Inżynier dźwięku z ponad trzydziestoletnim doświadczeniem, główny specjalista na scenie Pyramid festiwalu Glastonbury.
Simon Honywill to inżynier dźwięku z ponad trzydziestoletnim doświadczeniem. Pracuje jako realizator, konsultant, inżynier systemowy, a także pomaga w promocji najnowszego systemu MLA brytyjskiej firmie Martin Audio. Jest głównym specjalistą na scenie Pyramid doskonale znanego wszystkim festiwalu Glastonbury (jednej z bardziej znaczących scen muzycznych na świecie), gdzie pracuje bezpośrednio dla firmy RG Jones, która z kolei we współpracy z Martin Audio od kilku lat zapewnia tej scenie nagłośnienie. Z RG Jones (oficjalnie najstarszą w Wielkiej Brytanii firmą nagłośnieniową, założoną w 1926 roku) Simon związany jest od początku swojej kariery (czyli od roku 1979). Zaczynając od prowadzenia dostawczaka i noszenia kejsów przez lata, a następnie zaliczania kolejnych szczebli stanowisk w firmie, wypracował sobie obecną pozycję niezależnego profesjonalisty (Simon pracuje na zlecenie RG Jones lub dla innych klientów we współpracy z RG Jones). Stąd na przykład jego udział w ceremonii zamknięcia paraolimpiady w Londynie (2012) czy realizacja wielkiej produkcji musicalowej „Wojna Światów” (w latach 2009–2012). Muzyka instrumentalna czy klasyczna na scenie nie jest mu obca – choćby przez współpracę z Jose Carrerasem czy wcześniej z Luciano Pavarottim. Ale nie jest to wąska specjalizacja Simona. Przez kilkanaście lat stale współpracował z Chrisem Reą, obecnie koncertuje z Katherine Jenkins. Ma na swoim koncie wiele dużych produkcji stadionowych: festiwale, koncerty, musicale, ale także na przykład tak niecodzienną realizację jak wizyta Agi Khana (islamskiego przywódcy duchowego) w Tadżykistanie z setkami tysięcy uczestników. Historia Honywilla jest jednym z przykładów pięknej i trudnej kariery w branży. Zaczynał Simon Honywill to inżynier dźwięku z ponad trzydziestoletnim doświadczeniem. Pracuje jako realizator, konsultant, inżynier systemowy, a także pomaga w promocji najnowszego systemu MLA brytyjskiej firmie Martin Audio. Jest głównym specjalistą na scenie Pyramid doskonale znanego wszystkim festiwalu Glastonbury (jednej z bardziej znaczących scen muzycznych na świecie), gdzie pracuje bezpośrednio dla firmy RG Jones, która z kolei we współpracy z Martin Audio od kilku lat zapewnia tej scenie nagłośnienie. jako młody człowiek, muzyk bez pojęcia o przyszłym zajęciu i bez wykształcenia kierunkowego, a obecnie realizuje największe produkcje muzyczne, prowadzi szkolenia (sam zdecydował się na wznowienie edukacji specjalistycznej w jednej z brytyjskich szkół, którą ukończył w 2012 roku), współpracuje z gwiazdami i najnowocześniejszymi rozwiązaniami na rynku. Wszystko to jednak musiał okupić pewnymi trudnościami w życiu prywatnym, niedogodnościami życia w trasie i ciężką wieloletnią pracą. O wszystkim tym nieco więcej opowiedział nam w krótkiej rozmowie na londyńskich targach PLASA, na których poprowadził warsztat pod tytułem „Everything you know is wrong” („Wszystko, co wiesz, to bzdura”). I choć związanie z jednym producentem nagłośnienia może nasuwać podejrzenie o brak obiektywizmu, jeśli chodzi o dobór sprzętu, to nie da się dyskutować z doświadczeniem i wiedzą, jaką Simon zdobył przez lata swojej pracy w branży. Łukasz Zygarlicki, MiT: Pracujesz obecnie na dużych scenach, przy ważnych produkcjach – Glastonbury to duża rzecz, ale musiałeś kiedyś zacząć swoją przygodę. Jak do tego doszło?Simon Honywill: Zaczynałem w 1979 roku, a do branży trafiłem zupełnie przypadkowo. Nie wiedziałem, czy chcę być realizatorem dźwięku (w sumie ciągle nie jestem tego pewien). Grałem w zespole i naprawdę dawaliśmy radę. Na czym grałeś?Na gitarze. W pewnym momencie ja i mój kumpel (obaj pisaliśmy teksty) zdecydowaliśmy, że przynajmniej jeden z nas musi pójść do pracy i zarabiać pieniądze. Rzuciliśmy więc monetą i wypadło na mnie. Musiałem znaleźć pracę. Poszedłem do pośredniaka w południowym Londynie i tam znalazłem ogłoszenie „kierowca busa i młodszy rigger poszukiwany przez firmę nagłośnieniową”. Tą firmą było RG Jones Sound Engineering i tak dostałem swoją pracę. Obecnie jest całkiem inaczej. Można się uczyć w tym kierunku. Ja wtedy nie wiedziałem nic poza tym, jak wpiąć mikrofon do wzmacniacza i do głośników albo niewiele więcej. Obecnie możesz się tego nauczyć. Zdobyć wiedzę o sprzęcie, o teorii – fizyce. Ale nie nauczysz się, jak być odpowiednim człowiekiem do tego zajęcia. Tak samo jak nie nauczysz się miksować. Kiedy zdecydowałeś, że zostajesz w tej firmie?To dobre pytanie. Ta praca sprawiała mi przyjemność. To była moja pierwsza prawdziwa praca, miałem dwadzieścia lat, lubiłem to. Podróżowałem sporo, byłem młody, miałem zajęcie. Miałem coś do osiągnięcia. Z całym szacunkiem, ale jednak nie jesteś już taki młody, a ciągle jednak pracujesz w tej firmie…Obecnie jest inaczej. Pewnie, że już nie jestem młody. A to praca dla młodych ludzi, na wielu płaszczyznach. Jest też ciężka, naprawdę trudna. Podróżowanie, trasy, bycie z dala od domu. To jest trudne. Mam za sobą jeden rozwód. Tak jak wiele osób w branży. Ale ja rozwiodłem się tylko raz, wiele osób ma za sobą ich więcej. To praca ciężka fizycznie i męcząca psychicznie. Dotyka także ludzi wokół ciebie. Twoją rodzinę. To może być samolubne zajęcie. Ale ciągle to powinna być tylko praca. Jeśli kochasz muzykę, to ciekawe zajęcie. Obecnie mam pięćdziesiąt cztery lata i na tyle szczęścia, że mogę sam specyfikować systemy i zlecać innym ich budowanie, potem przyjść i zrealizować na nich dźwięk, czy cokolwiek, ale nie wykonuję już zbyt wiele ciężkiej pracy. Uważam obecnie, że bycie w trasie jest bardzo wyczerpujące. Bardzo męczące. Zaczynałeś od samego początku, żeby znaleźć się tam, gdzie jesteś obecnie. Od noszenia kejsów i opinania głośników…Tak, i co najgorsze – zwykłem wszystko robić sam, bo uważałem, że zrobię to najlepiej. Wszystko robiłem sam: prowadziłem samochód, wieszałem system, realizowałem koncert. To było męczące. A do tego czasem zaraz po powrocie do domu jechałem na sztukę ze swoim zespołem i robiłem to wszystko jeszcze raz dla nas. Jednego dnia. Czy realizacja dźwięku i rzeczy z tym związane tak ci się spodobały, że ciągle jeszcze to robisz?Podobała mi się możliwość współpracy ze świetnymi artystami. Możliwość bycia niezbędnym elementem ich występu. Twoim celem była współpraca z największymi artystami?Moim celem… Przez bardzo długi czas nie miałem celu. Pewnie chciałem być doceniony jako dobry realizator. Ale nie było jasnej drogi, jak to osiągnąć. Jako wolny strzelec starasz się współpracować z ludźmi, którzy według ciebie mogą ci pomóc dostać to, czego chcesz. A twój cel zmienia się też z biegiem kariery. Ja na przykład nie zacząłem tak naprawdę jeździć w trasy aż do moich późnych lat trzydziestych. To było całkiem dobre, bo dzięki temu nauczyłem się o wiele więcej niż większość ludzi, którzy robią tylko jedną rzecz. Mogę wykorzystać teraz to, czego się nauczyłem, pracując dla telewizji, teatru, na konferencjach, różnych rzeczy. Dobrze jest mieć otwartą głowę, eksperymentować i nie bać się próbować nowych rzeczy. Jeśli masz możliwość poeksperymentowania z nową technologią, próbuj. Najlepiej jeśli masz wystarczająco dużo doświadczenia, które da ci odpowiednią pewność siebie. Zapytam jeszcze o tytuł twojej prezentacji „Wszystko, co wiesz, jest nieprawdą”.Wszystkim się wydaje, że wiedzą wszystko najlepiej. Nie twierdzę, że to ja wiem, jak naprawdę jest. Zupełnie nie. Ale wiele osób uważa, że zna najlepsze rozwiązania. Sam tytuł miał być nieco prowokacyjny. Tak, żeby odrobinę wstrząsnąć zainteresowanymi. Sądzę, że jest zbyt wiele osób, które myślą w bardzo ograniczony sposób. A zwykle warto posłuchać, co ktoś ma do powiedzenia, i potem samemu zdecydować o wyborze właściwego rozwiązania. O tym głównie chciałem tam powiedzieć. Współpracujesz obecnie też z Martin Audio. Czy to oznacza, że sądzisz, że to właśnie oni oferują najlepsze z dostępnych na rynku rządzenia?Pomagam im w promocji systemu MLA. Sam nigdy w życiu nie chcę już słyszeć innego PA. Ten tak zdecydowanie wyróżnia się na tle innych, że zmienił sposób, w jaki pracuję i co mogę osiągnąć. Jest niesamowity i rewolucyjny. Zdajesz sobie sprawę, że to, co mówisz, brzmi trochę jak reklama?Tak wiem. Ale prawdą jest też, że używałem każdego z dostępnych systemów. Ten działa w odmienny sposób, odwraca zasady. Myślę, że najprościej powiedzieć, że każdy inny system projektowany jest tak, aby to, co wychodzi z głośników, było tak dobre, jak tylko może być. W przypadku tego systemu chodzi o to, co dociera do słuchacza. O to, co dzieje się z dźwiękiem, kiedy dociera do publiczności. I to jest najważniejsze. Pracuję z tym systemem od trzech lat i jestem całkowicie do niego przekonany. Uważasz, że są jeszcze jakieś warte uwagi systemy na rynku?Jest wiele dobrych systemów, ale żaden z nich nie pracuje w ten sposób. Miksowałem już na wszystkim, na prawie każdym systemie, jaki tylko możesz sobie wyobrazić. Na pewno na wszystkich systemach dużych producentów i na wielu tych mniejszych. Nic nie zachowuje się w ten sposób co MLA. Jakość: dźwięk jest piękny, pokrycie: idealnie równe na całej przestrzeni. System daje ci ogromne możliwości kontroli, kierunkowość jest świetna. Sporo pracuję z muzyką klasyczną. Ten system pozwala ustalić też głośność systemu PA na samej scenie. Możesz omijać granie w scenę dużo efektywniej niż w przypadku każdego innego systemu. Wróćmy do samej pracy z dźwiękiem. Masz może jakieś wskazówki dla młodszych realizatorów czy ludzi na początku swojej przygody z dźwiękiem? Po prowadzeniu wielu spotkań i kursów wiem na pewno, że najważniejszą rzeczą są umiejętności interpersonalne. Jesteś specjalistą i wiele osób nie rozumie tego, co robisz. Nie chodzi o widzów, ale często nawet mogą to być muzycy czy ktoś wygłaszający przemówienie. Ty kontrolujesz sposób, w jaki są odbierani przez publiczność. A to jest odpowiedzialność. Musisz być w stanie komunikować się z ludźmi w taki sposób, aby czuli, że mogą ci ufać. Że mogą być ciebie pewni i mogą ci zaufać. Nie możesz tego zepsuć. Wszyscy mają też za sobą złe doświadczenia z dźwiękiem. Muszą więc być w stanie zaufać akurat tobie, żeby móc robić swoje. Także umiejętności tego typu są bardzo ważne. Do tego trzeba mieć otwartą głowę. Uczyć się od innych. Nigdy nie bój się pytać (jeśli czegoś nie jesteś pewien). I nie staraj się być bohaterem. To, że jesteś realizatorem dźwięku, nie znaczy, że masz jakąś władzę. Że jesteś kimś ważnym. Pracuj ciężko i dawaj ludziom powody, aby mogli ci zaufać. rozmawiałŁukasz ZygarlickiMuzyka i Technologia