostawcy rozmawiali z nami przy zamówieniach rzędu setek podzespołów, a inaczej sprawy się mają, jeśli zamawiamy tysiąc czy dwa tysiące sztuk danego elementu. Innymi słowy, urośliśmy w oczach naszych wykonawców do zupełnie innego poziomu kontrahenta.
Odejdźmy na chwilę od tematów związanych z biznesem. Wymieniłeś na początku naszej rozmowy mocne, liczące się na świecie festiwale, gdzie wykorzystuje się Mantisy. A czy możesz uchylić rąbka tajemnicy i czy wiesz może, w jakich to nowych spektakularnych eventach będą zastosowane S-TRIBE?
Wiem… ale nie wiem, czy mogę powiedzieć (śmiech)… Na pewno w polskiej telewizji na jesieni S-TRIBE uświetni nowy sezon bardzo popularnego programu. Spodziewamy się stałej instalacji w jednym ze studiów. Dostaliśmy też taką informację, że gdybyśmy szybciej dostarczyli te oprawy na wspomniany już festiwal Tomorrowland, to mogłyby być także wykorzystane. Niestety, nie udało się zorganizować tego w tak krótkim czasie. To, co na pewno mogę powiedzieć, to mamy potwierdzone informacje od dystrybutorów, że wszystkie zamówienia z list tzw. pre-order są już sprzedane. Wokół S-TRIBE mamy też zamieszanie w postaci wielu pytań o dostępność modeli dla Wysiwyga, Depence’a, Capture’a, dlatego mocno mi się wydaje, że nasi klienci już dawno mają zaplanowane „co i gdzie”. Sądzę, że w niedługim czasie zobaczymy większe ilości S-TRIBE na różnych scenach.
Kto projektuje design Waszych opraw? Kto wymyślił tak niepowtarzalny kształt S-TRIBE?
Niestety, nie ma na to pytanie prostej odpowiedzi. Każdy z pracowników może przyjść z tym, co się mu przyśni czy wymarzy, albo z pomysłem, na który wpadnie pod przysłowiowym prysznicem. Oczywiście mamy swój dział konstrukcyjny i rozwoju, nad którym pełną pieczę sprawuje Łukasz Sztejna. Tam odbywa się główne projektowanie, ale każdą koncepcję, szkic jesteśmy w stanie przedyskutować. Mamy takie spotkania pt.: „oglądanie świata”. Szukamy naprawdę różnych inspiracji dla naszych produktów. Jak to się dzieje, że dana koncepcja wchodzi w życie? Hm… zdaje się, że jest tak, iż kilka osób równocześnie musi w nią mocno uwierzyć, aby później pchnąć tę myśl dalej w nasze tryby konstrukcyjne i doprowadzić do powstania prototypu.
W ostatnim czasie przeprowadzałem wywiad z przedstawicielem jednej z włoskich fabryk. Muszę powiedzieć, że jestem nieco zaskoczony pewnymi podobnymi trendami, które opisujesz dziś w naszej rozmowie i które miały też swoje odzwierciedlenie we wspomnianym wywiadzie. Mam tu na myśli lokalizowanie produkcji w małych odległościach geograficznych oraz w kraju, z którego pochodzi dana marka. W tamtej rozmowie zaskoczył mnie jeszcze jeden element. Pewna otwartość na feedback z rynku już na etapie projektu czy prototypu. Konstruktorzy zasięgają opinii u, dajmy na to, zaprzyjaźnionych lighting designerów na temat nowo powstałych koncepcji. Jak to jest w Portmanie?
Chciałbym, aby wybrzmiała pewna myśl, że w takim procesie nie ma miejsca na zupełny brak ładu i składu. Od czego zaczynamy? Na wczesnym etapie koncepcyjnym mamy przygotowany taki zestaw krytycznych pytań. Te pytania są bardzo różne – od podstawowych, dotyczących uniwersalności urządzenia w kontekście użycia go na małym lub dużym koncercie, po powiedzmy czynniki ludzkie. Mam tu na myśli np. łatwość montażu i demontażu dla techniki scenicznej. Następnie istotne będą względy ekonomiczne – to pod kątem zasadności zakupu dla firm rentalowych. Kolejne to to, czy design urządzenia jest naprawdę ponadczasowy – tu z kolei zwracamy uwagę na to, aby dana oprawa nie nadawała się tylko do jednego rodzaju eventów. Takich pytań, czy takich zestawów pytań, mamy bardzo dużo. I rzeczywiście negatywne odpowiedzi mogą przesądzać o wydawałoby się ciekawych projektach. Później natomiast, kiedy już opracujemy modele 3D, konsultujemy projekty z naszymi dystrybutorami i kluczowymi osobami odpowiedzialnymi za rozwój portfolio produktów czy też tymi, które są blisko samej sprzedaży. Następnie, dopiero w tym miejscu projektu konfrontujemy koncepcję z zaufanymi osobami z branży. I rzeczywiście muszę powiedzieć szczerze, że jest to bardzo ciekawe, co można usłyszeć podczas takich spotkań. Jednak dopiero, kiedy pojawia się już finalny produkt, to często słyszymy opinie: „a jednak to sobie trochę inaczej wyobrażałem” (śmiech). Często jest też tak, że nasz sposób prezentacji i to, jak opowiadamy o naszym, nowym projekcie może rzutować na opinie tych zaufanych, pierwszych odbiorców.
Jesteś fachowcem w wielu dziedzinach. To zresztą widać po rozwoju marki Portman. Dlatego chcę zadać Ci pytanie, które dotyczy przyszłości branży. Czasem mam wrażenie, zresztą sam dziś powiedziałeś, że klienci na targach oceniali przestrzenie wystawiennicze jako „kolejne stoisko z głowicami”. I ja mam takie wrażenie, że jest mało rzeczy w kolejnych produktach typu głowica ruchoma, które potrafią mnie zaskoczyć. Zatem moje pytanie brzmi: w którą stronę branża oświetleniowa będzie się rozwijać?
Nie zgadzam się z tezą, że głowice ruchome to nie jest rozwojowa część branży. To tak jakbyśmy porównali tę dziedzinę do rynku motoryzacyjnego. Wszystkie samochody mają cztery koła i kierownicę i czy można dalej rozwijać rynek motoryzacyjny? Przecież cały czas wdrażane są innowację i każda następna generacja zostaje wyposażona w coś nowego. Wydaje mi się, że ta droga nigdy się nie skończy, głowice są coraz doskonalsze i tutaj producenci, czy ich działy R&D pracują zapewne bardzo, bardzo intensywnie i przypuszczam, że widzą jeszcze ogrom nowych możliwości. Natomiast urządzenia scenograficzne – dekoracyjne takie, które my produkujemy… to dobrze, że ta dziedzina się tak rozwija. Dobrze, że firmy rentalowe zaczęły się przekonywać do tego typu rozwiązań. To dobrze, że te urządzenia przestały być postrzegane jako takie, które stosuje się tylko „na jeden koncert”. Często wcześniej spotykałem się z opinią szefów firm: „głowy ruchome używam na każdym koncercie, a takie Portmany użyję raz i potem będą leżały w magazynie”. Zupełnie tak nie jest! Ci, co kupili nasze produkty w 2016 roku, cały czas je wynajmują i są z tego faktu bardzo zadowoleni! Te sety cały czas pracują i zarabiają na siebie. To, co jeszcze daje się zauważyć po całym zamieszaniu z Covidem, to pewnego rodzaju odświeżenie w całej branży. Tzn. znam wiele podmiotów, które podobnie tak jak my wykorzystało ten czas do np. wewnętrznych reform czy restrukturyzacji, a także do dokonania zmian dotyczących różnych procesów wewnętrznych. Bardzo wiele firm zainwestowało w marketing i myślę tu zarówno o dystrybutorach, jak i o wielu firmach rentalowych. I rzeczywiście ci ludzie teraz zaczynają wygrywać! Wspomniane podmioty dostarczają obecnie zupełnie nową jakość. Zresztą, ogólnie rzecz biorąc, mam wrażenie, że jakość w branży po Covidzie wzrosła! Oceniając nawet naszych dystrybutorów, mogę powiedzieć, że widać te zmiany. Podmioty, które wykorzystały ten czas, są gotowe, aby sprostać ogromnemu zapotrzebowaniu. W chwili obecnej jest tak, że wszyscy mają dwa razy więcej pracy niż w normalnym sezonie. Aby temu podołać, to trzeba było się do tego przygotować. Ktoś, kto się do tego przygotował, może teraz zbierać żniwa.
Zastanawiam się nad fenomenem opraw scenograficznych czy dekoracyjnych. W erze zmotoryzowanych ekranów LED-owych i coraz to lepszych głowic wyposażonych hybrydowo nadal tego typu oprawy są popularne. Być może dlatego, że nowe produkty Portman takie jak S-TRIBE można potraktować jak… pojedyncze piksele, czyli właściwie można tworzyć z ich wykorzystaniem efekty animacyjne.
Trochę tak jest. Dajemy możliwość budowania różnych przedziwnych konstrukcji i kształtów. W jakim to zmierza kierunku? Jeszcze raz odniosę się do Tomorrowland: to jak wyglądają te sceny, jak jest wykonana scenografia – to jest naprawdę coś niesamowitego! Można by rzec, że scena przestała być sceną! To już nie są pudełka w kształcie sześcianu. Dziś mamy do czynienia z niesamowitymi rozwiązaniami konstrukcyjnymi i kształtami, a także z zupełnie nowymi elementami scenograficznymi. Pojawiają się nawet rzeźby! W tym kontekście mając do dyspozycji światła, które pozwalają podkreślić charakter danego konceptu i same w sobie są elementem scenograficznym, to może to być punktem dla inspiracji realizatorów czy twórców, którzy wymyślają i budują te widowiskowe przestrzenie.
Zdaje sobie sprawę, że jesteśmy tuż po premierze S-TRIBE, ale powiedziałeś, że macie ambitny plan wdrażania dwóch nowych opraw w roku. Czy zechcesz zdradzić trochę szczegółów dotyczących następnej przygotowywanej oprawy? Czy to może być model który będzie przypominał S-TRIBE?
Definitywnie to, na czym się teraz skupiamy, to urządzenie dekoracyjne, które być może będzie jakimś rodzajem uzupełnienia dla S-TRIBE’a. Na pewno będzie to oprawa oparta na LED-ach (śmiech). Oczywiście będzie miała emulację źródeł halogenowych. Planujemy przygotować tę nową premierę jeszcze w listopadzie tego roku.
Choć ta 40-minutowa rozmowa była bardzo treściwa, to miałem wrażenie jakby minęło zaledwie kilka minut. Nie miałem już serca zajmować więcej czasu Dominikowi, tym bardziej, że zgodził się na wywiad w formie telefonicznej, ponieważ akurat przechodził dość poważną infekcję. Jako redakcja będziemy śledzić to, w jaki sposób „wybrzmi” na kolejnych scenicznych odsłonach rewolucyjny S-TRIBE i z niecierpliwością czekamy na nowy model z logiem Portman.
Rozmawiał i opracował: Paweł Murlik, Muzyka i Technologia
Zdjęcia: Archiwum Portman Lights