Dobrze zaprojektowane i znakomicie wykonane produkty „made in Germany”, bazujące na wysokiej klasy głośnikach pochodzących od renomowanych włoskich producentów.
tekstPrzemysław WaszkiewiczMuzyka i Technologia SPRZĘT DOSTARCZYŁM.Ostrowski, Wrocławtel. 71 79 74 620www.mostrowski.pl Wielkie rzeczy zaczynają się od wielkich pasji konkretnych osób. Tak było m.in. z firmami Meyer Sound, Renkus-Heinz czy Neumann, o czym świadczą nazwiska założycieli wizjonerów widniejące w nazwach. Podobnym śladem może podążyć niemiecka firma TW AUDiO, choć obecnie znajduje się ona na znacznie wcześniejszym etapie rozwoju niż wymienieni potentaci. Jej założycielowi, Tobiasowi Wüstnerowi, przyszło działać w zupełnie innych czasach i mierzyć się ze znacznie bardziej rozwiniętą konkurencją oraz o niebo wyższymi wymaganiami potencjalnych nabywców. W niniejszym artykule postaram się przybliżyć Czytelnikom MiT trzy produkty niemieckiego producenta należące do serii M, której nadano przydomek „dźwiękowego kameleona”. Zanim spróbujemy uzasadnić, skąd ów przydomek się wziął, dopowiedzmy jeszcze, że firma TW AUDiO działa na rynku niecałe dziesięć lat, zaś jej założyciel działa w branży pro audio od szesnastego roku życia. Nim przystąpił do produkcji systemów nagłośnieniowych, pracował z takimi gwiazdami jak Backstreet Boys, David Bowie, Simply Red czy Phil Collins, co przyniosło mu spore doświadczenie (obecnie ponad dwudziestoletnie) i wiedzę, czego należy oczekiwać od profesjonalnych zestawów głośnikowych. Już pierwszy rzut oka w cennik pozwala przekonać się, że nie są to bynajmniej produkty budżetowe, ale też nie takie było zamierzenie. Zestawy noszące logo TW AUDiO to sprzęt produkowany w Niemczech na bazie głośników pochodzących od renomowanych włoskich producentów. Jego docelowymi nabywcami mają być profesjonaliści, z którymi firma konsultuje każdy projekt. „Audio Chameleon”, czyli seria M Na serię M składa się obecnie pięć dwudrożnych szerokopasmowych zestawów głośnikowych oraz jeden monitor sceniczny, który w momencie pisania niniejszego testu stanowił absolutną nowość, podobnie jak model M10. Z kolei do testów nadesłane zostały modele M6, M8 i M15 jako reprezentacja serii. Przystępując do ich opisu, warto zacząć od cech wspólnych. Wspomniany przydomek odnoszący się do sympatycznego zwierzęcia dopasowującego kolor skóry do otoczenia ma podkreślać uniwersalność zestawów z serii M. Na czym ma ona polegać? Tu nie ma specjalnych niespodzianek – oprócz pracy w pozycji pionowej, każdy z nich możemy podwiesić w pozycji pionowej lub poziomej (tubę drivera obracamy o 90°), postawić jako monitor podłogowy bądź włożyć na statyw (tu wyjątkiem jest M6, w obudowie którego jest za mało miejsca na wpust). Dzięki zwiększeniu liczby gniazd speakon do czterech w mniejszych modelach, mamy sporą elastyczność w doprowadzaniu do nich kabla oraz podawaniu sygnału do kolejnych zestawów, co jest ważne zwłaszcza w przypadku szesnastoomowego „malucha” M6 – tych możemy podłączyć nawet osiem pod pojedynczy kanał zalecanego przez producenta wzmacniacza K3. Nie trzeba chyba dodawać, że pozwoli to w prosty sposób stworzyć dogłośnienie typu frontfill na szerokiej nawet scenie, bądź wypełnić muzyką tła całkiem spore pomieszczenie bez potrzeby komplikowania instalacji kablowych. A to dopiero początek szerokiego pola zastosowań. Jak wspomniałem wcześniej, cechą charakterystyczną całej serii M jest możliwość obracania tuby drivera. Same zaś tuby, niezależnie od modelu, zaprojektowane zostały z użyciem metody BEM (elementów skończonych), dzięki czemu zapewniają one kontrolę kierunkowości rozciągającą się w górę pasma aż do 15 kHz. Jest to bardzo pożądana cecha, gdyż pozwala na delektowanie się równie detalicznym dźwiękiem słuchaczom rozmieszczonym w obrębie całego deklarowanego kąta pokrycia. Wykonane ze sklejki zestawy serii M malowane są strukturalną farbą Warnex, zaś na życzenie możemy wybrać kolor wykończenia pochodzący z palety RAL. Jako opcje dostępne są wszelakiej maści uchwyty instalacyjne, pokrowce i case’y – pełna lista tego typu akcesoriów dostępna jest na stronie producenta, na którą odsyłam osoby zainteresowane. Tymczasem przyjrzyjmy się każdemu spośród trzech nadesłanych do testów modeli z osobna. M15 – prawdziwie szerokopasmowy Będąc w stanie wygenerować maksymalny SPL rzędu 131 dB w paśmie sięgającym w dole 50 Hz, M15 może z powodzeniem funkcjonować jako samodzielny szerokopasmowy system nagłośnieniowy. Jeśli dołożymy do tego jeden lub dwa subbasy B15 lub B30, możliwości systemu dodatkowo wzrosną, a lista zastosowań wzbogaci się o wydajny drumfill. W większych systemach nagłośnieniowych M15 również znajdzie zastosowanie jako monitor sceniczny bądź skuteczne dogłośnienie strefowe. Od strony akustycznej, M15 bazuje na piętnastocalowym wooferze pracującym w obudowie typu bass-refleks współpracującym z driverem o średnicy wylotu 1,4”, zatem mamy tu do czynienia z klasycznym układem dwudrożnym. Oba przetworniki to wysokiej klasy produkty włoskiego pochodzenia, wyposażone w neodymowe magnesy, zatem nie było tu mowy o żadnych oszczędnościach. Takowych nie uświadczymy również w pasywnej zwrotnicy, zbudowanej zgodnie z prawidłami sztuki z odpowiedniej klasy komponentów (polipropylenowe kondensatory, osiem rezystorów dużej mocy, dwie cewki z czterech są powietrzne). Wnętrze obudowy wypełniono dość gęsto materiałem tłumiącym rezonanse, zaś otwór bass-refleks ulokowano w pobliżu tuby drivera. Spowodowało to asymetryczność kształtu obudowy (i układu poszczególnych elementów na panelu przednim), dlatego też M15 oferowany jest zarówno w wersji lewej, jak i prawej. Dyspersja tuby drivera zawiera się przestrzeni wyznaczonej przez kąt 75° w poziomie i 50° w pionie (w razie potrzeby można ją obrócić o kąt prosty), stąd też mamy tu do czynienia z zestawem średniego zasięgu. Obudowa M15 ma typowe dla zestawu z piętnastocalówką, dość pokaźne gabaryty, zaś jej kształt bazuje na pięciokątnej podstawie. Całość przenosić można oburącz, korzystając z uchwytów na ściance górnej i dolnej, ustawiać w pozycji pionowej, poziomej i na statywie. Charakterystycznym dla tego modelu elementem wyposażenia są szyny umożliwiające podwieszenie w instalacji stałej. Dwa metalowe złącza speakon umieszczono we wgłębieniu, dzięki któremu wystający kabel nie będzie przeszkadzał w żadnej z wymienionych pozycji pracy, ponadto uniemożliwiono w ten sposób wyłamanie wtyczki. Zamykając kwestię budowy, wspomnieć należy jeszcze o powleczeniu membrany piętnastocalowego woofera środkiem zabezpieczającym ją przed wilgocią, a także o estetycznej maskownicy z gąbką po stronie zewnętrznej. Na gąbkę tę trzeba jednak uważać podczas transportu, gdyż w odróżnieniu od lakieru bądź metalowego grilla nie da się jej podmalować w razie ewentualnego uszkodzenia. Nie zmienia to jednak faktu, że deszcz głośnikom niestraszny. Po podłączeniu do wzmacniacza M15 wita nas bardzo zrównoważonym brzmieniem, które – jak się okazuje – przy odpowiednio dobrych komponentach i dobrze skonstruowanej zwrotnicy jest możliwe do uzyskania nawet bez aktywnej korekcji. W materiałach producenta można przeczytać: „po prostu podłącz i graj” i trudno się z tym nie zgodzić. Dźwięk jest pełny i zrównoważony, basu nie brakuje, zaś emisja pozostaje równomierna nawet przy odchyleniach od osi zbliżonych do deklarowanej granicy dyspersji. M8 – wielozadaniowiec Wszędzie tam, gdzie gabaryty M15 są nie do zaakceptowania, TW AUDiO ma do zaoferowania znacznie mniejszy zestaw. Po otrzymaniu 400 W mocy programowej (w praktyce przyjmuje się, że stanowi ona dwukrotność mocy RMS), M8 jest w stanie wygenerować maksymalny SPL rzędu 124 dB, zaś emisja dźwięku zawiera się w szerszym zakresie kątów (90° × 60°), stąd też mamy tu do czynienia z typowym nagłośnieniem bliskiego pola. Ze względu na znacznie mniejszy rozmiar głośnika i obudowy podwyższeniu (z 50 Hz na 70 Hz) uległa również dolna częstotliwość graniczna pasma przenoszenia. O ile nie ma to większego znaczenia w zastosowaniach PA (nagłaśnianie mowy itp.), to przy zastosowaniach typowo muzycznych wskazane byłoby dostawienie subbasu. I tu miła niespodzianka: M8 może współpracować z subwooferem B15 na tym samym kanale wzmacniacza, ale niezbędny jest wówczas opcjonalny pasywny crossover PWB15. Obudowa M8 ma cztery gniazda speakon, z czego dwa umieszczono wewnątrz rączki służącej do przenoszenia zestawu, natomiast dwa pozostałe znajdziemy na ściance górnej i dolnej. Na tejże ściance znalazł się także wpust na statyw oraz gumowe nóżki, w które zaopatrzono również ściankę stykającą się z podłożem w pozycji monitora, dzięki czemu powłoka lakiernicza ma szanse dłużej cieszyć oko. Obok obracanej tuby drivera umieszczono port bass-refleks. Driver współpracujący z tubą ma neodymowy układ magnetyczny, natomiast ośmiocalówka ma klasyczny magnes ferrytowy umieszczony na solidnym aluminiowym koszu. Przednią powierzchnię membrany, podobnie jak w przypadku M15, powleczono warstwą lateksu uodparniającego ją na działanie wilgoci. Zwrotnica w M8 jest relatywnie skomplikowana jak na dwudrożny zestaw (zawiera aż cztery cewki i pięć kondensatorów), co również świadczy o dbałości producenta w kwestiach związanych z optymalizacją brzmienia. Starania te znalazły pełne potwierdzenie w przeprowadzonych przeze mnie pomiarach i testach odsłuchowych. Te zaś wykazały, że M8 brzmieniowo wyróżnia się zdecydowanie in plus na tle ogółu pasywnych dwudrożnych zestawów głośnikowych. Całe pasmo w deklarowanym zakresie przetwarzane jest w sposób zrównoważony i trudno dopatrzeć się tu (a właściwie „dosłuchać”) wartych wzmianek anomalii. M6 – maksymalnie kompaktowy Gdyby z jakichś przyczyn okazało się, że M8 jest nadal za duży, warto zwrócić uwagę na jeszcze bardziej kompaktowy model M6. Maleństwo to wyposażono w ten sam driver i tubę co większy M8, zatem jego możliwości w zakresie przetwarzania pasma wysokiego nie zmalały, jeśli nie liczyć kompensacji rezystorowej różnicy w skuteczności obu wooferów. M6 waży zaledwie 6 kg i łatwo go schować w różne zakamarki instalacji akustycznej, zaś dzięki szesnastoomowej impedancji możemy przyłączyć więcej modułów pod pojedynczy kanał relatywnie dużego wzmacniacza. Sześciocalowy woofer to nowoczesny przetwornik włoskiej firmy 18-Sound z neodymowym magnesem i zawieszeniem górnym o dość złożonej i nietypowej budowie (polecam obejrzeć specyfikację modelu 6ND430 – może to być dokładnie ten model lub jego odmiana wykonana na zlecenie TW AUDiO). Głośnik ten radzi sobie z dolną częścią pasma wystarczająco dobrze, by móc zachować niski punkt podziału pasma przy współpracy z subwooferem. Podobnie jak w przypadku większych modeli, tubę drivera zaprojektowano przy użyciu metody elementów skończonych (BEM), dzięki czemu pokrycie jest równomierne w szerokim zakresie kątów i pasma, ze szczególnym uwzględnieniem górnej jego części. Zestaw głośnikowy M6 wyposażono w cztery gniazda speakon oraz punkty oczkowe, nie wystarczyło jednak miejsca na wpust do statywu. Zrezygnowano również z gumowych nóżek, zapewne wychodząc z założenia, że M6 powinien pracować w pozycji podwieszonej bądź na uchwycie, m.in. takim, który można założyć na statyw i regulować kąt. Pod względem brzmienia najmniejszy z zestawów TW AUDiO kontynuuje tradycję większych braci, ponadto jest zaledwie o 3 dB mniej skuteczny od M8, pozwalając przy nieco mniejszej mocy uzyskać SPL na poziomie 119 dB, czyli całkiem sporym jak na takiego „malucha”. Dobry napęd to połowa sukcesu Choć opisane powyżej pasywne zestawy głośnikowe nie wymagają do poprawnej pracy wyrafinowanych zabiegów korekcyjnych, producent zaleca napędzanie ich wzmacniaczem K3DSP firmy Powersoft wyposażonym w dedykowane presety. Sam zaś wzmacniacz to lekka (waży 9 kg), stereofoniczna, w pełni cyfrowa konstrukcja mieszcząca się w obudowie o wysokości 1 U. Kompaktowe rozmiary nie powinny jednak nikogo zmylić – pojedynczy kanał wzmacniacza potrafi wygenerować na wyjściu napięcie sięgając 150 V, pozwalając tym samym oddać moc na poziomie 1400 W do obciążenia 8 Ohm, 2600 W dla 4 Ohm i 2800 W przy 2 Ohm. W ostatnim z wymienionych przypadków, obciążenie stanowić może np. osiem zestawów M6 – warto zwrócić uwagę, że nawet w tym przypadku moc będzie wystarczająca, by każdy zestaw został w pełni wysterowany zgodnie z deklarowaną mocą programową. Końcówka Powersofta ma wbudowany potężny układ DSP, działający z latencją 2 ms przy próbkowaniu 24 bit / 96 kHz. W jego pamięci wewnętrznej można zapisać pięćdziesiąt presetów, przy czym pierwszych kilka pozycji stanowią dedykowane dla serii M ustawienia zapisane przez TW AUDiO. Ustawienia systemowe są tu zablokowane, ale można edytować zestaw innych parametrów, takie jak np. korekcja na wejściu, tworząc w ten sposób własne presety, dostosowane do różnych miejsc i konfiguracji. Sygnał możemy podać na wzmacniacz zarówno w formie analogowej, jak i cyfrowej (AES3), zaś zarządzanie ustawieniami i monitoring parametrów pracy może odbywać się zarówno z poziomu panelu przedniego, jak i za pomocą komputera (w znacznie szerszym zakresie) z zainstalowanym programem Armonia. Choć stosowanie dedykowanego wzmacniacza nie jest niezbędne, warto rozważyć jego zakup zwłaszcza w przypadku, gdy zechcemy maksymalnie wykorzystać możliwości mniejszych zestawów. Jako że K3DSP ma bardzo rozbudowany blok limitera, można przy jego pomocy dość precyzyjnie postawić granicę pomiędzy pełnym wysterowaniem a spaleniem głośnika, toteż jeśli nie czujemy się na siłach, by samodzielnie wyznaczyć bezpieczny zakres mocy, lepiej skorzystać z presetów producenta. Drugim argumentem jest po prostu wygoda – presety do tego samego modelu zestawu serii M są zróżnicowane w zależności od tego, czy ma on pracować samodzielnie, z subbasem, na płasko czy może z podbiciem basu. Przywołanie odpowiedniego programu zajmuje znacznie mniej czasu niż ręczne wpisywanie ustawień. Podsumowanie Jeśli z pewnych względów zależy nam na posiadaniu pasywnych zestawów głośnikowych, warto zwrócić uwagę na ofertę TW AUDiO. Są to dobrze zaprojektowane i znakomicie wykonane produkty „made in Germany”, bazujące na wysokiej klasy głośnikach pochodzących od renomowanych włoskich producentów. Po podłączeniu ich do wzmacniacza na własne uszy przekonamy się, co znaczy ponad dwudziestoletnie doświadczenie praktyczne w branży rentalowej. Czegóż właściwie chcieć więcej? Cóż, może nieco niższej ceny, gdyż zakup kompletnego systemu z dedykowanym wzmacniaczem (niekoniecznym, acz zalecanym) to już spory wydatek, zwłaszcza jak na krajowe realia. Poza opisanymi modelami, w serii jest jeszcze model M12, a niedawno wzbogacił ją jeszcze nowy M10, zatem mamy tu pełen przekrój średnic głośników, na bazie których można zbudować estradowy zestaw dwudrożny. Oprócz pojedynczych zestawów głośnikowych, firma TW AUDiO oferuje również bazujące na nich systemy nagłośnieniowe: M-SYS-ONE (M15 + B15) oraz M-SYS-TWO (M8 + B15). Pierwszy z nich pozwoli zupełnie przyzwoicie nagłośnić koncert zespołu na żywo, natomiast drugi stanowi dość poręczny kompaktowy zestaw nagłośnienia mobilnego, zwłaszcza jeśli wyposażymy go w dwie platformy dla subbasów i podwójny pokrowiec na satelity.