Niedawno opisaliśmy nowy mikrofon pojemnościowy marki Austrian Audio, oznaczony jako OC7, a teraz przyszła kolej na jego brata bliźniaka, czyli OD5. Chociaż… Określenie brat bliźniak może być nieco mylące, bo choć oba wyglądają identycznie, technicznie są czymś zupełnie innym. Ale w końcu tak to bywa w rodzeństwie – niby bliźniacy, a charaktery całkowicie odmienne. Jak bardzo? To wszystko okaże się już za chwilę.
Wizualnie naprawdę są one niemal identyczne i tak naprawdę jedynym, co je odróżnia, jest nadrukowane niewielką czcionką na korpusie oznaczenie modelu. I w sumie, jeśli ktoś ma oba mikrofony w studiu, powinien się dobrze im przyjrzeć zanim ustawi któryś z nich na statywie i przystąpi do nagrań. Może się okazać, że przez pomyłkę wziął do ręki nie ten, który planował. A różnica w efekcie finalnym będzie raczej duża. Dlaczego? Otóż w odróżnieniu od pojemnościowego OC7, OD5 jest mikrofonem dynamicznym – do tego przedstawicielem naprawdę bardzo rzadkiej kategorii aktywnych dynamicznych. Oznacza to oczywiście, że potrzebuje zasilania phantom (48 V).
W tym miejscu zapewne chciałoby się zapytać o powody zastosowania takiego rozwiązania, nb. znanego już z wokalnego mikrofonu OD505. Wydaje się, że są w tym wypadku dwa – po pierwsze, dzięki układowi aktywnemu eliminuje się negatywny wpływ długich kabli na jakość sygnału audio. W zasadzie, gdy mamy do czynienia z konstrukcją pasywną, powinniśmy unikać stosowania długich połączeń, co nie zawsze jest możliwe. Drugą przyczyną była chęć zastosowania takiego samego jak w przypadku OC7 filtra górnoprzepustowego, który przecież wymaga zasilania. Filtr ten może być całkowicie wyłączony (pozycja 0 Hz), albo ustawiony na 80 Hz, względnie 120 Hz. Nawet ta niższa wartość wydaje się stosunkowo wysoka, dając w efekcie dość wyraźne tłumienie dolnych pasm, ale uznałbym to po prostu za cechę tego konkretnie modelu. Przełączanie odcięcia odbywa się w taki sam sposób, jak w przypadku OC7, czyli trzeba do tego użyć jakiegoś narzędzia, jak mały śrubokręt. Czy to dobry pomysł? Zadałem już to pytanie, testując poprzedni mikrofon. Pod pewnymi względami tak, pod innymi nie. Zwłaszcza gdy precyzyjnie ustawimy sobie mikrofon względem źródła/instrumentu, po czym dojdziemy do wniosku, że jednak powinniśmy ściąć dół. Dojście do przełącznika, przestawienie go jest poniekąd problematyczne. Z drugiej jednak strony, nie ma mowy o przypadkowym przełączeniu. Od razu dodajmy, że (oczywiście tak samo jak OC7) także tutaj mamy przełącznik PAD, obniżający czułość wejścia o 10 dB.
Maksymalny poziom SPL jaki jest w stanie zaakceptować testowany model wynosi 151 dB SPL, a przy włączonej opcji PAD nawet nieco ponad 160 dB. Czyli naprawdę bardzo dużo, znacznie więcej niż mielibyśmy szansę uzyskać w warunkach studyjnych, o ile nie będziemy nagrywać wystrzałów z broni palnej, do tego z naprawdę bardzo bliskiej odległości. Tak – powiedzmy to od razu – OD5 jest, znów podobnie jak OC7, mikrofonem instrumentalnym, którego konstrukcję i parametry optymalizowano właśnie pod kątem tych zadań. Przy czym jest to narzędzie bardzo uniwersalne, producent nie określa jakiejś konkretnej grupy instrumentów, której byłby dedykowany – po prostu sprawdzi się w każdej sytuacji. Z racji wyposażenia w kapsułę dynamiczną doskonale wypadną nagrania źródeł charakteryzujących się dużą dynamiką, jak choćby zestaw perkusyjny, wszelkie amplifikowane instrumenty ujmowane poprzez wzmacniacz (także bas, gitara itd.), ale nawet mocne partie fortepianu i wiele innych. Tam, gdzie w grę wchodzą bardzo subtelne dźwięki, często na granicy otaczającego tła akustycznego, zapewne lepszy byłby mikrofon pojemnościowy, ale oczywiście OD5 ma mnóstwo zalet i swoje indywidualne, niezaprzeczalne walory brzmieniowe. W tym miejscu warto też zauważyć, że jego czułość, wynosząca 6,7 mV/Pa, jest wyraźnie większa niż typowych mikrofonów dynamicznych, co najprawdopodobniej było możliwe do uzyskania właśnie dzięki konstrukcji aktywnej.
OD5, podobnie jak jego pojemnościowy brat bliźniak, ma opracowany specjalnie przez Austrian Audio obrotowy przegub (Swivel Joint), który pozwala na obrót głowy mikrofonu w zakresie 220°. Z pozoru wydaje się, że to takie banalnie wręcz proste rozwiązanie, ale producent obmyślił to wyjątkowo starannie – na zewnątrz nie wychodzą żadne przewody, wszystko jest wygodne, z boku mamy pokrętło do luzowania, względnie umocnienia pozycji. Do tego elegancko wyprofilowane, łukowate zawieszenie i niewielki, zgrabny korpus – i tu ciekawostka, choć głowa wydaje się wręcz ogromna w porównaniu z nim, mikrofon jest bardzo dobrze wyważony i nie ściąga w żadną stronę (ważąc 265 gramów wydaje się zresztą dość lekki). W zestawie mamy także standardowy uchwyt do przykręcenia do statywu (wyposażony jest też w adapter dla różnych gwintów), a wszystko zapakowane w eleganckie etui – zamykane na zamek i wyścielone pianką. Wracając zaś do tak charakterystycznego przegubu, idea jest bardzo prosta – mocujemy mikrofon na statywie, ustawiamy względem źródła dźwięku, a obracając samą kapsułę precyzujemy pozycję. I właśnie w tej możliwości obrotu tkwi cała tajemnica – każdy z muzyków, realizatorów, mających odpowiedni staż pracy w studiu, miał przynajmniej raz co czynienia z sytuacją gdy chciał coś nagrać, ale dostępny mikrofon jakoś trudno było w te zakamarki wcisnąć, zorientować dokładnie tak, jakbyśmy tego potrzebowali. W przypadku OD5 jest to o wiele łatwiejsze. To oczywiście kwestia wygody, bowiem najważniejszy jest przecież i tak sam dźwięk, którym zajmiemy się już za chwilę. Ale z drugiej strony – jeśli nie ustawimy mikrofonu tak, jakbyśmy tego chcieli, bo nie da się nim „zajrzeć” w głąb instrumentu, to i ów dźwięk nie będzie tak, jak byśmy chcieli. Czyli ten cały przegub to jednak nie taki znowu drobiazg.
Testowany model jest nie tylko bardzo starannie zaprojektowany, ma atrakcyjne i zarazem nowoczesne wzornictwo, ale jest również wykonany z wysokiej jakości podzespołów, a trzymany w ręku od razu wygląda na produkt z górnej półki. Warto pamiętać, że podobnie jak wiele innych modeli tej marki, także on powstaje w Austrii i przechodzi bardzo rygorystyczną kontrolę jakości. Matowe, czarne wykończenie jest klasyczne i eleganckie, wyłamują się z tego jedynie drobne elementy, jak logo producenta czy czerwona obręcz wokół tylnego grilla, jakby przypominająca nam, że mikrofon kierujemy w stronę źródła drugą stroną. OD5 ma kardioidalną charakterystykę kierunkowości, co także podkreśla jego instrumentalne przeznaczenie. Zastosowano w nim aktywną kapsułę dynamiczną ODC5-C, wyraźnie większą niż pojemnościowa w OC7 (zatem także posiadającą membranę o większej średnicy). Umieszczono ją w koszu z twardego tworzywa, wszystko jest odpowiednio osadzone, zastosowano specjalną piankę, a sam metalowy grill wykonany jest z gęsto plecionego drutu. Podobnie jak w przypadku innych mikrofonów Austrian Audio, także tutaj starano się zagwarantować uzyskanie jak najlepszego dźwięku, możliwie najbliższego oryginałowi i pozbawionego zakłócających odbić fali. Producent podkreśla, że mikrofony są ręcznie montowane w Wiedniu i indywidualnie dostrajane, by uzyskać powtarzalność parametrów i optymalne walory brzmieniowe. Pasmo przenoszenia pokrywa zakres od 20 Hz do 18 kHz, co można uznać za dość typowe dla dobrych mikrofonów dynamicznych. Impedancja wynosi 275 Ω (typowa dla tej marki), a poziom szumów własnych to 21 dB SPL (A-ważony) – uznajmy to za całkiem dobry wynik, pamiętając także, że nie jest to narzędzie do nagrywania bardzo delikatnych dźwięków.
Austrian Audio OD5 w praktyce
Testowany model jest dynamicznym mikrofonem instrumentalnym o bardzo szerokich zastosowaniach. Jego naturalnym środowiskiem jest studio nagrań, ale doskonale nadaje się także na scenę – a warto pamiętać, że tu i ówdzie panuje przekonanie, iż te dynamiczne są nieco odporniejsze na przesłuchy. Bardzo dobrze sprawdzi się z instrumentami perkusyjnymi, gitarą elektryczną, basem, ale także fortepianem i praktycznie każdym instrumentem charakteryzujący się sporą dynamiką. Wysoki maksymalny poziom SPL sprawia, że nie da się niczego popsuć zbyt głośnym dźwiękiem (pamiętajmy oczywiście, że to nie tylko kwestia samego mikrofonu, ale całego toru audio). Gdy porównamy go z OC7, co wydaje się poniekąd naturalne z racji wizualnego podobieństwa, od razu zauważymy bardzo wyraźne różnice w ujmowaniu dźwięku. Zapewne bardziej rozsądne byłoby zestawienie OD5 z popularnymi mikrofonami dynamicznymi, choćby z racji technologicznego pokrewieństwa, ale… zapewne wielu potencjalnych nabywców chciałby mieć w studiu oba modele Austrian Audio i wiedzieć, którego z nich używać do jakich zastosowań. Co słychać bardzo wyraźnie w przypadku omawianego modelu, to bardzo duży wpływ odległości od źródła dźwięku na finalny efekt. Gdy ustawimy mikrofon blisko (np. instrumentu z mocnym dołem), powiedzmy w odległości kilku centymetrów, wówczas pasmo wokół 100 Hz będzie bardzo wyraźnie podbite, z jego centrum na poziomie + 6 dB, a nawet nieco więcej. Wyrównanie nastąpi dopiero w okolicach 500 Hz. Odsunięcie OD5 na odległość rzędu metra od źródła spowoduje, że ta górka w okolicy 100 Hz zniknie, a nawet od 150 Hz w dół zacznie się wyraźny spadek krzywej charakterystyki przenoszenia. Zaznaczam, że mówię tu o sytuacji, gdy filtr HPF jest wyłączony. Jego włączenie spowoduje, że dół będzie tłumiony, w przypadku ustawienia filtra na 120 Hz już bardzo wyraźnie. Jednak na podkreślenie zasługuje to, że przy bliskich ujęciach nadal na dole będzie dość wyraźne podbicie choć mniejsze i przesuwające się w górę – np. dla 80 Hz górka pojawi się w okolicach 120 Hz, dla 120 Hz gdzieś przed punktem 200 Hz i zawsze będzie ona mniejsza niż w przypadku wyłączenia HPF.
Posługujemy się tu liczbami, ale jak to się przełoży na brzmienie? Gdy ustawimy mikrofon blisko, bas jest bardzo mocny, jeśli więc nagrywamy instrument, w którym dużo energii kumuluje się na dole, to będzie on bardzo wyeksponowany. Jeśli o taki efekt nam chodzi, to jesteśmy w domu. Pamiętajmy jednak także o ew. przesłuchach, które w przypadku niskich częstotliwości są bardziej słyszalne. Włączenie filtra przy bliskim ujęciu tłumi bas, ale – to moja subiektywna opinia – dźwięk staje się nieco pozbawiony wyrazistości, energii – w przypadku nagrań wielu instrumentów, które dołu za bardzo nie mają, to bez znaczenia, ale mogą się trafić przypadki gdy jest to istotne. Tutaj trzeba zatem szukać kompromisu między odległością od źródła a elektronicznym tłumieniem basów. Przyjrzyjmy się teraz środkowi i górze. Od 500 Hz wszystko się wyrównuje i to bez względu na ustawienie względem źródła. Przed punktem 1500 Hz, mniej więcej w okolicach 1300 Hz, zaczyna się łagodny wznios z podbiciem o 6 dB w okolicach 6000 Hz. Powyżej tego poziomu zauważalny jest już spadek, aczkolwiek do 10 kHz wciąż jesteśmy nad poziomem 0. Powyżej okolic 12-14 kHz krzywa mocno już leci w dół. Co to oznacza? Że mikrofon wyraziście przenosi te pasma, gdzie lokuje się kluczowa dla brzmienia energia większości instrumentów, zatem będą one pod względem sonicznym soczyste i bardzo klarowne. OD5 nie jest może mikrofonem o idealnie płaskiej, wyrównanej charakterystyce, ale na pewno nie koloryzuje i przenosi dźwięk takim, jaki jest on w naturze (czytaj – w postaci akustycznej). Góra jest łagodna, nie narzuca się zbytnio, aczkolwiek gdy mamy do nagrania źródło bardzo mocno idące w górę i zawierające dużo syczących elementów, testowany model niekoniecznie będzie najlepszym wyborem. Za to wszelkie instrumenty elektryczne, ale także perkusja, większość strunowych zabrzmi znakomicie.
Jest coś jeszcze, co wymyka się zjawiskom dającym się opisać liczbowo – ogólne wrażenie, indywidualny charakter. Miałem przyjemność testowania wielu produktów Austrian Audio i muszę przyznać, że gdybym miał jednym słowem opisać ich walory brzmieniowe, użyłbym chyba słowa „nowoczesne”. Tak, OD5 brzmi jak dynamiczny mikrofon godny XXI wieku, zwłaszcza gdy porównamy go z klasykami tego segmentu rynku. To kwestia precyzji, wyostrzenia, takiego jakby zoomu na detale dźwiękowe. Jeśli ktoś szuka czegoś takiego, omawiany model na pewno go zadowoli, bowiem został on skonstruowany z myślą o współczesnych produkcjach muzycznych, aktualnie obowiązującej estetyce i trendom w produkcji audio. I to bez względu na gatunek muzyczny.
Podsumowanie
Austrian Audio potrafi robić świetne mikrofony, firma udowodniła to już wiele razy i robi po raz kolejny. OD5 to znakomity, tym razem dynamiczny model instrumentalny, ale dzięki aktywnej kapsule unikający pewnych wad pasywnych rozwiązań. W każdym studiu znajdzie swoje miejsce, dając także realizatorom szansę na szukanie idealnego dźwięku poprzez różne ustawienia względem źródła. Ma parę udanych i pożytecznych rozwiązań, jak choćby obrotowy przegub. Jakość wykonania „made in Austria” jest wyjątkowa i usatysfakcjonuje każdego odbiorcę. OD5 to także doskonałe dopełnienie pary z pojemnościowym OC7, sprawiające, że każde zadanie będzie w naszym zasięgu.
Tekst i zdjęcia: Dariusz Mazurowski, Muzyka i Technologia