Pamiętam, jak na początku 2018 roku można było pierwszy raz w Polsce zobaczyć te jakże unikatowe oprawy. Pisaliśmy o tym, oczywiście, na naszych łamach. Wtedy, podczas jednego z warszawskich pokazów, zrobiło to na mnie ogromne wrażenie i obiecałem sobie, że kiedyś w przyszłości zaprojektuję jakąkolwiek formę sceniczną opartą na Minuit Une IVL Dice. Swoje ciche marzenie zrealizowałem właśnie w tym roku. Dziś produkty te są dostępne w Polsce „od ręki” dzięki dystrybucji firmy Prolight. Czy po sześciu latach od polskiej premiery ten produkt ma dalej szansę stać się hitem? Po krótkich przemyśleniach uznałem, że postawione pytanie jest źle sformułowane. IVL Dice jest hitem, ale bardzo często niedocenionym. Analizując liczbę wydarzeń, na których to urządzenie królowało, przyćmiewając inne rozwiązania oświetleniowe, mogę stwierdzić, iż IVL jeszcze długo będzie królował dzięki swoim niecodziennym rozwiązaniom. Ale po kolei.

IVL Dice zapewnia bardzo szerokie pokrycie przestrzeni przy niewielkim rozmiarze. Wydaje się zatem idealnym rozwiązaniem przy realizacjach w małych i średnich obiektach. (fot. Minuit Une)

Skąd pomysł na taką konstrukcję? Minuit Une jako firma została powołana do życia  w 2013 roku, przez zespół inżynierów zajmujących się optyką. Ale przede wszystkim ta grupa ludzi to pasjonaci muzyki i wszelkich wydarzeń scenicznych „na żywo”. Założyciele Minuit Une wysnuli pewną tezę. Przeanalizowali kilkadziesiąt wydarzeń koncertowych i doszli do wniosku, że w przypadku małych i średnich scen trudno jest czasem uzyskać efekt końcowy, który to towarzyszy zwykle wielkim scenom z setkami opraw i ekranów LED. W przypadku użycia znacznie mniejszej ilości kierunkowych opraw oświetleniowych efekt nie będzie jednolity dla wszystkich widzów. Będą miejsca na widowni, gdzie dane wydarzenie będzie wyglądało po prostu gorzej. Inżynierowie z Minuit zaczęli się zastanawiać jak stworzyć wrażenie immersji i zbudować tak perspektywę, aby efekt końcowy wyeliminował pewnego rodzaju niedoskonałości wynikające z tworzenia wydarzeń na małych i średnich scenach. To był właśnie impuls do stworzenia IVL Dice, a także dla powstania IVL Photon.

Szeroki zakres żywych kolorów, płynne fale wiązek, transformujące kształty i wszystko to daje wrażenie, że działa większa liczba urządzeń. (fot. Minuit Une)

IVL Dice od koncepcji do wykonania
Rozwiązania tworzone za pomocą źródeł laserowych w oparciu o mechanizm z lustrem nie jest przecież niczym nowym, ale źródło laserowe typu RGB zaprojektowane  tak,  iż wiązka światła nie wychodzi z jednego centralnego punktu, a z czterech różnych zmienia kompletnie sposób myślenia o możliwościach kreowania efektów. Zatem IVL Dice to źródło RGB z laserem o maksymalnej mocy wyjściowej 38 μJ. Klasa lasera to 3R, a samo źródło generuje fale o długościach 450 nm, 520 nm, 635 m. IVL waży niespełna 11 kg i jego kwadratowa obudowa ma długość boku 38 cm. Jedno ramię montażowe pozwala na łatwe umiejscowienie urządzenia czy to na kratownicy, czy na sztankiecie. Cała tajemnica tkwi w mechanizmie luster. Poruszają się one w orientacji pionowej (tilt), a oprawa jest w stanie pokryć przestrzeń do 90 stopni. To sprawia, że nawet małe obiekty sceniczne wydają się dużo większe, jeśli tylko operator umiejętnie użyje tych opraw. A na czym polega umiejętne użycie IVL Dice? Poniżej postaram się przybliżyć pozostałe możliwości.

Jednym z kluczowych atutów IVL Dice jest bezpieczeństwo jego użytkowania. (fot. Minuit Une)

Kiedy stajesz z IVL twarzą w twarz…
Zapewne ważnym elementem będzie filtr frost zamontowany na odwrocie zmotoryzowanych elementów. Jest on bardzo przydatny w momencie kiedy to wiązki nie mają być ostro zarysowane, a zamysł polega na tym, aby stworzyć subtelną łunę z odpowiednimi kolorami. Ten zabieg jest skuteczny szczególnie w małych przestrzeniach. Użycie filtra dyfuzyjnego wcale nie ogranicza możliwości poruszania rozproszonymi strumieniami. Funkcjonalność, czy to z filtrem czy bez pozostaje taka sama. Nie dodałem jeszcze najważniejszego. Mechanizmy luster są zmotoryzowane niezależnie. Dotyczy to również np. wartości dimmera. Zatem tworzenie własnych kształtów, szczególnie mając do dyspozycji kilka lub kilkanaście takich urządzeń, otwiera naprawdę niesamowite możliwości.

Dzięki zastosowaniu lasera klasy 3R, urządzenie może być używane w sposób immersyjny, także na publiczności, bez ryzyka uszkodzenia wzroku czy matryc w kamerach i telefonach. To otwiera nowe możliwości kreacji efektów świetlnych na małych i średnich scenach. (fot. Minuit Une)

Jak mogłoby obyć w oprawie z źródłem laserowym bez możliwości tworzenia kształtu wiązek?
Producent przewidział dziewięć różnych kształtów, a za pomocą tzw. elektronicznego systemu gobo, wiązki można dzielić na 1,2,3,8,16,32,64,128 oraz 256. Użytkownik ma przy tym kontrolę nad  ich rozmiarem,  położeniem (definiowalny indeks), a także nad rotacją. Dodatkowo każda zmotoryzowana sekcja została wyposażona w możliwość pracy z dwoma niezależnymi dimmerami, a także z dwoma niezależnymi nastawami RGB. Takie możliwości użytkownik jest w stanie uzyskać, stosując tryb pracy DMX oparty na 49 kanałach. Jeśli jednak taka funkcjonalność nie jest konieczna, IVL Dice może pracować w trybie 33-kanałowym. W tym wypadku możliwości  urządzenia zostaną ograniczone do jednego dimmera na przypadającego na jedno zmechanizowane lustro. To samo dotyczy możliwości kolorystycznych.

Unikalną cechą IVL Dice jest dostępność zestawu serwisowego, który nie tylko ułatwia wymianę kluczowych elementów w razie potrzeby, ale także przedłuża gwarancję na cztery główne moduły do 5 lat. Dzięki temu użytkownicy mogą cieszyć się długotrwałym i bezproblemowym działaniem urządzenia. (fot. Minuit Une)

Skandynawski sen o teatrze
Na stronach Minuit Une można wyczytać, że IVL najlepiej sprawdza się na scenach, przy widowni o kubaturze zdolnej pomieścić od 500 do 1000 osób. Ale czy… IVL Dice zaistniał kiedykolwiek na deskach teatru? Biorąc pod uwagę fakty, gdzie i w jakże przeróżnych wydarzeniach  te oprawy są stosowane, zapewne tak się już stało. Z mojej perspektywy nie słyszałem jednak, aby miało to miejsce w Polsce. Na początku wspominałem o pewnym marzeniu sprzed 6 lat – o chęci zastosowania tej oprawy, gdzieś w bliżej nieokreślonym miejscu i czasie. Przy okazji niniejszego, redakcyjnego testu zaproponowałem dystrybutorowi (firmie Prolight) przeprowadzenie go w realnych warunkach sceny. Z tą jednak różnicą, że tym razem miały to być właśnie deski teatru. Tu pojawia się kolejna różnica. Większość pomysłów na wykorzystanie Dice (jakie widziałem), to tworzenie z nich swoistego „halo effect”, czyli usytuowanie możliwie jak największej ilości urządzeń w horyzoncie sceny.

Materiały zdjęciowe Nonstop International Theater Festival in Norway.

Nie spotkałem się jednak nigdzie z pomysłem, aby IVL Dice zostały zawieszone bezpośrednio nad sceną. Pomyślałem, że jest to dobra okazja, aby sprawdzić to urządzenie w tak niecodziennym ustawieniu. W mojej wyobraźni tworzenie geometrycznych kształtów kreowanych „z góry” wydawało się niebywale ciekawym pomysłem. I tak też się stało. Oprawy wykorzystałem właśnie w takiej pozycji. Nie sposób nie wspomnieć o samym działaniu artystycznym. Oprawy zastosowałem w spektaklu będącym solo tanecznym, a artystka, która zgodziła się na tak niecodzienną, świetlną odsłonę, to Małgorzata Mielech. Oprawy zostały wykorzystane podczas premiery spektaklu „Mission Intuition”, która miała miejsce w Moss (Norwegia) podczas tegorocznego festiwalu o wdzięcznej nazwie „Nonstop Internasjonale Teaterfestival”.

Materiały zdjęciowe Nonstop International Theater Festival in Norway.

Wraz z Gosią oraz kompozytorką muzyki mogliśmy się, oczywiście, skrzętnie przygotować do tego wydarzenia, tworząc już pewne obrazy właśnie z wykorzystaniem IVL Dice w Polsce. Miejscem poligonu okazał się bytomski Teatr Tańca i Ruchu Rozbark. Jak sprawdziły się te urządzenia w takiej odsłonie? Umiejscowienie ich bezpośrednio nad głową artystki okazało się strzałem w dziesiątkę. Stworzyliśmy w ten sposób swoistą scenografię. Przesuwające się ściany, które korelowały z choreografią i muzyką, tworzenie struktur, przez które przenikała artystka w kolorystyce nawiązującej do kostiumów spowodowało, że finalny efekt był dość niecodzienny. Zostaliśmy nagrodzeni brawami na stojąco, co muszę powiedzieć, że w przypadku norweskiej publiczności, przyzwyczajonej do wysokiego poziomu wcale nie było takie oczywiste.

Jedno ramię montażowe pozwala na łatwe umiejscowienie urządzenia czy to na kratownicy, czy na sztankiecie. (fot. Minuit Une)

Kiedy producent bardzo się stara
Na sam koniec muszę wspomnieć o bardzo dobrym zabiegu, wdrożonym przez producenta. W tym miejscu widać jak doskonale ten produkt został przemyślany i zaprojektowany. Mam tu na myśli modułową konstrukcję i pakiet serwisowy, w który każdy użytkownik może się wyposażyć. Zestaw ten zawiera elektronikę zamkniętą w jednej obudowie oraz części zamienne dla każdego newralgicznego punktu urządzenia. Ten pakiet (jak i cała oprawa) został zaprojektowany zgodnie z filozofią plug-and-play. Oznacza to, że podczas awarii, nawet w czasie trwającego eventu, elementy oprawy można wymienić dosłownie w kilka minut. Czy przekonałem nieprzekonanych? Sądzę, że większość realizatorów miała już do czynienia z tymi oprawami, ale być może dzięki tej recenzji ponownie niektórzy z nas pochylą się nad tym arcyciekawym kunsztem inżynierii. Ja osobiście z pewnością chętnie wrócę do pomysłu korzystania z tych opraw.

Tekst: Paweł Murlik, Muzyka i Technologia