O roli szkoleń, spotkań z producentami i dystrybutorami oraz warsztatów pisano niejednokrotnie. Zawsze jest to dobra okazja do zapoznania się z produktami nieco dokładniej, niż przeglądając tylko papierowe lub elektroniczne broszury. Poza tym spotkania takie wydają się być zupełnie niezobowiązujące. Można przyjść popatrzeć, posłuchać, porozmawiać i zapoznać się z urządzeniami, sposobem ich działania w dogodnych warunkach. Jeśli wydarzenie było dobrze zorganizowane, prowadzący kompetentni i interesujący, to niewątpliwie dobre wrażenie przełoży się na decyzje dotyczące naszych kolejnych zakupów, jeśli takie mamy w planach.

O roli szkoleń, spotkań z producentami i dystrybutorami oraz warsztatów pisano niejednokrotnie. Zawsze jest to dobra okazja do zapoznania się z produktami nieco dokładniej, niż przeglądając tylko papierowe lub elektroniczne broszury. Poza tym spotkania takie wydają się być zupełnie niezobowiązujące. Można przyjść popatrzeć, posłuchać, porozmawiać i zapoznać się z urządzeniami, sposobem ich działania w dogodnych warunkach. Jeśli wydarzenie było dobrze zorganizowane, prowadzący kompetentni i interesujący, to niewątpliwie dobre wrażenie przełoży się na decyzje dotyczące naszych kolejnych zakupów, jeśli takie mamy w planach.     To oczywiście tylko jeden z ewentualnych celów takich spotkań. Podobne wydarzenia budują wizerunek firmy i jej dystrybutora, a biorący w nich udział mają wrażenie uczestnictwa w rozwoju rynku. Zwykle prezentacje niosą możliwość zapoznania się nowościami i bycia na bieżąco z częścią oferty rynkowej. W ich trakcie można skorzystać również z doświadczenia uczestników szkolenia i prowadzących, będących często autorytetami w danej dziedzinie. Czemu więc nie skorzystać z takiej okazji, jeśli tylko czas nam na to pozwala?   Pomysł W pierwszej połowie kwietnia br. firma ESS Audio wyszła z podobną inicjatywą, przeprowadzając prezentację dystrybuowanych produktów. Analogiczne wydarzenie miało miejsce w roku poprzednim, przy czym tegoroczny program spotkania był jeszcze bogatszy i ciekawszy. Było to poniekąd zasługą zaproszonych gości: Karla Chapmana – dyrektora sprzedaży Soundcraft na Europę, Marka Baileya – znanego z ubiegłego roku inżyniera z firmy JBL, oraz Gerta Sannera – realizatora przodowego grupy Deep Purple. Spotkanie poprowadził Wojciech Kopytek, przyjmując na swoje barki jednocześnie rolę pośrednika pomiędzy prowadzącymi a częścią uczestników potrzebującą tłumacza. Spotkanie miało miejsce w sali widowiskowej Klubu Wojskowej Akademii Technicznej w Warszawie.   Cyfrowa rodzina Soundcrafta Pierwszą z prezentacji poprowadził przedstawiciel firmy Soundcraft, Karl Chapman. Głównym tematem jego wystąpienia było przedstawienie ostatniej nowości w ofercie tego producenta – konsolety Vi1. Wcześniej jednak bardzo skrótowo omówione zostały inne modele cyfrowych stołów firmy. Jeśli chodzi o ergonomię użytkowania we wszystkich konsoletach, podstawowym założeniem producenta była rezygnacja z centralnego ekranu i zawarcie wszystkich informacji na powierzchni roboczej, bezpośrednio przy kanałach. Kolejnym wspólnym elementem konsolet cyfrowych firmy Soundcraft jest unikalne rozwiązanie noszące nazwę FaderGlow™, czyli podświetlenie odpowiednim kolorem tłumika (spełniającego w danej chwili określoną funkcję), dodatkowo (dla konsolet serii Vi, które mają dotykowe kolorowe ekrany TFT) wzmocnione charakterystyczną identyfikacją barwną modyfikowanych parametrów.   Kompaktowy Vi1 Po przedstawieniu imponujących możliwości konsolet serii Vi oraz Si, Karl skupił się na najmłodszym stole z „wyższej” serii. Vi1 to mikser niewielkich rozmiarów, mający na pokładzie wszelkie rozwiązania zastosowane u „starszych braci”, różniący się jednak nieco budową oraz wyglądem. To jednocześnie najtańsza propozycja w tej linii produktów. W odróżnieniu od wcześniejszych konstrukcji Vi1 nie używa zewnętrznego local racka, także bateria wejść i wyjść analogowych znalazła swoje miejsce (analogicznie jak w serii Si) na tylnej ściance urządzenia. To w pełni zintegrowany system w postaci „samowystarczalnej” konsolety. Jeśli jednak wyposażenie „pokładowe” okaże się zbyt ograniczone, możemy dołączyć jeden zewnętrzny moduł rozszerzający ilość dostępnych „końcówek” sygnałowych (konsoleta umożliwia obsługę do 64 kanałów). Warto tu zaznaczyć, że może to być także stage rack od wyższego systemu Vi, co wydaje się być ciekawą propozycją dla firm posiadających już taki system, lecz szukających też bardziej kompaktowego rozwiązania na mniejsze „sztuki”. W odróżnieniu od innych produktów linii zmodyfikowano też moduł Vistonics™ II (ekran TFT ze zintegrowanymi przyciskami i enkoderami). Zaaplikowano go w nieco innej formie, dając możliwość edycji szesnastu kanałów z poziomu pojedynczego modułu wyświetlacza (zlikwidowano też przyciski, a enkodery optyczne zastąpiono elektromechanicznymi). Wszystko to celem obniżenia kosztów produkcji urządzenia. Bardziej przystępna cena osiągana jest zwykle kosztem przyjętych kompromisów. Vi1 nie daje tak dużych możliwości konfiguracyjnych jak pozostałe modele serii, jest bardziej „zamknięty”. Przynależność do rodziny jednak zobowiązuje: nowy produkt zapewnia taką samą jakość przetwarzania sygnałów (łącznie z jakością zastosowanych efektów) oraz kompatybilność scen pomiędzy wszystkimi urządzeniami Vi. Czas na przedstawienie najważniejszych parametrów stołu. Dysponuje on możliwością przetwarzania 64 kanałów z pomocą 27 szyn, przy czym mamy do dyspozycji szesnaście faderów wejściowych i dziesięć typu „master” oraz sumę. Pracę ułatwia osiem grup VCA, cztery mute-grupy i pięć warstw konfigurowalnych przez użytkownika. Skorzystać możemy z ośmiu matryc, a przetwarzanie sygnału powierzyć m.in. czterem efektom Lexicona i dwudziestu siedmiu korektorom BSS-a. W standardowej opcji dostaniemy 32 wejścia i tyle samo wyjść analogowych zlokalizowanych w samej konsolecie, dwa złącza AES, slot rozszerzeń D21m oraz redundantne zasilanie. Dobrą wiadomością dla tych, którzy nie dysponują firmowych stage rackiem Vi, jest fakt, że firma Riedel wprowadziła niedawno na rynek własny (korzystny cenowo) stage box w pełni kompatybilny z urządzeniami serii Vi. Kolejną nowością (oprócz niedawno wprowadzonej nowej wersji firmware'u dla serii Vi) jest udostępnienie nowych wersji edytorów offline dla konsolet cyfrowych Soundcrafta o nazwach Virtual Si oraz Virtual Vi. Obecnie trwają prace nad edytorem online pozwalającym na zdalną pracę ze stołem „na żywo”, a w fazie ostatecznych testów jest aplikacja umożliwiająca zarządzanie stołem z poziomu… iPhone'a!   Po prezentacji miałem okazję zamienić kilka słów z prelegentem, Karlem Chapmanem, dyrektorem sprzedaży Soundcrafta na Europę. Łukasz Zygarlicki, MiT: Skąd pomysł na kolejny produkt w serii Vi i dlaczego kompaktowa konsoleta dołączyła do rodziny urządzeń do tej pory modułowych? Przecież nowy stół różni się znacząco od Vi2, która ciągle może być traktowana jako najmniejsza w serii, a z kolei konstrukcyjnie bardziej przypomina rozwiązania z serii Si? Karl Chapmann, Soundcraft: Wcześniej skonstruowanie tej konsolety było po prostu niemożliwe ze względu na koszty. Zdecydowaliśmy się na taki ruch – dodanie kolejnego modelu do serii Vi a nie Si – ponieważ nowy stół bazuje na rozwiązaniach i zapewnia tę samą jakość co pozostałe urządzenia Vi. Zbudowaliśmy kompaktową konsoletę o bezkompromisowej jakości naszej najwyższej linii. W Vi1 znajdziemy wszystkie „patenty” z wcześniejszych urządzeń. Mamy tu np. rozwiązanie Vistonics, ale – dbając o finalny koszt konsolety – zmodyfikowaliśmy nieco ten panel. Wcześniej takie obniżenie kosztów nie byłoby możliwe, dlatego teraz wypuściliśmy ten produkt na rynek, dbając o jego dobrą cenę. Co do Vi2 – to rynek wymusił na nas decyzję o jej wypuszczeniu. Nasi klienci czekali na stół o mniejszych rozmiarach, lecz niezmiennych możliwościach, np. do zastosowań w wozach transmisyjnych. W Vi1 poszliśmy nieco dalej i, redukując koszty, stworzyliśmy bardziej uniwersalne i wszechstronne rozwiązanie.   Do jakich zastosowań dedykowane jest to urządzenie? Wszędzie tam, gdzie wymagane jest dostarczenie sprzętu odpowiedniej jakości w kompaktowej formie. Chcieliśmy trafić przede wszystkim do użytkowników serii Vi, którzy znają i cenią te rozwiązania, a także dać możliwość skorzystania z nich ludziom, którzy ze względów finansowych po raz pierwszy zetkną się z tą technologią, korzystając właśnie z Vi1. Poza tym konsoleta ta jest świetnym uzupełnieniem dla większych systemów Vi, z którymi może współpracować, kiedy szczególnie liczą się niewielkie wymiary urządzenia, czy po prostu nie ma sensu brać ze sobą dużego stołu. Z jej pomocą możemy obsłużyć też kompleksowo mniejsze wydarzenia, oferując ciągle jakość i wygodę obsługi serii Vi.   Czy możemy się więc spodziewać dalszej ekspansji w tym kierunku i np. modelu Vi0.5? Raczej nie, bo trudno byłoby pójść dalej ze zbijaniem ceny. Ale tak też nie można mówić, bo kto wie, co przyniesie nam przyszłość. Skoro obecnie mogliśmy wprowadzić Vi, może za jakiś czas technologia jeszcze potanieje i wprowadzimy kolejny model.   Pytałem wcześniej o przynależność modelu Vi1 do „wyższej” serii – jakie są różnice pomiędzy seriami Vi oraz Si? Czy występują różnice w jakości dźwięku? Nie mogę powiedzieć, że konsolety Si brzmią gorzej albo lepiej. Naprawdę trudno to porównywać. Są one dedykowane do nieco innych rozwiązań, ale opierają się na tej samej technologii cyfrowej.   Czy w obu seriach stosowane są np. inne przedwzmacniacze? Tak, używamy tu różnych konstrukcji.   A jeśli chodzi o przetwarzanie sygnałów i algorytmy przetwarzania? Są takie same.   Na koniec chciałbym jeszcze zapytać o najnowszy produkt Soundcrafta, który w zasadzie jeszcze nie jest dostępny, choć na targach Prolight + Sound można go już było zobaczyć – chodzi mi o konsoletę Si Compact. Na targach pokazywaliśmy tylko makietę, aby zaprezentować, jakie mniej więcej możliwości będą charakteryzowały ten stół. Produkt powinien pojawić się na rynku w połowie roku, kończymy nad nim prace. Si Compact to już bardzo kompaktowe rozwiązanie i najtańszy model w naszej ofercie konsolet cyfrowych. To kolejny dowód na to, że technologia staje się coraz tańsza i bardziej dostępna. Oferuje 24 kanały wejściowe w całkowicie zintegrowanej konsolecie cyfrowej za około 5000 funtów.   JBL Mark Bailey zaprezentował najnowszą serię produktów firmy JBL, czyli subkompaktowy system liniowy VerTec o oznaczeniu VT-4886 oraz niskotonowe VT-4883. To naprawdę niewielkie paczki, mogące stanowić osobny system nagłośnieniowy bądź uzupełnienie większego systemu przodowego. Mnogość możliwych konfiguracji nowego systemu niesie obietnicę jego wszechstronnego zastosowania. Może on być podwieszany pionowo lub w dość nietypowej konfiguracji poziomej, ponadto stackowany (na podłożu bądź na dedykowanych subbasach) lub mocowany na sztycy. Pojedyncze „paczki” mogą spełniać też funkcję dogłośnienia (w różnych konfiguracjach). Po dokładny opis tych konstrukcji odsyłam do materiałów producenta. Tu jednak warto podkreślić fakt, że jako jeden z niewielu systemów tej wielkości nowy Vertec jest układem trójdrożnym. Oprócz dwóch 6,5-calowych głośników „niskotonowych” i dwóch calowych wysokotonowców (kompresowany driver), zastosowano tu cztery przetworniki średniotonowe o membranach w rozmiarze 2,5 cala. Dedykowane woofery oparte są na złożonej konstrukcji zawierającej podwójny przetwornik dwunastocalowy. Konstrukcyjnie same paczki w ciekawy sposób przygotowane są do stackowania w układzie kardioidalnym – producent umieścił gniazdo wejściowe także z przodu obudowy. Oprócz prezentacji nowych zestawów, Mark zwrócił uwagę na możliwości, jakie daje kardioidalne ustawienie głośników subbasowych. Swoje spostrzeżenia poparł odpowiednimi prezentacjami.   Czas dla realizatora Deep Purple Kolejnym punktem programu była prezentacja poprowadzona przez Gerta Sannera, realizatora frontowego zespołu Deep Purple. Cały pokaz poprowadzony był przy konsolecie Soundcraft Vi6, którą Gert wybrał kilka lat temu na stół touringowy zespołu. Powodów takiej decyzji było kilka: stosunkowo mała waga, jakość dźwięku, zintegrowane przetwarzanie sygnałów o odpowiedniej jakości (brak potrzeby korzystania z jakichkolwiek zewnętrznych urządzeń), redundantne zasilanie, szybki i wygodny interfejs oraz dobrze skalkulowana cena. Największą wadą tego rozwiązania był jednak fakt, że jeszcze żaden zespół nie używał tej konsolety – była to nowość na rynku, a do nowych konsolet cyfrowych rynek podchodził jak przysłowiowy pies do jeża. Na wszelki wypadek firma Soundcraft do dwóch zakupionych stołów dołożyła trzeci – zapasowy, który (szczęśliwie) nigdy nie miał okazji zastąpić żadnego z podstawowych. Sama prezentacja Gerta dotyczyła możliwości, jakie daje stół serii Vi, ze szczególnym uwzględnieniem tych, które przyniosła najnowsza (czwarta) wersja oprogramowania. Prelegent poruszył także tak uniwersalne kwestie jak współdzielenie stage boxów przez dwóch realizatorów – przodowego i monitorowego. Tu nasz gość jest zdania, że w takiej sytuacji najlepiej używać osobnych stage boxów, a to ze względu na fakt, że dla frontu najlepiej mieć w pełni wysterowane wejście, natomiast inżynier monitorowy ustawi raczej gainy na minimum, podkręcając później wzmocnienie ze względu na szybszą reakcję: niski poziom sygnału wejściowego (np. oddalenie mikrofonu od wokalisty) skutkuje sporym stłumieniem takiego sygnału z odsłuchu; przy „rozkręconych” gainach przedwzmacniaczy sygnał taki będzie wciąż o wiele mocniejszy na wejściu i mniej regulowany (wzmacniany) w kanale stołu frontowego. Nie zabrakło wzmianek o headroomie, jaki dają stoły cyfrowe (przy wielobitowym, zmiennoprzecinkowym przetwarzaniu sygnałów), przez co kwestia dynamiki „sumy” przy dodawaniu sygnałów z wielu kanałów wejściowych często nie będzie tu krytyczną. Kolejny „feature”, jakim mogą pochwalić się konsolety Vi, to podwójne wejście dla każdego kanału. Oczywiście możemy wówczas opiąć backupowe mikrofony w najbardziej drażliwych punktach i mieć pewność, że nawet w razie awarii wymiana sprzętu będzie błyskawiczna (bez konieczności przygotowywania nowego kanału), ale bardziej pragmatycznym wykorzystaniem może być opięcie wyjść rejestratora wielokanałowego i praca bez zespołu dokładnie na tych samych kanałach. Nie będę tu przybliżał kolejnych „ciekawostek” – o kilka z nich zapytałem Gerta w bezpośredniej rozmowie.   W trakcie prezentacji Gert przedstawił sposób opięcia zespołu, omawiając ustawienia na kolejnych kanałach. Jego konfiguracja wygląda dość standardowo, choć wykorzystywane są aż 43 sygnały ze sceny. Oczywiście input lista to dopiero początek pracy z zespołem, więcej szczegółów poznałem w bezpośredniej rozmowie z Gertem.   Łukasz Zygarlicki, MiT: Zacznijmy od standardowego pytania odnośnie stołów cyfrowych i analogowych. Jeśli mógłbyś grać na stole analogowym, jeśli duży format nie miałby znaczenia – używałbyś ciągle analogu? Gert Sanner: Używałbym tylko analogu, gdybym mógł wziąć ze sobą kompletny sprzęt na czas całej produkcji.   Jakie są Twoje ulubione stoły? Jeśli chodzi o konstrukcje analogowe, to tą najbardziej preferowaną konsoletą jest oczywiście Midas XL4. Przy niej pozostałe nie są nawet warte wspomnienia, mówiąc szczerze.   Porozmawiajmy więc może o powodach, dla których „przesiadłeś się” na cyfrę. Pierwszym powodem była waga, a kolejnym łatwość użycia. Miałem do rozważenia taką sytuację: zostać przy analogu i mieć na miejscu do dyspozycji inną konsoletę każdego dnia lub zdecydować się na cyfrę i mieć swój własny stół. Wybór był łatwy.   Pracowałeś wcześniej na stołach cyfrowych czy to była pierwsza taka decyzja? Pracowałem już od dawna. Już w latach dziewięćdziesiątych realizowałem w ten sposób spektakle teatralne.   Nie masz więc nic przeciwko używaniu konsolet cyfrowych? Nie jesteś definitywnym zwolennikiem analogu? Nie, zdecydowanie jestem za stołami cyfrowymi. Uwielbiam je. Uważam, że są świetne.   Dlaczego? Są one naprawdę takie wyjątkowe? Nie, ale mają pamięć. Mogę wziąć taki stół i wiem, co w nim mam. Każdego dnia wiem, czego się spodziewać. Używając Vi6 czy jakiejkolwiek konsolety cyfrowej na świecie, wystarczy, że wetknę pendrive'a i mogę zaczynać show. Linecheck i zaczynamy! Mogę przygotować stół w kwadrans.   Można to zrobić z każdym stołem cyfrowym – dlaczego wybrałeś akurat Soundcrafta? Cóż, Soundcraft oferuje kilka unikalnych rozwiązań, które są inne niż w większości konsolet. Przynajmniej tych przystępnych cenowo, bo nie wszystkie takie są. Pierwsza rzecz: ta konsoleta jest naprawdę lekka, wszystkie efekty są wbudowane, a nie wszystkie konsolety je mają – mówię o użytecznych efektach (niektóre konsolety mają na pokładzie efekty, ale nie tak dobre), blok dynamiki jest świetny, no i interfejs – sposób, w jaki działają ekrany dotykowe. Ponadto mikser brzmi wprost niesamowicie! Powiedziałbym, że ten stół znajduje się w pierwszej trójce pod względem brzemienia.   Miałeś okazję porównać brzmienie różnych stołów cyfrowych? Robiłem takie testy, przesłuchałem mnóstwo z nich. Soundcraft brzmi naprawdę dobrze. Jest jedna konsoleta, która może brzmi odrobinę lepiej. To nawet nie jest kwestia jakości, po prostu brzmienie wydaje mi się nieco cieplejsze. Jakość dźwięku ma ogromne znaczenie, ale stół musi też racjonalnie prezentować się cenowo. Ta konsoleta, o której wspomniałem, jest cztery razy droższa niż Vi6.   Tak, to zdecydowanie niezły wyznacznik, ale od roku 2006, kiedy to zdecydowałeś się pracować na Vi6, rynek ciągle idzie do przodu, zmienia się. Porównujesz ten stół z nowymi konstrukcjami? Tak, zdecydowanie. Poniekąd muszę, bo kiedy nie jesteśmy w trasie, pracuję dla dużej firmy nagłośnieniowej w Anglii – podglądam innych realizatorów, ciągle jeszcze wieszam systemy PA. Mocno w tym siedzę, cały czas pracuję z tymi sprzętami i znam je wszystkie. Nie chciałbym przesadzić, mówiąc coś takiego, ale znam absolutnie wszystkie stoły cyfrowe.   Przeskoczmy teraz na nieco inny temat – sposób Twojej pracy i metody, z jakich korzystasz. Czy zdarza Ci się miksować w surroundzie? Nie. Na żywo tak naprawdę nie jesteś w stanie tego zrobić. I ja tego nie robię.   Ile sygnałów wysyłasz na „przody”? Prawy i lewy. Bez osobnych subbasów, nie używamy osobnego kanału na klaster centralny. Czasem używamy dodatkowych kanałów dogłośnienia, ale to już jest robione w procesorze systemowym. Konsoleta wysyła tylko miks prawy-lewy i to wszystko. Wysyłam też trochę rzeczy do recordera. Sporo z granych koncertów nagrywam.   Robisz to na własny użytek, czy może analizujecie potem te nagrania z zespołem? W większości są to nagrania tylko dla mnie. Czasem po koncercie zespół mówi, że coś im się szczególnie spodobało, wtedy przygotowuję im to na płycie CD i jeśli zespołowi się to nadal podoba, zachowuję ścieżki nagrania do ewentualnego dalszego wykorzystania, jeśli np. chcieliby to kiedyś wydać.   Czy sam zespół ingeruje jakoś w to, co robisz? Nie, dają mi spokój. Wszystko zależy już ode mnie. Czasami coś sprawdzą na próbie, przychodzą ich żony czy managerowie. Może to brzmi dziwnie, ale robię to sam i mamy do siebie zaufanie.   Na koniec kilka stricte warsztatowych pytań. Czy używasz efektów na „bębny”? Tak, ale tylko pogłosu na werbel i tomy.   Na gitarę? Może kompresja? Nie – tylko sygnał ze sceny.   A co robisz z basem? Zero efektów, tylko kompresja.   Czyli efekty tylko na wokal i odrobina na perkusję? Tak. Używam też nieco efektu rotary na drugą gitarę i klawisze.   Nie mamy już więcej czasu, więc myślę, że na tym skończymy rozmowę. Dziękuję! Dziękuję bardzo!     Podsumowanie Bez wątpienia tegoroczna prezentacja ESS Audio była wydarzeniem ciekawym i atrakcyjnym. Zaproszeni goście doskonale wypełnili i jednocześnie urozmaicili program zakładający głównie prezentacje nowych urządzeń w dystrybucji firmy. Przy okazji była to kolejna możliwość spotkania z ludźmi z branży. Dość luźna atmosfera i odpowiednio dobrane długości przerw sprzyjały zapoznawaniu się z prezentowanym sprzętem „na własną rękę”. Miłym gestem było też zorganizowanie loterii z upominkami w postaci drobnego sprzętu AKG. Warto podkreślić, że firma ESS Audio, starając się dopasować do terminarzy swoich klientów, przeprowadzała tę samą całodzienną prezentację dwa dni z rzędu, w najlepsze z możliwych w tej branży dni tygodnia: poniedziałek i wtorek. Dobrze jest być rozpieszczanym przez swojego sprzedawcę i chyba właśnie taki wizerunek chce zbudować ESS Audio. Przyznaję, że jak na razie idzie im to całkiem dobrze – oby tak dalej!