Trzydzieści osiem lat w służbie u pana Lansinga.
Zwykle najbardziej związanymi z daną firmą osobami są jej właściciele czy założyciele, rzadziej szefowie działu badawczo-rozwojowego czy marketingu, finansów lub sprzedaży. W przypadku tak wielkiej i długowiecznej firmy jak JBL trudno mówić o takich osobach, biorąc w szczególności pod uwagę, że jej współzałożyciel i jedna z ważniejszych postaci dla rozwoju urządzeń głośnikowych zeszłego wieku – James Lansing, zmarł w 1949 roku, a właścicielem marki jest obecnie koncern Harman. Istnieje jednak grono osób reprezentujących JBL, a zwłaszcza tę część jego produkcji, która interesuje nas najbardziej. Niewątpliwie słusznie jedną z osób reprezentujących produkty JBL-a przeznaczone na rynek profesjonalny jest Mark Gander, z którym miałem przyjemność spotkać się i porozmawiać ostatniej jesieni. Mark Gander pracuje w firmie JBL od trzydziestu ośmiu lat. Trafił tam zaraz po obronie pracy magisterskiej (studiował elektronikę) w 1976 roku. Do dziś ocenia ten ruch jako dobrą decyzję. W firmie początkowo pracował przy projektowaniu głośników do zastosowań zarówno konsumenckich, jak i profesjonalnych. Kolejno zajmował stanowiska inżyniera ds. przetworników, inżyniera ds. aplikacji, menadżera produktu, wiceprezesa marketingu, wiceprezesa inżynierii, wiceprezesa rozwoju strategicznego. W 1994 roku został honorowo zaproszony w poczet członków AES za znaczący rozwój projektowania przetworników niskotonowych oraz miernictwa dużych systemów nagłośnieniowych. Miał okazję pracować nad wieloma osiągnięciami firmy, współpracować z jej świetnymi inżynierami, być przy przełomowych decyzjach, odkryciach i eksperymentach. Z czasem, chcąc popularyzować dział pro audio, zaczął coraz intensywniej zajmować się marketingiem. Obecnie szefuje tej działce. Z Markiem Ganderem miałem okazję porozmawiać zaraz po panelu dyskusyjnym (w którym brał udział wraz z M. Christnerem z d&b audiotechnik, T. Andrewsem z Funktion One i A. Pardoe z Traction Sound) o znaczeniu prac inżyniersko-mechanicznych przy opracowywaniu głośnika przed zejściem do poziomu korekt wprowadzanych w DSP, czyli o roli dobrego projektu i doboru komponentów. Mark ciągle akcentuje, że JBL wciąż wykonuje kolejne kroki nie tylko na poziomie składania systemów, ale zaczynając projekty już na etapie wytwarzania poszczególnych komponentów, wdrażając nowe technologie surowcowe, sposoby obróbki czy też nowe pomysły. Firma ma ogromne zaplecze badawcze i silne tradycje naukowo-rozwojowe. Jej potencjał jako części koncernu Harman wydaje się być jeszcze większy. Na pewno jest to marka gotowa inwestować,co mieliśmy okazję zobaczyć na przykładzie systemu VTX, o którego budowie opowiada Mark. Ale poruszymy też kilka innych tematów: od postępu czy też braku postępu w budowie głośników, aż po obraz rynku nagłośnieniowego w przyszłości. Zaczniemy jednak od początków samej firmy JBL… Łukasz Zygarlicki, MiT: Historia firmy JBL sięga początków poprzedniego wieku. To chyba mniej więcej lata dwudzieste, trzydzieste? Mark Gander, Director, Marketing JBL Professional: Właściwie nazwa JBL pochodzi od inicjałów Jamesa B. (Bullougha) Lansinga, który przeniósł się do Południowej Kalifornii i zaczął tam budowę głośników radiowych w latach dwudziestych, a w latach trzydziestych, w czasie czasie przemiany kina niemego w kino dźwiękowe, był jedną osób wytwarzających najbardziej zaawansowane komponenty: drivery kompresowane, woofery z wyjątkowo dużymi magnesami i cewkami, które miały wybitne wówczas osiągi. Te głośniki i systemy nagłośnienia stawały się więc standardem dla pierwszych kin dźwiękowych. Ta tradycja towarzyszyła Lansingowi dalej i zaraz po II Wojnie Światowej otworzył naszą firmę – JBL, czyli James B. Lansing Sound. Tak więc produkujemy głośniki od 1946 i trwamy w tej tradycji stosowania najnowszych technologii, materiałów, starając się używać ich do produkcji komponentów: wooferów, tweeterów, tub, i dalej łączenia ich w systemy nagłośnienia. Przygotowujemy także systemy do wielu różnych zastosowań: dużych obiektów widowiskowych jak kina, miejsca rozrywki, koncerty, systemy stadionowe, ale także skalując je w dół na rozrywkę domową czy sprzęt studyjny. Tradycją JBL-a była zawsze obsługa potrzeb klienta z zastosowaniem najnowszych technologii, aby uzyskać najlepszą jakość i parametry głośników. Na pewno Lansing to jedno z bardziej znaczących nazwisk w historii elektroakustyki, ale trzeba też przyznać, że nie miał on zbyt wiele szczęścia do interesów i nie zawsze radził sobie z prowadzeniem firmy. Zgadza się, nie był dobrym biznesmenem. Miał z tym kłopoty, ale to dlatego, że tak mocno skoncentrowany był na innowacyjności: na oplocie z płaskiego drutu, nowych materiałach do magnesów, opracowywaniem technologii znoszących większe moce. A czy przypadkiem nie jest tak, że obecnie nie ma już miejsca na tak duże innowacje jak pół wieku temu i w branży nie dzieje się zatem już wiele? Widzę to trochę inaczej. Wciąż robimy te same rzeczy. Lansing wziął cewkę i zastosował inny materiał dla magnesu: alnicoaluminium, nikiel i kobalt. Było to w trakcie II Wojny Światowej. W latach siedemdziesiątych cena kobaltu zaczynała przerażająco rosnąć, musieliśmy się więc zwrócić w kierunku magnesów ferrytowych albo ceramicznych. Ostatnio udało nam się czerpać profity z zastosowania magnesów neodymowych – wysokoefektywnych, bardzo małych. Ale my zrobiliśmy to w wyjątkowy sposób i to rozwiązanie nazywamy Differential Drive. Dwie cewki, dwie szczeliny magnetyczne napędzające membranę czy kopułkę. To niemal identyczny sposób działania – czerpanie zysków z zastosowania nowych materiałów, stosowanie ich i podnoszenie wydajności. Czy jest to przyjmowana moc, czy zmniejszenie zniekształceń, niższa waga, czy też kombinacja wszystkich tych przymiotów. Korzystając z okazji, zapytam o to, co myślisz o systemach liniowych: czy to jest nowy pomysł, czy też stary pomysł w odświeżonym wydaniu? Podobnie jak większość rzeczy w głośnikach: po trochu z każdego. To stara rzecz, bo koncept kolumny głośnikowej był rozwinięty w latach pięćdziesiątych, kiedy ludzie zrozumieli, że zestawianie głośników bardzo blisko siebie i łączenie ich w pionie daje szerokie pokrycie poziome, ale umożliwia kontrolę pionowego. Obecnie systemy liniowe robią to nie tylko z głośnikami pełnopasmowymi, ale w każdym podpaśmie: niskim, średnim i wysokim, oraz łączą przetwarzanie średnich i wysokich częstotliwości z zastosowaniem różnych rozwiązań sprzętowych. Także jest to, jak w przypadku urządzeń głośnikowych, kombinacja czynników, gdzie każdy konstruktor kładzie nacisk na inny z atrybutów. Może to być minimalizacja zniekształceń, zwiększanie głośności – to determinuje balans pomiędzy pewnymi rozwiązaniami. I o to chodzi w głośnikach – to w dużej mierze optymalizacja charakterystyk wydajnościowych. W takim razie który z tych czynników jest najważniejszym dla JBL-a? Staramy się zaspokajać wiele różnych potrzeb, zaczynając od małych głośników jak EON czy PRX dla muzyków, aż do VTX, który jest naszym okrętem flagowym. Nie wiem, czy jest jeden dominujący czynnik. Mogę powiedzieć, że jesteśmy znani z dźwięku wysokiej jakości i niskich zniekształceń; no ale tak samo jesteśmy znani z osiągów i niezawodności. Staramy się wydobyć jak najwięcej z każdego systemu, niezależnie czy jest on zaprojektowany dla niewielkich potrzeb własnych muzyków, opracowany dla kin czy świata wielkiej rozrywki. Ale musi to być także zorientowane kosztowo. Niektórzy klienci nie mogą sobie pozwolić na pewne rzeczy, zwłaszcza jeśli jest to najwyższa jakość jak VerTec czy obecnie VTX. Możemy ciągle pozwolić sobie na stosowanie magnesów neodymowych i choć cena jest tu wyższa, wciąż jest to rozwiązanie efektywne kosztowo. Na przykład waga – zwykle jej obniżanie to dobry pomysł, ale nie zawsze jest to aż tak istotne jak w przypadku naszych systemów liniowych. W kinie takie głośniki stoją cały czas za ekranem, więc trzeba podnieść je tylko raz, przy instalacji. To zawsze jest kwestia ekonomii – chcesz wyciągnąć tak wiele wydajności jak to możliwe dla jak największej liczby widzów. W przypadku systemu VTX udało się utrzymać dobrą cenę. Kosztuje mniej więcej tyle, a nawet nieco mniej niż jego poprzednik, VerTec 4889. Czasem też udaje się wprowadzić wzrost efektywności w innych miejscach: na przykład w sposobie łączenia czy inwestycji w osprzęt produkcyjny, jak w przypadku metalowych odgród. Mamy dwie metalowe płyty w VTX-ie. Inwestycja w ich produkcję była znaczna, ale ostatecznie cena elementu jest stosunkowo niewielka, a do tego mamy profity w postaci efektywniejszego odprowadzania ciepła i montażu elementów blisko siebie, jest też mniej pracy niż przy składaniu drewnianych elementów. Dzięki temu, że JBL jest częścią tak wielkiej firmy jak Harman, możliwym jest wydanie setek tysięcy dolarów na sprzęt produkcyjny, bo wiemy, że będziemy ten produkt sprzedawać przez kolejnych pięć, siedem czy dziesięć lat, a to spowoduje zmniejszenie kosztu pojedynczego elementu. Muszę tutaj też zapytać o kwestię VerTeca, który miał cztery czy pięć wersji dedykowanych presetów, co za każdym razem wiązało się z upgrade'em systemu, a różnica była naprawdę zauważalna. Tak, większość osób mówiła, że to było jak zakup nowego systemu, zwłaszcza z V4 i V5. Patrząc na sprawę z innej strony, czy można powiedzieć, że sprzedajecie coś, co nie osiąga początkowo jeszcze całego swojego potencjału? To jest sposób i droga rozwoju głośników. To sposób dla branży, kiedy jest w stanie coś wyprodukować z odpowiednią jakością, a potem wznieść ten produkt na kolejny etap rozwoju. Tu w zasadzie jest o tyle lepiej, że nie musisz kupować nowych urządzeń, wystarczy implementacja kolejnego etapu ich wystrojenia. Niektóre zmiany są możliwe dopiero z czasem. Na przykład nowy iTechHD ma większą moc obliczeniową niż poprzednicy. To kolejna kwestia – w ramach Harman Group istnieje wiele firm: Crown, BSS czy Lexicon, z którymi współpracujecie i z których urządzeń i rozwiązań korzystacie. Czy nie jest to także ograniczeniem? Ale to jest rzecz, którą robią też inni producenci, jak w przypadku amp-racków: czy to jest L-Acoustics, czy d&b, czy też Meyer, który wbudowuje je w głośniki. To coraz większa integracja. Początkowo były to drivery kompresowane, woofery i tuby, które użytkownicy sami instalowali w obudowach. Następnie klienci stwierdzili, że producent może to zrobić lepiej i można kupować gotowe paczki od niego. Kiedy wzmacniacze stały się bardziej niezawodne, powstały procesory sygnałowe i znów klienci chcieli wiedzieć, których z nich najlepiej używać i jak je skonfigurować. Tu chodzi o rozwiązanie systemowe. I to zarówno w przypadku VTX-a z Crownami iTech, jak i PRX-ów czy EON-ów, gdzie wbudowane są także wzmacniacze Crowna. Na każdym etapie staramy się proponować na tyle kompletne rozwiązanie, jak jest to możliwe. W przyszłości będzie to tylko powierzchnia sterująca i zasilane głośniki. Nie będzie zewnętrznego przetwarzania. Obecnie dzieje się to z konsoletami: ludzie używają plug-inów zamiast mnóstwa racków ze sprzętem. Ale nie jest możliwym, że praca inżyniera systemu będzie się sprowadzać do naciśnięcia dwóch guzików i już będziemy mieć w dowolnym miejscu system na miarę – inżynier chyba zawsze będzie tu potrzebny? Inżynier musi dopasować system do pomieszczenia, wykonać niezbędne obliczenia i symulacje. Mamy do tego oprogramowanie: JBL Line Array Calculator i Performance Manager. Ważnym jest kształt wnętrza, sposób konfiguracji głośników i obszar, który chcemy nagłośnić. Także wszystko będzie się sprowadzać do integracji systemu i następnie adaptacji tego systemu do warunków akustycznych. Czy możemy powiedzieć, że VTX jest obecnie najgłośniejszym systemem świata? Cóż, na pewno generuje bardzo wysoki poziom. Porównując dane: prawdopodobnie istnieją głośniejsze systemy, ale też mogą one grać głośniej, generując więcej zniekształceń czy mniej wyrównaną odpowiedź. My sądzimy, że VTX jest najlepszym z dostępnych systemów liniowych. Istnieje wiele detali, którymi możemy to udowodnić, zarówno na poziomie komponentów, jak i integracji systemu (z VRackami, Performance Managerem, Line Array Calculatorem). Także chodzi o zapewnianie rozwiązania systemowego, ale wciąż dużo zależy od inżyniera systemu i jego operatorów. Jak wygląda praca nad takim systemem w JBL-u? Czy to kilka osób w dziale R&D, czy sztab ludzi pracuje nad tymi rozwiązaniami? Kto wynalazł VTX-a? VTX to wynik współpracy wielu osób. Paul Baumann najprawdopodobniej może być postrzegany jako ojciec VTX-a. Przez wiele lat pracował z Christianem Heilem w L-Acoustics, a pięć lat temu przeszedł do JBL-a z wizją, jak stworzyć system kolejnej generacji. Alexander Voishvillo jest szefem naszego działu rozwoju przetworników, to doktor z Rosji – D2 to jego pomysł. Są też inżynierowie, którzy zajęli się pomysłem wooferów Differential Drive z dwoma cewkami i dwoma szczelinami magnesów neodymowych. VTX ma dwa piętnastocalowe przetworniki, które mogą znieść dwa kilowaty szumu różowego, osiem kilo w szczycie – to właśnie wynik pracy naszych inżynierów. Geoffrey Christopherson, który to wszystko scalił, stworzył odlew płyty (odgrody dla głośników), wynalazł i udoskonalił wszystko, co dotyczy Radiation Boundry Integratora, falowodu RBI dla średnich i wysokich częstotliwości. Wielu techników i inżynierów mechaników pracowało nad tymi rzeczami. Musieliśmy opracować produkcję RBI i odlewu odgrody, jak też korektora fazy D2. W sumie – sporo osób, które miały częściowy udział w rozwoju tego projektu. Można określić, jak długo trwały prace nad VTX-em? W sensie wdrożeń – około dwóch, dwóch i pół roku. Czasem udawało się nam równocześnie opracowywać inne rozwiązania. Jak dalej będzie wyglądał rozwój tego projektu? Mam na myśli rynek. W przyszłości pojawią się mniejsze wersje VTX-a. Mniejszy format, być może z pomniejszoną wersją D2. Myślimy także o zastosowaniu D2 w dużych monitorach studyjnych. [Wspomniane monitory znajdują się już w ofercie firmy JBL pod nazwą M2 – dop.red.] To nie jest wyłącznie do nagłaśniania. Kiedy nie potrzebujesz pełnej mocy, ciągle otrzymujesz jej równomierność, odpowiedź (do 30–40 kHz), bardzo niskie zniekształcenia – te wszystkie rzeczy, to coś, czego przecież potrzebujemy, także warto to robić. Czy oznacza to także zastosowanie tego przetwornika w systemach typu SRX czy VRX? Niekoniecznie zachodzi potrzeba stosowania takiego przetwornika w średnich i małych systemach. Jego cena ciągle jest wyższa niż klasycznego rozwiązania. Chodzi o rozsądne zastosowanie dostępnej technologii. Jak ogólnie widzisz przyszłość rynku koncertowego? Coś się będzie zmieniać? Weźmy pod uwagę te najbliższe lata – czego możemy się spodziewać (nie tylko w ofercie JBL-a)? Większej liczby głośników aktywnych, mniej pasywnych. Widać to po Stanach i Europie – coraz więcej systemów dla muzyków i małych scen ma zintegrowane wzmacniacze. W pewnym momencie połączenie między głośnikiem i wzmacniaczem zostanie zintegrowane nie tylko jak obecnie w dużych systemach stadionowych i koncertowych, ale także w sprzęcie przenośnym. Ale to ciągle kwestia kosztów i zysków. Są też ludzie, którzy wciąż nie są w stanie wydać więcej pieniędzy niż absolutne minimum. Trzeba więc decydować, co chcemy zaoferować i w którym przypadku cena będzie najniższa, tak aby móc też trafić do użytkowników budżetowych. Dziękuję bardzo za rozmowę. Dziękuję. tekst: Łukasz Zygarlicki Muzyka i Technologia zdjęcia: JBL Łukasz Zygarlicki