Kulisy realizacji koncertu z systemem L-Acoustics L-ISA w największej jak do tej pory konfiguracji w Polsce!

W 2014 roku w Krakowie odbyło się przynajmniej kilka bardzo interesujących wydarzeń kulturalnych i muzycznych. Na Rynku Głównym świętowano 10 lat Polski w UE, pod koniec maja w tym samym miejscu, spektaklem „Universa – Opera Otwarta” Uniwersytet Jagielloński obchodził swoje 650. urodziny, a miasto, w końcu, po 756 latach doczekało się hali widowiskowo-sportowej, której nie powstydziłoby się wiele europejskich stolic i miast na całym świecie. Działalność TAURON Areny Kraków, bo tak dzisiaj nazywa się ten obiekt, została zainaugurowana w wielkim stylu, projektem „Pixar in Concert”, w trakcie którego po raz pierwszy w historii zaprezentowane zostały fragmenty ścieżek ze wszystkich czternastu pełnometrażowych produkcji studia Disneya. Skoro otwarciu towarzyszyło tak spektakularne wydarzenie muzyczne, to również dziesiąte urodziny nie mogły być błahostką.
Z okazji 10. urodzin wciąż największej hali widowiskowo-sportowej w Polsce zorganizowano koncert pt. „To Kraków tworzy metamorfozy”, w trakcie którego rozbrzmiewały kompozycje związane z miastem, wykonywane przez krakowskich artystów i te znajdujące się przez lata w repertuarze mieszkających tutaj wokalistów i wokalistek. Była to nie tylko prawdziwa uczta muzyczna, ale także wyjątkowa, światowa produkcja, dla potrzeb której firma Fotis Sound, będąca partnerem wydarzenia, zainstalowała największą jak do tej pory w Polsce konfigurację immersyjnego systemu dźwiękowego L-Acoustics L-ISA. Zapraszamy za kulisy tej spektakularnej realizacji!

TAURON Arena Kraków to wciąż największy w Polsce tego typu obiekt, dlatego jego dobre nagłośnienie w trakcie koncertów wymaga nie lada środków technicznych. Uczestnicy koncertu urodzinowego nie szczędzili słów uznania względem dźwięku! (fot. Ł. Kornafel)

Zorganizowany 5 kwietnia w TAURON Arenie Kraków koncert „To Kraków tworzy metamorfozy” to projekt kompletny i na jego niewątpliwy sukces złożyły się trzy czynniki. Najważniejszym z elementów tego wyśmienitego dania była z całą pewnością warstwa muzyczna. Twórcy projektu postanowili sięgnąć po utwory Kory, Andrzeja Zauchy, Marka Grechuty czy Zbigniewa Wodeckiego. Ich zaaranżowaniem i zaprezentowaniem w nowych wersjach zajął się jeden z najwybitniejszych producentów i raperów – Miuosh, wielokrotnie w przeszłości zaskakujący już publiczność. Widzownia zgromadzona na początku kwietnia w krakowskiej hali usłyszała takie kompozycje poddane tytułowym metamorfozom jak: „Szare Miraże”, „Wymyśliłem ciebie”, „Byłaś serca biciem”, „Cykady na Cykladach” „Krakowski Spleen”, „Bądź moim natchnieniem” „Lubię wracać tam, gdzie byłem” czy „Dni, których nie znamy”. Drugim, niezmiernie ważnym składnikiem byli wykonujący je artyści, wśród których warto wspomnieć m.in. o takich tuzach polskiej sceny muzycznej jak: Kuba Badach, Krzysztof Zalewski, Igo czy Renata Przemyk. Towarzyszyła im Orkiestra Akademii Beethovenowskiej pod batutą Jana Stokłosy, który również zajął się orkiestracją całego materiału. Trzecim filarem były odpowiednie środki techniczne, bez których nie mogłaby się odbyć taka produkcja.
Będąca partnerem całego wydarzenia firma Fotis Sound zaprojektowała i dostarczyła dla potrzeb tego projektu bardzo rozbudowany system immersyjny L-Acoustics L-ISA. Ponieważ „To Kraków tworzy metamorfozy” to bardzo świeży projekt, który nie był wcześniej nigdzie prezentowany, aby przygotować cały system nagłośnieniowy, ekipa Fotis Sound rozpoczęła prace w Tauron Arenie już dwa dni przed koncertem. Pierwszego dnia zostały zainstalowane wszystkie urządzenia głośnikowe, wzmacniacze, przeprowadzono strojenie całego systemu, została opięta scena i skonfigurowany cały system L-ISA i system miksujący na stanowiskach FOH i MON. Tak naprawdę po kilkunastu godzinach pracy wszystko było gotowe już do przeprowadzenia próby.

Imponująca konfiguracja L-Acoustics L-ISA (fot. Ł. Kornafel)

Przygotowanie systemu L-ISA rozpoczęło się od sprawdzenia punktów podwieszeń, potwierdzenia, czy znajdują się one dokładnie w tych miejscach, które zakładał projekt i gdy jeszcze każde z gron znajdowało się na ziemi, zostały wybrane odpowiednie kąty. Następnie każde z nich zostało podniesione przy pomocy wyciągarek na wysokość „roboczą”, tak aby mogły wisieć swobodnie i aby najniższy moduł w gronie znajdował się kilkanaście, kilkadziesiąt centymetrów nad ziemią i w takiej pozycji zostały zadane odpowiednie azymuty gron, tak aby każde z nich „patrzyło” zgodnie z założeniami projektowymi, a więc do środka, co miało przynieść jak największy nakład mocy. Gdyby każde z gron było skierowane na zewnątrz, słuchacz zasiadający po lewej stronie nie słyszał by skrajnie prawego grona i odwrotnie. W systemie L-ISA skupiamy się na pokryciu klastra centralnego, a następne grona muszą być w taki sposób ustawione, aby łącznie uzyskać jak największy wspólny zbiór tego nakładu. Oprócz tego, zanim jeszcze grona zostały wciągnięte na właściwą wysokość, całość została sprawdzona pod kątem elektrycznym, a więc, czy każdy z głośników jest w dobrej kolejności, czy każde grono znajduje się we właściwym miejscu, czy sygnały z procesora do wzmacniaczy docierają w takiej kolejności jak w projekcie itd. Gdy cały system był gotowy do pracy, w przeddzień koncertu odbyły się już próby muzyczne, próby z wokalistami i pełne próby produkcyjne. Inżynier systemu L-ISA, Jerzy Kubiak zapytany przez nas o najważniejsze funkcje systemu w takiej przestrzeni jak Tauron Arena powiedział: „Zadanie systemu L-ISA w tej przestrzeni i w tej konfiguracji jest bardzo pierwotne, takie, do czego tak naprawdę został zaprojektowany system. Wielu osobom wydaje się, że systemy immersyjne wykorzystuje się przede wszystkim po to aby przelecieć helikopterem nad ludźmi, zrobić wybuch za plecami itp. L-ISA została stworzona przede wszystkim po to, aby móc oddać dokładnie to, co dzieje się na scenie i odwzorować układ wykonawców dalej w całej nagłaśnianej przestrzeni. Gdybyśmy wykorzystywali klasyczną konfigurację gron lewo-prawo, mielibyśmy stereofonię tylko na około 5% obszaru widowni. Tutaj, nie licząc monofonicznych dogłośnień zupełnie z boku sceny, czego fizycznie nie da się zrealizować w inny sposób, mamy 78-80% widowni, która w poprawny sposób odbiera to, co dzieje się na scenie. Grono odtwarza to, co znajduje się w jego obszarze, w miejscu pod gronem czy za gronem”.

W trakcie koncertu wykorzystano imponujące środki techniczne. (Ł. Kornafel)

Potężne grono centralne
System frontowy przygotowany dla potrzeb tej produkcji był zbudowany w oparciu o pięć gron składających się z dziesięciu modułów L-Acoustics K2 i czterech KARA, których zastosowanie w ramach grona zamiast zestawów K2 pozwoliło na obniżenie wagi całego zestawu. Dodatkowo ekipa mogła zastosować również po dwa kable mniej na grono, co łącznie pozwoliło na zaoszczędzenie znacznej ilości miejsca na kratownicy, na której i tak położona została ogromna liczba kabli, ze względu na liczbę gron i modułów. Rozszerzeniem panoramy całego systemu były dwa zestawy po piętnaście modułów KARA na stronę, które zostały zainstalowane skrajnie. Ze względu na to, że publiczność znajdowała się również poza frontem sceny, ekipa przygotowała dwa monofoniczne outfille, które skonfigurowano w oparciu o dwanaście modułów K2 na stronę i grały one w kierunku, gdzie sygnał z systemu L-ISA już nie docierał. Za klastrem centralnym podwieszono dwanaście subbasów KS28, po to aby zapewnić jak najlepsze pokrycie horyzontalne w obszarze całej nagłaśnianej przestrzeni. Dodatkowo w tylnej „szóstce” subwooferów, jeden moduł KS28 został odwrócony tak, aby jak najbardziej ograniczyć ilość niskich częstotliwości w kierunku sceny. Zgodnie z intencją projektanta całego systemu nagłośnieniowego przygotowanego dla potrzeb tej produkcji, podwieszone zestawy subbasów miały zagrać możliwie jak najdalej. W związku z tym grona zestawów niskotonowych musiały być odpowiednio długie, co z kolei przekłada się na to, że nie grają one wystarczająco szeroko w osi pionowej, co spowodowałoby, że przy samej scenie brakowałoby basu. W związku z tym zdecydowano się na ziemi, przed sceną ustawić jeden rząd dodatkowych subwooferów KS28, z elektronicznym łukiem i bardzo szeroką dyspersją, tak aby „dopalić” i nasycić niskimi częstotliwościami pierwsze 15/20 metrów. Konkretną liczbę gron i ich konfigurację wskazało, oczywiście, oprogramowanie Soundvision, w którym został stworzony cały projekt systemu. Ta konfiguracja jest przygotowywana w odniesieniu do możliwego do uzyskania poziomu ciśnienia akustycznego i pokrycia w danej przestrzeni, ale też gatunku muzyki przeważającego w trakcie danej produkcji.

L-ISA Controller. Aplikacja, przy pomocy której w wirtualnej przestrzeni ustawiane są wszystkie źródła. (fot. Ł. Kornafel)

Jak przyznał w trakcie naszej rozmowy, Jerzy Kubiak: „Paradoksalnie, chociaż mamy znacznie więcej gron niż w przypadku klasycznego systemu lewo-prawo, mamy znacznie mniej odbić i ogólny poziom całego show jest dużo cichszy. Nie gramy dwoma masywnymi zestawami, ale korzystamy z siedmiu gron frontowych, które absolutnie nie są wykorzystywane w 100%. Ich rozmiar jest podyktowany wydajnością dla jednego grona pracującego w ramach systemu immersyjnego. Co więcej, nie miksujemy również do szyny, dzięki czemu nie musimy się martwić, czy miks zmieści się w niej, nie mamy tutaj niepożądanej kompresji, czy nie musimy myśleć o potencjalnej korekcji np. wokali tak aby zmieściły się one przy gitarach itp. Mamy tutaj znacznie mniej koniecznych do wykonania ruchów na EQ, a w systemie zachowuje się dużo więcej dynamiki, nie trzeba jej ograniczać i wszystko brzmi bardzo naturalnie”. Również sekcja frontfill, która pomogła w obniżeniu obrazu akustycznego i przybliżeniu dźwięku, pokrywając rzędy widowni znajdujące się najbliżej sceny i ograniczająca wrażenie, że transmitowany materiał muzyczny dociera spod dachu, została zrealizowana w immersyjnej formie. W systemie L-ISA frontfill jest renderowany z wirtualnych głośników. System zakłada, że na wysokości podłogi znajduje się źródło dźwięku umiejscowione dokładnie w osi gron, które wiszą, ale w odpowiedniej odległości, tak aby dany obiekt znajdował się w kilku kolumnach sekcji frontfill na raz, a nie tylko w poszczególnym, jednym zestawie głośnikowym. Każde grono główne w istocie jest „przenoszone wirtualnie” do wszystkich zestawów frontfill, ale z odpowiednim spadkiem po lewej i prawej stronie. Głównym założeniem systemu jest to, aby każdy słuchacz zasiadający w pierwszym rzędzie słyszał przynajmniej trzy zestawy frontfilla.

Inżynier systemu L-Acoustics L-ISA Jurek Kubiak (na pierwszym planie) i realizator FOH Łukasz Mucha (w głębi) (fot. Ł. Kornafel)

Ze względu na to, że sekcja ta musiała mieć dosyć dużą moc, zdecydowano się zastosować tutaj zestawy L-Acoustics X12. Było to konieczne również z tego powodu, aby, jak już wspomniano, obniżyć cały obraz dźwiękowy, a nie ma innej możliwości, aby tego dokonać, niż zagranie drugim mocniejszym źródłem w relacji odległości między słuchaczami a gronami głównymi. Na koniec należy pamiętać również o tym, że frontfill musiał się również przebić przez to, co docierało do uszu słuchaczy w pierwszych rzędach, wprost ze sceny, jak instrumenty dęte, perkusja itp. Jak mówi Jerzy Kubiak, podsumowując zastosowanie w trakcie tej produkcji systemu immersyjnego od L-Acoustics: „Zauważyłem, że system L-ISA sprawdzi się w każdej sali lepiej niż klasyczna konfiguracja LR. Oczywiście, szczególnie preferowane są takie gatunki jak jazz, pop czy właśnie klasyka. Korzystając z systemu L-ISA mamy o rząd wielkości lepszą czytelność wokali, bardziej naturalny miks i lepszy odbiór”. Cały system w trakcie koncertu „To Kraków Tworzy Metamorfozy” był zasilany przy pomocy sześćdziesięciu wzmacniaczy L-Acoustics LA12X, do dostarczenia sygnałów do nich w ramach procesu strojenia był wykorzystywany protokół AVB, wysyłany z procesora L-Acoustics P1, natomiast już w trakcie prób i koncertu sygnał z procesora L-ISA trafiał do konsolet, które wysyłały sygnał MADI, dalej był on konwertowany do protokołu AES/EBU i w takiej postaci trafiał do końcówek. Wynikało to przede wszystkim z faktu, że dla potrzeb tej produkcji pracował procesor L-ISA Processor pierwszej generacji.

Oprócz zawieszonego, potężnego klastra subwooferów KS28, dodatkowy zestaw został zainstalowany również na podłodze przed sceną. Ich zadaniem było nasycenie odpowiednią ilością niskich częstotliwości bliższych rzędów. fot. Ł. Kornafel)

Koncert na cztery ręce
W trakcie tej produkcji zostały wykorzystane konsolety marki DiGiCo. Na modelu SD-7 Quantum na stanowisku frontowym realizowany był miks wszystkich sygnałów z wyjątkiem wokali, które wraz z mikrofonami konferansjerów i gości były realizowane na modelu SD-12, z którego były dalej wysyłane do konsolety głównej, na której widoczne były one jako niezależne kanały dostępne „pod heblem”. Za miks frontowy w głównej mierze odpowiadał realizator Miuosha i Stokłosy, Łukasz Mucha ze Źle i Tanio. Druga konsoleta SD-7 Quantum była odpowiedzialna za miks monitorowy. Konsolety dzieliły się gainami, w trakcie próby były one ustawione na jednej z konsolet, a później, już na koncercie pracowały one w trybie Gain Trackingu. Jeżeli chodzi o konfigurację samego odsłuchu, w trakcie koncertu wykorzystywane były przede wszystkim przewodowe odsłuchy douszne, kilka zestawów Shure PSM-1000, natomiast jedynymi zestawami głośnikowymi pracującymi na scenie były monitory dla wokalistów i sidefille zrealizowane w oparciu o model L-Acoustics X12, które są bardzo wydajne i świetnie brzmią.

Na froncie pracowała konsoleta DiGiCo SD-7 Quantum. (fot. Ł. Kornafel)

Warto raz jeszcze zwrócić uwagę na to, że korzystając z immersyjnego systemu nagłośnieniowego L-Acoustics, panoramowanie poszczególnych źródeł odbywa się nie w konsolecie, ale w samym L-ISA Controllerze. Manipulując położeniem kolorowych kropek, tak naprawdę wybieramy pozycję źródeł dźwięku w całym obrazie dźwiękowym. Warto tutaj jednak zwrócić uwagę, że L-ISA oferuje integrację z konsoletami DiGiCo, SSL, Yamaha i częściową integrację z rozwiązaniami marki AVID, dzięki czemu jesteśmy w stanie umiejscawiać poszczególne obiekty, bezpośrednio z poziomu konsolety, a następnie możemy również przywoływać konkretne ustawienia, korzystając z automatyki konsolety. Dzięki temu poszczególne pozycje, przejścia czy ruch możemy zapisywać w snapshotach przywoływanych już w trakcie realizacji koncertu. Poszczególne obiekty dźwiękowe były umieszczane w wirtualnej przestrzeni w trakcie line check’u. Większość instrumentów została rozlokowana indywidualnie, dokładnie tak jak fizycznie znajdują się one na scenie, wyjątkiem jest kilka źródeł, które zostały pogrupowane, tak aby zmieściły się w maksymalnej liczbie 96 obiektów.

A na stanowisku MON? Również DiGiCo SD-7 Quantum! (fot. Ł. Kornafel)

W trakcie koncertu realizatorzy korzystali również z możliwości kreowania przestrzeni przy pomocy algorytmów w platformie L-ISA. Jednak w takiej przestrzeni jak hala sportowa, która jest miejscem z żywą akustyką i z dosyć długim czasem pogłosu, trzeba, rzecz jasna, w bardzo umiejętny sposób operować wszystkimi narzędziami jeszcze zwiększającymi czas pogłosu. Dlatego zostały one zastosowane tylko na konkretnych instrumentach, tak aby jak najlepiej wykreować brzmienie orkiestry, natomiast na sygnałach, które miały być możliwie najbardziej czytelne i bezpośrednie nie stosowano żadnych algorytmów pogłosowych. Co więcej, gdybyśmy korzystali z systemu głośników surround, moglibyśmy również przy pomocy algorytmów platformy L-ISA powiększyć lub pomniejszyć dany obiekt dźwiękowy.

Tak rozbudowana konfiguracja, jaka pracowała w trakcie kwietniowego koncertu w Krakowie, została zainstalowana i uruchomiona w zaledwie 5 godzin. (fot. Ł. Kornafel)

Podsumowanie
Koncert „To Kraków tworzy metamorfozy”. który był centralnym punktem obchodów 10-lecia hali widowiskowo-sportowej TAURON Areny Kraków to znakomity, wielowymiarowy projekt. Nie tylko pod względem muzycznym, za sprawą fantastycznego zestawu artystów i repertuaru, w którym znalazły się kompozycje jednoznacznie związane z Krakowem, zaprezentowane tego wieczora, dzięki Miuoshowi i Janowi Stokłosie, w nowych wersjach, ale także z punktu widzenia produkcyjnego. Po raz kolejny, ale za razem po raz pierwszy, tak dokładnie mogliśmy się przekonać, jak wielofunkcyjnym, wszechstronnym i elastycznym w użyciu narzędziem jest system L-Acoustics L-ISA. Równocześnie można powiedzieć, że w ramach tej produkcji obalonych zostało kilka powszechnie krążących mitów. System immersyjny francuskiego producenta wcale nie wymaga dużo większej ilości czasu na montaż. Tak rozbudowana konfiguracja, jaka pracowała w trakcie kwietniowego koncertu w Krakowie, została zainstalowana i uruchomiona w zaledwie 5 godzin. Miksowanie w oparciu o wiele gron zainstalowanych na froncie sceny, zamiast klasycznego układu L-R nie wiąże się również z bardziej skomplikowanym i dużo dłuższym line checkiem czy wielogodzinnymi próbami. Wszystkie instrumenty są „umieszczane w miksie” bardzo szybko i zajmuje to dokładnie tyle czasu, ile samo sprawdzenie mikrofonów i soundcheck. Wbrew krążącej w branży opinii, system L-ISA nie jest również tylko rozwiązaniem dla „efekciarzy”, stworzonym do grania muzyki elektronicznej, ambientu czy gatunków, w których bardzo wiele dzieje się w panoramie, a poszczególne instrumenty, efekty czy ślady „krążą w przestrzeni”. Oczywiście, w trakcie immersyjnego miksu live czy tworzeniu dźwięku przestrzennego na żywo, sprawdzi się on doskonale, ale również znakomicie można go wykorzystać podczas pracy z bardziej „standardowymi” gatunkami, i właśnie we współpracy z orkiestrą. Łącząc system francuskiego producenta z projektami z obszaru muzyki poważnej, jazzu, ale także popu czy rocka z żywymi instrumentami, cały miks jest znacznie bardziej poukładany, ma dużo większą dynamikę, lokalizacja poszczególnych źródeł jest o niebo lepiej odwzorowana, a sam realizator nie musi cały czas na szynie wyjściowej (której tutaj nie ma) pilnować miejsca dla poszczególnych instrumentów czy wokalu oraz dbać, aby jej nie „zatkać”. Tutaj po prostu można miksować dużo bardziej swobodnie, równocześnie bez walki z odbiciami czy niedostatkami akustycznymi przestrzeni, w której gramy.

Ech, co to był za koncert! Parafrazując hasło promujące obchody 750-lecia miasta Krakowa: „Kraków się bawi, trudno wrócić do życia!”

Ekipa dźwiękowa:

  • Jacek Kaczmarek – szef ekipy
  • Jerzy Kubiak – inżynier systemu L-ISA
  • Radosław Scholl – technik systemu i inżynier RF
  • Łukasz Mucha – realizator FOH
  • Cyprian Szymczak – realizator monitorów
  • Patryk Sala – technik sceny
  • Daniel Perdziak – technik sceny
  • Paweł Różczka – technik sceny/patch
  • Jacek Minecki – technik sceny
  • Robert Tomaszewski
  • Marcin Pietraszkiewicz

Tekst i zdjęcia: Łukasz Kornafel, Muzyka i Technologia