Ta krakowska marka towarzyszy nam już od jakiegoś czasu. Pamiętam, jak przeprowadzaliśmy w redakcji pierwsze testy głowic z logiem Brighter. Dziś właściwie mógłbym powiedzieć, że firma jest obecna w kilku ważnych dziedzinach oświetlenia scenicznego. Brighter to nie tylko znane propozycje takie jak Eye 900 Pro czy PRO BAR – tu przypomnę, że akurat te dwa produkty uświetniły klubową trasę Vadera, a wnikliwi czytelnicy zapewne pamiętają obszerną, naszą relację z tych wydarzeń. Dziś możemy mówić o kolejnej mocnej gałęzi, którą to Brighter kusi swoich potencjalnych odbiorców. Myślę tu o następnej generacji, która powoli zastępuje konwencjonalne urządzenia, czyli o Fresnelach oraz o oprawach profilowych z LED-owymi źródłami światła. Tak! Brighter również w tym segmencie (bliżej scen studyjnych i teatralnych) zdobywa coraz to nowych klientów. Jednak dzisiejszy bohater wydaje się, że zdobędzie więcej zwolenników na scenach typu live. Redakcyjny zoom powiększa dziś dość mocną i jasną oprawę, czyli Pixel Strobe.
Kiedyś to było…
Od czasów, kiedy to popularny Atomic oparty na tzw. zwykłym palniku, powoli został wyparty przez oprawy LED-owe, mamy do czynienia z pewnego rodzaju wyścigiem zbrojeń. I tu technologia LED daje przeróżne możliwości. Niektórzy producenci montują diody o skrajnie różnej mocy, gdzie sekcje słabsze mogą służyć do działań związanych z „układaniem pikseli”, a mocniejsze wszędzie tam, gdzie jasność i moc efekty typu strobo mają po prostu onieśmielić odbiorcę. LED to także i kolor, czego akurat jeszcze dziesięć lat temu popularny Atomic nie potrafił wygenerować. No i właśnie tu należy sobie postawić pytanie: czy nowoczesna oprawa służąca przede wszystkim do tworzenia efektów stroboskopowych powinna mieć również opcje wyboru kolorów? Zarówno branża, jak i firma Brighter już dawno odpowiedziała na to pytanie twierdząco. A oto kilka szczegółów dotyczących Pixel Strobe. Producent nie zdecydował się na rozwiązanie, gdzie zostały zabudowane zarówno moduły skrajnie dużej mocy, jak i te słabsze do zadań pikselowych. Ale nie oznacza to, iż rozwiązanie nie jest pewnego rodzaju hybrydowym pomysłem. Diody i owszem są zróżnicowane mocą, ale właściwie można powiedzieć, że wszystkie sekcje biorą udział zarówno w trybie pikselowym (w trybie pracy ciągłej), jak i przy pracy z efektami strobo. Jak to konkretnie wygląda?
Producent określił, że maksymalna moc oprawy to 1850 wat. I tu pojawia się pewnego rodzaju zaskoczenie: jeśli chodzi o jasność, to w tym wypadku mamy do czynienia z wartością 230 tysięcy lumenów! Jednak ta imponująca wartość jest możliwa do uzyskania tylko przy pracy z efektami stroboskopowymi. Tak ogromna moc podczas pracy ciągłej jest nieosiągalna, ze względu na ilość wydzielanego ciepła, które w dłuższej perspektywie znacznie skróciło by żywotność źródeł światła. No właśnie, a co z pracą ciągłą? W takim wariancie urządzenie charakteryzuje się mocą 650 W, osiągając ponad 50 000 lumenów. Jakie czipy są w stanie pracować z taką rozpiętością? Odpowiedź jest prosta – na pokładzie znajdziemy 60 niezależnie sterowanych sekcji RGBW opartych na diodach OSRAM. Te sześćdziesiąt sekcji to 480 czipów RGBW o mocy 1,5 wata każdy oraz drugie tyle diod białych, gdzie każda ma moc pół wata. W praktyce z pomiar z trzech metrów wykaże 6335 luksów przy pracy w trybie strobo oraz 3200 luksów przy trybie stałym. Tu warto podkreślić, że skoro OSRAM to i żywotność. Producent oblicza prawidłowe działanie diod na 30 000 godzin.
Interesujące szczegóły
Zdaje się, że to rzeczywiście uniwersalny żołnierz. Jaki areał jest w stanie pokryć jedno takie urządzenie? Kąt wiązki wynosi 60 stopni, a pole 120. Bałem się trochę o jakość samego światła. Wszak Pixel Strobe można zmusić do pracy stałej, gdzie uzyskamy efekt typu wash. Co wtedy? Pomiar CRI będzie typowy dla tego typu modułów SMD OSRAM-a i wartość wyniesie 85. Najbardziej interesowało mnie jak skonstruowano tryby pracy i jak można pracować z wieloma sekcjami? Właściwie w każdym trybie DMX mamy dostęp do sekcji. Ale dopiero tryb zawierający 244 kanałów daje możliwość sterowania 60 sekcjami w sposób niezależny. Tak naprawdę wszystko zależy od potrzeb. Jeśli chcemy skorzystać z tzw. presetów, nic nie stoi na przeszkodzie.
Oprawa potrafi generować dynamiczne wzory gobo. Oczywiście nie mają one nic wspólnego z „przeźroczami” stosowanymi w klasycznych konstrukcjach głowic. Nazwa „gobo” w tego typu urządzeniach odnosi się do możliwości generowania figur geometrycznych, liter, liczb za pomocą niezależnych pikseli. Efekty mogą rotować, przesuwać się w zadanym kierunku i to z dowolnie zadanym tempem. Oczywiście, istotne będzie też rozgraniczenie foreground i background, gdzie kolory tła mogą zmieniać się niezależnie w stosunku do kolorów generowanego efektu. Przy takim oprogramowaniu urządzenia, mając do dyspozycji kilkadziesiąt takich opraw, możemy pozwolić sobie na naprawdę wiele. Stąd też zaimplementowano odpowiedni protokół dla łatwiejszego i szybszego sterowania tego typu instalacjami. Mam tu na myśli Kling-Net. Nie jest to oczywiście jedyny protokół. Prócz DMX z możliwością pracy z RDM oprawa może służyć również jako bramka Art-Net. Urządzenie wyposażono w 4 cztery krzywe dimmera do wyboru przez użytkownika, a samo strobo może działać w zakresie od 1 do 30 Hz. Nie bez znaczenia jest również możliwość regulacji PWM. To dobra informacja, szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę wszelkie rejestracje czy transmisje wydarzeń.
Zaskoczenie?
Nie spodziewałem się aż tak rozbudowanej architektury, a na samym końcu okazało się, że to nie wszystko. Oprawa spełnia standardy klasy szczelności IP 65. To otwiera też następne możliwości do zastosowań, gdzie w danym evencie założono też oświetlenie zewnętrzne np. architektonicznie. Sądzę, że warto poświęcić nieco czasu tej oprawie. Podsumujmy: mocne strobo? Absolutnie tak. Praca z pikselami z indywidualnym dostępem do sekcji LED? Bardzo proszę. Statyczne oświetlenie i dynamiczne efekty typu gobo? Absolutnie. Cóż więcej trzeba w takiej oprawie?
Tekst: Paweł Murlik, Muzyka i Technologia
Zainteresowanych odsyłamy na stronę: https://brighterlights.pl/brighterlights/Produkty/3113/