Chyba nikogo nie trzeba przekonywać, że francuska firma L-Acoustics, która w przyszłym roku będzie obchodzić 40-lecie swojego założenia, należy dziś do liderów rynku nagłośnieniowego. Oferowane przez nią zestawy głośnikowe, wzmacniacze czy systemy dźwięku immersyjnego są cenione przez użytkowników na całym świecie, często trafiając na pierwsze pozycje przy tworzeniu riderów. Marka stała się nie tylko synonimem wysokiej jakości, doskonałego dźwięku, ale także innowacyjności i wyznaczania nowych trendów. W latach 90. ubiegłego wieku rozpropagowała ona klasyczne dziś systemy liniowe, składające się z wielu modułów, łączonych z zachowaniem kątów, które za każdym razem trzeba indywidualnie ustalić. Dziś natomiast idzie krok dalej, tworząc nowy standard, mogący owe tradycyjne systemy zastąpić. Mowa o nowej serii źródeł liniowych dalekiego zasięgu, oznaczonej literą L, której w tym tekście przyjrzymy się nieco bliżej. Wiele bowiem wskazuje na to, że jej wprowadzenie na rynek może istotnie zmienić zasady gry – gdy okaże się, że wielkoskalowe wydarzenia można obsłużyć systemem znacznie łatwiejszym do przetransportowania, zmontowania i skonfigurowania, wymagającym znacznie mniejszej ekipy i krótszego czasu. A zatem oszczędzającym zarówno pieniądze, jak i środowisko.
Wprowadzenie nowej linii stało się także okazją, by porozmawiać o niej z człowiekiem, który był przy jej narodzinach, więc wie o niej po prostu wszystko. Germain Simon, dyrektor zarządzania produktem (dział głośników) w L-Acoustics zgodził się udzielić nam ekskluzywnego wywiadu na ten temat, zatem obok opisu samych źródeł, ich charakterystyki, poznamy wiele szczegółów dosłownie z pierwszej ręki. Ale tytułem wprowadzenia – skonstruowaniu nowej serii przyświecało kilka myśli – najważniejszą oczywiście było kolejne już udoskonalenie walorów dźwiękowych, po prostu wszystko miało lepiej grać i brzmieć. Kolejną było zmniejszenie rozmiarów do niezbędnego minimum, by ułatwić transport, montaż i ograniczyć wszelkie niedogodności, a przecież w epoce dbałości o środowisko ma to także korzystny wpływ na minimalizację śladu węglowego podczas przewożenia sprzętu ciężarówkami. Nowa seria miała także w zamyśle być idealnym uzupełnieniem firmowego systemu dźwięku immersyjnego, L-ISA. Słowem – wszystko miało być mniejsze, lżejsze, ale co najmniej równie potężne, jak poprzednicy, jeszcze lepiej brzmiące i nowocześniejsze. Seria L to dwa moduły, oznaczone jako L2 i L2D, bazujące na technologii PULS (Progressive Ultra-dense Line Source). Zbudowano je w oparciu o te same podzespoły, zatem ich charakterystyki w dużej mierze się pokrywają – można generalnie powiedzieć, że to te same głośniki, ale o nieco innym przeznaczeniu w gronie. L2 konstrukcyjnie przystosowany jest do mocowania na jego górze, zaś L2D na samym dole, względnie jako samodzielne źródło. Innymi słowy – na dół dajemy L2D, a nad nim jeden, dwa, albo trzy moduły L2. Wizualnie najbardziej rzucającą się w oczy różnicą jest dolna część obudowy, zaokrąglona w przypadku L2D. L2 ma zaś obudowę przystosowaną do montażu jednego modułu nad drugim i jest ona tak wyprofilowana, by finalnie uzyskać łukowaty kształt grona. Ponieważ mamy do czynienia z progresywnymi źródłami liniowymi dalekiego zasięgu, producent wyposażył je w imponującą liczbę przetworników – w sumie jest ich aż 20 (wszystkie o impedancji 8 Ω). Osiem z nich to czołowe niskotonowe, o średnicy 10 cali, dodatkowo 4 12-calowe umieszczone z boku (wyloty są z przodu i z tyłu, chodzi o uzyskanie charakterystyk kardioidalnej i superkardioidalnej) i wreszcie 8 wysokotonowych przetworników ciśnieniowych o średnicy 3 cali i sprzężonych z falowodami DOSC.
W przypadku serii L zdecydowano się na progresywne rozwiązania mechaniczne. Obudowa L2 zapewnia pokrycie w pionie wynoszące 10°, zaś źródło wyposażono w cztery regulowane moduły Panflex (ta technologia łączy w sobie mechanicznie regulowane żebra oraz specjalne algorytmy DSP.), pozwalające na uzyskanie różnych wartości pokrycia w poziomie – 70°, 90°, względnie 110°. Z kolei L2D gwarantuje 60° pokrycia w pionie i także posiada cztery moduły, przy czym w górnej części znajdują się dwa Panflex, dzięki czemu możemy regulować pokrycie w poziomie, uzyskując wartości 70° (symetrycznie), 90° (asymetrycznie), albo 110° (symetrycznie). W dolnej części mamy dwa progresywne moduły (L-Fins) o kącie początkowym 110° i rozszerzającym się na dole do 140°. Dzięki swoim walorom L2D może być użyty samodzielnie lub w gronie z L2, wypełniając dół i gwarantując pokrycie już pierwszych rzędów. Generalnie możemy połączyć ze sobą 4 moduły L2, albo 3 L2 i na dole jeden L2D. Autorski system podwieszania jest bardzo łatwy i szybki w obsłudze, a jednocześnie solidny, zapewniając uzyskanie stałej i pożądanej krzywizny. Do tego jest to system bezbolcowy, co także pozwala uniknąć wielu nieprzyjemnych sytuacji, bo przecież piny łatwo zgubić, a do tego zwykle giną one wtedy, gdy są akurat potrzebne. Całość skonstruowano tak, by wyeliminować potencjalne błędy – po prostu nie da się inaczej złożyć grona, wszystko jest idealnie spasowane i wykwalifikowana ekipa zawsze uzyska optymalny rezultat. Co będziemy kilkakrotnie podkreślać – rozmiary samych źródeł, jak i niezbędnych akcesoriów są – jak na takie moduły oczywiście – naprawdę relatywnie kompaktowe, co ma dla większości użytkowników bardzo duże znaczenie.
W naszej rozmowie tę cechę podkreślił także Germain Simon: „Tak, rzeczywiście, L2 to system pod wieloma względami oszczędny! Oszczędza czas, wysiłek i miejsce nad sceną. Produkcje już to uwielbiają. Oprócz korzyści związanych z jakością dźwięku, forma serii L zapewnia korzyści wdrożeniowe. Ponieważ nie trzeba obliczać kątów między elementami, błędy są radykalnie zmniejszone. Bezbolcowy system mocowania z automatyczną blokadą pozwala na rozłożenie za pomocą zaledwie kilku prostych ruchów. A ponieważ w obudowie znajduje się tylko jedno złącze kablowe, liczba czynności wymaganych podczas wkładania, wyładowywania jest istotnie zmniejszona. Zmontowanie serii L jest od trzech do pięciu razy szybsze niż wdrożenie systemu o podobnej mocy”. Oczywiście najistotniejszym elementem jest dźwięk, zatem właśnie walory brzmieniowe są zdaniem naszego rozmówcy tym, co szczególnie wyróżnia serię L: „Twierdzę jednak, że najważniejszym udoskonaleniem L2 jest przede wszystkim dźwięk. Spójność pokrycia i równowagi tonalnej na widowni jest bezprecedensowa. Kontrola energii to krok naprzód w porównaniu z tradycyjnymi systemami liniowymi. Wszystko to dzięki zoptymalizowanemu współczynnikowi aktywnego promieniowania (ARF). ARF określa, jak blisko powinny znajdować się przetworniki w głośniku i w szeregu głośników, by zapewnić odpowiednią kontrolę średnich i wysokich częstotliwości oraz wytworzyć spójne i wydajne czoło fali. W przypadku serii L połączyliśmy kilka elementów w jeden. Pozwala to na uzyskanie bliskiego 100% ARF dla pojedynczego elementu. Dzięki temu sterowanie w płaszczyźnie pionowej zapewnia spójność z przodu systemu i redukuje energię przesyłaną nad i pod zestawem (tradycyjnie w kierunku sufitu i sceny), co z kolei zwiększa wzmocnienie przed sprzężeniem zwrotnym i pomaga utrzymać niskie wzbudzenie pomieszczenia. Fenomenalna kontrola nie tylko w płaszczyźnie pionowej. Połączenie Panflex i zintegrowanej kardioidy kontroluje energię w płaszczyźnie poziomej w całym paśmie częstotliwości! Jest to pierwszy produkt L-Acoustics z naturalną charakterystyką kardioidalną”.
Obudowy modułów wykonane są ze sklejki z brzozy bałtyckiej, oczywiście najwyższej jakości – zadbano także o odpowiednią ochronę przed warunkami otoczenia, uzyskują klasę szczelności IP55, co gwarantuje niczym niezakłóconą pracę w warunkach plenerowych. Oba modele mają solidny i prosty, czteropunktowy system podwieszania z automatyczną blokadą. Całość montuje się zatem szybko, a połączenie jest bezpieczne i trwałe. Zadbano także o to, by okablowanie było właściwie zorganizowane, a to dzięki znajdującym się z tyłu klipsom. Źródła serii L powstały z myślą o uzyskaniu stałej krzywizny, która jest optymalizowana pod kątem większości potencjalnych obiektów i zastosowań. Prace projektowe zostały zresztą poprzedzone analizą wcześniejszych realizacji koncertowych – w różnych lokalizacjach i z różnymi gatunkami muzyki, co doprowadziło do wypracowania rozwiązania idealnego. Gdy mówimy o dolnej części spektrum, specjalne presety pozwalają na precyzyjną kontrolę kierunkowości. Emisja energii w niepożądanych kierunkach (tył/dół) jest zminimalizowana. System kieruje dźwięk tam, gdzie tego chcemy, by pokryć całą widownię. Bez względu na to, jak złożony kształt ma obiekt, w którym będzie realizowany koncert, za pomocą L2 i L2D uzyskamy równomierne i spójne pokrycie z doskonałym przenoszeniem całego zakresu. Wbrew pozorom to, co powiedzieliśmy przed chwilą, o zminimalizowaniu emisji energii w niepożądanych kierunkach, jest bardzo istotne z punktu widzenia środowiska. W zamkniętych obiektach pozwala na zredukowanie wzbudzania pomieszczenia (ścian z tyłu, sufitu itp.), gwarantując uzyskanie czystej akustyki. W przypadku wydarzeń plenerowych ograniczy ich negatywny wpływ na otoczenie. Koncerty nie odbywają się w próżni, wokół są osiedla, ludzie niekoniecznie mający ochotę na słuchanie koncertu, który rozgrywa się gdzieś w pobliżu.
W naszej rozmowie Germain Simon zwraca zresztą uwagę na to, do jakich przede wszystkim zastosowań powstały nowe modele: „Seria L została zaprojektowana zarówno do zastosowań instalacyjnych, jak i na trasy. Może obsłużyć publiczność od 1200 do 12 000 osób w przypadku konfiguracji stereo. Z naszych badań wynika, że większość przedstawień odbywa się w kinach o pojemności od 2000 do 5000 osób, a seria L w konfiguracji lewo/prawo to doskonały system do obsługi tych przestrzeni. Dzięki konfiguracjom L-ISA, seria L może obsłużyć jeszcze większą widownię, do 25 000 osób, i w tych przypadkach efekty są niezwykle spójne, ponieważ seria L została specjalnie zaprojektowana do tego typu zastosowań. W przypadku tras koncertowych, które generalnie wykorzystują systemy liniowe o dużej skali, takie jak K3 lub K2, lub konkurencyjne produkty z tej samej serii, seria L jest idealnym systemem z wielu powodów: jest lżejsza, mniejsza i nieskończenie łatwiejsza i szybsza do uruchomienia bez błędów. Okablowanie jest znacznie łatwiejsze, wymaga mniej kontrolerów i mniej energii elektrycznej. Zajmuje mniej miejsca w ciężarówce. I to wszystko przy tej samej wartości SPL, ale przy znacznie dokładniejszym pokryciu, ponieważ wysyła mniej energii do niepotrzebnych obszarów, takich jak scena, ściany czy sufit. Prosta praktyczna zasada jest taka, że L2 będzie idealnie pasował do wydarzeń od 8 Kara II do 16 K2. Poniżej lub powyżej seria K jest wciąż najlepszym wyborem”.
Przyjrzyjmy się teraz wybranym parametrom. L2 i L2D oferują pasmo przenoszenia w zakresie od 45 Hz do 20 kHz, co oznacza, że mogą pracować samodzielnie, nawet bez subwooferów, ale oczywiście także we współpracy z nimi, jak KS28. Maksymalne ciśnienie akustyczne (SPL) wynosi dla L2 155 dB, zaś dla K2D 151 dB. O dyspersji wspomnieliśmy już wcześniej. L2 waży 158 kg i ma wymiary 850 x 1197 x 559 mm, zaś L2D waży 149 kg przy rozmiarach 850 x 1252 x 559 mm. Do transportu przewidziano specjalne wózki L2-CHARIOT oraz L2D-CHARIOT, które mogą być także wykorzystane jako platformy do układania w stosy (tu przewidziano dodatkowe akcesoria, jak K2-JACK). K3-CHARIOTLID służy z kolei do zapewnienia odpowiedniej powierzchni do transportu, względnie magazynowania. Producent tak zaprojektował nowe źródła, by uwzględnić wszelkie okoliczności i potrzeby. Mając na uwadze, że system nagłośnienia nie tylko trzeba podłączyć, skonfigurować, ale także jakoś zdemontować, dowieźć, odwieźć, umieścić w magazynie itd. Za każdym razem minimalizując pracochłonność czy zajmowane miejsce.
Warto także podkreślić, że w omawianymi źródłami liniowymi doskonale współpracuje wzmacniacz LA7.16, będący wręcz idealnym dopełnieniem systemu. O czym zresztą nie omieszkał wspomnieć Germain Simon: „Nie możemy ukrywać, że kiedy wypuściliśmy LA7.16i w zeszłym roku, mieliśmy już zaplanowaną tę 16-kanałową platformę dla serii L. Podobnie jak jego rodzeństwo w wersji instalacyjnej, LA7.16 dostarcza 1300 W jednocześnie na wszystkich 16 kanałach, co doskonale pasuje do serii L, ponieważ wykorzystujemy tylko 50% możliwości LA7.16, zapewniając niezbędny zapas dla wszystkich rodzajów imprez. LA7.16 to nowy sposób myślenia o amplifikacji. Bierze pod uwagę realia. Wszystko jest automatyczne i dzieje się w czasie rzeczywistym za pośrednictwem procesora DSP, który monitoruje przychodzący sygnał. Wykorzystując wstępnie załadowane ustawienia, LA7.16 rozpoznaje krzywą impedancji podłączonych do niego głośników lub przetworników i przydziela niezbędne natężenie do każdego z 16 wyjść – jednocześnie i 96 000 razy na sekundę – bez dodawania jakiegokolwiek opóźnienia. Stwarza to również nowy sposób myślenia o energii elektrycznej wymaganej podczas imprezy, ponieważ LA-RAK III, który zawiera trzy LA7.16 z 48 kanałami wzmocnienia, wymaga tylko 32A Tri, który zasila również drugi LA-RAK III w łańcuchu. To przekłada się na 96 kanałów wzmocnienia za pomocą tylko jednego kabla Tri 32A. Podczas fazy pilotażowej pracowaliśmy z artystą hip-hopowym i nigdy nie przekroczyliśmy 50% potencjału LA7.16”. Widać zatem jak na dłoni z jaką starannością w L-Acoustics podchodzi się do kompleksowych rozwiązań, tworząc idealnie się dopełniające elementy systemu nagłośnienia – w omawianym wypadku źródła liniowe i napędzające je wzmacniacze. To pozwala nabywcom stworzyć optymalizowany park sprzętowy, który sprosta najpoważniejszym wyzwaniom. LA7.16 ze swoją 16-kanałową architekturą, dużą mocą, zaawansowanym DSP, a także wieloma ułatwieniami, jak choćby łączenie ze źródłem liniowym za pomocą tylko jednego kabla, wydają się więc najlepszym wyborem.
Osobną kwestią, ale w przypadku omawianych modeli bardzo istotną, jest współpraca L2 i L2D z systemem dźwięku immersyjnego L-ISA, o którym mieliśmy już okazję pisać na naszych łamach. Te źródła liniowe są wręcz stworzone do takich konfiguracji, a wykorzystanie systemu L-ISA sprawia, że mogą obsłużyć jeszcze liczniejszą publiczność. Na ten fakt zresztą zwrócił uwagę w naszej rozmowie Germain Simon: „Seria L została stworzona specjalnie z myślą o konfiguracjach L-ISA. Seria L w konfiguracjach L-ISA jest w stanie obsłużyć publiczność od 2500 do 25 000 osób, a spójność wyjścia audio jest idealna dla tego typu konfiguracji. Wdrożenie L-ISA wymaga źródeł dźwięku o dużej i stabilnej dyspersji poziomej, aby zmaksymalizować strefę L-ISA (strefę przestrzenną). Wyjątkowo stabilne pokrycie 110° obsługuje tę strefę L-ISA aż do pierwszych rzędów, dla których dolna część L2D oferuje większe pokrycie 140°, dzięki czemu nawet pierwsza sekcja widowni znajduje się dobrze w strefie działania L-ISA. A ponieważ system jest zawieszony nad sceną, kontrola w płaszczyźnie pionowej jest kluczowa dla maksymalizacji wzmocnienia przed sprzężeniem zwrotnym. Kardioidalna charakterystyka serii L będzie również wspierać czystą scenę”. Przy tej okazji podkreślił także inne kwestie, jak choćby mniejszy nakład pracy podczas instalacji: „Oprócz ulepszonej spójności, obudowy serii L są lżejsze i szybsze w montażu. Obie te kwestie są ważne dla produkcji – zainstalowanych, a zwłaszcza koncertowych – które chcą przejść na wciągający dźwięk L-ISA. Lżejsze obudowy zwiększają możliwości punktów mocowania. Obudowy, które są łatwiejsze i szybsze w instalacji, przekładają się na czas ładowania/wyładowywania, który dorównuje konfiguracjom stereo”.
Jak widać, firma włożyła sporo wysiłku w stworzenie narzędzia doskonałego, nadającego się do pracy w każdych warunkach, zarówno w plenerze, jak w pomieszczeniach zamkniętych, zdolnego do pokrycia naprawdę dużej widowni, sprawdzającego się w standardowych konfiguracjach stereo, ale także w realizacjach immersyjnych. W tej sytuacji bardzo ciekawe byłyby wnioski z jakichś praktycznych zastosowań nowych źródeł liniowych. Zapytałem więc Germaina Simona, czy może uchylić rąbka tajemnicy i opowiedzieć coś o zrealizowanych dotąd projektach. Bez wahania zresztą od razu odpowiedział: „Absolutnie! Program pilotażowy serii L rozpoczął się w styczniu tego roku z partnerami Britannia Row i Solotech. Jej pierwszy globalny występ miał miejsce na BRIT Awards z Brit Row, który również wdrożył serię L na Eurowizji. W tej chwili Solotech jest z serią L na trasie Helene Fischer. Wszystkie te wydarzenia wykorzystywały największy zestaw L2, który składa się z dwóch L2 i jednego L2D w gronie. Od kwietnia do października program pilotażowy będzie stopniowo rozszerzany do sześciu partnerów na całym świecie: PRG i Solotech w obu Amerykach, Britannia Row/Clair Global i Novelty Group w regionie EMEA oraz Tokyo Sanko i Winly w regionie APAC będą wdrażać nową technologię podczas różnych wydarzeń na żywo do października 2023 roku, kiedy zakończy się faza pilotażowa. Ponadto firma L-Acoustics wdrożyła L2 i L2D na Coachella Music and Arts Festival oraz Stagecoach w Kalifornii przy wsparciu RAT Sound i AEG Presents”.
Podsumowanie
Seria L marki L-Acoustics to bez wątpienia coś z najwyższej półki, adresowane do wymagających odbiorców i gwarantujące uzyskanie spektakularnych rezultatów. Nikogo chyba nie trzeba przekonywać, że omawiane tu źródła liniowe dalekiego zasięgu są starannie zaprojektowane, wykonane z użyciem najlepszych podzespołów i materiałów, oferując jakość, z jakiej francuski producent jest znany od lat. Innowacyjne technologie, współpraca z systemem immersyjnym L-ISA to także warte podkreślenia cechy. Czy jednak w dziedzinie nagłośnienia jest jeszcze możliwe stworzenie czegoś, co wyznaczy nowe standardy? Wszystko wskazuje na to, że tak. I seria L ma spore szanse, by stać się tym graczem, który zacznie rozdawać karty. Dlaczego? Mówimy o segmencie systemów dalekiego zasięgu, przeznaczonych do obsługi dużych wydarzeń – tutaj dominowały rozwiązania wielkoformatowe, z natury duże, ciężkie, kłopotliwe w transporcie, podwieszaniu, wymagające dużych powierzchni magazynowych, a także dość licznej ekipy technicznej. L2 i L2D są w stanie je nie tylko zastąpić, ale zaoferować co najmniej równie dobry dźwięk w każdych warunkach – przy jakże radykalnym ograniczeniu rozmiarów. Grono złożone z dwóch, trzech L2 i jednego L2D na dole zapewni odpowiedni poziom i pokrycie. A wszystko zostanie dużo szybciej zainstalowane, z zaangażowaniem mniejszej liczby osób. Łączenie jest tak proste, jak tylko to możliwe. Możemy też wspomnieć o estetyce, gdy nad sceną nie musimy już wieszać ogromnych zestawów, które mogą czasem psuć efekt wizualny. Zminimalizowane jest także niezbędne okablowanie. Słowem, same korzyści.
Tekst: Dariusz Mazurowski, Muzyka i Technologia
Zdjęcia: Thomas Holz, Hal Horowitz, Christophe Coulmy