SSL (czyli Solid State Logic) to jedna z tych marek, w których przypadku zawsze możemy być pewni, że sygnowane nią produkty oferują bardzo wysoką jakość, są przemyślane, wygodne w użytkowaniu i zaawansowane technologicznie. Oczywiście zalety można wyliczać jeszcze długo, ale każdy, kto ma choć minimalne doświadczenie w branży muzycznej czy w szeroko rozumianych produkcjach audio, doskonale wie, co się kryje za tymi trzema literami – historia, dorobek i przeogromna liczba nagrań, które stały się klasyką. Nic więc dziwnego, że po urządzenia z tym prostym, ale tak wiele mówiącym logo cieszą się uznaniem – znajdziemy je w wielkich studiach nagrań, ale także w domowych pracowniach, bowiem producent ma w ofercie coś dla każdego segmentu rynku. I właśnie przede wszystkim z myślą o osobach pracujących w domowych studiach, choć nie tylko, powstały interfejsy 2 oraz 2+, które właśnie doczekały się drugiej generacji.
Na pierwszy rzut oka wydają się wyglądać bardzo podobnie jak poprzednicy, coś znalazło się w innym miejscu, nieco inne są jakieś drobiazgi w grafice, duża gałka MONITOR ma teraz czarną górę, a nie niebieską. Ale przecież liczy się wnętrze, a to jest praktycznie zupełnie nowe i dzięki temu oba modele przenoszą się na jeszcze wyższy poziom. 2 oraz 2+ powstały jako relatywnie proste i przystępne cenowo interfejsy audio do podstawowych zastosowań, ale oferujące to wszystko, za co cenimy produkty SSL. Słowem, nabywca otrzymuje kawałek technologii z najwyższej półki i w zaciszu domowym, studiu radiowym, czy w innych miejscach może cieszyć się doskonałym dźwiękiem. Typowe dla tej marki jest także dodanie solidnego pakietu oprogramowania, który bardzo podnosi wartość nabytku. Przyjrzyjmy się zatem bliżej obu modelom. Co je różni i co zmieniło się w porównaniu z pierwszą generacją? Rzecz bodaj najistotniejsza i od razu zauważalna na panelu urządzeń – MK II oferują przetwarzanie z rozdzielczością.32-bitową, podczas gdy te starsze działały z 24-bitową. Oznacza to, że w omawianych modelach zastosowano zupełnie nowe konwertery. Częstotliwości próbkowania są takie same, od 44,1 kHz do 192 kHz. Zakres wzmocnienia przedwzmacniaczy mikrofonowych wzrósł z 62 do 64 dB. Poprawił się – i to istotnie – zakres dynamiki wyjść audio, obecnie wynoszący 120 dB, wzrost nastąpił także w przypadku wyjścia słuchawkowego – do 119,5 dB. Słowem – nowa generacja oferuje parametry jakich nie powstydziłyby się interfejsy pracujące w największych studiach. A przecież i ta pierwsza robiła doskonałe wrażenie, zatem tym bardziej warto docenić wysiłki konstruktorów, które zmierzają do tego, by dać jeszcze więcej.
Skoro już wiemy co nieco o różnicach między obiema generacjami, to co odróżnia model bez plusa od tego z nim w nazwie? Serce jest tak naprawdę takie samo, zatem wszystkie parametry techniczne również (jak dynamika, pasmo przenoszenia itd.) i co za tym idzie doskonała jakość dźwięku. SSL 2+ ma przede wszystkim więcej wyjść (dodajmy, że wszystkie są symetryczne) – zatem cztery liniowe, podczas gdy dwójka bez plusa ma tylko parę oraz dwa słuchawkowe, oznaczone jako A i B. W przypadku modelu 2 mam także dwa gniazda słuchawkowe, ale tutaj po prostu zdublowano to samo wyjście, sprawiając, że dwie osoby mogą jednocześnie odsłuchiwać materiał. 2+ ma jeszcze jedną ciekawą funkcję, otóż na wyjście słuchawkowe B można skierować ten sam sygnał, który jest obecny na wyjściach 3 i 4. Jest to bardzo przydatne w wielu sytuacjach, na przykład gdy muzyk musi grać z klikiem i wówczas bardzo łatwo możemy skierować go tylko do słuchawek. Co więcej, bez potrzeby wchodzenia w oprogramowanie możemy szybko przełączyć na panelu sygnał pojawiający się w wyjściu B. Muzyk chce posłuchać co przed chwilą nagrał, albo zapoznać się z podkładem, do którego dogra swoją partię? Nie ma problemu. Za chwilę, za jednym naciśnięciem przycisku przełączamy go na klik i może nagrywać. Oba modele z kolei mają takie same wejścia, czyli dwa mikrofonowe, z gniazdami typu Combo (zatem akceptującymi wtyczki XLR i TRS /TR) oraz dwa liniowe/instrumentalne, tym razem umieszczone z przodu obudowy (pierwsza generacja miała wszystkie gniazda z tyłu). Z przodu umieszczono tym razem także wyjścia słuchawkowe, co wydaje mi się dobrym posunięciem, bo dość łatwo możemy wpiąć słuchawki, bez potrzeby zaglądania na tył. I wreszcie ostatnia z od razu rzucających się w oczy różnić między 2 MKII a 2+ MKII – czyli interfejs MIDI z wejściem i wyjściem, który posiada tylko model z plusem. Jeśli zatem ktoś będzie rozważał zakup jednego z dwóch omawianych urządzeń, powinien zastanowić się ile wyjść audio będzie potrzebował do pracy, czy skorzysta z MIDI itp. Gdy mowa o jakości dźwięku, parametrach – te są identyczne.
Nabywca wraz z interfejsem otrzymuje kabel USB-C, z przejściówką na USB-A, jeśli komuś będzie potrzebna – a ponadto skróconą instrukcję w postaci broszury. Urządzenia są zasilane poprzez USB, nie ma zatem potrzeby korzystania z dodatkowego zasilacza. Obudowa utrzymana jest w typowej dla SSL kolorystyce i formie – w tym wypadku zatem jest to moduł biurkowy (desktop), z lekkim skosem, który sprawia, że panel sterowania jest dobrze widoczny dla osoby siedzącej na fotelu. Generalnie jest to taka sama obudowa (gdy mówimy o kształcie i rozmiarach) jak w przypadku pierwszej generacji, choć oczywiście inaczej rozmieszczono gniazda. Panel górny, tylny i spód są metalowe, boki wykonano z tworzywa wysokiej jakości. Gałki potencjometrów znamy z innych urządzeń marki, zatem stylistycznie pasują do siebie. Rzecz może nie zawsze przez użytkowników doceniana, ale potencjometry są bardzo solidne – nie chwieją się, stawiają odpowiedni opór i dają optymalny komfort obsługi. Gałka poziomu wyjściowego (MONITOR) jest bardzo duża, więc precyzyjnie można ustawić pożądaną wartość – to samo zresztą dotyczy kanałów mikrofonowych czy wyjść słuchawkowych. Gniazda TRS nie są przymocowane do obudowy, a do płyty głównej – przyznam, że preferuję to pierwsze rozwiązanie, bo jednak jest trwalsze, zwłaszcza tam, gdzie dość często wkłada się i wyciąga wtyczki. Ale z drugiej strony SSL na pewno zadbał o trwałość każdego elementu, więc jakość nie budzi moich obaw. Tym bardziej, że rozpoznamy w obu interfejsach elementy znane także z wyższych modeli – zatem sprawdzone.
Przednia krawędź obudowy zawiera cztery gniazda – parę wejść instrumentalnych, na tych torach zastosowano funkcję automatycznego wykrywania źródła, co uwalnia użytkownika od konieczności zmieniania ustawień (wciskania przycisków Hi-Z, z których tutaj w ogóle zrezygnowano) – a ponadto dwa wyjścia słuchawkowe. Jak wspomniałem przed chwilą, w przypadku modelu 2 są to gniazda zdublowane, zaś 2+ posiada wyjścia A i B, z osobnymi regulacjami poziomu i możliwością przypisania do B wyjść liniowych 3 – 4. Tylna ściana w każdym modelu wygląda inaczej – oba posiadają tutaj wejścia mikrofonowe (gniazda Combo), gniazdo USB oraz slot na zabezpieczenie przeciwkradzieżowe Kensington Lock. Dwójka ma parę symetrycznych wyjść audio i to już wszystko, podczas gdy dwójka z plusem ma takich wyjść 4 (wszystkie są symetryczne i zrezygnowano z wyjść RCA, które były obecne w pierwszej generacji), a ponadto wspomniany wcześniej interfejs MIDI (in i out).
Panel obu urządzeń jest podobny do znanych z pierwszej generacji, nieco zmieniono tonację kolorów, napisy, ale generalnie jest bardzo podobnie. Lewą część zajmują tory wejść mikrofonowych, na których zastosowano wysokiej klasy przedwzmacniacze, których zakres regulacji poziomu wynosi aż 64 dB. Na każdym torze możemy aktywować zasilanie Phantom (48 V), przełączyć czułość na liniową, czy też włączyć filtr dolnoprzepustowy, nawiasem mówiąc zupełnie nowy w przypadku omawianych interfejsów. Pięciosegmentowy wskaźnik wysterowania znamy już z poprzedniej generacji, podobnie jak włącznik funkcji 4K, która była obecna już w poprzednich modelach i znana jest także z innych urządzeń SSL. Jest to cyfrowa emulacja działania preampów klasycznych konsolet serii 4000, która polega na dodaniu harmonicznych do źródłowego materiału i podbiciu górnego pasma. Dzięki temu pojawiają się także typowo „analogowe” zniekształcenia, subiektywnie opisywane zwykle jako ocieplenie dźwięku. Jest to już pewna koloryzacja tonu, ale nie zmieniająca jego charakteru, za to sprawiająca, że wiele nagrań zabrzmi pełniej, charakteryzując się lepszą prezencją. Przygotowując nagranie warto zatem sprawdzić jak będzie brzmiało w wersji czystej, bez Legacy 4K, a także po włączeniu tej funkcji. Warto jednak pamiętać, że działa ona na sygnał wejściowy, przed skierowaniem go na ścieżkę DAW, co oznacza, że uzyskanego efektu nie da się cofnąć – co najwyżej można daną partię nagrać jeszcze raz. Z drugiej strony jest to na tyle dobry i uniwersalny efekt, że chyba każdy dźwięk, instrument zabrzmi z nim dobrze. Dla ciekawości namawiam też do włączenia analizatora na ścieżce i przyjrzenia się co powoduje włączenie 4K, a konkretnie dodanie kolejnych składowych, co w efekcie daje właśnie to “brzmienie SSL”. Prawą połowę panelu zajmuje sekcja wyjść, z ogromnym gałką potencjometru MONITOR, którym ustalamy poziom wyjściowy. SSL 2+ ma dwa potencjometry głośności dla wyjść słuchawkowych, SSL 2 tylko jeden. Wspólny dla obu jest za to potencjometr MIX, który pozwala na ustalenie proporcji między odsłuchem wejść a wyjść (gdy skręcimy go maksymalnie na prawo, będziemy słyszeć tylko wyjścia ze ścieżek DAW). Jak zatem widać, interfejsy są stosunkowo proste, wyposażone w najważniejsze elementy do kontroli ustawień, ale tak naprawdę znajdziemy wszystko, co będzie potrzebne do pracy. SSL lubi duże i dobrze widoczne potencjometry, przyciski, opisy. Użytkownik ma się czuć cały czas komfortowo i nie mieć problemu z ustaleniem, jaki element do czego służy.
Po zarejestrowaniu interfejsu nabywca zyskuje prawo do korzystania z pokaźnego pakietu wtyczek, które zebrano w pakiet pod nazwą SSL Production Pack. Znajdziemy w nim zarówno natywne pluginy producenta, jak i stworzone przez inne firmy, które zawarły z SSL stosowną umowę. Po pierwsze zatem otrzymujemy dożywotnie licencje na procesory SSL VocalStrip 2 oraz SSL DrumStrip. Pierwszy z nich zawiera np. Compander (połączenie kompresora i ekspandera), De-esser, De-ploser (eliminator niepożądanych artefaktów przy głoskach eksplozywnych) i korektor, zaś drugi Gate, Low Freq Enhancer, High Freq Enhancer, a także Listen Mic Compressor. Ponadto mamy prawo do darmowego korzystania przez 3 miesiące z pakietu subskrypcji Complete Access. Po upływie tego terminu można przejść na specjalny plan miesięczny, kosztujący 34,99 USD. Warto przy tym pamiętać, że nawet jeśli przedłużymy darmowy okres i rozpoczniemy płatny, w każdej chwili możemy z niego zrezygnować bez żadnych konsekwencji. Omówienie wszystkich dodatków programowych wypełniłoby kolejny artykuł, wymieńmy zatem choćby te najważniejsze pozycje, jak Hybrid Keys & Komplete Start, czyli bank różnorodnych barw instrumentów (syntezatory, bas, perkusje itd.), Loopcloud, objmująca aż 1,5 GB kolekcja próbek i loopów, IK Multimedia Amplitube 5 SE, czyli wtyczka emulująca wzmacniacze, głośniki i efekty gitarowe, a także Celemony Melodyne 5 Essential narzędzie do edycji ścieżek wokalnych. Jest także licencja Ableton LiveLite, czyli podstawowa wersja tego programu i wreszcie AAS Session Buldle, zawierający wtyczki Lounge Lizard, Strum Session oraz Ultra Analog Session. Nawet pomijając te składniki, które są darmowe tylko przez trzy miesiące, wspomniane na początku wtyczki, które otrzymujemy na własność także bardzo podnoszą wartość takiego nabytku.
ssl 2 oraz 2+ w praktyce
Instalacja nowego interfejsu w systemie nie sprawi żadnego kłopotu, bowiem przebiega w dość typowy sposób. Najłatwiejsze zadanie mają użytkownicy komputerów z MacOS, w przypadku Windows należy dodatkowo pobrać i zainstalować SSL USB ASIO/WDM. A przy okazji także koniecznie zarejestrować produkt, bowiem daje to dostęp do wspomnianych przed chwilą wtyczek. Po zainstalowaniu dokonujemy standardowych zmian w systemie, określając urządzenia audio, rozmiar bufora itd. Dokładnie tak samo, jak w przypadku każdego innego interfejsu. Oba modele są bardzo przyjazne, bo szybko skonfigurujemy wszystko pod kątem naszej pracy, a zdarzają się przecież urządzenia, które mają także swój, często skomplikowany, wirtualny panel sterowania, w którym to i owo trzeba doprecyzować. Pozwolę sobie na pewną dygresję – są użytkownicy, którzy lubią gdy interfejs ma własny software edycyjny, rodzaj wewnętrznego miksera, pozwalający na zdalne zarządzanie całością i pełniący rolę pośrednika między interfejsem a DAW. Są jednak tacy – i do nich adresowane są oba opisane modele – którzy wolą gdy komunikacja między urządzeniem a DAW odbywa się bezpośrednio i jeśli coś trzeba skonfigurować, określić połączenia, to robi się to właśnie w DAW. Zaletą tego rozwiązania jest to, że mając opanowany program, którym się posługujemy, bardzo szybko wdrożymy nowy interfejs. Jego fizyczne wejścia i wyjścia będą widoczne i dostępne od razu w projekcie DAW. A ustawienie poziomów wejściowych, wyjścia odbywa się na panelu urządzenia. Dlatego też 2 i 2+ są doskonałymi narzędziami także dla początkujących użytkowników – oferują doskonałą jakość dźwięku i jednocześnie przyjazną obsługę. Czas pracy jest cenny i lepiej gdy poświęcamy go na działania kreatywne, a nie zastanawianie się gdzie kryje się jakaś funkcja, albo jak ją aktywować.
Choć omawiane modele posiadają tylko dwa wejścia, to nie zmienia to faktu, że dzięki jakości preampów, konwerterów i wszystkich innych elementów nadają się do bardzo wymagających zadań. To przede wszystkim narzędzia dla osób pracujących w pojedynkę, na przykład w domowym studiu, które osobno dogrywają każdy instrument, czy głos. Siłą rzeczy trudno byłoby nagrać bogato omikrofonowany zestaw perkusyjny, czy nawet nieduży zespól kameralny (o orkiestrze nie wspominając), ale też nie w taki celu je zaprojektowano. Jeśli zaś ktoś opiera swoją twórczość głównie na instrumentach wirtualnych, wówczas ograniczona liczba wejść w ogóle nie stanowi problemu. Oba omawiane interfejsy generalnie przeznaczone są do pracy w formacie stereofonicznym, co jest zdeterminowane liczbą wyjść. Co prawda w przypadku 2+ możemy się pokusić o kwadrofonię, ale to już wszystko. Nie jest to jednak ograniczenie, a po prostu założenie – jednak większość produkcji audio powstaje w postaci stereofonicznej. Warto jednak pamiętać, że jeśli nawet w domowym studiu stworzy się projekt, na który będzie się składać wiele osobnych ścieżek, zawsze można z takim materiałem wejść do większego kompleksu nagraniowego i zrobić w nim miks wielokanałowy. Warto też podkreślić, że wyjścia są nie tylko symetryczne, ale także posiadają sprzężenie DC (DC-coupled), co oznacza, że mogą nie tylko wysyłać sygnał audio, ale także napięcia sterujące. Co to oznacza w praktyce? Docenią to posiadacze analogowych syntezatorów z wejściami na napięcia sterujące – na rynku do lat dostępne są wtyczki, które sprawiają, że z wyjść audio (o ile spełniają pewne warunki) można wysyłać także sygnały sterujące – np. LFO, obwiednie itp. Większy sens ma to w przypadku modelu 2+, bowiem tutaj mamy do dyspozycji dodatkową parę wyjść, które można wykorzystać na takie sygnały. Ale od razu ostrzegam, by w żadnym wypadku nie pomylić się i nie uruchomić tego typu wtyczki na wyjściach, które są podłączone do systemu monitorów studyjnych. Skutki mogą być opłakane.
Zasadniczą zmianą w stosunku do pierwszej generacji jest podniesienie rozdzielczości do 32 bitów, co stało się możliwe dzięki nowym konwerterom. Szczerze mówiąc, w przypadku większości zastosowań już 24 bity dają doskonałe rezultaty, ale posiadanie takiej możliwości ma wiele zalet – także tę, że nasze domowe studio może być w pełni kompatybilne z dużym studiem, a pracę będzie można łatwo przenosić między komputerami. Zabrać projekt przygotowany w dużym kompleksie do domu, w celu dopracowania jakichś ścieżek, albo odwrotnie – nagrania zrobione w domu przenieść na studyjny komputer i tam dokończyć pracę. Oba interfejsy doskonale się sprawują w całym paśmie przenoszenia, od 20 Hz do 20 kHz. Poprawa dynamiki w stosunku do – znakomitych przecież parametrów pierwszej generacji – jest bardzo duża. 120 dB na wyjściu robi wrażenie. Zakres wzmocnienia preampów, wynoszący 64 dB, także jest imponujący. To wszystko gwarantuje uzyskanie znakomitych efektów – interfejs nie jest żadnym ograniczeniem, co najwyżej mogą nimi być mikrofony, czy inne zewnętrzne źródła dźwięku. Na torach mikrofonowych mamy także nowy filtr górnoprzepustowy, o tłumieniu 18 dB/oktawę i częstotliwości odcięcia wynoszącej 75 Hz, co pozwala na eliminację wielu niepożądanych artefaktów, zwłaszcza podczas bliskich ujęć.
SSL 2 oraz 2+ charakteryzują się niską latencją, w przypadku obiegu sygnału z wejść na wyjście mniejszą niż 1 ms. Producent dokonał także pomiarów latencji w przypadku pracy z popularnymi programami DAW i te wartości także są bardzo niskie. Dostępne są wszystkie podstawowe częstotliwości próbkowania, zatem 44.1 kHz, 48 kHz, 88,2 kHz, 96 kHz, 176,4 kHz, czy też 192 kHz. Interfejsy korzystają z wewnętrznego zegara, nie ma zatem możliwości synchronizacji z zewnętrznym, brak zresztą cyfrowych wejść audio. Często powtarzamy, że jakość sprzętu audio niekoniecznie zawiera się w liczbach, danych technicznych, ale w przypadku omawianych urządzeń obie te kwestie idą w parze. Poprawa dynamiki jest zauważalna – co prawda testując oba interfejsy nie miałem dostępu do poprzedniej generacji, ale stosunkowo niedawno miałem okazję opisać SSL Recording Pack, którego najważniejszym składnikiem był 2+, czyli poprzednik MKII. Miałem zatem świeżo w pamięci jego możliwości, a także pod ręką wykonane wówczas nagrania testowe, które powtórzyłem obecnie z nowymi modelami. Pozwoliło to ocenić różnicę; 2 dB może się wydawać niewielką wartością, ale w przypadku nagrań mikrofonowych naprawdę może mieć znaczenie. Także poprawa dynamiki jest odczuwalna. Słowem – było znakomicie, a jest jeszcze lepiej.
Podsumowanie
SSL praktycznie od nowa stworzył interfejsy 2 i 2+, zachowując ich wygląd i funkcjonalność, ale dając im nowe serce i podnosząc jakość dźwięku na jeszcze wyższy poziom. Wreszcie mamy też, w przypadku 2+, same wyjścia symetryczne. W swojej klasie są to zatem naprawdę bardzo mocni zawodnicy. Naturalnym środowiskiem pracy tych urządzeń będą domowe studia, zarówno muzyków, kompozytorów, jak i twórców treści w internecie, autorów podcastów, audycji radia internetowego itp. I właśnie radio – zarówno to tradycyjne, jak i internetowe jest kolejnym z potencjalnych zastosowań. Mogą nim być także uczelnie muzyczne, gdzie oba modele mogłyby znaleźć się na wyposażeniu różnych pracowni. Oba są stosunkowo niedrogie, proste, ale oferują to, co znamy po nazwą „brzmienia SSL”, a co jest tak pożądaną jakością. Pierwsza generacja stała się przebojem, szybko znajdując klientów, choć była pierwszym krokiem tego producenta w kierunku nieco innego segmentu rynku. Bardzo udanym, nic zatem dziwnego, że przyszedł czas na drugą generację. Jeszcze lepszą i mającą wszystko, by znów odnieść sukces. A bądźmy szczerzy – konkurencja jest duża i też ma sporo do zaoferowania. SSL 2 i 2+ to dość tradycyjne interfejsy, pomimo zaawansowania technologicznego i nowoczesności. Tylko analogowe wejścia i wyjścia, podstawowe funkcje, ale za to na jakim poziomie. Nie ulega wątpliwości, że na takie narzędzia jest stale rosnący rynek, więc cieszmy się, że tak renomowana marka, jak SSL, chce rozwijać produkty adresowane do różnych grup potencjalnych klientów.
Tekst: Dariusz Mazurowski, Muzyka i Technologia