Obcowanie z nowym produktem wprowadzonym do sprzedaży oraz możliwość dotknięcia i sprawdzenia jego właściwości daje dużo więcej przyszłemu użytkownikowi niż najlepiej skonstruowany i najdokładniejszy opis katalogowy. Nie ma znaczenia, czy jest to nowy laptop, kuchenka mikrofalowa czy samochód. Nie inaczej jest z nowinkami z branży oświetleniowej. W tym wypadku w grę wchodzi dodatkowo fakt, że wielu z cech związanych z emisją światła czy samymi możliwościami motorycznymi nie da się oddać w broszurze czy nawet na nagraniu wideo. Podzielając tę opinię, firma LTT postanowiła wyjść naprzeciw zainteresowaniu obecnych i nowych klientów nowościami marek będących w ofercie firmy i zorganizowała prezentację produktów marek Martin oraz MA Lighting.

Obcowanie z nowym produktem wprowadzonym do sprzedaży oraz możliwość dotknięcia i sprawdzenia jego właściwości daje dużo więcej przyszłemu użytkownikowi niż najlepiej skonstruowany i najdokładniejszy opis katalogowy. Nie ma znaczenia, czy jest to nowy laptop, kuchenka mikrofalowa czy samochód. Nie inaczej jest z nowinkami z branży oświetleniowej. W tym wypadku w grę wchodzi dodatkowo fakt, że wielu z cech związanych z emisją światła czy samymi możliwościami motorycznymi nie da się oddać w broszurze czy nawet na nagraniu wideo. Podzielając tę opinię, firma LTT postanowiła wyjść naprzeciw zainteresowaniu obecnych i nowych klientów nowościami marek będących w ofercie firmy i zorganizowała prezentację produktów marek Martin oraz MA Lighting.   O potrzebie tego typu spotkania, a także o olbrzymim zainteresowaniu samymi produktami świadczyć może fakt, że liczba chętnych była tak duża, że ze względu na możliwości swobodnej prezentacji i zapoznania się z funkcjami urządzeń trzeba było podzielić szkolenie. Odbyło się ono w siedzibie firmy LTT przy ulicy Łopuszańskiej nie tylko siódmego lutego, jak wcześniej anonsowano, ale również ósmego. W showroomie LTT znalazły się wszystkie dostępne modele konsolety grandMA drugiej generacji. Były one spięte sieciowo, dzięki czemu wszystkimi zainstalowanymi w studiu urządzeniami, w tym również wirtualnymi oprawami znajdującymi się w programie grandMa 3D, można było sterować z poziomu każdej konsolety, z czego biorący udział w prezentacji korzystali bez umiaru. Oczywiście również wszystkie oprawy marki Martin zostały zainstalowane na kratownicy, a trzy z nich: Martin MAC 350 Entour, Martin 401 oraz Martin MAC 101, ustawiono również w hallu, dzięki czemu goście mogli zapoznać się z ich funkcjami oraz budową z bliska. Część teoretyczną poprowadził Paweł Jarząbek, a we wszystkie nowe rozwiązania wprowadzali uczestników seminarium Kacper Paździor oraz Mariusz Głodnicki. Przyjrzyjmy się zatem bliżej prezentowanym przez firmę LTT urządzeniom, systemom i rozwiązaniom.   MA Lighting grandMA2 – rozwiązania systemowe Firmę MA Lighting założyło w 1983 dwóch techników zajmujących się serwisowaniem instrumentów muzycznych oraz oświetlenia. W 1997 roku na rynku pojawiła się konsoleta MA Lighting grandMA – dla wielu stała się ona symbolem niezawodności, łatwości obsługi i w zasadzie dowolnych możliwości kreacji oświetlenia scenicznego, teatralnego czy telewizyjnego, jak również instalowanego np. w parkach rozrywki czy centrach handlowych.   Biorąc pod uwagę filozofię firmy MA Lighting, która zakłada, że dany sterownik jest przygotowany w taki sposób, aby rozwiązania sprzętowe zainstalowane w nim mogło obsłużyć kolejne wersje oprogramowania, po dziesięciu latach miejsce konsolety serii pierwszej musiała zastąpić konstrukcja nowszej, drugiej generacji. Podobnie jak w wypadku konsolet grandMA1, również tym razem producent dał użytkownikowi i inwestorowi możliwość wyboru. W ofercie znajdują się zarówno najmniejsze modele Ultra Light, jak również Light oraz nieposiadające fizycznych manipulatorów i pozwalające na zamontowanie w racku modele Replay Unit, dodatkowo mogą oni skorzystać z oferującego wszystkie możliwości konsolety oprogramowania grandMA2 on PC. Niekwestionowanym królem pozostaje oczywiście w zasadzie kompletnie przebudowany, a nawet zbudowany od nowa model Full Size. Bardzo istotną właściwością wszystkich konsolet łączącą poszczególne wersje, a także dosyć mocno różniącą nowe konstrukcje od modeli poprzedniej generacji jest fakt, że obecnie wszystkie przyciski związane z programowaniem są umieszczone w tych samych miejscach niezależnie od wielkości konsolety. Ułatwia to pracę realizatorowi, który wyrobił już sobie pamięć dotykową – nie musi on nerwowo szukać potrzebnego w danej chwili przycisku, jak w wypadku korzystania z poprzednich modeli. Ogromnym przełomem i wielkim udogodnieniem są nowe ekrany dotykowe, o których najbardziej obrazowo można powiedzieć, że są takiej jakości, iż w zestawieniu z tymi z poprzednich konstrukcji dawniej w zasadzie konsoleta nie posiadała ekranów dotykowych. Teraz są one dużo większe (15,4 cala), a dzięki zastosowaniu technologii WXGA (rozdzielczość 1280 × 800) bardziej wyraźne oraz – co najważniejsze – dużo lepiej reagują na dotyk (już niekoniecznie końcówką ołówka czy długopisu), bardzo dobrze obsługuje się je również palcami. Nie dziwi zatem fakt, że przyzwyczajeni do pierwszej wersji oprogramowania programiści często wolą sprzęt serii drugiej, chociażby za sprawą właśnie tych ekranów. Skrzydło, w którym zainstalowane są ekrany, może być podnoszone i opuszczane również elektrycznie za sprawą kombinacji dwóch klawiszy – czy jest to dobre i naprawdę potrzebne rozwiązanie? Czas pokaże. Z całą pewnością jest ono nowatorskie i nietuzinkowe. Oprócz wspomnianych wyświetlaczy, użytkownik niezmiennie może podłączyć dwa dodatkowe ekrany, które również mogą być dotykowe. Istotną nowinką, jeżeli chodzi o wyświetlanie obrazu i bezpośredni dostęp do funkcji, jest dziewięciocalowy multidotykowy ekran SVGA (rozdzielczość 800 × 480 pikseli). Został on zainstalowany nieopodal manipulatorów i może służyć zarówno do szybkiego wyboru kilku grup urządzeń naraz, jak i do precyzyjnej kalibracji kilku parametrów koloru, ustawienia ramek w urządzenia typu profil i wielu innych funkcji. Jeżeli chodzi o fizyczne manipulatory, użytkownik dostaje zależnie od wersji piętnaście lub trzydzieści zmotoryzowanych faderów, dwa zmotoryzowane fadery A/B (niedostępne w wersji ultra light), a także zależną od wersji ilość executor buttonów. Najmniejsza fizyczna konsoleta serii grandMA2 nie posiada również wbudowanej klawiatury oraz podtrzymującego zasilanie modułu UPS. Na panelu tylnym każda z konsolet posiada sześć bezpośrednich wyjść DMX; protokół MA-NET2 zrealizowany jest w oparciu o przyłącza Ethercon gwarantujące niezawodność i odporność na trudne warunki. Co ważne, wszystkie konsolety linii pozwalają na pełną kontrolę 65 536 parametrów na maksymalnie 256 liniach DMX – jest to obecnie wynik numer jeden na świecie. Wszystkie konsolety pracują w oparciu o dokładnie to samo oprogramowanie, pozwalające nie tylko na stabilną, ale również sieciową i w pełni elastyczną pracę. Mam tutaj na myśli oczywiście możliwość dowolnej kreacji widoków i przywoływania ekranów, które są nam potrzebne w danym momencie.   Mówiąc o systemie grandMA2, nie sposób nie wspomnieć jeszcze o kilku innych konstrukcjach. Pierwszą z nich jest pozwalający na zamontowanie w racku, wyposażony w siedmiocalowy ekran dotykowy grandMA2 Replay Unit. Najprościej rzecz ujmując, jest to konsoleta, z której wyjęte zostały manipulatory i duże ekrany dotykowe. Konstrukcja ta może okazać się świetnym rozwiązaniem w zastosowaniach architektonicznych i wystawienniczych, gdzie programuje się dany show raz i później tylko się go odtwarza. GrandMA2 Replay Unit świetnie sprawdzi się jako backup konsolety głównej. Kolejnym ważnym elementem systemu jest MA Network Processing Unit (NPU). Jest to nowy procesor NSP przeznaczony do pracy z konsoletami serii 2. Główną różnicą względem procesora NSP jest ilość możliwych do obsłużenia parametrów oraz linii DMX, a także ułatwiający kontrolę wszystkich funkcjonalności i obsługę procesora wbudowany ekran dotykowy. Ostatnim elementem, o którym chciałbym wspomnieć, jest dołączane skrzydło grandMA2 Faderwing. Jest to konstrukcja wyposażona w piętnaście dodatkowych zmotoryzowanych faderów i piętnaście executor buttonów. W sumie do każdej konsolety za pomocą złącza MA-Bus można podłączyć do czterech wingów, co daje możliwość równoczesnego korzystania z maksymalnie sześćdziesięciu dodatkowych suwaków. Oprogramowanie, podobnie sprzęt, zostało kompletnie przebudowane i odświeżone. Użytkownik pracujący na co dzień z oprogramowaniem serii pierwszej i przyzwyczajony do jego wyglądu i możliwości musi poświęcić chwilę zapoznanie się z nowymi funkcjami programu. Dużym udogodnieniem są przebudowane widoki umożliwiające nie tylko szybką nawigację i dopasowanie całości do swoich potrzeb, ale dzięki większym ekranom również łatwiejsze i bardziej przejrzyste rozlokowanie elementów. O innowacjach w konsoletach serii drugiej można by bardzo wiele napisać – to przecież łatwiejsza praca z urządzeniami LED, jeszcze lepsze funkcje dotyczące przetwarzania multimediów, doskonały edytor pozwalający na intuicyjne i bardzo dokładne wycinanie wiązki przy pomocy ramek reflektora profilowego, a także wiele innych udogodnień. Z pewnością jeszcze nie raz będziemy na łamach naszego magazynu mieli taką możliwość. W niniejszym artykule chciałbym wspomnieć tylko o jeszcze jednej istotnej właściwości zaimplementowanej w nowym oprogramowaniu. Chodzi o możliwość korzystania z przygotowanych wcześniej presetów w generatorze efektów. Chcąc stworzyć np. efekty koloru, wystarczy tylko przygotować odpowiednie palety koloru i bezpośrednio przywołać je w trakcie tworzenia efektu w generatorze. Nie ma już konieczności odręcznego wpisywania parametrów takich jak base value.   Media serwery MA Lighting Na lutowym spotkaniu podniesiony został również temat media serwerów firmy MA Lighting oraz dimmerów. Pierwszym uzupełnieniem samych konsolet jest linia media serwerów. Nazywają się one MA VPU (Video Processing Unit) i zależnie od wersji charakteryzują się nieco odmiennymi parametrami. W przeszłości firma MA Lighting sprzedawała oprogramowanie pozwalające na przekształcenie zwykłego komputera PC w pełni funkcjonalny media serwer. Tego typu rozwiązanie, ze względu na nieumiejętność dobrania komponentów czy konieczność wpływającego negatywnie na urządzenie ciągłego transportu (np. w przypadku używania media serwera w trasie koncertowej), nie zawsze się sprawdzało. Producent postanowił zatem produkować kompletne systemy typu media serwer składające się zarówno z programu, jak i sprzętu. Obecnie urządzenia występują w dwóch odmianach: MA VPU basic oraz MA VPU plus, niedługo pojawi się również wersja MA VPU pro. Wszystkie modele pozwalają na odtwarzanie materiału Full HD w rozdzielczości 1080 p (w przypadku urządzenia MA VPU basic jest to HD 720 p) i aż do 32 warstw 3D-Video. Zależnie od modelu zainstalowano tutaj dwa lub cztery wyjścia DVI, wejścia HD-SDI-in, wyjście podglądu, siedmiocalowy ekran dotykowy na przedniej ściance, a także 128 lub 256 gigabajtowy dysk typu SSD. Urządzenie dostarczane jest użytkownikowi z wynoszącą 17 GB biblioteką zainstalowanych klipów wideo. Jeżeli chodzi o obsługiwane formaty, urządzenia pozwalają na odtwarzanie wideo w formacie MPEG2 oraz obrazków posiadających takie rozszerzenia jak *.jpg, *.bmp, *.gif czy *.png. Oczywiście z media serwera wysyłany może być nie tylko obraz, ale również dźwięk. Unikalne rozwiązanie połączenia media serwerów VPU poprzez protokół sieciowy MA-Net2 umożliwia podgląd miniatur klipów wideo bezpośrednio po ich umieszczeniu na dysku VPU. Dzięki sieci MA-Net2 użytkownik ma także możliwość konfiguracji podstawowych parametrów media serwera z pozycji konsolety. Te parametry to na przykład rozdzielczość na wyjściu VPU, możliwość wyłączenia lub restartu media serwera oraz dystrybucja zawartości wideo z jednego na kilka serwerów jednocześnie. Zapewnia to operatorowi dużą swobodę nawet przy rozległych instalacjach, gdzie wideo serwery są zlokalizowane w dużych odległościach od stanowiska konsolet. Dodatkową funkcjonalnością, bez której nie istnieje dzisiaj w zasadzie żaden media serwer, jest pixel mapper pozwalający na szybkie i łatwe rozmieszenie danej wizualizacji lub obrazu na siatce urządzeń także z pozycji konsolety.   Firma MA Lighting nie pozostawia bez wsparcia również użytkowników korzystających z opraw konwencjonalnych. W ofercie znajduje się pełna paleta dimmerów. Są to zarówno konstrukcje pozwalające na montaż w dimmerowni opery czy teatru, jak i przewożone i używane na przykład na trasach koncertowych. Pierwsze ze wspomnianych są projektowane w taki sposób, aby można było je zainstalować w szafach, konstrukcje z przeznaczeniem na trasy koncertowe są natomiast bardziej odporne na trudy transportu i mogą być montowane w standardowych skrzyniach transportowych o szerokości 19 cali.   Martin – nowe konstrukcje w departamencie LED Druga część Warsztatów Oświetleniowych, które odbyły się na początku lutego przy ulicy Łopuszańskiej, poświęcona została w całości najnowszym konstrukcjom firmy Martin opartym o źródła światła LED.   Pierwsze zaprezentowane urządzenie to jedyna na rynku profesjonalnym ruchoma głowa typu spot wykorzystująca diody LED jako źródło światła – MAC 350 Entour. Dzięki specjalnemu projektowi Martin wspólnie z Denmark’s Aalborg University oraz Danish National Advanced Technology Foundation w latach 2007–2010 przy wsparciu duńskiego rządu przeznaczyli sześć milionów dolarów na projekt nazwany INLED (Intelligent Light Emitting Diodes). Efektem tych działań jest nowoczesne źródło LED o mocy 350 W, a dokładnie mówiąc, zespół siedem bardzo efektywnych diod o mocy 50 W każda. Daje one w sumie 8000 lumenów, co jest wynikiem lepszym, niż oferuje podobnej klasy urządzenie zbudowane w oparciu o żarówkę 250/300 W. Jego temperatura barwowa wynosi 6500 K. Bardzo ważnym elementem zarówno dla rentalowca, jak i klubu czy hotelu, gdzie zainstalowana będzie głowa, jest żywotność źródła światła. W wypadku diod LED wynosi ona 60 tysięcy godzin, co jest wynikiem bardzo dobrym i pozwala klubowi zapomnieć o wymianie lamp raz zainstalowanego urządzenia. Nie mniej istotnym elementem wpływającym na rachunek ekonomiczny, oprócz samej żywotności światła, jest zużycie prądu. Klasyczne rozwiązania z lampą wyładowczą oferują ściemnianie mechaniczne. Niezależnie od tego, czy urządzenie aktualnie pracuje, czy nie, lampa musi być ciągle włączona. Zużycie energii jest takie samo przez cały czas pracy. W przypadku MAC 350 Entour źródło światła jest regulowane elektronicznie od 0–100%. Jeśli urządzenie świeci, pobór mocy utrzymuje się na poziomie 450 W, w wypadku, gdy z urządzenia nie wydobywa się światło, jest to zaledwie 18 W. Optyka zainstalowana w urządzeniu oferuje kąt rozsyłu 25º. Sama głowica pozwala na ruch wynoszący 540º pan oraz 257º tilt. Biorąc pod uwagę fakt, że źródłem światła są diody białe, producent wyposażył urządzenie w tarczę zawierającą osiem kolorów plus biały. Dodatkowo na tarczy gobo mamy do dyspozycji sześć rotacyjnych i indeksowanych gobo wyposażonych w funkcję shake. Obsługę wymiany gobo ułatwia konstrukcja pozwalająca na dostęp do tarczy gobo bez użycia jakichkolwiek narzędzi. Oprócz elektronicznego dimmera i shuttera głowa posiada funkcję iris, co rzadko zdarza się w urządzeniach tej wielkości. 350 Entour jest także gotowy do współpracy z systemem RDM. Przyszłe wersje firmware'u będą mogły korzystać z protokołu RDM.   Kolejną nowością zaprezentowaną w showroomie firmy LTT była głowa Martin MAC 101. Jest to chyba najmniejsze tego typu urządzenie na świecie, a z całą pewnością w ofercie Martina. Głównym założeniem przy tworzeniu konstrukcji mającej zaledwie 30 cm wysokości i ważącej tylko 3,7 kg było zagospodarowanie sektora opraw typu PAR, z uwzględnieniem możliwości zmian kolorów oraz ruchu. Naturalnie wciąż pozostaje wiele aplikacji, w których popularny PAR jest nie do zastąpienia, ale stworzenie matrycy z kilkudziesięciu lub kilkuset urządzeń można śmiało powierzyć nowej głowie MAC 101. Nowe urządzenie Martina zostało wyposażone w diody LED firmy Cree, którym producent daje do 50 tysięcy godzin żywotności. Oprócz płynnego mieszania kolorów w systemie RGB, głowa charakteryzuje się również wirtualną tarczą kolorów, elektronicznym shutterem i dimmerem. Dzięki niewielkiej konstrukcji urządzenie jest bardzo szybkie, a także pobiera niewiele prądu – do pracy potrzebuje zaledwie 125 W. Ciekawym rozwiązaniem są akcesoria, które producent przygotował do pracy z MAC 101. Pierwszym z nich jest nakładka top hat pozwalająca na zamaskowanie różnokolorowych diod. Uzyskujemy dzięki nim efekt wychodzenia z urządzenia jednobarwnej wiązki. Drugą interesującą możliwością jest filtr typu frost: cienka, mleczna folia, którą umieszczamy przed diodami po odkręceniu zaledwie jednej niewielkiej śrubki i uniesieniu przedniej części urządzenia. To bardzo ciekawe rozwiązanie pozwala uzyskać naprawdę ogromną różnicę w emisji wiązki światła.   Na warsztatach nie mogło naturalnie zabraknąć znanych i cenionych przez realizatorów konstrukcji Martin MAC 401 oraz 301. Jeżeli chodzi o pierwszą z nich, zwrócono uwagę na nowy moduł CT ZOOM, który oferuje diody białe z możliwością płynnej regulacji temperatury barwowej. Dzięki modularności samego urządzenia każdą konstrukcję linii 401 można wyposażyć w zależności od potrzeb w część RGB, CT ZOOM lub w obydwie jednocześnie. Oczywiście dzięki zastosowaniu zestawu diod podzielonych na cztery segmenty można tworzyć na nich bardzo interesujące efekty. Dodatkową funkcjonalnością w wypadku zainstalowania w urządzeniu tylko jednego modułu jest możliwość przyklejenia po przeciwnej stronie lustra, co może dać light designerowi czy realizatorowi zupełnie nowe możliwości w kreowaniu show. Ostatnim urządzeniem firmy Martin, na które zwrócono uwagę gości, była niezwykle popularna na całym świecie konstrukcja MAC 301. Zaopatrzona w diody RGB, zoom, efekty oraz przede wszystkim odznaczająca się niewielką wagą i rozmiarami głowa LED typu wash, bardzo szybko stała się popularnym i lubianym narzędziem pracy techników zarówno ze względu na parametry świetlne, jak i niewielką masę i rozmiary.   Podsumowanie Warsztaty Oświetleniowe LTT już za nami. Z całą pewnością nikt, kto chciał zasięgnąć szczegółowej informacji na temat nowych rozwiązań i urządzeń, nie wyszedł z siedziby firmy rozczarowany. Każdy mógł nie tylko popatrzeć, ale i sam dotknąć i wypróbować wszystkie właściwości urządzeń. Pozostaje zatem tylko czekać na kolejne Warsztaty LTT, bo to z całą pewnością jedna z najlepszych możliwości zobaczenia i poznania nowinek technicznych.