Nie raz nie dwa mierzyłem się z sytuacją, kiedy to, czy to ze względu na brak technicznych możliwości, czy też ze względu na założenia scenograficzne, musiałem skorzystać z rozwiązania, gdzie na krawędzi frontu sceny (proscenium) miały znaleźć się reflektory. I tu zwykle pojawiał się problem, ponieważ szybko okazywało się, że większość dostępnych urządzeń nadających się do tworzenia efektu podświetlania frontu „od dołu” (efekty tzw. dolnej rampy) jest po prostu za wysoka! Wyrastające na froncie sceny obudowy reflektorów nigdy nie wyglądają nader estetycznie. Choć na rynku są dostępne konstrukcje o szerokim kącie świecenia z dość dobrymi parametrami, to zdaje się po raz pierwszy mam do czynienia z urządzeniami dedykowanymi do takiego celu. Co konkretnie użytkownik zyska, decydując się na użycie tego typu oprawy? Choć łatwo wydedukować, skąd wziął się w fabryce Robe pomysł na nazwę Footsie, to mam nieodparte skojarzenia z tytułem filmu i musicalu Tootsie. Czy to celowy zabieg marketingowy? Redakcyjny zoom kieruję w tym numerze w stronę dwóch urządzeń firmy Robe o wspominanej, wdzięcznej nazwie Footsie.

Oprawa oferowana jest w dwóch wersjach. FOOTSIE1 ma dwie indywidualnie sterowane strefy na długości 629 mm, podczas gdy FOOTSIE2 o długości 1229 mm ma cztery strefy, zapewniając elastyczność dla różnych zastosowań.

Footsie 1 czy Footsie 2?
Same oprawy z serii Footsie wyglądają trochę jak… najazdy kablowe! I właściwie tak zostały skonstruowane. I tu na samym początku należy podkreślić, że są wykonane bardzo, ale to bardzo solidnie. Prócz ochrony IP 65 wydaje się, że nie ma możliwości uszkodzenia tychże urządzeń w sposób mechaniczny. To właśnie dzięki zastosowaniu masywnej obudowy. Footsie w obu wersjach w górnej części ma otwieraną pokrywę, gdzie znajduje się w miejsce na ułożenie i ukrycie przewodów, natomiast w dolnej części został umieszczony zasilacz wraz z wyświetlaczem i przyciskami umożliwiającymi dostęp do menu. Oczywiście dolna część ma również zamykaną pokrywę. Środkowa część została przeznaczona dla LED-owych modułów. I tu producent daje możliwość wyboru wersji. Footsie 1 może być wyposażona w 24 źródła typu RGBW, gdzie każde z nich będzie miało moc 3 watów. Dla zastosowań bardziej klasycznych jest też dostępna wersja z 4 watowymi diodami typu WW (warm white) z współczynnikiem CRI wynoszącym ponad 90, a także TW (tuneable white) z możliwością regulacji temperatury od 2700 aż do 6500K. Wersja dłuższa czyli Footsie 2 ma to samo pole wyboru, ale będzie wyposażona nie w 24 źródła światła, a będzie ich na pokładzie aż 48. W związku z możliwością stosowania różnych modułów LED-owych oprawy będę miały różne wartości dotyczące jasności. I tak w Footsie 1 przy modułach WW jasność będzie wynosić 3557 lm, TW osiąga wartość 3620, a wersja RGBW 2470. Ze względu na podwojoną liczbę diod w Footsie 2 wersja TW może pracować z jasnością 7240 lm, WW 7115 lm, a ostatni wariant RGBW 4940 lm. Obie oprawy posiadają asymetryczny kąt świecenia 55 x 50 stopni.

Urządzenia można szybko i łatwo połączyć za pomocą systemu szybkozłączek. Dostępne są również elementy narożne o różnych kątach, co czyni lampę idealną do obramowania scen lub do innych niestandardowych kształtów.

Ciekawe rozwiązania
Rzeczywiście ciekawy dodatek stanowią tzw. świecące znaczniki. Oprawa o długości 60 cm, czyli Footsie 1, może pracować w trybie, gdzie będzie służyć jako marker pozycji. Wyobraźmy sobie sytuację, gdzie dany artysta musi znaleźć się w określonym punkcie, na krawędzi sceny podczas tzw. black outu, czyli w momencie kiedy to wszystkie reflektory są wyłączone. Footsie przychodzi z pomocą: model Footsie 1 może wygenerować dwa świecące niezależne od siebie punkty (znaczniki), które nie będą widoczne dla publiczności, a stanowią doskonały punkt orientacyjny dla artysty. Analogicznie model o długości 120 cm (Footsie 2) ma takich punktów 4. Należałoby wspomnieć o wyposażeniu akcesoryjnym. Pierwszym, jak się wydaje nieodzownym dodatkiem, będzie nakładka o nazwie spread. Pozwoli ona na konkretne ukierunkowanie światła generowanego przez Footsie. To zmyślne akcesorium jest elementem optycznym, które to w znacznym stopniu ogranicza emisję światła „na boki”. Innymi słowy spread ogranicza kąt w płaszczyźnie poziomej, co pozwala np. na indywidualne zastosowanie Footsie dla każdego artysty niezależnie. Aby zamontować tę nakładkę, wystarczy unieść pokrywy boczne, położyć ten element, a następnie zamknąć wspomniane pokrywy ponownie. Prawda, że genialne rozwiązanie? Pomyślano też o tym, aby oprawy można było łączyć ze sobą. Kiedy zajdzie potrzeba ułożenia opraw tak, aby kąt pomiędzy nimi wynosił 90 stopni, ten właśnie dodatek pozwoli na ukrycie przewodów oraz spięcie opraw ze sobą pod takim właśnie kątem. Producent zamierza wdrożyć do produkcji łączniki również z innymi kątami.

Zmyślne akcesorium o nazwie spread jest elementem optycznym, które w znacznym stopniu ogranicza emisję światła między źródłami LED a widownią. Aby zamontować tę nakładkę, wystarczy unieść pokrywy boczne, położyć ten element, a następnie zamknąć wspomniane pokrywy ponownie.

Nie dla każdego!
Oczywiście nie jest i, zdaje się, że nie będzie to „uniwersalna oprawa pierwszej potrzeby”. Są to modele stworzone w konkretnym celu i do konkretnych zastosowań, ale… tu trzeba podkreślić fakty. Zdecydowanie jest to produkt przemyślany zarówno pod kątem optyki, doboru źródeł światła, instalacyjnym, jak i wyposażenia akcesoryjnego. Nie udało mi się znaleźć nawet najdrobniejszego uchybienia w samej konstrukcji. Cóż można dodać. Są to zdecydowanie produkty na miarę marki ROBE i z pewnością wypełnią one istniejącą lukę w rynku dotyczącą tego typu rozwiązań.

Tekst: Paweł Murlik, Muzyka i Technologia