Rozwój technologii przynosi nowe możliwości – z jednej strony dotyczy dziedzin znanych od bardzo dawna, jak choćby nagłośnienia, dzięki czemu coraz powszechniejsze jest wykorzystanie m.in. dźwięku immersyjnego, czy optymalne dopasowanie systemu do akustyki danego wnętrza. Z drugiej zaś powstają zupełnie nowe obszary, o których jeszcze kilka lat temu właściwie nawet byśmy nie pomyśleli, a okazują się przepisem na przygotowanie atrakcyjnego spektaklu multimedialnego. Jedną z takich dziedzin są właśnie pokazy dronów, które od niedawna cieszą się rosnącą popularnością w naszym kraju. A potrafią być tak intrygujące, że widz czasem ma wręcz wrażenie, że jest świadkiem czegoś, co przeczy prawom fizyki, albo zostało wprost przeniesione z filmów science fiction. A to nie żadna fantastyka, tylko po prostu nowoczesna technologia w rękach prawdziwych fachowców.

Dewizą firmy ASTRANATE są słowa „The sky is not the limit” (fot. atsranate.pl)

Gdy zatem pomyśleliśmy o napisaniu artykułu, który przybliżyłby ten temat naszym czytelnikom, postanowiliśmy zwrócić się właśnie do specjalistów, którzy dosłownie przecierali szlaki w naszym kraju, tworząc pionierskie realizacje. Mająca siedzibę w Katowicach ASTRANATE była pierwszą w Polsce firmą, która wyspecjalizowała się w pokazach dronów i obecnie jest liderem w tej branży. Ma nie tylko własną flotę bezzałogowych statków powietrznych, ale także niezbędne zaplecze techniczne, w postaci sprzętu, oprogramowania, a nawet własnego lotniska do testowania przygotowywanych pokazów. I oczywiście wykwalifikowaną kadrę, która zaprojektuje show, animacje, opracuje cały plan działania i uzyska niezbędne zezwolenia. Z punktu widzenia klienta jest to bardzo ważne, bowiem mówimy o dziedzinie relatywnie nowej, o której przeciętny odbiorca wie niewiele. Pokazy dronów kojarzą się nam z ogromnymi figurami wykreowanymi na niebie, nie tylko statycznymi, ale także będącymi w ruchu i przekształcającymi się w inne. Z czymś bardzo spektakularnym. Ale jak to wygląda od kuchni, jakie trzeba spełnić wymagania – to wiedzą naprawdę nieliczni. Na szczęście każdy, kto będzie chciał uświetnić jakąś okazję pokazem dronów, nie musi legitymować się żadnym przygotowaniem, bowiem zostanie kompleksowo obsłużony i otrzyma gotowy produkt. Na stronie internetowej ASTRANATE znajduje się zresztą bogata baza wiedzy, na którą składają się artykuły i poradniki, pozwalające na zorientowanie się co można wykreować za pomocą dronów, o czym warto wiedzieć zamawiając taki spektakl itd. My poprosiliśmy o przybliżenie nam tych zagadnień Katarzynę Amborską pełniącej funkcję dyrektora operacyjnego i zajmującej się rozwojem, organizacją wydarzeń, sprzedażą, marketingiem, komunikacją oraz promocją marki. Warto też wspomnieć, że sama posiada uprawnienia do pilotowania bezzałogowych statków powietrznych. I jak kilkakrotnie podkreśliła w naszej rozmowie, dewizą firmy są słowa „The sky is not the limit”. ASTRANATE ma na koncie ponad 96 realizacji, ponad 6 700 godzin wylatanych rojami dronów, do tego legitymuje się nagrodą MP POWER AWARDS 2021 za najlepszy produkt eventowy. Pokazy uświetniały wiele bardzo prestiżowych imprez i odbiły się szerokim echem w mediach.

Współczesne technologie, także wykorzystywane do łączności i sterowania, pozwalają na bardzo precyzyjne zgranie ze sobą wszystkich maszyn, jak na tym zdjęciu, wykonanym w Warszawie. (fot. atsranate.pl)

Dariusz Mazurowski, „Muzyka i Technologia”: Zacząłbym od dość oczywistego i zarazem banalnego pytania, ale skąd wziął się pomysł, by zająć się właśnie tą dziedziną działalności? Jakie były początki Waszej firmy?
Katarzyna Amborska, ASTRANATE:
Firma ASTRANATE została założona przez trzy osoby: Krzysztofa Janowskiego, Szymona Łukasika i Dawida Pałkę. O ile pamiętam, cała idea zrodziła się w głowie Krzysztofa, następnie do rozmów dołączył Szymon, a na końcu Dawid. Krzysztof ma ogromne doświadczenie w organizacji różnego rodzaju wydarzeń, zresztą prowadzi też swoją własną firmę eventową. I dostrzegł, że na rynku istnieje potrzeba realizacji takich właśnie pokazów, które wówczas były już bardzo popularne w USA, czy w Azji, ale w Europie ta dziedzina dopiero zaczynała się rozwijać, zaś w Polsce praktycznie jej nie było. I tutaj pojawił się Szymon, który jest właśnie specjalistą w dziedzinie dronów, nawiasem mówiąc, ma także swoją własną firmę, która zajmuje się szkoleniem pilotów. A nie ukrywajmy, że lot rojem dronów, który może składać się z ogromnej liczby statków bezzałogowych jest bardzo wymagający. Dawid z kolei jest osobą z ogromnym doświadczeniem w budowaniu biznesu, w tym także marketingu i PR. I tak powstała nasza firma, właściwie pierwsza w Polsce, która prowadzi profesjonalne pokazy dronów. Jako pierwsi wprowadziliśmy także nie tylko pokazy outdoorowe, ale też indoorowe, ponieważ w zeszłym roku zakupiliśmy flotę dronów do wykorzystania w pomieszczeniach. I mamy już za sobą szereg realizacji, między innymi w programie „Mam Talent”, gdzie współpracowaliśmy też z artystą, co jest absolutnie pionierskie w naszym kraju. No i był to także występ w telewizji, przed całą Polską. Rozwijamy się bardzo dynamicznie – od czerwca 2021 roku, kiedy organizowaliśmy pokazy na 50 dronów, do momentu w którym jesteśmy teraz, a w tym roku trzykrotnie pobiliśmy swój własny rekord wielkości pokazów w Polsce i ten najnowszy wynosi 615 dronów, co miało to miejsce w Warszawie. I był jednym z większych pokazów dronów w całej Europie, o którym mówiono we wszystkich ważniejszych wiadomościach. Oczywiście cały czas mamy także wiele mniejszych realizacji, bo one są również dla nas bardzo ważne, ale gdyby ktoś był zainteresowany, to w tej chwili mamy wszystkie zezwolenia na loty nawet 1000 dronów.

Świetlisty orzeł, który odbija się w tafli wody, także takie obrazy można wykreować za pomocą roju dronów. (fot. atsranate.pl)

Drony to dość popularne urządzenia, chętnie wykorzystywane nie tylko do zabawy, ale także robienia zdjęć z lotu ptaka czy innych zadań. Wiele modeli można kupić w sklepach z elektroniką, a nawet w dyskontach – przy tym te najprostsze kosztują stosunkowo niewiele. Nietrudno się jednak domyślić, że sprzęt wykorzystywany przez ASTRANATE dość istotnie różni się od tego komercyjnego, mamy tu bowiem do czynienia z aparatami do zastosowań profesjonalnych, którym stawia się inne wymagania i które pracują w zupełnie innych warunkach. Czy mam rację?
Flota, którą wykorzystujemy nie jest tak naprawdę do kupienia od ręki, w sklepie, bo nie jest to taki typowy dron. Przy czym warto byłoby tutaj rozdzielić modele używane do pokazów na zewnątrz od tych, które wykorzystujemy w pomieszczeniach. Bo one bardzo się między sobą różnią. Pierwsza,  zasadnicza różnica między tymi popularnymi dronami, a wykorzystywanymi przez nas jest taka, że nasze nie przenoszą żadnych urządzeń, nie mają żadnych kamer, ponieważ nie wykorzystujemy ich do robienia filmów, czy zdjęć. To jest stosunkowo prosty dron, który wyposażony jest w światła LED i to jest tak naprawdę jego najważniejsza funkcja – by zaprezentować właśnie pokaz świetlny. Drony outdoorowe, które używamy do tego rodzaju pokazów, puszczane są zawsze synchronicznie. Tu dopowiem, że dość często słyszymy pytanie ilu mamy operatorów tych dronów, a trzeba powiedzieć, że to nie jest tak, że jeden dron ma jednego pilota. Bowiem jest to w rzeczywistości synchroniczny lot roju dronów. Tak naprawdę mamy dwóch pilotów i oni całym tym systemem ścieżek lotów sterują. Są one wcześniej zaprogramowane, i każdy dron ma swoją unikalną ścieżkę. Doskonale wie, z dokładnością co do jednego centymetra, w którym miejscu ma dokładnie być. Pozycjonowane są antenami GPS, a także żyroskopem i stąd wiedzą dokładnie, w którym miejscu mają się znaleźć. Taki pokaz może trwać maksymalnie do 12 minut latem, do 8 minut zimą, co wynika z pojemności baterii. Jak jest zima, to oczywiście zużycie prądu jest większe, bo trzeba rozgrzać śmigła. Natomiast gdy mówimy o flocie dronów do pokazów wewnątrz pomieszczeń, to  one są dużo mniejsze, także bardziej zabudowane, żeby były bezpieczniejsze, ponieważ latają bliżej ludzi. System pozycjonowania jest inny, dlatego że nie korzystają z żyroskopu, czy GPS, ale wysyłają wiązkę lasera spod spodu i w ten sposób sprawdzają swoją odległość od podłoża. I oczywiście mają także anteny, które je łączą za pomocą Wi-Fi. Te drony latają także dużo krócej, bo do 5 minut. Oczywiście zawsze jest możliwość przedłużenia pokazu, ponieważ możemy wymieniać baterie – lądować i startować ponownie. Drony mogą się także wymieniać, jedne zakończą pokaz i za chwilę zastąpią je kolejne. Zatem możemy manipulować czasem pokazu, ale nie czasem lotu jednego drona, ponieważ one mają swoje ograniczenia.

W przypadku tak złożonych przedsięwzięć najważniejszymi osobami na ziemi są piloci maszyn. (fot. atsranate.pl)

Jak rozumiem, ASTRANATE stawia na modele oferowane przez wiodących producentów, by zapewnić sobie kompatybilność systemów operacyjnych i zagwarantować niezawodność – nie tylko pracy silnika, ale także jakże ważnej kwestii sterowania, co ma wpływ nie tylko na sam pokaz, ale także bezpieczeństwo. Właśnie ono jest zapewne tym najważniejszym aspektem – jak zatem wyglądają kwestie formalne, prawne, które określają wymagania stawiane dronom i wykonywanym za ich pomocą pokazom?
Jeśli chodzi o wymagania stawiane samemu sprzętowi, to regulują je ustawy i dyrektywy, które trzeba spełnić, a dotyczą one sprzętu latającego na terenie Unii Europejskiej. Najważniejszym organem w Polsce, który to wszystko kontroluje, jest urząd Lotnictwa Cywilnego, tak zwany ULC. I cała ścieżka, którą trzeba przejść polega na tym, by wykazać swoje umiejętności kontroli takiego lotu, także umiejętności tworzenia animacji. Bezpiecznej na tyle, że ten rój nie zderzy się w powietrzu. Oprócz tego jest też szereg innych wytycznych, których należy przestrzegać, organizując pokaz. Najważniejsza jest kwestia dotycząca stref, które określają, co się ma dziać kiedy dron określoną granicę przekroczy. Pierwsze miejsce to jest oczywiście strefa lotu dronów, gdzie wykonują swoje figury. Następnie rozpoczynają się strefy bezpieczeństwa, polegające na tym, że jeśli dron je przekroczy, to rozpoczyna powolne upadanie. Oznacza to, że coś się stało, zgubił zasięg, opuścił swoją strefę lotu, zatem należy spowodować by wylądował albo wrócił do swojej strefy lotu. Jeżeli nie odzyska swojej orientacji i nie wróci do strefy lotów, w konsekwencji przekroczy kolejny geofence, ten ostateczny, to dalej już będzie strefa upadku. Zatem organizując pokaz, będzie to jedna z najważniejszych kwestii, bo dotyczących bezpieczeństwa. Polega na wyliczeniu tych wszystkich stref i wgraniu ich do dronów. A także całkowite wyłączenie tych stref. Krótko mówiąc, w trakcie pokazu dronów nikt tam nie może przebywać, przemieszczać się pieszo czy też samochodem. Te drony, gdyby coś poszło nie tak, a jest to jednak tylko sprzęt, będą tam upadać i chodzi o to, by nie zrobiły nikomu krzywdy. Drugim bardzo ważnym aspektem, jeśli chodzi o bezpieczeństwo, jest system FTS i system odcinania – czyli mamy możliwość, by po różnych łączach dojść do całej floty i jeśli jest taka potrzeba, spowodować natychmiastowy upadek całego roju. Kiedy zachodzi taka konieczność? Na przykład kiedy leci helikopter, bo zawsze ma pierwszeństwo, zwłaszcza medyczny. Jesteśmy zobowiązani do posiadania takiego systemu i jesteśmy w stanie cały rój od razu, automatycznie zrzucić na dół. Oczywiście bardzo ważne jest także to, co się dzieje przedtem, zanim jeszcze drony wystartują. Cały proces tworzenia animacji i tego jak dobrze trzeba znać swoje drony, żeby wiedzieć z jaką prędkością i gdzie mają dolecieć. Wyobraźmy sobie bowiem na przykład te 615 dronów na niebie, a każdy ma swoją unikalną ścieżkę, która nie może się przeciąć z inną.

Również niezwykle istotni są inni członkowie ekipy naziemnej, a także używany przez nich sprzęt i oprogramowanie. (fot. atsranate.pl)

Rozumiem zatem, że drony latają na relatywnie niedużej wysokości, gdy porównamy to z innymi statkami powietrznymi. Czy te kwestie są również ściśle uregulowane w przepisach?
Zgodnie z zasadami bezpieczeństwa, możemy latać do 120 metrów w górę, czyli na takiej wysokości może być górna krawędź figury. Ale są wyjątki, jeśli w danej lokalizacji jest to bezpieczne i odpowiednio napisze się wniosek do Urzędu Lotnictwa Cywilnego. To oni mogą nam tę wysokość podnieść, na przykład do 200 metrów. Ale tą najczęściej wybieraną opcją jest oczywiście standardowe 120 metrów. Trzeba też pamiętać o tym, że im wyższy będzie pokaz, czyli drony będą wyżej, tym dłuższą mają ścieżkę upadku, zatem automatycznie powiększają nam się wszystkie strefy bezpieczeństwa, a one istotnie wpływają na to, gdzie będzie mogła stać publiczność. Zatem im większy pokaz, im większe figury i większa wysokość, tym tych ludzi musimy trochę dalej od pokazu odsunąć. Nie zawsze fizycznie jest na to miejsce, no i też nie zawsze jest sens robienia, na przykład na wysokości 200 metrów, pokazu na 50 dronów. Bo po prostu będzie on daleko i lepiej zrobić go bliżej.

Jak zatem widać, planując pokaz dronów podczas jakiegoś wydarzenia warto mieć na uwadze szereg kwestii i bardzo realistycznie formułować swoje oczekiwania, by pogodzić ze sobą bezpieczeństwo, wizualną atrakcyjność całego show i komfort publiczności. Kto z waszej strony nad tym wszystkim czuwa?
Za bezpieczeństwo odpowiada główny pilot, którym jest Szymon, jeden z właścicieli. I on tworzy mapy, dokładnie to wszystko wylicza, konsultuje z Urzędem Lotnictwa Cywilnego. Następnie zaś przekazujemy to organizatorowi, czy też osobom odpowiedzialnym za przestrzeń na ziemi i egzekwujemy, by faktycznie teren był odgrodzony. A jeśli chodzi o same odległości, to mogę dodać, że wielu osobom wydaje się, że im bliżej będą samego pokazu, tym będzie lepszy widok. Ale tak do końca nie jest i my zawsze rekomendujemy, że taka najlepsza odległość to jest około 150-200 metrów od miejsca pokazu. Widzowie mają najlepszy kąt uniesienia głowy, czyli nie muszą jej zadzierać mocno do góry, co byłoby przez te kilkanaście minut niewygodne. A chodzi o to by mieli bardzo dobry widok na wprost i te figury były dla nich w całości widoczne. Dla nas ten dystans jest także optymalny, bo jesteśmy w stanie w nim zmieścić te wszystkie strefy, które musimy wyłączyć z ruchu.

Pokaz dronów podczas obchodów 80. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego, kiedy na niebie pojawiła się rekordowa liczba maszyn. (fot. atsranate.pl)

Pokaz dronów to bardzo poważne przedsięwzięcie, które musi być starannie zaplanowane, przetestowane i które wymaga zaangażowania całego zespołu ludzi. Jak liczna jest Wasza ekipa podczas samego pokazu?
Jeśli chodzi o całokształt, zrobienie tego wszystkiego od A do Z, to na przykład w tym pokazie na 615 dronów brały udział 52 osoby z ekipy. A realizacja to przecież nie tylko jeden dzień, samego pokazu, bo przy tych bardzo dużych jesteśmy na miejscu już z reguły 3-4 dni wcześniej i wykonujemy pierwsze testy. Warto też wspomnieć jak wyglądają te testy, bo to jest bardzo ciekawe. To nie jest tak, że mamy gotową animację i po prostu włączamy wszystkie ścieżki, patrzymy co się dzieje, tylko wybieramy drony tak, żeby przelecieć cały pokaz, ale nie jednocześnie. Czyli najpierw lecimy sobie skrajnymi dronami, potem na przykład, co piątym itd. Więc te próby trwają dość długo. Natomiast sama ekipa naziemna to od kilku do kilkunastu osób. W przypadku tego największego pokazu to było około 20 osób na samym lądowisku.

Ci wszyscy ludzie muszą mieć do dyspozycji odpowiedni sprzęt, zapewniający łączność i kontrolę nad dronami, a także całą ich obsługę. W jaki sposób jest to skoordynowane?  Jakiego używacie sprzętu – poza samymi dronami?
Poza dronami zdecydowanie najważniejsze są komputery, czyli centrum sterowania – nie jest to jeden, jest ich kilka. Oczywiście są piloci, te najważniejsze osoby i wszystkie ich narzędzia, także system wewnętrznej łączności. Także telefony, ponieważ jesteśmy cały czas w łączności z wieżami lotów i kontrolerami. Ważne jest oczywiście odpowiednie oświetlenie naszego miejsca pracy, bo przecież zazwyczaj pracujemy po ciemku. Także te wszystkie anteny. Przy pokazie w Warszawie wykorzystywaliśmy też zewnętrzne urządzenia do detekcji sygnału – czy nikt nam nie zakłóca pokazu, czy nie będzie chciał przejąć kontroli nad dronami. Tymi kwestiami zajmują się już zewnętrzne firmy, które z nami współpracują. Oprócz tego mamy także namioty, gdzie znajdują się stacje ładowania. Bo po każdym takim locie musimy te baterie zmienić, naładować. A to są ogromne powierzchnie. Oczywiście potrzebny jest także agregat prądotwórczy. No i w dniu pokazu bardzo ważne jest też nagłośnienie. I warto byłoby się przy tej kwestii na moment zatrzymać,  ponieważ sam pokaz dronów to nie jest tylko światło na niebie. Cała idea polega na tym, że jest to cały spektakl muzyczny i możemy wykorzystać szereg bardzo fajnych pomysłów. I nie chodzi tu tylko o sam podkład dźwiękowy, który uatrakcyjnia cały pokaz. Ale także o to, że możemy opowiadać całe historie, użyć lektora. Liczy się kreatywność. Może to być na przykład opowieść o danym regionie, tak jak zrobiliśmy to podczas pokazu na Podkarpaciu, może to być opowieść o historii miasta, co robiliśmy na urodzinach Gdyni. Mogą to być także opowieści autentycznych uczestników jakichś zdarzeń, co wykonaliśmy na pokazie w Warszawie z okazji 80. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego – tutaj użyliśmy głosów autentycznych powstańców, nagrań z Archiwum Muzeum Historii Mówionej.

Kolejne zdjęcie z pokazu podczas obchodów 80. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego. (fot. atsranate.pl)

Skoro poruszyliśmy temat nagłośnienia i muzyki, a jest to dla nas szczególnie interesująca dziedzina, warto na chwilę zatrzymać się przy niej. Pokaz to nie tylko światła na niebie, ale cała otoczka – w jaki sposób jest zatem przygotowywana?
Zawsze dobieramy muzykę i efekty kiedy mamy już wyprodukowaną animację, czyli wiemy, co będzie pokazane na niebie. Zatem najpierw decydujemy, jak będzie wyglądała animacja, wtedy uzupełniamy o muzykę, a na końcu dodajemy opowieść, czyli lektora. Tutaj mamy ogromną przewagę, bo często wymienia się pokaz dronów jako alternatywę do sztucznych ogni, co nie jest do końca trafne, bo to jest jednak zupełnie inny wymiar, ale skupmy się na samej muzyce i lektorze – bo przy pokazie sztucznych ogni nie jesteśmy w stanie niczym zagłuszyć tego huku. Tutaj mamy pełną kontrolę nad tym, co wypuszczamy w niebo, nad timingiem i synchronizacją, dzięki temu, że kontrolujemy całość, od momentu startu do lądowania. Jest kilka możliwości, między innymi da się to wszystko wgrać do programu, który całość automatycznie puści wraz z pokazem dronów. Tak naprawdę wszystko zależy od lokalizacji i tego, gdzie znajduje się nagłośnienie. Bo jeśli będzie stało na przykład tak, jak było w Warszawie, czyli po drugiej stronie rzeki, to musimy też wziąć pod uwagę opóźnienie z jakim dźwięk dotrze do publiczności i wystartować ręcznie osobno dźwięk i osobno drony.

Wiemy już, że realizujecie pokazy wewnątrz pomieszczeń, które są o tyle prostsze, że nie wymagają załatwienia tak wielu formalności, a nade wszystko nie podlegają ograniczeniom wynikającym z pory dnia czy pogody. A jak to wygląda w przypadku tych plenerowych, czy są jakieś ograniczenia?
Nasze pokazy odbywają się po zmroku, minimalnie godzinę po zachodzie słońca. Bo wtedy niebo jest już na tyle ciemne, że kolory z naszych dronów są już dobrze widoczne. Pytał Pan o dodatkowe elementy, które drony mogą zrzucić – teoretycznie istnieje możliwość wypuszczania konfetti, ale nie do końca ma to sens, bo choć to będzie może ładne, to potem trzeba posprzątać. A my bardzo dbamy o środowisko, to jest nasz priorytet, filozofia naszej firmy i po naszych pokazach dronów nie pozostawiamy po sobie żadnych śmieci ani zanieczyszczeń. Jest też możliwość atrakcyjnego wizualnie dodatku w postaci zimnych ogni (iskier), co widać na kilku realizacjach zagranicznych. Mamy też kilka innych asów w rękawie, na przykład w postaci tego, jak są robione przejścia między figurami. Interesujący jest też sam moment animacji, czyli ruchu tych dronów – możemy też bawić się perspektywą, tworzyć figury 3D. Możemy też wykorzystywać światło na niebie w inny sposób, bo jesteśmy w stanie stworzyć gigantyczny kod QR. Między innymi Amazon był pierwszą firmą w Polsce, która to wykorzystała. Można też wyświetlać różne interaktywne rzeczy, będące choćby efektem skanowania ruchu człowieka i odwzorowania tego na niebie.

Gigantyczny świetlny motyl, stworzony za pomocą roju dronów. (fot. atsranate.pl)

A prędkość wiatru, deszcz? W jakich warunkach możliwy jest pokaz?
Te parametry wynikają z bezpieczeństwa lotu, zatem jeśli mamy wiatr silniejszy niż 7 m/s, to już istnieje zagrożenie, że silniki drona nie nadążą z korekcją jego pozycji. Drugi bardzo ważny czynnik to deszcz, przy czym w mniejszym stopniu jest to ryzyko zamoknięcia samych dronów, bowiem są one wyposażone w uszczelki, bardziej jest to kwestia łączności. Bo jakakolwiek kondensacja wody powoduje zakłócenia w przesyłaniu sygnałów, w związku z czym istnieje ryzyko utraty kontroli. Wyjaśnię też, co się dzieje w takich sytuacjach, bo pogoda jest zawsze nieprzewidywalna, a to jest bardzo częsta obawa osób, które chciałyby mieć na swojej imprezie pokaz dronów. Generalnie na 24 godziny przed pokazem mamy na tyle precyzyjną prognozę pogody, że wiemy, co się będzie działo. Pierwszy scenariusz jest zatem taki, że mamy piękną pogodę i pokaz odbywa się bez przeszkód. Drugi jest taki, że pogoda jest chwiejna i szukamy tzw.  okna pogodowego, czyli sprawdzamy w jakich godzinach nie będzie padało i przesuwamy cały pokaz. Gdy mamy taką sytuację, kiedy tego okna pogodowego niestety nie będzie, wtedy przekładamy lot na kolejny dzień. I ważna informacja dla potencjalnego klienta – za to nie doliczamy żadnej opłaty. Możliwy jest też czwarty, najbardziej pesymistyczny scenariusz. Gdyby okazało się, że następnego dnia nadal nie można wystartować, wówczas klient ma 12 miesięcy na wykorzystanie pokazu w dowolnej lokalizacji na terenie Polski. Mówimy tu dokładnie o tym pokazie, który zamówił i kupił.

Start roju dronów (fot. atsranate.pl)

W przypadku tak zaawansowanych technicznie i złożonych organizacyjnie pokazów zapewne dość istotna jest kwestia czasu. Ile go potrzeba na przygotowanie wszystkiego i uzyskanie niezbędnych zezwoleń?
Każdy klient, który przyjdzie do naszej firmy, mówiąc wprost, wpadnie w moje ręce i ja przeprowadzę go przez te kolejne kroki, a mamy kilka możliwości. Dużo zależy od tego, kto się zgłasza. Czasem są to firmy, które nie mają w tym żadnego doświadczenia i oczekują, że my wszystko zrobimy. Są też takie, które mają swoje agencje eventowe i one im wszystko organizują – w takiej sytuacji współpracujemy z tą agencją, która często bierze na siebie wiele rzeczy, jak choćby kwestie nagłośnienia, przygotowania terenu, zorganizowanie ochrony i tego typu rzeczy. Najczęstszym modelem współpracy jest taki, że naszą przestrzenią jest niebo i zajmujemy się wszystkim co jest z nim związane. Natomiast ziemia, czyli zapewnienie miejsca naszej pracy, należy do organizatora. Jeśli ktoś nie ma doświadczenia i nie czuje się na siłach, by to wszystko samemu przygotować, to oczywiście my jesteśmy w stanie wszystko zrobić we własnym zakresie. Natomiast jeśli chodzi o czas – pierwsza i najważniejsza kwestia to jest okres potrzebny na uzyskanie zgody na lot, którą my załatwiamy w Urzędzie Lotnictwa Cywilnego. Ustawowo ma on 30 dni na wydanie odpowiedzi na wniosek o zgodę na lot i o tym musimy pamiętać. A składając wniosek o zezwolenie na lot, trzeba już wiedzieć, co chcemy pokazać na niebie, jaka będzie największa figura, bo od tego zależą wszystkie mapy, trajektorie upadku, strefy bezpieczeństwa. Na przygotowanie tego potrzeba około dwóch tygodni. Zatem optymalny scenariusz to złożenie zamówienia przynajmniej półtora miesiąca wcześniej. Z zespołem kreatywnym robimy projekt, składamy odpowiednie wnioski i wówczas przychodzi drugi zespół, który tworzy całą tę animację. Na każdym etapie jest to wysyłane do naszych klientów, by mogli zobaczyć i zaakceptować. To jest ten etap który powstaje w programie, ale później musimy mieć jeszcze czas na testy, które wykonujemy na naszym lotnisku w Chorzowie. Jeśli ktoś z naszych klientów ma ochotę już na tym etapie zobaczyć jak to wygląda, to zapraszamy, można przyjechać. Zdarzają się sytuacje kiedy pokaz jest utrzymywany w ścisłej tajemnicy, więc te testy wykonywane są w bardzo późnych godzinach, albo w innych lokalizacjach, nawet nie w Polsce. Potrzebujemy na nie minimum tydzień, bo trzeba pamiętać, że to jest bardzo uzależnione od pogody. No i kolejny tydzień to już praca na miejscu realizacji. Natomiast te pokazy indoorowe są dużo prostsze w realizacji, bo tutaj latamy w obiekcie zamkniętym. Mamy też część pokazów gotowych, które klient może po prostu zakupić i mieć zrealizowane nawet w następnym tygodniu.

Kod QR wykreowany na niebie za pomocą dronów (fot. atsranate.pl)

Wasze portfolio robi wrażenie, a przecież udało się je zebrać w relatywnie krótkim czasie. Jakie pokazy są szczególnie godne wzmianki, może ze względu na wielkość czy też nietypowe rozwiązania?
Dla mnie tak naprawdę każda realizacja jest na swój sposób wyjątkowa, bo nie ma dwóch takich samych. Zdarzyło się nam robić show na ślubie, kiedy zarówno goście, jak i para młoda byli zachwyceni, co było bardzo emocjonalne. Byliśmy w porcie w Gdańsku i robiliśmy pokaz między statkami, żurawiami. Byliśmy na mojej ukochanej plaży miejskiej w Gdyni, na której spędziłam pół życia i była to bardzo ważna dla mnie realizacja, gdzie między innymi była wizualizacja morświna na tle Akwarium Gdyńskiego, co zresztą sama zaproponowałam. Byliśmy w centrum Warszawy, nad Wisłą z QR kodem, byliśmy na otwarciu przekopu Mierzei Wiślanej. Mieliśmy także często pokazy na lotniskach. Zdarzają się nam również pokazy zagraniczne, na przykład robiliśmy kiedyś taki w Alpach. Natomiast z tych największych wymienię te, które miały miejsce w tym roku, który zresztą dla nas okazał się rokiem bicia własnych rekordów, co zrobiliśmy aż trzykrotnie. Po raz pierwszy stało się to podczas urodzin Gdyni w lutym (250 dronów), kolejny to był pokaz Amazona (260 dronów) i wreszcie pokaz z okazji 80. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego, który był krokiem milowym dla naszej firmy i drone show w naszym kraju, bowiem wskoczyliśmy na poziom 615 dronów.

Katarzyna Amborska – ASTRANATE

Jak wynika z naszej rozmowy, pokazy dronów są dynamicznie rozwijającą się dziedziną i jak wynika z naszej rozmowy, bynajmniej niekoniecznie zastrzeżoną wyłącznie dla dużych imprez plenerowych. Także te bardziej kameralne można uświetnić w taki sposób, a cały proces – od projektu, przygotowania, aż po realizację wykonuje jedna firma. Czy zatem warto zainteresować się tą dziedziną? Na pewno tak, zwłaszcza, że ma przed sobą przyszłość i będzie dalej rozwijana. Przyznaję, że podczas rozmowy przyszły mi do głowy różne pomysły, które wiązałem głównie z muzyką. Czy zostaną kiedyś urzeczywistnione? Stawiam, że tak. Drony to nie tylko zabawki z marketów, ale przede wszystkim poważne narzędzia do wielu różnych zadań. Spora ich część wykracza daleko poza obszar szeroko rozumianej rozrywki, ale jak wynika z powyższej rozmowy, także w tej dziedzinie możliwości są przeogromne. A na zupełne zakończenie Katarzyna Amborska zwróciła się do czytelników z następującym apelem: „Chętnie zadałabym czytelnikom zagadkę – czy śmigła dronów kręcą się w lewą czy w prawą stronę?” Niech każdy zatem spróbuje samodzielnie odpowiedzieć – wpisy można umieścić w komentarzach na profilach naszego miesięcznika. Sami jesteśmy ciekawi, która wersja przeważy i czy okaże się zgodna z prawdą.

Rozmawiał: Dariusz Mazurowski, Muzyka i Technologia
Zdjęcia: astranate.pl