Praca z artystami na wyłączność to taki święty Graal w branży scenotechnicznej. Każdy chciałby choć raz trafić do takiej ekipy. Zazwyczaj wiąże się to z prestiżem, wyższym wynagrodzeniem, nieco lżejszą pracą w mniejszym wymiarze godzin oraz rozwojem związanym ze współpracą z wieloma firmami na różnym sprzęcie. Za każdą taką współpracą stoi jej odrębna historia, każdy chciałby się dowiedzieć „jak jemu się udało”. O to, jak zaczęła się jego współpraca z Sanah, jakie narzędzia wybrał do tego zadania i dlaczego, spytaliśmy Piotra Puchalskiego z firmy Acoustic Soul.
Filip Wojtowicz, „Muzyka i Technologia”: Obecnie jesteś realizatorem dźwięku Sanah, więc zacznijmy naszą rozmowę od tego, jak wyglądała Twoja droga zawodowa, która zaprowadziła Cię do miejsca, w którym jesteś teraz.
Piotr Puchalski: Zaczęło się bardzo niewinnie i klasycznie. Jeszcze w trakcie nauki w szkole muzycznej przyjmowałem sporo freelancerskich, lokalnych zleceń. Zaczynałem od pracy w okolicznych firmach nagłośnieniowych, w teatrze i domach kultury. Kolejnym etapem była duża firma nagłośnieniowa w Warszawie. Finalnie dostałem propozycję współpracy z wytwórnią muzyczną, z którą mam przyjemność działać od trzech lat. W międzyczasie przewinęło się parę zespołów i projektów festiwalowych.
Jaką rolę Twoim zdaniem pełni realizator dźwięku artysty? Za co jest odpowiedzialny, co powinien robić, a czego nie?
Przyjąłem kilka zasad, które z czasem zaczynają owocować. Przede wszystkim dbam o rozwój technologiczny i muzyczny w zespole. Mamy świetnych artystów i coraz lepszy sprzęt. Rozrasta się również ekipa techniczna. Muzycy nieustannie inwestują w nowe rozwiązania techniczne, co bezpośrednio przekłada się na jakość wykonu. Ja staram się dbać o powtarzalność sprzętową naszych koncertów. Myślę, że najważniejsze to współpraca z artystą i muzykami na scenie. Trzeba wspólnie rozmawiać i słuchać siebie wzajemnie. Z tego zawsze wyjdzie świetny finalny efekt.
Czy według Ciebie w dzisiejszych czasach realizator dźwięku powinien mieć swój prywatny sprzęt, mikrofony, mikser, systemy odsłuchu osobistego, czy może kwestia sprzętowa powinna należeć do firmy obsługującej wydarzenie?
Osobiście uważam, że żyjemy w takich czasach, gdzie wymaganie riderem dobrego sprzętu to nic nadzwyczajnego. Sam natomiast również staram się inwestować w projekty i rozwijać je technologicznie, żeby zachować powtarzalność wykonu. Mówię tu o powtarzalności brzmieniowej zarówno miksu frontowego, jak i monitorowego. Obecnie zawsze mam ze sobą całe omikrofonowanie, więc jeśli dla firmy jakiś punkt input listy jest problematyczny, zakładam swój mikrofon i jazda. Jedyna rzecz, która jest zmienna, to system frontowy. Aczkolwiek nasze trasy koncertowe, a w szczególności ta listopadowa, będzie stawiać i w tym aspekcie na powtarzalność.
Zdarza się, że mając swój sprzęt, realizator decyduje się na miksowanie zarówno frontu, jak i monitorów z jednego miksera na FOH’u. Jakie masz podejście do tego typu praktyk?
Na początku naszej współpracy z Sanah właśnie w taki sposób pracowaliśmy. Myślę, że jest to, oczywiście, trochę bardziej pracochłonne dla realizatora i wymaga sporo kompromisów u niego i artystów. Chociażby ze względu na ograniczenia deski w liczbie kanałów i processing. Efekt finalny, jaki osiągaliśmy, był dobry, ale rozwijające się z czasem aranże, instrumentarium i nowe pomysły w naszym show sprawiły, że mikser monitorowy okazał się niezbędny.
Niewątpliwą korzyścią płynącą z pracy „realizatora gwiazdy” jest to, że możesz sobie wybrać praktycznie dowolny sprzęt, na którym chcesz pracować. Powiedz, co wybrałeś i dlaczego.
Jeśli chodzi o trasę koncertową, wybór padł na konkretny setup mikrofonów i DI-boksów, na konkretne systemy nagłośnieniowe i Avid S6L na froncie. Konfiguracja systemu Avid opierała się głównie na surface 24c oraz parę razy na 24d. Silnik, który okazał się w zupełności wystarczający, to E6L 144 oraz stagebox 48 kanałów. Niewątpliwie korzyść płynąca z pracy na monitorach dotykowych oraz zewnętrznym ekranie również dotykowym była dla mnie wspaniała. Przez cały czas prób produkcyjnych, jak i w trakcie koncertów miałem wygodny dostęp do edycji snapshotów, kanałów, racka efektów itp. Cała input lista u Sanah opiera się właśnie o 48 przeloty trafiające na deskę frontową. Mamy tam redundantne kanały komputerów, dużo kanałów perkusji oraz timecode. Oczywiście jest kilka kanałów, które trafiają bezpośrednio na konsolę monitorową, omijając analogowy split. Dzięki tak ułożonemu zestawowi każdy drobny ruch na stole był słyszalny na publiczności. To, co zauważyłem po kilku koncertach, to precyzja. Oczywiście wynikała praktycznie ze stu procentowej powtarzalności sprzętowej. Zdecydowałem się na zakup systemu Avid już po dwóch miesiącach pracy na nim. Będzie się on różnił tylko większym stageboksem. Pominiemy również splitter analogowy, ponieważ będziemy korzystać z wbudowanego splitu MADI.
Jak wyglądał Twój pierwszy kontakt z tym mikserem? Czy jest to konstrukcja, na której można pracować „z marszu”, czy potrzeba czasu, aby się jej nauczyć?
Pierwszy kontakt z mikserem to był plan zdjęciowy jednego z naszych klipów. Wtedy, oczywiście na desce, zapisywałem ślady do miksu, ale wykonywałem głównie miksy monitorowe i miks techniczny do montażu video. Wcześniej, wiadomo, dotykałem stołu na targach i prezentacjach, ale nie pozwoliło mi to poznać go w taki sposób, żeby ruszyć na sztukę. Po tej realizacji na planie powiedziałem sobie, że koniecznie muszę wypróbować go w warunkach na żywo. Dzięki uprzejmości Łukasza i Dreda ze Źle i Tanio, a także Konsbud Audio miałem możliwość zabrać stół na testy, próby w studio, próby generalne, a finalnie na trasę koncertową „#NoSory Tour”. Jeśli chodzi o konstrukcje, osobiście potrzebowałem trochę czasu, żeby zbudować layout, poznać brzmienie efektów i przede wszystkim zbudować całe show, które jest bardzo wymyślne. Zdarzyło mi się, że przed koncertem na próbie coś namieszałem, coś „napsułem”, ale wsparcie ze strony Konsbud Audio było tak szybkie i precyzyjne, że artyści nawet się nie zorientowali, że coś było nie tak.
Co oferuje Avid, czego nie mają miksery innych producentów?
Na pewno pokładowe efekty są, według mnie, genialne. Naprawdę drobne i umiejętne ruchy są od razu słyszalne. Świetnie działające emulacje kompresorów i pogłosów. Jednakże to, co mnie finalnie przekonało, to bardzo rozbudowany system snapshotów. Każda piosenka została zmiksowana przed trasą, ma 1, 2 lub nawet 3 snapshoty. Ich edycja jest bardzo prosta pod warunkiem, że nie popełnia się głupich błędów, które, niestety, ja na początku popełniałem. Całe show sterowane jest timecodem generowanym przez uTrack’a, którym zarządza Paweł, nasz kierownik muzyczny i klawiszowiec. Timecode steruje snapshotami, światłem realizowanym przez Tomka Sierotko oraz media serwerem i wszystkimi wizualkami. W takim przypadku ważna było dla mnie również możliwość przeprowadzania virtual soundchecku, co na systemie Avida jest bardzo proste i szybkie. Mało tego, mamy sporo przelotów komputerowych wypuszczanych właśnie z uTrack’a, które postanowiliśmy dublować w celu backupu. W momencie gdyby się coś stało, wybieram alternatywny input, a całe show idzie dalej.
Jak scharakteryzowałbyś swój idealny mikser i jak to się ma do Avida?
Mój idealny mikser to taki, w którym wcześniej mogę przygotować sobie cały koncert i najlepiej miks każdej piosenki. Jestem fanem emulacji procesorów dynamicznych, więc z miłą chęcią insertuję różne rzeczy, szczególnie na bębny. Finalnie patrzę również na jakość brzmienia samego stołu i preampów. Tutaj to jest coś nieprawdopodobnego. Ze względu na poziom artysty, nie wyobrażam sobie, żeby koncert został przerwany przez problem z mikserem. Potrzebuję więc redundancji, jaką oferuję mi S6L. Gramy w pełnym ringu między stołem, silnikiem i stageboksem. To zapewnia mi komfort i bezpieczeństwo.
Jakie funkcje miksera są dla Ciebie szczególnie ważne?
W mikserze najważniejsza dla mnie jest redundantna praca jego podzespołów, możliwość dowolnego układania layoutu oraz brzmienie efektów szczególnie psychoakustycznych. Czy w przypadku Sanah szczególnie zależało Ci na jakiejś konkretnej funkcji? Tak jak wspomniałem wcześniej, snapshoty to była rzecz, która zadecydowała o wyborze właśnie tej deski. Chciałem również, żeby nic mnie nie ograniczało w pracy, a umówmy się, ten stół potrafi znacznie więcej niż to, z czego korzystam w chwili obecnej. Chciałem też, żeby wcześniej zaprogramowane show było proste w użytku. Rzeczywiście, jak wszystko ułożyłem wcześniej, teraz wygląda bardzo czytelnie i nie muszę za każdym razem wprowadzać jakichś wielkich poprawek, czy to w miksie, czy ustawieniach.
Czy używasz w swojej pracy również zewnętrznych urządzeń lub wtyczek, czy wystarczy Ci to, co oferuje Avid?
Zanim wybór padł na Avida, potrzeba tego była ogromna. Jak przyszedłem do studia i odpaliłem virtualną próbę, poznałem wszystkie pokładowe pluginy. Byłem tak bardzo zadowolony, że nie było sensu wozić dodatkowych rzeczy na koncert. Na pokładzie jest ogromna liczba genialnych procesorów. W szczególności chwalę sobie ReVibe II, który wykorzystuję między innymi do jednego pogłosu wokalowego i drugiego pogłosu efektowego na wokalizy i skrzypce. Z dynamicznych procesorów, oczywiście poza kompresorami, genialnym urządzeniem jest Pultec EQP-1A, którego używam na grupie gitary akustycznej oraz na gitarze basowej.
Na koniec pozwolę sobie spytać o kwestie biznesowe. Czy podczas planowania zakupu miksera brałeś pod uwagę zwrot z inwestycji dzięki wypożyczeniom, czy skupiłeś się totalnie na tym, aby Tobie się na nim dobrze pracowało?
Z racji tego, że mamy zaplanowanych bardzo dużo koncertów na ten jak i przyszły rok, patrzyłem głównie na to, żeby pracowało się dobrze mnie i zespołowi oraz całej ekipie technicznej. Włożyliśmy dużo pracy w ułożenie sesji na pierwszą trasę i pozostałe koncerty. Dzięki tej inwestycji będziemy mogli już pracować na niej, oczywiście modyfikując ją wedle potrzeb. Myślę, że mimo to będę miał okazję również rentalować cały setup innym artystom i realizatorom na ich trasy koncertowe, a także na festiwale z uczestnictwem gwiazd z Zachodu, gdzie ten mikser jest bardzo popularny.
Rozmawiał: Filip Wojtowicz, Muzyka i Technologia
Zdjęcia: Monika Sadłos, The Dreams Studio