Kierowana przez Leszka Komosę, warszawska firma BSC System, należy do grona czołowych wykonawców technologii scenicznych w Polsce. Na jej koncie znajdują się realizacje dla najważniejszych instytucji kultury, m.in. Teatru Narodowego, Filharmonii Narodowej, Opery Nova, Centrum Jordanki, ICE Kraków czy Pałacu Kultury i Nauki. Firma rozwija także własną produkcję — od podestów i scen po profesjonalne parkiety taneczne — umacniając swoją pozycję również na rynkach zagranicznych.
Wydawałoby się, że kierowanie tak dynamicznie działającą firmą nie pozostawia wiele przestrzeni na realizację prywatnych pasji. Tymczasem Leszek Komosa udowadnia, że można wracać do muzyki nawet po trzech dekadach przerwy — i zrobić to w sposób spektakularny. Jego album „Powroty” to nie tylko tytułowy powrót do świata dźwięków, ale też zapis emocji, wspomnień i doświadczeń, które towarzyszyły mu od najmłodszych lat. Zrealizowany z udziałem czołowych polskich muzyków, nagrany w studiu S3 Polskiego Radia i zmiksowany w technologii Dolby Atmos, album jest dojrzałym, pełnym wrażliwości projektem, który otwiera zupełnie nowy rozdział w życiu twórczym Leszka Komosy.

Leszek Komosa
O tym, skąd biorą się jego muzyczne inspiracje, jak narodziła się decyzja o profesjonalnej rejestracji materiału, jakie znaczenie ma dla niego powrót do kompozycji oraz jak łączy pasję artysty z zarządzaniem firmą rozmawiamy w poniższym wywiadzie.
Marcin Ziniak, Muzyka i Technologia: Zatytułowałeś swoją płytę „Powroty”. Dokąd w niej wracasz? Do miejsc i konkretnych wydarzeń, czy może do muzycznych pomysłów, które gromadziłeś przez lata?
Leszek Komosa: Albumem „Powroty” wracam do wielu miejsc, zdarzeń i osób, które spotkałem w moim życiu, ale przede wszystkim wracam do muzyki, która już od najmłodszych lat była i jest moją największą pasją.
Pamiętam dzień, w którym dostałem w prezencie malutki akordeon. Od razu wygrał on rywalizację ze składanym rowerem :). Szybko nauczyłem się nut i zagrałem moją pierwszą piosenkę z filmu „Czterej pancerni i pies”. Później były lekcje fortepianu i pierwsze kompozycje. Mając około 14–15 lat, skomponowałem znaną obecnie w wielu miejscach na świecie religijną piosenkę „W kruszynie chleba”.
Grałem też w różnych zespołach, brałem udział w konkursach poezji śpiewanej, do której komponowałem muzykę, a śpiewała je wtedy moja przyjaciółka, a obecnie moja żona Beata.
Później skończyłem kierunek wychowanie muzyczne na UMCS, ale zamiast pracy w szkole, szybko po otrzymaniu dyplomu zająłem się budowaniem firmy BSC System.
Moja przerwa od muzyki trwała 30 lat, tak więc tytuł „Powroty” na pierwszą płytę po tak długiej przerwie jest chyba najbardziej odpowiedni.
Materiał muzyczny na płycie jest w wielu miejscach bardzo sentymentalny, wręcz nostalgiczny, ale z akcentami rozjaśniającymi jej nastrój.
Myślę, że moja muzyka jest bardzo dobra na nasze niespokojne czasy, ponieważ słuchając jej, można zanurzyć się w swojej wyobraźni i namalować różne obrazy.
Moja muzyka, według wielu osób, jest właśnie określana jako bardzo ilustracyjna.

Albumem „Powroty” wracam do wielu miejsc, zdarzeń i osób, które spotkałem w moim życiu, ale przede wszystkim wracam do muzyki, która już od najmłodszych lat była i jest moją największą pasją.
Pamiętam, że w jednym z naszych wcześniejszych wywiadów wspominałeś o domowym studiu, nauce obsługi Ableton Live i pierwszych nagraniach. Kiedy nastąpił moment, w którym uznałeś, że chcesz odejść od półśrodków i nagrać płytę w pełni profesjonalnie?
Tak, pamiętam, że rozmawialiśmy o tym w czasie, kiedy jeszcze uczęszczałem na kurs produkcji muzycznej do autoryzowanej szkoły Ableton w Warszawie.
Pierwotnie planowałem nagrać cały materiał u mnie w małym studiu domowym i później zrobić prezent moim najbliższym w postaci płyt CD. Kiedy jednak moje kompozycje nabierały coraz ciekawszych kształtów, zdecydowałem o tym, żeby nagrać chociaż jeden żywy instrument — to były skrzypce. Po nagraniu skrzypiec zrozumiałem, że nigdy nie uzyskam pełnego brzmienia mojej muzyki, używając tzw. wtyczek.
Wtedy zacząłem eksperymentować z różnymi muzykami i nagrywać partiami materiał na płytę. Po złożeniu w całość tego materiału muzycznego udałem się do Grzecha Piotrowskiego, który zgodził się nagrać saksofon.
W trakcie odsłuchiwania moich utworów Grzech zaproponował mi pomoc w profesjonalnych nagraniach, ponieważ usłyszał w moich kompozycjach potencjał.
Tak naprawdę to spotkanie było przełomem i po nim wszystko na poważnie się zaczęło.

Na zdjęciu po lewej Grzegorz Piotrowski i Leszek Komosa. W nagraniach płyty wzięli udział także inni znakomici muzycy: Gniewomir Tomczyk (perkusja), Bartosz „Bartozzi” Wojciechowski (bas), Michał Salamon (fortepian), Kuba Chmielarski (gitary) oraz orkiestra (smyki i dęte) złożona z zawodowych muzyków.
Jakich muzyków zaprosiłeś do udziału w nagraniach?
Grzech Piotrowski polecił mi jedną osobę, która zorganizowała wszystkich muzyków. Jak się później okazało, są to jedni z najlepszych muzyków w Polsce: Gniewomir Tomczyk (perkusja), Bartosz „Bartozzi” Wojciechowski (bas), Michał Salamon (fortepian), Kuba Chmielarski (gitary) plus orkiestra (smyki i dęte) składająca się z zawodowych muzyków grających w najlepszych orkiestrach w Polsce.
Udział takich muzyków całkowicie zmienił oblicze brzmieniowe moich utworów, dodał głębi, przestrzeni i zupełnie innego wyrazu wszystkim utworom.
Album brzmi naprawdę znakomicie. Kto odpowiadał za realizację nagrań, miks i mastering?
Nagrania zrealizowałem w studiu S3 Polskiego Radia, a reżyserem dźwięku jest Tadeusz Mieczkowski — właściciel studia Master Sound, które ma siedzibę również w Polskim Radiu.
Tadeusz jest jednym z najwybitniejszych reżyserów dźwięku w Europie, posiada ogromne doświadczenie przy światowych produkcjach nagrań. Stąd taka jakość brzmienia.
Tadeusz oczywiście prowadził i nadzorował cały proces nagrań, miksował i masterował cały materiał. Praca z nim to sama przyjemność. Od pierwszego dnia, kiedy się poznaliśmy, nawiązaliśmy bardzo dobry i przyjacielski kontakt.

Nagrania zrealizowano w studiu S3 Polskiego Radia, a reżyserem dźwięku był Tadeusz Mieczkowski — właściciel studia Master Sound, które ma swoją siedzibę w Polskim Radiu.
Skąd wziął się pomysł, by zrealizować płytę w formacie Dolby Atmos?
To też był pomysł Grzecha Piotrowskiego, który ocenił moje utwory pod kątem wykorzystania do filmu. W obecnym czasie, przy poważnych produkcjach filmowych, materiał muzyczny zarejestrowany w Dolby Atmos ma większą szansę na zaistnienie.
Swoją drogą, dla mnie to też było pierwsze spotkanie z tym systemem i jestem pod wielkim wrażeniem brzmienia muzyki tak zarejestrowanej.
Tadeusz Mieczkowski jest jednym z kilku najlepszych reżyserów dźwięku na świecie, którzy tak doskonale wykorzystują potencjał Dolby Atmos. Jak widzisz, wszystko się pięknie skleiło w jedną spójną muzyczną całość.
Praca w studiu potrafi pochłaniać ogrom czasu. Jak udaje Ci się łączyć muzyczną pasję z obowiązkami zawodowymi?
Jak wiesz, prowadzę BSC System już od 26 lat — to chyba już czas, aby trochę odpuścić i dać szansę młodszym na prowadzenie firmy.
W ostatnich latach bardzo intensywnie pracowałem nad tym, aby móc przekazać pałeczkę moim współpracownikom. Od tego roku mam w firmie Dyrektora Operacyjnego — Krzysztofa Wiśniewskiego — który przejął operacyjne zarządzanie firmą.
Ja pozostawiam sobie wizję, strategię i ogólny nadzór nad tym, żeby firma szła w dobrym kierunku. Ta zmiana uwolniła mi dużo czasu na moją aktywność muzyczną.

Studio Master Sound
Skoro jesteśmy przy firmie… Zrealizowaliście ostatnio kilka znaczących projektów, w tym imponującą realizację w Akademii Muzycznej w Bydgoszczy. Czy mógłbyś opowiedzieć o tym projekcie nieco więcej?
A jednak pytanie o biznes? W porządku. Jest się na tym polu czym pochwalić.
Nowa siedziba Akademii Muzycznej w Bydgoszczy to jedna z najbardziej udanych naszych realizacji. Obiekt ten, myślę, jest jednym z najnowocześniejszych tego typu obiektów w naszej części świata.
Posiada kilka sal koncertowych wyposażonych w najnowocześniejsze technologie. Moja firma była odpowiedzialna oczywiście za duży zakres mechaniki scenicznej.
Na szczególną uwagę zasługują podesty elektryczne, które zainstalowaliśmy w Sali Symfonicznej. Piętnaście podestów z napędem łańcuchowym SERAPID tworzy trzyrzędowy łuk. Służą one do zmiany ustawienia konfiguracji sceny.
W Sali Teatralnej zainstalowaliśmy cztery ogromne zapadnie sceniczne, w tym dwie dwupoziomowe.
Podpowiadam, że na temat rozwiązań, jakie zostały zainstalowane w Akademii, warto napisać zdecydowanie cały obszerny artykuł…

“Poprzez moją muzykę i film chcę wzbudzić refleksję na temat naszego życia i naszej przyszłości”.
Z pewnością napiszemy o tej realizacji. Jednocześnie BSC System coraz wyraźniej zaznacza swoją obecność na rynkach zagranicznych jako producent. Jakie produkty oferujecie, z kim współpracujecie i na jakie kraje rozszerzyliście dystrybucję?
Zmiana naszej strategii biznesowej dotyczy właśnie rozbudowy zagranicznej sieci dystrybucji. Udoskonaliliśmy nasz system podestów scenicznych, rozpoczęliśmy produkcję składanych podłóg tanecznych i właśnie z tymi produktami wychodzimy szeroko za granicę.
Na dzisiaj mamy autoryzowanych dystrybutorów między innymi w Wielkiej Brytanii, Włoszech, Belgii, Szwecji, a także w Australii.
Nasze podesty i podłogi taneczne przechodzą aktualnie testy i są certyfikowane także w Stanach Zjednoczonych.
Moja strategia zakłada, że nazwana przez nas „mała technologia” w perspektywie dwóch lat osiągnie poziom sprzedaży podobny do dużej mechaniki scenicznej.
Czy liczne podróże zawodowe pomagają Ci w komponowaniu?
O tak! Nie tylko zawodowe, ale — jak wiesz — zwiedzam świat także na rowerze. Kilka razy w roku uczestniczę w wyprawach rowerowych.
Byłem już w wielu miejscach, gdzie chwytam inspiracje muzyczne. Na YouTube można obejrzeć mój teledysk do utworu „The Dark Side”. Inspiracją do napisania muzyki były moje podróże do Afryki i Azji, gdzie widziałem przerażającą biedę i ogromne zniszczenie środowiska przez ludzi. Poprzez moją muzykę i film chcę wzbudzić refleksję na temat naszego życia i naszej przyszłości.
Utwór „Morning Coffee”, do którego również wyprodukowałem teledysk, to mój zachwyt nad pięknem tego świata.
Podróże nie tylko kształcą, jak widzisz, ale też bardzo inspirują.

Tadeusz Mieczkowski i Leszek Komosa
Jakie są zatem Twoje dalsze muzyczne plany?
Tak jak wcześniej wspomniałem, „Powroty” to dopiero początek nowego rozdziału w moim życiu. Już w styczniu rozpoczynam nagrania w tudiu S3 do mojej kolejnej płyty, na którą złoży się 10 piosenek — częściowo z moimi tekstami, a częściowo z tekstami znanych polskich poetów. Płyta będzie mieszanką różnych stylów muzycznych, podobnie jak album „Powroty”. Na pewno usłyszycie bardzo dobre głosy męskie i żeńskie, ponieważ zapraszam do nagrań kilka wschodzących talentów i może jakąś gwiazdę.
Nie zdradzam więcej szczegółów — powiem tylko, że to będzie bardzo ciekawa produkcja, w gronie tych samych muzyków i oczywiście z najlepszym polskim reżyserem dźwięku, Tadeuszem Mieczkowskim.
Rozmawiał: Marcin Ziniak, Muzyka i Technologia
Zdjęcia: Katarzyna Mrożewska i Piotr Wolski
Wszystkich zainteresowanych zakupem płyty Leszka Komosy zapraszamy na stronę:
www.leszekkomosa.com
