Wykłady teoretyczne i ćwiczenia praktyczne
Mam takie swoje zdanie i będę go bronił, że akurat seminarium Pol-Audio jest tym wydarzeniem, w którym dobrze jest uczestniczyć. Przyjmijmy takie stanowisko jako tezę, której poparciem zajmę się w pozostałej części tekstu. Już na wstępie chciałbym zasygnalizować, że forma, w jakiej jest prowadzone, i nienachalny sposób prezentacji rozwiązań firmy-gospodarza zaskarbił sobie moją sympatię (co dla samego spotkania, w odróżnieniu od niniejszego tekstu, bynajmniej nie jest kwestią kluczową), ale także pozytywną opinię wielu osób związanych z realizacją i obsługą wydarzeń muzycznych, a to z kolei procentuje udziałem tychże w seminarium (co jest już kwestią o sporym znaczeniu). Uczestników podobnych spotkań możemy dzielić na wiele sposobów, a jednym z nich będzie podział na bezpośrednio związanych z marką Pol-Audio (właściciel, pracownicy firmy, klienci lub ich pracownicy) oraz tych związanych w dużo mniejszym stopniu (to tzw. eksperci, goście specjalni i inni uczestnicywydarzenia nie posiadający systemów marki-gospodarza). Pierwsza z tych grup bierze udział w spotkaniu, bo często nie ma innego wyjścia – jest to najbliższe im tzw. wydarzenie branżowe (co też nie jest prawdą, posiadaczy systemów trzeba czasem zmotywować do podtrzymywania kontaktu czy bogacenia się w wiedzę). Druga wyodrębniona grupa uczestników to ludzie poszukujący i doceniający formę oraz potencjał spotkania w Bełchatowie (co nie oznacza braku tychże wśród grupy pierwszej). Słabość tej klasyfikacji polega na tym, że z pewnością istnieją też osoby nie należące do żadnej z tych grup(choć dla dobra zaproponowanej koncepcji proponuję je dyskretnie zmarginalizować). To, co może zachęcić do udziału w spotkaniu, to z pewnością bogaty, ciekawy merytorycznie program, prowadzony przez kompetentne osoby, a unikający typowo marketingowych punktów, oparty w sporej mierze na empirycznej formie przekonywania, wzbogacony gośćmi o konkretnej wiedzy, w tym fachowcami z branży światowej, a do tego dający niespotykaną w kraju okazję porównania wybranych systemów liniowych w odpowiednio stworzonych do tego warunkach (więcej na ten temat w rozmowie z panem Leszkiem Polanowskim). Czy zatem próbuję tu napisać, że Pol-Audio stworzyło unikalne w skali świata wydarzenie oparte na najlepszych fachowcach z branży? Nie… W tej branży nie ma, jak wiadomo, największych fachowców, a punkt widzenia zależy często od wielu różnych czynników, w tym osobistych preferencji. Jednak jak na krajowe warunki udało się stworzyć całkiem wartościowe wydarzenie. Co równie ważne: koszt uczestnictwa w nim jest naprawdę niewielki. Jako że ludzie to jeden z ważniejszych elementów podobnych spotkań, pozwolę sobie nie trzymać się porządku chronologicznego bełchatowskich prelekcji. Zaczniemy jednak od tych najważniejszych, czyli od uczestników seminarium. Zaproszenie do wzięcia w nim udziału dostał każdy posiadacz systemu Pol-Audio, z którym firma jest w kontakcie. Nie ograniczało to bynajmniej listy uczestników do najlepszych klientów firmy. Uczestniczyć w wydarzeniu mógł każdy chętny. Ogółem w spotkaniu wzięło udział około stu pięćdziesięciu osób, a odbyło się ono w hali sportowej, którą trafniej byłoby nazwać wielofunkcyjną, bo oprócz zawodów sportowych można śmiało w niej zorganizować zarówno koncert na kilka tysięcy osób, jak i spektakl teatralny oraz w zasadzie wszystko, co miałoby związek z kulturą, a adresowane było do szerszej rzeszy osób. Poza uczestnikami wydarzenie współtworzyli prowadzący je prelegenci. Pozwolę sobie wymienić ich w kolejności dalece odbiegającej zarówno od alfabetycznej, jak i chronologicznej. Piotr „ZiKE” Zajkiewicz przeprowadził uczestników przez najpotrzebniejsze pojęcia i podstawowe zjawiska akustyczne i elektroniczne, które znać powinien posiadacz każdego systemu grającego, liniowego w szczególności. Tych szczególnie dotyczyła ostatnia część jego wystąpienia. W trakcie prezentacji przeszliśmy w prosty i logiczny sposób (bądź też przebrnęliśmy, to kwestia osobnicza) od ilustrujących zachowanie fal dźwiękowych animacji do wniosków, że tylko dobrze zaprojektowana i wykonana według tego projektu instalacja systemu (liniowego) daje maksimum gwarancji dobrego brzmienia, a grona nie na darmo mają określone długości i kształty. Proszę przytoczone wnioski przyjąć jako pewnik, choć ich dowód „ZiKE” przeprowadził z gracją i (co jest, niestety, rzadkością) odpowiednią dawką adekwatnego humoru. Oprócz tego, że było momentami zabawnie, prezentacja niejako otwierająca merytorycznie całe spotkanie, była wartościowa, dobrze zilustrowana i rzeczowa. Bardzo zgrabny, nieco akademicki „wstęp do zarysu podstaw”. „ZiKE” w trakcie seminarium, oprócz roli konsultanta ds. niezrozumiałych, wcielił się w rolę wykładowcy drugiego dnia spotkania. Omawiał wówczas kwestie związane z systemem monitorowym: sposobami pracy, wymaganiami, możliwościami i całkiem sporą garścią rzeczowych, praktycznych porad (łącznie z przezabawną historią o tym, jak najskuteczniej zemścić się na muzyku, który wybitnie nam podpadł i na dodatek wytoczył, z góry przez siebie przegraną oczywiście, wojnę monitorowcowi). Arek Wielgosik i Krzysztof Polesiński – tych panów wymieniam w jednym akapicie, gdyż występowali wspólnie, czasem dzieląc się rolami, czasami uzupełniając swoje wypowiedzi. Przydzielono im, nieco niewdzięczną, rolę ekspertów z firmy nagłośnieniowej. Na szczęście po serii dobrych rad i opowieści o tym, co należy robić, a czego raczej unikać, panowie Arek i Krzysztof prezentowali praktyczną stronę przygotowania systemu PA w szerokim zakresie znaczenia tego słowa. Od samego wieszania (w Bełchatowie system powieszono dzień wcześniej), poprzez uruchomienie systemu (tu z pomocą przyszedł Grzegorz Wełna, o czym w kolejnym akapicie), aż po pomiary i ustawienia kolejnych elementów systemu. W Bełchatowie bardzo słusznie położono nacisk na stosowanie wszelkiego rodzaju dogłośnień, czyli głośników typu fill. Kolejnego dnia na koniec zajęć przyszedł też czas na ćwiczenia z ustawień basów. Demonstracje prowadzono na konstrukcjach bass-reflex, które nie dość, że najbardziej popularne, to jeszcze w największym stopniu przypominają źródło punktowe i dają się wdzięcznie ustawiać zarówno w kardioidę, jak i w konfigurację end-ired. I tu przybliżę jedną z praktycznych porad, jakie usłyszeć można było w trakcie szkolenia: jeśli stawiamy kardioidę, odwracajmy zawsze tę dolną paczkę zamiast środkowej – pamiętać należy o tym, że kiedy głośniki stoją a powierzchni, to działa ona jak zwierciadło (już dla murawy współczynnik odbicia w dole pasma wynosi około 0,9), w skutek czego otrzymujemy układ złożony z sześciu głośników, z których dwa środkowe są tymi odwróconymi – taka konfiguracja nieco lepiej spełnia swoje zadanie. Oczywiście sytuacja Seminarium Pol-Audio w Bełchatowie zmienia się diametralnie, kiedy chcemy tak zbudowaną „kardioidę” podwiesić. Jako że nie jest moją intencją oddanie wiedzy już skondensowanej w dwudniowej formie (jak zaznaczył Leszek Polanowski) na trzech stronach magazynu (co w zasadzie jest niewykonalne), dalej będzie jeszcze bardziej skrótowo. Zacznijmy od gościa specjalnego – Svetly Alexandrova – właściciela i głównego konstruktora marek BMS oraz Coda Audio. W jego wykonaniu mieliśmy okazję wysłuchać prelekcji dotyczących zasadniczo dwóch tematów: koncentrycznych głośników średnio-wysokotonowych o specyficznej budowie z naciskiem na minimalizację zniekształceń w driverach wysokotonowych oraz kontrolę konstrukcji basowych poprzez sprzężenia zwrotne realizowane w oparciu o pomiar prędkości wychylenia membrany głośnika niskotonowego. Obie (bardzo ciekawe) koncepcje zostały zastosowane w systemie liniowym ViRAY. Kolejnym z niepolskojęzycznych wykładowców był Volker Holtmeyer przybliżający sposób pracy ze środowiskiem pomiarowym AFMG SysTune. Nie zabrakło też innych tematów. O tym, co tak naprawdę robi i do czego może służyć (wraz z uzasadnieniem tezy, że głównie do niczego, a samo słowo „służyć” jest już nieadekwatne, gdyż urządzenie nie całkiem robi to, co nam się wydaje, że robi) korektor tercjowy opowiadał w bardzo konkretny sposób Marcin Iszora. O podłączaniu zasilania i o wielu związanych z tym sprawach: Janek Czeladzki. Całość moderował, nadzorował i prowadził Grzegorz Wełna, a spotkanie otworzył gospodarz – Leszek Polanowski, którego też poprosiliśmy o krótką wypowiedź skierowaną do Czytelników. Leszek Polanowski – gospodarz spotkania. Łukasz Zygarlicki, MiT: Jaki był pomysł na to spotkanie? Czy udało się go zrealizować? Czy po tych dwóch dniach jest pan zadowolony z przebiegu wydarzenia?Leszek Polanowski: Jeżeli chodzi o zadowolenie, to będziemy coś wiedzieli, jeśli jakość usług ludzi, którzy tu byli i posiadają nasze systemy (chociaż są tu obecne nie tylko osoby reprezentujące firmy wyposażone w nasze konstrukcje), będzie rosnąć. Czy będą lepiej obsługiwali imprezy czy będą mieli lepszą opinię? Jaki jest sens tego spotkania? Jak zwykle staramy się opowiedzieć jak najwięcej, przypuszczam, że to, co tutaj mieliśmy w planie, powinno trwać nie dwa dni, a dwa tygodnie, a może nawet dwa lata. To może być czas potrzebny, żeby zgłębić tę wiedzę. Sprowadzamy tu też ludzi z zewnątrz, znanych konstruktorów, tak jak w tym przypadku BMS/Coda. Niektórych to męczy, inni słuchają z ochotą; wszystkim się nie da dogodzić. Staramy się spełniać oczekiwania. Wcześniej zbieramy opinie, co ludzie chcieliby zobaczyć i usłyszeć, a potem staramy się spełnić te życzenia. To wszystko. Spotkanie nie jest dedykowane tylko posiadaczom systemów Pol-Audio? Nie ma tu żadnego problemu. Posiadaczom oferujemy lekkie zniżki, ale generalnie rzecz biorąc i tak jest to chyba najtańsze szkolenie, jakie odbywa się w Polsce. Chcemy przede wszystkim, aby wzrastała jakość usług świadczonych przez ekipy posiadające nasze systemy. Dlatego jesteśmy gotowi ponosić te koszty.Jednocześnie udało się wam stworzyć chyba najważniejszą obecnie imprezę branżową w Polsce.Nie mnie to oceniać, aczkolwiek chętnych do wzięcia udziału w tym przedsięwzięciu jest coraz więcej, w tym także firm zewnętrznych. W tym roku mamy ESS Audio, Polsound, Athletic, MBS, zaprzyjaźnioną Yamahę i tak dalej. Nie chcieliśmy też robić zbyt dużego zamieszania, dlatego nie wszystkich chętnych zaprosiliśmy do współpracy. Podobnie z „linijkami”: formuła jest taka, że gramy stereo, ciężko by było tu powiesić więcej systemów – zbyt wąska baza, nie da się tego zrobić. Ale sama ich prezentacja, choć niezwykle ciekawa, to tylko jeden z punktów programu?Tak, odbywa się niejako przy okazji: ciężko jest inaczej ludziom udowodnić, że my nie jesteśmy gdzieś z boku czy w tyle. Jedyne sensowne porównania można przeprowadzić, gdy mamy tę samą muzykę, w tym samym miejscu i w tym samym czasie. To są jedyne warunki dające możliwość zbliżenia do wiarygodności. A i tak „co kraj to obyczaj” – każdy ma inne zdanie. To są bardzo subiektywne odczucia. Porównanie systemów było jednym z najbardziej wartościowych punktów programu. Rzeczywiście pokazało ono, że system Pol-Audio nie wypada źle na tle konkurencji i choć istnieją systemy lepsze, to równie łatwo można wskazać te porównywalne czy też odstające jakością, a często jest to kwestia aspektów brzmienia, na jakie zwracamy naszą uwagę. Jak to zwykle bywa, dość trudno jest udowodnić, że nie jest się wielbłądem, choć czasem, niestety, trzeba to robić. Pol-Audio w bardzo dyskretny i atrakcyjny sposób buduje wizerunek doświadczonej, pewnej, solidnej i znającej rynek firmy, a przy tym nie rości sobie pretensji do miana „najlepszej na świecie”, ale raczej celuje w kształtowaniu wizerunku pozbawionej kompleksów marki o ugruntowanej pozycji i równie tradycyjnym szacunku do klienta i słuchacza. Uważam takie traktowanie klientów i uczestników spotkania jako grę bardzo fair. Samo bełchatowskie wydarzenie to świetna okazję do odświeżenia bądź pozyskania wartościowych informacji (nie tylko przez właścicieli systemów Pol-Audio), ale także dla mniej formalnych spotkań, rozmów i zwyczajnego spędzenia czasu w miłym gronie ludzi zaangażowanych w coś, czego często nie tylko obcy, ale i nasze najbliższe rodziny nigdy nie zrozumieją. Do zobaczenia za rok! tekst i zdjęciaŁukasz ZygarlickiMuzyka i Technologia