Jeśli weźmiemy pod uwagę ostatnie dekady, to szybko okaże się, iż to marka Martin najczęściej ze wszystkich światowej klasy producentów stawała na wirtualnym podium, a raczej – należałoby powiedzieć – iż to właśnie Martin przykuwał uwagę całej branży, przedstawiając coraz to nowe rozwiązania. I owszem, czytając te słowa wielu z nas zastanawiałoby się, czy to rzeczywiście może być prawdą. No cóż. Trzeba by zwrócić uwagę na jeden fakt: Martin był już na rynku poważnym graczem dużo wcześniej, niż większość dziś liczących się firm – tu mam na myśli proces i wdrażanie na szeroką skalę automatycznych urządzeń. Stąd, statystycznie rzecz ujmując, z pewnością to właśnie Martin miał duży wpływ na to, jak dziś wygląda świat, dajmy na to, głowic ruchomych. Czy produkt w klasie Aura jest kolejnym nowatorskim rozwiązaniem?
Cofnę się kilka lat, ponieważ należałoby przypomnieć, że to właśnie Aura MAC, a także MAC Viper Profile, zdobyły nagrody PLASA za innowacyjność w latach 2011 oraz 2012. Być może to było również impulsem do tego, iż w tamtym okresie Martin ponownie rozpoczął produkcję swoich urządzeń w Danii. Jak zatem jest dziś pod sterami Harmana? Przed nami AURA PXL.
Pełna kontrola odbywa się przez DMX, Art Net i sACN, a także własny, kreatywny protokół wideo P3 Martina.
Jak PXL zadomowi się wśród innych washy?
Martin MAC Aura PXL zdaje się być koniecznym uzupełnieniem urządzeń opartych na wielu źródłach LED z zamontowaną tarczą, zawierającą mikrosoczewki. W praktyce jest to kontynuacja rozwiązań inżynieryjnych zwartych w AURA XB. Gdyby porównać całą serię, to model PXL jest najjaśniejszą oprawą. Przypomnę tylko, iż według danych producenta starsza Aura uzyskuje wynik 3850 lumenów, a XB 6000. W przypadku PXL (jeśli wziąć pod uwagę wszystkie diody RGBW) wartość w lumenach wyniesie 10 500. A czy nie powinniśmy raczej porównać tego urządzenia do MAC Quantum? Tu pojawią się dwie bardzo istotne różnice. Po pierwsze, Quantum ma zupełnie inną tarczę z mikrosoczewkami. Przypomnę, że w Quantum znajduje się aż 50 źródeł RGBW. Jak rozwiązano to w PXL? Podobnie jak w wersji XB jest tu 19 źródeł światła RGBW z tym, że nieco mocniejszych. Czipy XB były 15-watowe, natomiast PXL może poszczycić się już 40-watowymi źródłami. Tym samym kształt tarczy z optyką jest zupełnie inny. Soczewki dla modelu PXL są dużo bardziej wypukłe i zupełnie nie przypominają rozwiązania zastosowanego np. w Quantum.
W głowicy zastosowano cichy wydajny wentylator z regulacją zakresu pracy.
W nowej Aurze tarcza z mikrosoczewkami ma średnicę 256 cm. Czy to jedyne modyfikacje wśród LED-owych washy Martina? Oczywiście, że nie! Największą i najbardziej rewolucyjną zmianę stanowią dodatkowe źródła światła określone jako backlight. Choć oczywiście zamontowanie niezależnej sekcji czipów LED, poza wiązką beam, nie jest nowym pomysłem (stąd przecież nazwa Aura), to nie znaczy to jednak, iż inżynierowie nie dopracowali tego systemu. Źródła backlight choć są niewielkie (bo każdy indywidualny moduł ma moc zaledwie 0,3 wata), to jednak są niesamowicie istotne. Jest ich po prostu dużo. Na pokładzie PXL znajduje się aż 141 takich niewielkich źródeł światła. Teraz można sobie wyobrazić, w jaki sposób można kreować mieniące się kolory w różnych miejscach samej wiązki lub (jeśli użyje się opraw jako hallo efekt lub do kreowania „ściany pikselowej”) na samej tarczy urządzenia. Skoro wspomniałem już o zastosowaniu pikseli do tworzenia bardziej złożonych struktur… tak! Producent pomyślał o tym i najbardziej rewolucyjnym wdrożeniem będzie dostęp do każdego piksela w sposób indywidualny. W tym momencie ogranicza nas już tylko wyobraźnia.
Aura PXL to kompaktowy rozmiar, niska waga oraz gwarancja wysokiej jakości wykonania.
Skoro dostęp do pikseli, to co z kontrolą i programowaniem?
Choć na świecie istnieją już systemy, gdzie urządzenia oświetleniowe pracujące w trybie „pikselowym” kontroluje się dokładnie tak samo, jak wyświetlacze wielkoformatowe, to i na tym polu Martin ma również swoją propozycję w postaci systemu sterowania P3. I rzeczywiście Aura PXL może co prawda pracować w oparciu o DMX z RDM, Art Net, sACN, ale i też doskonale spisuje się w zestawieniu ze wspomnianym już P3. Nie znaczy to jednak, że PXL nie spełnia również swojej roli jako oprawa wash. Tryby pracy pozwalają na kontrolę w modzie kompaktowym oraz bazowym (17 lub 32 kanały), rozszerzonym (89 kanałów), a także ekskluzywnym, choć dosłownie tłumaczenie musiałoby brzmieć „obłędnym” ( „ludicrous mode” zajmuje 512 kanałów).
Nowością w modelu Aura PXL jest zastosowanie efektu aury wokół każdej soczewki z możliwością indywidualnego sterowania każdym punktem.
Narzędzie wielozadaniowe
I właściwie na tym nagłówku można by zakończyć jakiekolwiek wnioski dotyczące modelu PXL. Poprawa układu optycznego i redukcja ilości źródeł światła w stosunku np. do Quantuma pozwoliła na osiągnięcie bardziej spójnej wiązki, co będzie miało znaczenie szczególnie przy kreowaniu węższych beamów. Odpowiednia jasność to również możliwości wykorzystania urządzenia wszędzie tam, gdzie ilość lumenów (powyżej 10 000) ma znaczenie. No i wreszcie kreacje animacyjne oraz dostęp do poszczególnych pikseli, nawet tych z sekcji backlight. Te ostatnio wymienione możliwości z pewnością sprawią, iż będzie to bardzo lubiane urządzenie do tworzenia wszelkich efektów pikselowych z użyciem dużej liczby opraw.
Tekst: Paweł Murlik, Muzyka i Technologia