Rien, na wstępie dziękuję za zgodę na udzielenie wywiadu i odpowiedzenie na kilka pytań dotyczących Twojej pracy i riggingu. Jedną z podstawowych informacji, jaką posiadam na Twój temat, jest to, iż jesteś głównym riggerem Sensation White. Być może to nie wiele, lecz przyglądając się pracy riggera podczas tych eventów należy stwierdzić, iż musisz być niezwykle doświadczonym człowiekiem.

Grzegorz Zatorski: Rien, na wstępie dziękuję za zgodę na udzielenie wywiadu i odpowiedzenie na kilka pytań dotyczących Twojej pracy i riggingu. Jedną z podstawowych informacji, jaką posiadam na Twój temat, jest to, iż jesteś głównym riggerem Sensation White. Być może to nie wiele, lecz przyglądając się pracy riggera podczas tych eventów należy stwierdzić, iż musisz być niezwykle doświadczonym człowiekiem. Bycie riggerem nie jest zbytnio popularne i łatwe. Dlaczego zdecydowałeś się na wybór właśnie takiej drogi życia? Rien Engelbertink: Po ponad piętnastu latach budowania scen i wykonywaniu szeregu innych prac nawiązałem kontakt z firmą riggerską w Holandii, która była bardzo zainteresowana współpracą ze mną.   Jak przebiegała twoja kariera? Dorastałem w otoczeniu rodzinnego biznesu. Mój ojciec otworzył pierwszą w Holandii firmę budującą sceny w tamtym czasie i budował pierwsze duże sceny organizowane przez Mojo Concerts. Miałem wtedy pięć lat. Bardzo wcześnie rozpocząłem pracę w fabryce ojca przy spawaniu wszelkiego rodzaju stalowych odpadków. Później całe lata projektowałem różnego rodzaju sceny i zadaszenia. Po ponad dekadzie zapragnąłem zrobić i zobaczyć coś więcej w świecie sceny. Pozostawiłem więc rodzinny biznes i rozpocząłem pracę w Stageco Holland and Belgium. Podczas współpracy z Stegeco zdobyłem wiedzę, która pozwoliła mi objąć stanowisko szefa ekipy montażowej i budować przeróżne bardzo ciężkie sceny i zadaszenia. Po siedmiu latach pracy w Sageco dostrzegłem możliwość do rozpoczęcia swojej własnej działalności. Zacząłem więc pracować jako osoba niezależna. Robiłem wtedy prawie wszystko, chciałem zajmować się wszystkim, co wiązało się z eventami (transport, barierki, scena, etc.). Jednak po roku nawiązałem kontakt z Frontline Rigging Consultancy. Zaproponowali mi, abym przyłączył się do małej, wyselekcjonowanej grupy riggerów, którzy będą pracować dla promowanych przez Holandię koncertów nazywanych „Mojo Concerts” – znowu. Spotkałem tam bardzo wielu nowych kolegów i z jednym z nich rozwinąłem nasz własny biznes: Eventions BV. Firma ta w chwili obecnej obsługuje Sensation od strony riggingu, jak również przygotowania w naszej własnej fabryce wszystkich niezbędnych, specjalnych elementów dekoracyjnych oraz scenicznych.   Patrząc na Twoje doświadczenia, można stwierdzić, iż nie jedno już na scenie widziałeś i posiadasz spory bagaż doświadczeń. Nie zawsze jednak tak było. Gdy jesteś młody i niedoświadczony, istnieje duża szansa, że popełnisz błąd. Pamiętasz sytuację, gdy Twoja wiedza i doświadczenie nie były wystarczające? Moją największą pomyłką była praca powyżej możliwości. Przepracowywanie ponad dwudziestu godzin dziennie przez tygodnie. Nie mogłem wtedy ustać na własnych nogach i utrzymać czegokolwiek w dłoniach. Nigdy więcej się to nie powtórzy.   Jak to się stało, że zostałeś głównym riggerem Sensation White? Prawdę mówiąc, moja pierwsza praca przy Sensation International miała miejsce w Polsce. Skontaktowali się ze mną i zaproponowali, bym się przyłączył. Pracowaliśmy wtedy w Holandii z Hansem Klokiem – sławnym magikiem, i przygotowywaliśmy system riggingu na jego pokaz w Las Vegas. Na początku więc się nie zgodziłem, lecz oni wciąż prosili i prosili, abym wybrał się nimi do Polski – w końcu się zgodziłem.   Przypuszczam, że praca przy Sensation White nie jest jedyną z Twoich aktywności zawodowych. W naszej fabryce przygotowujemy i budujemy wszelkiego rodzaju specjalne rzeczy dla branży rozrywkowej. Bierzemy również udział w wielkich międzynarodowych projektach riggerskich. W chwili obecnej przygotowujemy jeden z największych światowych ślubów – córki szejka z Dubaju.   Pracowałeś w Polsce z polskimi riggerami – jakiego rodzaju różnice dostrzegłeś i jakie doświadczenia wyniosłeś po tej współpracy? Doświadczenia były bardzo dobre. Pierwszy raz, gdy robiliśmy Sensation White w Polsce, zrobiliśmy „space show”. W centrum hali umiejscowiony był olbrzymi nadmuchiwany grzyb – naprawdę trudno było go podwiesić. Zajęło to nam bardzo dużo czasu, ale riggerzy pracowali bezpiecznie (co jest bardzo ważne) i bardzo chcieli się uczyć. Później zaprosiłem ich, by przyjechali do Holandii, żeby zobaczyli, jak takie rzeczy robi się u nas.   Sensation była organizowana w Hali Ludowej we Wrocławiu. Budynek ten nie jest zbyt łatwym obiektem dla riggerów – jakie są Twoje odczucia? Hala Ludowa to piękny obiekt i wspaniałe miejsce na nasze wydarzenie. Osobiście lubię rozmowy z dr Wydrą i wspólne planowanie, jak rozmieścić wszystkie podwieszenia nadchodzącego właśnie wydarzenia. Hala Ludowa nie jest standardowa, ale to lubię.   Za każdym razem, gdy stoję pod dużym zadaszeniem i widzę cały zawieszony nade mną sprzęt, zadaję sobie pytanie: gdzie jest człowiek, który jest odpowiedzialny za rigging? Czasem chciałbym go spotkać, by powiedzieć: „dobra robota”, lecz, niestety, bardzo często chciałbym również dowiedzieć się, kto był na tyle głupi, by powiesić sprzęt w taki sposób. Gdy przygotowujesz jakiekolwiek wydarzenie, gdzie nad ludźmi wisi chociażby jedna wyciągarka, musisz wziąć pełną odpowiedzialność za ich bezpieczeństwo… Nie przeraża Cię to? Oczywiście! Ale zawsze sprawdzam, sprawdzam i sprawdzam znowu. Sprawdzam nawet riggera, który robi coś po mnie. Ludzie zawsze widzą mnie patrzącego w górę. Jeden człowiek zapytał, czy wypatruje ptaków… Śmieszny facet.   Podczas Twojej długoletniej aktywności na scenie na pewno miałeś okazję pracować z riggerami z innych krajów. Zdajemy sobie sprawę z faktu, iż w każdym kraju są inne regulacje prawne i normy. Techniczni na scenie pracują więc w specyficzny dla siebie sposób. Jakie jest Twoje zdanie na ten temat? Z riggerami którego z krajów było ci najtrudniej współpracować? Niemcy to jeden z najtrudniejszych krajów do pracy – zawsze potrzebujesz czegoś do zrobienia czegoś. Australia także jest krajem z olbrzymią ilością przepisów i obostrzeń. Według mądrości riggerskiej nigdy nie możesz być ostrożny „za bardzo” i zawsze musisz o tym myśleć. Gdy pracujesz w myśl tej zasady, nie spotkasz się z problemami nawet w najbardziej nieprzyjaznym pod tym względem kraju.   Gdy spojrzymy na rigging w Europie, głównie w Zachodniej, możemy dostrzec stowarzyszenia takie jak PLASA, VPLT, APIAS. Biorą one swoistą odpowiedzialność za bezpieczeństwo ludzi na scenie. Bądź uprzejmy przybliżyć nam sytuację w Holandii. Czy istnieje podobna organizacja zrzeszająca i skupiająca wokół siebie pracowników sceny? Tak, mamy cały szereg tego typu organizacji. Jedną z nich jest ARGH, która skierowana jest właśnie w stronę riggerów. Jestem jednym z członków tego stowarzyszenia w randze elitarnego riggera. Gdy wykonujesz swoją pracę właściwie, a gdy czegoś nie wiesz, potrafisz zapytać, by nadal wykonywać swą pracę właściwie, to nigdy nie będziesz miał problemów i nie potrzebujesz stowarzyszeń.   Jesteś człowiekiem z wieloletnim doświadczeniem na scenie i pracy na wysokościach. Jakiego rodzaju wskazówki mógłbyś przekazać młodym adeptom tej trudnej sztuki, którzy właśnie zaczynają swoją karierę? Patrz i ucz się, zawsze pracuj bezpiecznie, gdy się boisz – powiedz o tym! Nie staraj się być mądralą, nigdy nie jesteś za stary, by się czegoś nauczyć.   W stopce e-maila, który od Ciebie dostałem widnieje napis: EVENTS WITHOUT CONSTRAINTS ('eventy bez ograniczeń' – tłum. Red.). Jak rozumiesz to zdanie? To jest nasz slogan. Jeśli rigger ma jakiekolwiek ograniczenia, wszyscy chcą jak najszybciej opuścić plac budowy!   Jakie są Twoje plany na najbliższą przyszłość? Czy w tym roku także przyjedziesz na Sensation do Wrocławia? Tak, będę w Polsce także w tym roku. Lubię pracować z Danielem (Kogutem – przyp. Aut.) i jego drużyną. Dr Wydra jest również bardzo interesującym człowiekiem do dyskusji, bardzo dużo się od niego uczę. Moje plany na przyszłość: odkrywać świat.   Dziękuję za Twój czas poświęcony na ten wywiad. Do zobaczenia we Wrocławiu!     Grzegorz Zatorski